Była jedną z największych mistyczek w historii Kościoła i jedną z najlepiej wykształconych kobiet swojej epoki. Przy tym spełnioną żoną, przykładną matką, a także… świątobliwą zakonnicą. Napominała władców, papieży i duchowieństwo. Walczyła o świętość Kościoła, który ukochała bez reszty. Święta Brygida Szwedzka, bo o niej mowa, jest dziś najważniejszą skandynawską świętą. W 1999 roku Jan Paweł II ogłosił ją patronką Europy wraz ze św. Katarzyną ze Sieny i św. Teresą Benedyktą od Krzyża.
Brygida przyszła na świat w 1303 roku na zamku w Finsta, pod Uppsalą. Pochodziła z arystokratycznego rodu, spokrewnionego z dynastią królewską. Ojciec, Birger Persson był sędzią i należał do najznaczniejszych osób w państwie. Mimo bogactw i pozycji, najgorliwiej kultywowaną rodzinną tradycją była… świętość. Z dumą podkreślano powiązania ze św. Erykiem, patronem Szwecji i ciotką, bł. Ingrid ze Skennige, która założyła pierwszy klasztor dominikanek w swojej ojczyźnie.
Mistyczne wizje
Dziewczynka od najmłodszych lat odczuwała szczególną więź z Panem Jezusem. Już jako kilkuletnie dziecko doświadczała mistycznych wizji, które przeżywała bardzo dojrzale jak na swój wiek. Gdy miała siedem lat, ukazała jej się Matka Boża, która złożyła na jej głowie koronę, a ta sprawiła jej wielki ból. Innym razem miała widzieć ukrzyżowanie Chrystusa i Jego śmierć na Krzyżu. Na widok Męki Zbawiciela zawołała: O mój kochany Panie! Kto Ci to uczynił? Jezus odpowiedział: Wszyscy ci, którzy mnie nie kochają i odrzucają moją miłość. Brygida wówczas zawołała: Nie chcę niczego, jak tylko miłować Ciebie!
Te dwa wątki – gorliwe poświęcenie się Matce Bożej i medytacje nad Męką Chrystusa – zajmowały ją do końca życia.
Żona, matka, wychowawczyni
Gdy miała 12 lat, umarła jej matka. Zgodnie z wolą ojca trafiła więc na dwór surowej i wymagającej ciotki Katarzyny Bengtsdotter w Aspanas. Nasza bohaterka dobrze odnalazła się w ascetycznej atmosferze, jaka panowała w domu krewnej. Bez reszty oddała się modlitwie. Pojawiły się myśli o wstąpieniu do klasztoru…
Życie jednak pisało dla niej inny scenariusz. W wieku 14 lat została wydana za mąż za syna gubernatora Wastergotlandu, 19-letniego Ulfa Gudmarssona. Mimo że nie takiej przyszłości pragnęła, starała się być jak najlepszą i oddaną żoną. Dostrzegła w trudzie codzienności małżeńskiej wolę Bożą i chciała ją wypełnić jak najlepiej. Na szczęście mąż okazał się być człowiekiem dobrym, szlachetnym i równie pobożnym.
W zgodzie, miłości i wzajemnym poszanowaniu przeżyli razem 28 lat. Bóg dał im ośmioro dzieci – cztery córki i czterech synów. Ich pałac należał do najświetniejszych w kraju. Brygida zarządzała domem i gospodarstwem wzorowo, dbała o służbę, którą przynaglała do nauki i z którą codziennie odmawiała pacierze. Nie pozwalała natomiast na żadne zabawy, tańce i zbyt swobodne zachowania.
Z mężem założyła mały szpital, w którym często sami opiekowali się chorymi. Na wychowawców swoich dzieci Brygida dobrała osoby o odpowiednim wykształceniu i głębokiej wierze. Sama była wybitnym pedagogiem.
W 1332 roku została powołana na dwór króla Magnusa II w charakterze ochmistrzyni. W owym czasie hojnie wspierała kościoły, klasztory i osoby ubogie. Przy tak licznych obowiązkach nie zaniedbywała własnego rozwoju duchowego i intelektualnego, utrzymując kontakty z najznamienitszymi uczonymi i teologami swoich czasów. Na jej prośbę jeden z kanoników przetłumaczył Pismo Święte na język szwedzki.
Z Bożą misją
Religijność Brygidy wywierała ogromny wpływ na jej męża Ulfa, który pod jej wpływem umocnił się w wierze. W 1341 roku zgodnie z rodzinną tradycją razem udali się do grobu św. Jakuba Apostoła w Santiago de Compostela. W trakcie tej trwającej kilkanaście miesięcy pielgrzymki Ulf podupadł na zdrowiu. Złożył wtedy obietnicę, że jeśli Bóg pozwoli mu ujrzeć znów ojczystą ziemię i dzieci, spędzi resztę życia w klasztorze. Tak też się stało – wstąpił do klasztoru cystersów w Alvastra, gdzie zmarł w roku 1344.
Brygida podzieliła jego własność między dziedziców oraz biednych i sama osiadła w domu zakonnym, prowadząc bardzo surowe życie. Długie godziny poświęcała modlitwie, mnożyła akty umartwienia i pokuty. Pogłębiała swą wiedzę teologiczną i duchową. Doświadczała wielu widzeń mistycznych, w których otrzymywała od Boga, Chrystusa i Maryi polecenia, by przekazywać wiadomości władzom politycznym i kościelnym. Pod wpływem tych objawień uznała, że nie może dłużej milczeć. Zaczęła pisać listy do możnych tego świata, napominając ich w imię Boże i nie szczędząc gorzkich słów.
Odważnie przypominała królom i politykom ich obowiązki, udzielała rad i wskazówek, jak powinien rządzić chrześcijański władca. Co więcej, przepowiadała im przyszłe losy. Znane są jej ostrzeżenia i surowe przestrogi pod adresem króla Szwecji i Krzyżaków, którym wieszczyła upadek (zostaną wyłamane ich zęby i skruszone ostrza ich mieczy). Z wielką gorliwością przekazywała orędzie o Bożym Miłosierdziu, zapisując słowa Pana Jezusa: Dopóki człowiek żyje, bramy Nieba stoją dla niego otworem. Jeżeli ludzie zmienią swoje życie i Ja złagodzę swój wyrok.
Dzięki darowi prorokowania szybko zyskała posłuch wśród władców w całej Europie. Sama zaś coraz mocniej zaczęła angażować się w życie Kościoła. W posiadłości Vadstena, podarowanej jej przez króla, założyła nowe zgromadzenie żeńskie – Zakon Najświętszego Zbawiciela, nazwane później brygidkami. Uczyniła to na wyraźny rozkaz Pana Jezusa. Pierwszą przełożoną została jej córka Katarzyna, późniejsza święta.
Na włoskiej ziemi
W roku 1349 roku Brygida opuściła Szwecję. Udała się do Rzymu, by uzyskać odpust z okazji roku jubileuszowego oraz zatwierdzić u papieża regułę swego zakonu. Ojca Świętego nie było jednak w Wiecznym Mieście, bowiem od 1309 roku kolejni papieże rezydowali we francuskim Awinionie. Papiestwo przeżywało jeden z największych kryzysów w dziejach. Stolica chrześcijańskiego świata, pozbawiona pasterza, podupadała. Wśród duchowieństwa, w zakonach i wśród świeckich panował kompletny upadek obyczajów. Zanikało życie religijne. Brygida nie mogła patrzeć na to obojętnie. W 1352 roku odważyła się napisać list do papieża Innocentego VI. W ostrych słowach wezwała go – w imieniu Chrystusa – do powrotu na Stolicę Piotrową i do odnowy Kościoła. Niestety bezskutecznie. To samo wezwanie skierowała do jego następcy, bł. Urbana V. I stała się rzecz przedziwna. W 1368 roku papież faktycznie powrócił do Rzymu. Niestety, na krótko. Zniechęcony zamieszkami i zamętem, jaki panował w mieście, postanowił znów osiąść w Awinionie. Brygida nie mogła tego zaakceptować, przepełniona smutkiem przepowiedziała mu wówczas rychłą śmierć, co niebawem nastąpiło.
Nie mniej żarliwie zabiegała o powrót do Rzymu papieża Grzegorza XI. Wierzyła, że w końcu musi do tego dojść, takie miała bowiem widzenie. Jej odezwy w wielkim stopniu przyczyniły się do położenia kresu niewoli awiniońskiej, choć ona sama już tego nie doczekała.
Ostatnia droga
Z włoską ziemią Brygida związała się bardzo mocno. Rzym stał się jej drugim domem. Tu założyła klasztor swojego zakonu. Wraz ze swoją córką, Katarzyną przemierzała pieszo niemal cały kraj, pielgrzymując do najważniejszych wówczas sanktuariów. W 1372 roku, mimo podeszłego wieku, wyruszyła do Ziemi Świętej. Było to dla niej ogromne, mistyczne przeżycie.
Do Rzymu wróciła wiosną 1373 roku. Osłabiona podróżą i chorobą zmarła 23 lipca. Kroniki głoszą, że z okazji pogrzebu św. Brygidy wielu chorych zostało cudownie uzdrowionych. Orszak z jej ciałem wędrował przez całą Europę aż do Gdańska, a stamtąd – przez morze – do Szwecji. Została pochowana w klasztorze w Vadstenie, który stał się skandynawskim Rzymem.
Brygida została kanonizowana już w 1391 roku. W 1489 roku złożono relikwie matki i córki, to jest św. Brygidy Szwedzkiej i św. Katarzyny Szwedzkiej, w jednej urnie. 1 października 1999 roku św. Jan Paweł II ogłosił św. Brygidę współpatronką Europy. Jest także patronką Szwecji, pielgrzymów oraz dobrej śmierci. Dziś w Europie funkcjonuje dziewięć kontemplacyjnych klasztorów brygidek, w tym dwa w Polsce.
Dorota Matacz-Bajor
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel