Temat numeru
 
Zwycięstwa pokornej Maryi Hetmanka narodu polskiego
Od pierwszych chwil istnienia państwa, ochrzczony naród polski związał swe losy z Najświętszą Maryją Panną. Bogurodzica Dziewica, której imię wychwalane jest w najstarszej znanej pieśni polskiej, stała się prawdziwą Hetmanką Narodu. Ta Przeczysta Panna błogosławiła Piastom i Jagiellonom ilekroć Królestwo Polskie było wierne Jej i Chrystusowi Panu. Wielokrotnie ochraniała swym macierzyńskim płaszczem uciekających się pod Jej obronę Polaków. W miesiącu sierpniu winniśmy w sposób szczególny pamiętać i dziękować za wielkie zwycięstwa, których dostąpił nasz kraj za sprawą Królowej Korony Polskiej i prosić, aby zechciała ustrzec nas od grożących niebezpieczeństw.

Obrona Jasnej Góry
 
„Gdy Bóg najwyższy postanowił ukarać Polaków, w dobroci swojej zesłał wpierw ku opamiętaniu rozmaite przepowiednie i znaki, przyszłą klęskę zwiastujące (...) Roku więc następnego, niby bicz Boży, przeciwko Polakom wyruszył z północy Karol Gustaw, królem szwedzkim wybrany (...)" - od tych słów zaczyna swój „Pamiętnik oblężenia Częstochowy" ks. Augustyn Kordecki. W 1655 roku w całej Polsce szalała już niczym nie powstrzymana nawałnica szwedzka. Płonęły kościoły, zamki i miasta, a wróg Ojczyzny i Kościoła niszczył wszystko z barbarzyńską bezwzględnością.

Prorocze słowa ks. Piotra Skargi, który zapowiadał, że za grzechy narodu spadnie kara Boża, spełniały się. Po kolei padały i poddawały się największe miasta polskie pod miażdżącym naciskiem wojsk szwedzkich i przy współpracy zdrajców - Warszawa, Poznań, Toruń i Kraków. Król Jan Kazimierz schronił się na Śląsku, gdy wielu wolało wejść w zdradzieckie układy z królem szwedzkim Karolem Gustawem.

Ale to protestanckim Szwedom nie wystarczało. Zapragnęli dopaść i splądrować najświętsze miejsce dla Polaków - Jasnogórskie Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny. Tu schroniły się resztki obrońców - u stóp Pani Jasnogórskiej. Wszystkich, którzy byli wtedy w klasztorze było 250, w tym 160 żołnierzy, trochę szlachty z rodzinami i służbą oraz 70 zakonników. Wszyscy pod wodzą o. Augustyna Kordeckiego, przeora klasztoru na Jasnej Górze. Jednak ich obrona z niewątpliwie cudowną opieką Matki Bożej w 1655 r. jest do dzisiaj wspaniałym dowodem Jej wstawiennictwa za Polską.

Prawie 6 tygodni obrońcy Jasnej Góry stawiali czoła dziesięciokrotnie liczniejszym wojskom nieprzyjaciela. Kiedy załoga odpierała ataki, naprawiała ciągle uszkadzane mury, gasiła pożary, które wybuchały na skutek spadającego gradu szwedzkich pocisków, paulini odprawiali procesje z Najświętszym Sakramentem, wszystko zawierzając Maryi.

Szwedzki generał Burchard Mueller z coraz większym zdziwieniem patrzył na tę heroiczną obronę jasnogórskiej warowni, którą z pogardą nazywał „kurnikiem".

Mimo wielokrotnych próśb i nalegań oraz obaw i zwątpień wśród samych obrońców, o. Augustyn Kordecki twardo stanął w obronie powierzonego mu świętego miejsca. Nie dawał się zastraszyć szwedzkim groźbom wysyłanym za pośrednictwem wielu poselstw, ani też kupić licznymi obietnicami. Do końca zaufał Maryi i wierzył w Jej opiekę nad tym miejscem.

Ojciec przeor swoją nieugiętą postawą wpływał na wszystkich obrońców, którzy dzięki niemu jeszcze mężniej stawali do walki w obronie sanktuarium. Wreszcie z Bożą pomocą przyszedł kres oblężenia. Szwedzi zmuszeni zostali odstąpić od oblężenia w upokorzeniu. Stało się to tuż po Bożym Narodzeniu, w nocy z 26 na 27 grudnia 1655 r. Od Jasnej Góry rozpoczął się wielki odwrót wojsk szwedzkich, a upokorzony Karol Gustaw musiał zostawić Koronę Polską w spokoju. Jednak długo jeszcze po opuszczeniu Częstochowy opowiadali Szwedzi o niezwykłych wydarzeniach, jakie towarzyszyły oblężeniu.

Jak sami mówili, widzieli wówczas postać kobiecą w niebieskiej szacie, przechadzającą się po murach. Jej widok budził paniczny lęk w szeregach szwedzkiego wojska. Innym razem ukazywała się im osoba w białej szacie, która trzymała w ręku miecz. Kiedy przystępowali do ostrzału armatniego, owa tajemnicza postać otaczała mgłą Jasną Górę. Niekiedy wystrzelone kule armatnie odbijały się od murów i wpadały z powrotem do obozu szwedzkiego, czyniąc w nim zamęt i spustoszenie. Opowiadano, że dowódcom szwedzkich oddziałów ukazała się niewiasta o boskim obliczu i nakazała pozostawienie klasztoru w spokoju.

Za to cudowne ocalenie Jasnej Góry dziękował król Polski Jan Kazimierz, który powierzył Koronę Polską Najświętszej Maryi Pannie i w złożonych ślubach przed Jej wizerunkiem we Lwowie ogłosił Królową Polski. - „Wielka Boga - Człowieka Matko, o Przeczysta Panno! Ja, Jan Kazimierz, z łaski Twego Syna Króla Pana mojego i z Twojej łaski król, u stóp Twoich Najświętszych na kolana padając, obieram Cię dziś za Patronkę moją i moich państw Królową i polecam Twojej szczególnej opiece a obronie siebie samego i moje Królestwo Polskie z księstwami: Litewskim, Ruskim, Pruskim, Mazowieckim, Żmudzkim, Inflanckim, Czernichowskim, jako też wojska obydwu narodów i wszystek mój lud. Wzywam pokornie w tym opłakanym i zamieszanym królestwa mego stanie. Twego miłosierdzia i pomocy przeciw nieprzyjaciołom świętego rzymskiego Kościoła".1


Na ratunek chrześcijańskiej Europie Odsiecz Wiednia

„...Był rok 1683. Na Wschodzie wyrosło potężne imperium osmańskie. Wielki Kara Mustafa z dwustu-trzydziestotysięczną armią wynajętych Kozaków, Mongołów i dzikich janczarów stanął pod Wiedniem, aby stąd ruszyć już na podbój reszty Europy. Sytuacja więc była bardzo niebezpieczna, a cesarz Leopold opuścił Wiedeń, schronił się w pobliskim spokojnym Linzu. Papież wołał wtedy do władców Europy. Wołał i do polskiego króla - Jana III Sobieskiego: Królu, ratuj Europę! Ratuj Europę, znaczyło wtedy to samo, co ratuj chrześcijaństwo! Król Polski Jan III Sobieski na prośbę papieża Innocentego XI i na mocy zobowiązań Świętego Przymierza, wyruszył z dwudziestotrzytysięczną armią w maju 1683 r. z Wilanowa w kierunku Wiednia. Modlił się nasz Monarcha w Puszczy Mariańskiej, w Nowym Mieście nad Pilicą, Studziannie, Piekarach, w Krakowie. Modlił się Godzinkami: Przybądź nam, Miłościwa Pani ku pomocy, a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy!
Codziennie król przystępował do Komunii Świętej. Mądry król, pobożny, rozważny i odpowiedzialny wódz. Armia polska była dobrze przygotowana. Husaria była bardzo nowoczesną formacją wojskową. Umiłowaną Królową Marysieńkę pożegnał król w Tarnowskich Górach. Dowództwo nad rozdzieloną taktycznie armią zlecił doświadczonym i mądrym hetmanom: Jabłonowskiemu i Sieniawskiemu. Jabłonowski prowadził wojsko przez Morawy, Sieniawski przez Śląsk. Nad Dunajem, po tamtej stronie, Książę Lotaryngii - naczelny wódz armii cesarskiej powitał Króla Polski z honorami. Po nakreśleniu strategii odsieczy Wiednia, dowództwo nad sprzymierzonymi armiami przekazał Książę Królowi Polskiemu - Janowi III Sobieskiemu. A wielki wódz Kara Mustafa - pasza po kilku miesiącach oblężenia Wiednia był już pewny że stąd ostatnim uderzeniem odniesie zwycięstwo.
Właśnie w dzień Matki Boskiej 12 września 1683 roku Król uczestniczył we Mszy Świętej, sprawowanej przez Ojca d'Aviano, a potem mówił do swoich rycerzy: .
Tego dnia, o godzinie 18.00, piechota armii sprzymierzonych przełamała linię okopów, odsłaniając drogę do artylerii, wspieranej przez polską husarię. Husarię prowadził generał Marcin Kącki. Rozproszyły się oddziały janczarów, odsłaniając pole namiotów Wielkiego Wezyra. Wiktoria! Veni, vidi, Deus vicit!(...)
Zdobyczną chorągiew osmańską przekazał Król Jan III Sobieski Papieżowi Innocentemu XI z listem, który zaczynał się właśnie od tych słów: Przyszliśmy, zobaczyliśmy, a Bóg zwyciężył!"2

Cud nad Wisłą
Diabelska nawałnica nad Polską

W 1920 roku nad młodą Rzeczpospolitą zgromadziły się czarne chmury. Bardzo realnym stało się rozszerzenie na Polskę zarazy antychrześcijańskiego i bezbożnego bolszewizmu. Rewolucyjni wodzowie: Dzierżyński, Marchlewski, Próchniak i Tuchaczewski pisali wówczas w odezwie do czerwonoarmistów: „Towarzysze! Runął Bóg, ten największy ciemiężca proletariatu. Legli nasi wrogowie. Wy teraz wolni, ale oto tam, na Zachodzie ciemiężona i krępowana brać Wasza ręce ku nam wyciąga... Po trupie Polski wiedzie droga do światowej rewolucji. Idźcie i we krwi zmiażdżonej armii polskiej utopcie zbrodnicze rządy Polaków. Na Wilno, Mińsk i Warszawę - marsz Towarzysze!"

Do proletariatów Europy pisali: „Towarzysze, już pochwyćcie władzę w swoje ręce i wyjdźcie na spotkanie Czerwonej Armii Wyzwoleńczej!" Warszawa miała być zaledwie wstępem do rewolucji światowej, po niej miał być Berlin, Paryż i cały świat.

Przykład Błękitnego Generała

W samej Warszawie już od 6 do 15 sierpnia modlono się o cud. Kapłani udzielili wszystkim rozgrzeszenia generalnego przed spodziewaną rzezią Warszawy.

W tym czasie sowieckie dowództwo stacjonowało już na plebani w Wyszkowie. W procesji na Plac Zamkowy wyniesione zostały relikwie św. Andrzeja Boboli i bł. Władysława z Gielniowa. „Huk armat spod Radzymina mieszał się z modlitwą. „Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny... Od powietrza, głodu, ognia i wojny! Zachowaj nas, Panie!"3 Na Placu Zamkowym przed Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie klęczał Nuncjusz Apostolski Achilles Ratti i kardynał Aleksander Kakowski.

- "...Noc z 12/13 VIII (1920) spędziłem w Rektoracie Politechniki Warszawskiej. Po przeczytaniu raportów wieczornych zasnąłem z modlitwą na ustach, z wiarą w pomoc Bożą i z wizją obrony Częstochowy z Jasnogórską Królową Polski, Matką Bożą, której Wniebowzięcie się zbliżało" - napisał w swoim pamiętniku generał Józef Haller, w tym dramatycznym momencie polskiej historii, kiedy do Warszawy zbliżała się niczym nie powstrzymana nawałnica bolszewicka. Tylko cud mógł uratować Polskę, a z nią całą Europę przed barbarzyńską rewolucją.

Generał Haller, twórca Błękitnej Armii (nazwa od koloru mundurów), która tak zasłynęła w czasie walk o odzyskanie niepodległości Polski, był człowiekiem bardzo pobożnym. Jego wiara przepojona była nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny. Dla Niej właśnie wstąpił do Sodalicji Mariańskiej. Generał i jego żołnierze należący do Związku Hallerczyków umieścili na swoich sztandarach wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej Królowej Polski i napis: „Dla ciebie Polsko. Dla twojej chwały".

Na rok przed wojną polsko- boszewicką generał wziął udział wraz ze swoimi żołnierzami w pielgrzymce na Jasną Górę. Mówił wówczas: „U stóp Jasnej Góry winny zespolić się wszystkie dążenia Polaków, którzy w wolności przodować będą innym narodom". Kiedy podczas Mszy Świętej modlił się wraz ze swoimi oficerami i żołnierzami w strugach ulewnego deszczu, wzbudzał podziw zebranych. Na zakończenie tej pielgrzymki, członkowie organizacji młodzieżowych złożyli generałowi w darze ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Jasnogórskiej.

Jego szczególna cześć do Jasnogórskiej Pani była znana. Ta postawa zjednywała mu sympatię i uznanie Polaków. W litanii, którą sam ułożył do „Bł. Jadwigi Królowej, czcicielki Matki Bożej Jasnogórskiej" umieścił m. in. wezwanie: „Abyśmy czcili i szanowali Najświętszą Maryję Pannę jako Matkę Bożą i Królową Polski uproś nam u Boga".4

Rok po tej pielgrzymce na Jasną Górę, gdy u wrót stolicy stanęli bolszewicy, na prośbę generała Józefa Hallera w kościele Zbawiciela w Warszawie przy ołtarzu Matki Bożej Jasnogórskiej rozpoczęto modlitewną nowennę dla żołnierzy w intencji Ojczyzny.


W modlitwie wziął udział również sam jej inicjator. Na twarzach uczestniczących w nowennie żołnierzy widać było głębokie skupienie, przedstawiciele różnych grup społecznych leżeli krzyżem na posadzce kościoła. Przebywający wówczas w Polsce francuski generał Weygand relacjonował później, że nigdy nie widział tak żarliwie modlących się ludzi, jak w owych dniach, gdy nad Warszawą zawisła groźba wkroczenia Armii Czerwonej.

Ksiądz ich poprowadził...

W lipcu 1920 roku młody prefekt szkół warszawskich ks. Ignacy Skorupka zwrócił się do kardynała Kakowskiego o pozwolenie na wstąpienie do wojska. Wówczas kardynał uznał, że kapelanów jest już nadto i odmówił. Ksiądz Skorupka prosił wówczas biskupa polowego Stanisława Galla, który mianował go lotnym kapelanem garnizonu na Pradze. W ten sposób trafił do 236. Pułku Ochotników.

Jakże prorocze były słowa tego młodego księdza w kazaniu wygłoszonym 31 lipca w dniu jego imienin: „Nie martwcie się! Bóg ześle nam człowieka takiego jak Kordecki, jak Joanna d'Arc. Człowiek ten stanie na czele armii, doda odwagi i nastąpi zwycięstwo. Bliskim jest ten dzień. Nie minie 15 sierpnia, dzień Matki Boskiej Zielnej, a wróg będzie pobity".5 Wkrótce te słowa miały spełnić się na jego osobie.

„...Świt 14 sierpnia 1920 roku, godzina 3 rano. Wigilia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W opłotkach wsi Ossów, 10 km od Warszawy, odpoczywa po forsownym marszu ochotniczy batalion młodzieży - ostatnia rezerwa walczących na tym odcinku oddziałów. Liczy około 800 młodych ludzi, wśród których są nawet chłopcy 16-letni, w większości harcerze... Kapelanem był wyświęcony przed dwoma laty prefekt szkół warszawskich ks. Ignacy Jan Skorupka. Młodzi żołnierze mieli po raz pierwszy zetknąć się z wielokrotnie liczniejszym przeciwnikiem. W pobliżu chwilowego postoju batalionu toczyła się zacięta walka o wieś Leśniakowiznę. Bolszewicy wyparli z niej nasze oddziały i nad ranem uderzyli na Ossów. Sytuacja była tragiczna. Cofający się żołnierze i uciekające tabory spowodowały popłoch, który udzielił się batalionowi.

W tej niezwykle groźnej chwili włączył się do akcji ks. Kapelan. Porwany wewnętrznym nakazem, wznosząc w jednej ręce krzyż, drugą wskazując chłopcom kierunek natarcia, pobiegł naprzód.

Z mgieł rozsnutych nad rzeczką Strugą wyłaniały się coraz liczniejsze szeregi wroga. Ksiądz biegł na ich spotkanie. Jego kapłańska stuła rozwinęła się jak archanielskie skrzydła. Niosły go one już nie po ścierniskach i bruzdach, po skrawku wieśniaczej roli, ale po całej polskiej ziemi. Biegł uzbrojony w krzyż przeciwko wszystkim mocom Antychrysta. Ogarniała go coraz bardziej, coraz zajadlej furia ognia świstem tysięcy kul. Co myślał, co czuł w tej chwili - Bogu tylko wiadomo. My możemy jedynie wyobrazić sobie, że wszystkie myśli księdza, napięcie jego woli, poryw serca, całe kapłańskie posłannictwo i złączona z nim polskość ześrodkowały się w jednym tylko pragnieniu: zatrzymać wroga! Ten krzyż, stuła mają dodać odwagi tym dzieciom, od których Ojczyzna zażądała wprost nadludzkiej ofiary. Chłopcy się cofają. Wykonanie rozkazu jest ponad ich siły. Ksiądz ich zna. Spowiadał ich wczoraj i umacniał Komunią św. Ale oni się boją. Ksiądz to rozumie. W Ogrójcu nawet apostołowie zawiedli. Zwykły ludzki strach. Tylko Jezus się nie uląkł i wyszedł na spotkanie wroga. Otrzeźwiło to spłoszonych uczniów. Ksiądz wie, że jego chłopcy też powrócą, tylko on musi dać im przykład, że śmierć nie jest straszna. W tej chwili zbliża się do niego złowrogim jazgotem kul...

Ksiądz nie słyszy i nie czuje tej, która uderzyła w kapłańskie czoło. Rozpościera szeroko ramiona, jakby chciał ogarnąć całą polską ziemię, umiłować ją, złączyć ją ze swym sercem na wieki. I tak legł na pobojowisku, ciałem swoim zagradzając nieprzyjacielowi drogę... Chłopcy w zapamiętaniu uderzają na wroga... walczą obok swego poległego kapłana. To on już z zaświatów wspomaga ich, podtrzymuje, prowadzi. On daje rozkaz: „Nie ustąpić! Zwyciężyć!"

Wroga ogarnia lęk przed tymi strasznymi dziećmi, przed niepojętą siłą bijącą z oczu gorejących, twarzy pobladłych i zaciętych. Kładą się pokotem, jak zboże pod ostrzem kosy. Zalegają gęsto krwawe pola... Ginie ich dużo, bardzo dużo; z ośmiuset żołnierzy, trzystu zostało na pobojowisku, ale wróg się cofa, ustępuje, wreszcie jego odwrót zamienia się w ucieczkę.

Komunikat Sztabu Generalnego z dnia 16 sierpnia roku 1920 podaje: „Ze szczególnym uznaniem należy podkreślić bohaterską śmierć księdza kapelana Ignacego Skorupki z 8. dywizji piechoty, który w stule, z krzyżem w ręku przodował atakującym oddziałom".6

Ks. Ignacy Skorupka w swoim testamencie napisał: „Dług za szkołę spłacam swym życiem. Za wpojoną mi miłość do Ojczyzny - płacę miłością serca... Proszę mnie pochować w albie i stule..."

Uroczysta Msza Święta żałobna za duszę bohaterskiego księdza odprawiona została 17 sierpnia. Cała Warszawa przyszła wówczas do katedry polowej przy ul. Długiej, pożegnać nowego ks. Kordeckiego, który poprowadził żołnierzy do walki w obronie Polski i zagrożonego Kościoła.

Podczas uroczystej liturgii, na której obok trumny kapłana stały dwie inne: kapitana Downar-Zapolskiego i podchorążego Józefa Lechowicza, kazanie wygłosił ksiądz kanonik Antoni Szlagowski (późniejszy biskup i rektor UW).

Rozkaz Naczelnego Wodza odczytał generał Józef Haller: „Księdza Skorupkę i kapitana Zapolskiego odznaczam pośmiertnie Krzyżem Virtuti Militari V klasy". Żołnierze oddali salwę honorową nad grobem Kapłana. Krzyż, stuła i order księdza Skorupki do dziś znajdują się w Muzeum Wojska Polskiego.

Maryja broni swoich dzieci

Jakże wielkie owoce przynosiło w historii Polski to głębokie zawierzenie naszych przodków Matce Najświętszej oraz wierna służba w obronie Krzyża Pana Jezusa i Świętego Kościoła.


Z drugiej jednak strony, nasza historia pełna jest dramatycznych przykładów kar, jakie spadały na nasz naród, kiedy sprzeciwiał się Panu Bogu i oddawał się tak społecznym jak i prywatnym grzechom. Warto pamiętać, że Ta, którą niegdyś król Jan Kazimierz obrał za Królową Polski, upomni się za swoim królestwem, jeśli ono sprzeniewierzać się będzie Jej woli.

Pośród burz, zwątpień, publicznych zgorszeń, fali demoralizacji, apostazji i grzechów wołających o pomstę do nieba, których tak wiele dzisiaj w Polsce i na świecie, nasz wzrok i wola muszą zostać skierowane do Hetmanki Narodu Polskiego, która jako Panna Wierna nigdy nie opuszcza wiernych Jej dzieci. Trzymajmy się rad, jakie zostawił doktor Kościoła św. Bernard z Clairvaux: „O, ktokolwiek jesteś, jeżeli widzisz, że w biegu doczesnego życia wśród burz raczej i nawałnic się miotasz, aniżeli chodzisz spokojnie po ziemi, nie odwracaj oczu od blasku tej gwiazdy, jeżeli nie chcesz, by cię burze pochłonęły(...). W niebezpieczeństwach, w utrapieniach, w wątpliwości o Maryi myśl, Maryję wzywaj. Niech ci Ona nie schodzi z ust, niech nie odstępuje od serca; i żebyś mógł uprosić pomocnego Jej wstawiennictwa, nie spuszczaj z oka wzoru Jej postępowania. Idąc za Nią nie zajdziesz na manowce; wzywając Ją, nie popadniesz w rozpacz; mając Ją na myśli, nie pobłądzisz".


Oprac. Sławomir Skiba


1 Ks. Augustyn Kordecki, Pamiętnik oblężenia Częstochowy 1655 r., Dom Wydawniczy „Ostoja", 2001, s. 103-104.
2 Fragment kazania wygłoszonego przez JE Ks. Bp. Józefa Zawitkowskiego 8 września 2002 na Kahlenbergu w 319. rocznicę Wiktorii Wiedeńskiej cyt. za str. internetową
3 http://www.mateusz.pl/bpjz/ktos/31.htm
4 Zachariasz S. Jabłoński OSPPE, Jasnogórska Królowa Polski wpisana w życie i działalność generała Józefa Hallera, [w:] Czesław Skonka, Na szlakach Błękitnego Generała, Gdańsk 2000 rok, s. 38-43.
5 http://www.mateusz.pl/bpjz/ktos/31.htm
6 Fragmenty książki s. Tworkowskiego, Krzyż Dowbora, cyt. za Andrzej Leszek Szcześniak, Cud nad Wisłą, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom 2002, s. 21-23.

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina