Często mówi się o św. Wincentym Pallottim, że wyprzedził swoją epokę. Rzeczywiście, żyjący w pierwszej połowie XIX wieku kapłan, przeniknął „ducha czasu” i znalazł sposób na walkę z procesami dechrystianizacyjnymi – zaangażowanie świeckich, by wspomogli kapłanów w pracy apostolskiej w dotkniętym chorobą rewolucji świecie. Jego dzieło – Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego wyprzedziło o wiek utworzenie przez Ojca Świętego Piusa XI Akcji Katolickiej.
Wincenty przyszedł na świat 21 kwietnia 1795 roku. Był trzecim z kolei dzieckiem zamożnego kupca rzymskiego Piotra Pallottiego i jego żony Magdaleny de Rossi. Łącznie Bóg obdarzył małżeństwo Pallottich dziesięciorgiem dzieci, z których niestety kilkoro zmarło przedwcześnie.
Droga do kapłaństwa
Rodzice Wincentego byli ludźmi bardzo pobożnymi. Nic dziwnego, że chłopiec od najmłodszych lat wzrastał do świętości. Chętnie się modlił – często można go było spotkać klęczącego przed Najświętszym Sakramentem. Umartwiał się. Zdarzało się, że nagrody, które otrzymywał za dobre wyniki w szkole, sprzedawał, by pozyskane pieniądze rozdać potrzebującym. Po ukończeniu szkoły pijarskiej rozpoczął naukę w Kolegium Rzymskim. W tym czasie młodzieńcze fascynacje życiem kapłańskim zmieniły się w decyzję o wstąpieniu w szeregi duchowieństwa. Początkowo Wincenty fascynował się duchowością kapucynów, jednak słaby organizm wykluczał życie według surowej reguły tego zakonu. Postanowił więc zostać księdzem diecezjalnym. W 1811 roku przyjął tonsurę i niższe święcenia. Trzy lata później rozpoczął studia na uniwersytecie Sapienza.
Poza zgłębianiem wiedzy, oddawał się pracy charytatywnej oraz praktykom pobożnościowym. Angażował się w działalność Sodalicji Mariańskiej, w ramach której pracował z młodzieżą.
16 maja 1818 r. spełniły się marzenia Wincentego – w bazylice św. Jana na Lateranie otrzymał święcenia kapłańskie. Dzień później odprawił pierwszą Mszę Świętą. W roku następnym ks. Pallotti rozpoczął pracę profesora teologii na macierzystej uczelni. Jednocześnie postanowił oddać się duszpasterstwu.
Praca z młodzieżą
Naturalną koleją rzeczy posługa kapłańska w początkowym okresie po święceniach była kontynuacją wcześniejszego zaangażowania w pracę z młodzieżą. Szczególnie dużo czasu spędzał w ośrodku przy Santa Maria del Pianto. Dwa razy w tygodniu gromadzili się tam młodzi chłopcy. Uczestniczyli w nabożeństwach, słuchali nauk religijno-moralnych. Na koniec, zanim rozeszli się do domów, maszerowali przez miasto. Nieśli sztandar Maryjny i zapalone już latarnie – wspominała mieszkanka Rzymu, późniejsza pallotynka. Pełna podziwu obserwowałam jednego z nich, idącego z odkrytą głową. Powiedziano mi, że jest to święty ojciec Pallotti. Bo, w istocie, szeroko rozchodziła się w tej okolicy sława jego świętości.
Gorliwy kaznodzieja i spowiednik
Ks. Pallotti prowadził także szeroką działalność kaznodziejską. Chętnie głosił homilie w kościołach i ośrodkach dobroczynnych, ale często wychodził także na place i ulice Rzymu, by głosić naukę katolicką przechodniom. Z ogromną pasją mówił o Bogu.
Drugą formą duszpasterstwa, której z zaangażowaniem oddawał się św. Wincenty, była posługa w konfesjonale. Garnęli się do niego ludzie wszelkich stanów, od prostych robotników, przez duchownych, po biskupów i kardynałów. Bez wielkiej przesady można powiedzieć o ks. Pallottim, że w konfesjonale spędził większą część swojego życia.
Ta różnorodna i zakrojona na szeroką skalę działalność apostolska sprawiła, że ks. Wincentego zaczęto nazywać apostołem Rzymu. Wkrótce jednak nazwa ta się zdezaktualizowała, ponieważ zainteresowania duszpasterskie kapłana wykroczyły daleko poza granice Wiecznego Miasta i właściwie objęły cały świat.
Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego
Ks. Wincenty Pallotti doszedł do przekonania, iż najlepsze efekty w podnoszeniu poziomu religijnego i moralnego społeczeństwa może przynieść włączenie w pracę apostolską osób świeckich, by swoim świadectwem, pracą charytatywną, wychowawczą i edukacyjną wspierały księży. Zdawał sobie sprawę, jak pilne jest to zadanie. Jako młody chłopiec przeżył rewolucję przyniesioną do Rzymu na bagnetach wojsk napoleońskich. Pamiętał profanowanie kościołów, wypędzenie zakonników i zakonnic z klasztorów Wiecznego Miasta, aresztowanie Ojca Świętego Piusa VII…
Na początku 1835 r. św. Wincenty postanowił swoje koncepcje wcielić w życie. O ich słuszności upewniło go szczególne natchnienie, jakie otrzymał po jednej ze Mszy św. Dzięki niemu nabrał pewności, że wolą Zbawiciela jest powołanie do życia dzieła apostolskiego w celu pozyskiwania dla Niego osób niewierzących oraz innowierców, a także ożywiania wiary i miłości wśród katolików. Wkrótce rozpoczął starania o powołanie do życia Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Miało się ono składać ze wspólnoty kapłanów oraz grupy zaangażowanych świeckich.
Wielkie dzieła
Sprawę udało się przeprowadzić szybko, zwłaszcza że działalność Apostoła Rzymu i osób skupionych wokół niego znana była Stolicy Apostolskiej. Niestety, intrygi osób, które nie rozumiały doniosłości dzieła, doprowadziły do rozwiązania Zjednoczenia. Na szczęście Pallottiemu udało się dotrzeć do Ojca Świętego Grzegorza XVI. Przedstawił mu dotychczasowe pola działalności stowarzyszenia: pomoc dla misjonarzy, ratowanie ludzi w czasie epidemii cholery w 1837 r., posługę w szpitalach, prowadzenie szkół rzemieślniczych, opiekę nad dziewczętami zagrożonymi demoralizacją oraz pracę nad odzyskaniem tych, które zeszły na złą drogę, masowe rozdawanie dewocjonaliów oraz wydawanie i rozpowszechnianie licznych książek religijnych.
Ta działalność znalazła aprobatę papieża i Zjednoczenie mogło wrócić do pracy apostolskiej. Niestety, wobec kontrowersji wokół dotychczasowej nazwy, dzieło św. Wincentego przez pewien czas działało pod szyldem Zjednoczenia pod opieką Najświętszej Maryi Panny.
Przeciw rewolucji
Postępy idei rewolucyjnych spowodowały, że św. Wincenty Pallotti zaangażował się mocno w ich zwalczanie. Mimo starań liberalnych duchownych nie dał się zwerbować w szeregi zwolenników risorgimento, którzy pod pretekstem walki o zjednoczenie Włoch szerzyli propagandę antypapieską i antykościelną. Parokrotnie wraz z innymi kapłanami Zjednoczenia wyruszał na pograniczne tereny Państwa Kościelnego, na których działały bandy garybaldczyków i agitatorzy republikańscy, by głosić misje i tym sposobem uodparniać tamtejszą ludność na propagandę antykatolicką.
Ostrzegał także nowego papieża bł. Piusa IX przed pochopnymi ustępstwami wobec żądań liberałów, a gdy w 1848 r. Rzym ogarnęła rewolucja, wsparł prześladowanego Namiestnika Chrystusa. Po ucieczce papieża do Gaety, trwał w zrewoltowanym Rzymie, mimo że zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie ze strony rewolucjonistów groziło kapłanowi, zadeklarowanemu zwolennikowi starego porządku. Na szczęście ocalał i po zajęciu Rzymu przez wojska francuskie mógł powrócić do działalności duszpasterskiej.
Wyniesiony na ołtarze
Znamienne są okoliczności śmierci tego świętego kapłana. W jeden ze styczniowych dni 1850 roku, podczas posługi w konfesjonale, ks. Wincenty Pallotti poruszony nędzą drżącego z zimna biedaka, zarzucił na jego ramiona własny płaszcz. Niestety, sam zaziębił się, zachorował na ostre zapalenie płuc i zmarł 22 stycznia 1850 roku, w wieku 55 lat.
Dokładnie wiek później – 22 stycznia 1950, papież Pius XII ogłosił ks. Wincentego Pallottiego błogosławionym. Kanonizacja nastąpiła 20 stycznia 1963 za pontyfikatu bł. Jana XXIII. Wspomnienie liturgiczne św. Wincentego przypada 22 stycznia.
* * *
Główne dzieło św. Wincentego Pallottiego, jakim jest Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, istnieje do dnia dzisiejszego. Jego centralną część stanowią dwa zgromadzenia – Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego (pallotyni) oraz Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Apostolstwa Katolickiego (pallotynki).
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel