Święte wzory
 
Bł. Edmund Bojanowski – katolicki społecznik
Adam Kowalik

Błogosławiony Edmund Bojanowski należał do grona polskich społeczników, którzy nadludzką pracą dźwigali z upadku porażone rozbiorami i klęskami powstań narodowych społeczeństwo polskie. Praca błogosławionego oraz jego cór duchowych – Sióstr Służebniczek Bogarodzicy zbliżała Polaków przede wszystkim do Boga, ale także do odzyskania niepodległości.

Edmund przyszedł na świat 14 listopada 1814 roku we wsi Grabonóg. Rodzina Bojanowskich herbu Junosza należała do starej wielkopolskiej szlachty. Ojciec Edmunda – Walenty wziął udział w Powstaniu Listopadowym. Matka – Teresa, była siostrą generała Nepomucena Umińskiego.

CUD ZA PRZYCZYNĄ MATKI BOŻEJ


Słabe zdrowie spowodowało, że chłopiec nie mógł uczęszczać do szkoły publicznej. Program kolejnych klas opanowywał przy pomocy prywatnych nauczycieli. Po przeniesieniu się rodziny do Płaczkowa (w 1826 roku) wychowawcą chłopca został ks. Jan Siwicki, wikariusz z Dubina. Kapłan ten wywarł na Edmunda ogromny wpływ. Dostrzegłszy wielkie zdolności chłopca, zachęcał go do systematycznej nauki.

POETA I PISARZ

objawienia fatimskieMłodego Bojanowskiego szczególnie pociągały przedmioty humanistyczne: historia i literatura. Fascynowały go dzieje Ojczyzny, zaczytywał się w życiorysach wielkich Polaków. Nic więc dziwnego, że gdy przyszło wybierać kierunek studiów, zapisał się na wydział filozoficzny Uniwersytetu Wrocławskiego (1832). W chwilach wolnych od nauki brał udział w spotkaniach towarzyskich młodzieży akademickiej.

W latach wrocławskich Bojanowski odkrył w sobie zacięcie literackie. Pod wpływem jednego z profesorów uniwersyteckich Jana Ewangelisty Purkiniego, Czecha, zainteresował się literaturą słowiańską. Fascynacja ta zaowocowała przekładami na język polski wierszy poetów serbskich i czeskich. Kilkanaście z nich ukazało się drukiem w almanachu „Marzanna” z 1834 roku. Numer zawierał również kilka własnych utworów młodego poety. Także później Bojanowski współpracował z czasopismami literackimi, publikując w nich wiersze i prozę. Ba, w latach 50. nawet sam wydawał rocznik literacki pt. „Pokłosie”.

DLA OJCZYZNY

W latach 1836–1838 Edmund Bojanowski kontynuował studia w Berlinie. Niestety, musiał je przerwać przed czasem, ponieważ zapadł na gruźlicę. Nie wrócił już na uczelnię. Po kuracji w Dusznikach osiadł w rodzinnym Grabonogu, u przyrodniego brata Teofila Wilkońskiego.

objawienia fatimskieJeszcze w dzieciństwie, gdy na terenie Królestwa Polskiego trwało powstanie, Edmund postanowił poświęcić swe życie służbie dla ojczyzny. Wierny tym planom po powrocie ze studiów rzucił się w wir działalności społecznej. Jako cel postawił sobie pracę nad odnowieniem społeczeństwa polskiego. Za szczególnie pilną uważał pomoc najuboższym, by nędza materialna nie spychała ich w nędzę moralną. Wstąpił do Towarzystwa Naukowej Pomocy, które stawiało sobie za cel pomoc stypendialną zdolnej młodzieży z ubogich rodzin, oraz Towarzystwa św. Wincentego á Paulo, wspierającego chorych i biednych. Zaangażował się w tworzenie ochronek (przedszkoli) w miastach i zdobywanie funduszów na ich utrzymanie. Wspomniany wyżej almanach literacki „Pokłosie” był jedną z inicjatyw, które miały za zadanie pozyskanie funduszów na ten cel, o czym informował podtytuł „Zbieranka Literacka na Korzyść Sierot”.

W DUCHU KATOLICKIM I PATRIOTYCZNYM

Z czasem coraz większą uwagę Bojanowski poświęcał wsi. Obserwując zapóźnienie gospodarcze i oświatowe chłopów polskich, postanowił przyjść im z pomocą, by stali się świadomymi Polakami, odpornymi na próby wynarodowienia. Temu miały służyć organizowane przez niego biblioteki ­wiejskie.

Opiekując się ochronkami miejskimi, Edmund Bojanowski szybko zorientował się, że taka instytucja potrzebna jest także w środowisku wiejskim. Ciężko pracujący na roli rodzice zmuszeni byli pozostawiać dzieci bez opieki, co wystawiało je na wiele niebezpieczeństw.

Impuls do wcielenia w życie pomysłów Bojanowskiego dała Franciszka Przewoźna, włościanka z leżącego niedaleko Grabonoga Podrzecza. Wcześniej sama brała pod opiekę dzieci zapracowanych sąsiadów. Teraz zaproponowała Bojanowskiemu, by pierwszą ochronkę urządził w jej domu.

Edmund zabrał się do pracy z zapałem. Perspektywa kształtowania młodych mieszkańców wsi w duchu katolickim i patriotycznym dodawała mu skrzydeł. Działał jednak z rozmysłem i znajomością rzeczy. Jeden z podstawowych problemów, tj. finansowanie ochronki postanowił rozwiązać tak, by nie obciążać chłopów, a przy tym nie uzależniać się od łaski darczyńców. Dlatego przed trzema dziewczętami pracującymi w pierwszej ochronce postawił dodatkowe zadanie, zarabianie na utrzymanie własne i przedszkola. Gdy jedna opiekowała się dziećmi, pozostałe pracowały na polach dworskich lub u okolicznych gospodarzy. Dodatkowo wspomagały chorych i potrzebujących. Starały się także oddziaływać pozytywnie na kobiety wiejskie, organizując dla nich popołudniowe spotkania, podczas których czytano budujące lektury. Ochroniarki pochodziły z rodzin chłopskich. Według Bojanowskiego tylko wiejska dziewczyna mogła trafić do mentalności dzieci włościan.

TWÓRCA ZAKONU

Edmund Bojanowski ze wszystkich sił wspierał dziewczęta, dbał o zapewnienie im odpowiednich warunków do pracy oraz kształtował ich duchowość. Na potrzeby ochronek stworzył program wychowawczy, który także dziś zdaje egzamin i spełnia wymagania nowoczesnej pedagogiki. Duży nacisk kładł na kształtowanie najmłodszych w duchu katolickim i patriotycznym.

Pomysł okazał się trafiony, a do założyciela zgłaszało się coraz więcej dziewcząt gotowych poświęcić życie dla pracy z wiejskimi dziećmi. W końcu wynikła potrzeba nadania ram organizacyjnych sieci ochronek i ich wychowawczyniom. Regułę Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej napisał fundator, konsultując się z wybitnymi kapłanami: Janem Koźmianem, Hieronimem Kajsiewiczem i Piotrem Semenenko. W 1858 roku zatwierdził ją, a jednocześnie nowe zgromadzenie przyjął pod opiekę Kościoła metropolita gnieźnieński i poznański abp Leon Przyłuski.

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogarodzicy wkrótce przekroczyło granice Wielkiego Księstwa Poznańskiego, tworząc placówki w Galicji, na Śląsku oraz w Królestwie Polskim.

DUCH WPRAWDZIE OCHOCZY, ALE CIAŁO SŁABE


Wielką troską Bojanowskiego był jego świecki stan. Z tego względu niektórzy patrzyli podejrzliwie na całe dzieło. Na szczęście udało mu się pozyskać do współpracy kilku kapłanów, głównie jezuitów, którzy wspierali powstające zgromadzenie i sprawowali opiekę duszpasterską nad ochroniarkami. Pragnienie odprawienia siostrom przynajmniej jednej Mszy św. spowodowało, że w końcu wyprosił bł. Edmund Bojanowski przyjęcie do seminarium duchownego.

Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe – ten cytat z Pisma Świętego dobrze opisuje pobyt Bojanowskiego w seminarium. Mimo szczerych chęci co rusz z udziału w wykładach wyłączały go choroby. W końcu przełożeni odesłali go do domu. Łudził się, że po zebraniu sił wróci w mury uczelni. Tak się jednak nie stało. 7 sierpnia 1871 roku Bóg powołał go do siebie.

13 czerwca 1999 roku Ojciec Święty Jan Paweł II zaliczył Edmunda Bojanowskiego w poczet błogosławionych. Jego wspomnienie liturgiczne wyznaczono na dzień 7 sierpnia.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel