Temat numeru
 
Zwycięstwo Maryi triumfem Kościoła!
Sławomir Skiba
 Aby przyszło Królestwo Twoje Panie, 
niech przyjdzie Królestwo Maryi!

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort
 

zwycięstwo maryiRzymu nie da się zburzyć w jeden dzień, lecz należy mu pozwolić rozpaść się w proch i pył stopniowo i niepostrzeżenie; wówczas nastanie nowa religia i nowy Dekalog – tak pisał na początku XX wieku jeden z przywódców herezji modernizmu, która od wewnątrz stara się tak zmieniać nauczanie i dyscyplinę w Świętym Kościele Katolickim, aby w końcu go rozsadzić od środka. A teraz można odnieść wrażenie, jakby wrogowie Kościoła – zarówno ci zewnętrzni, jak i ci wewnątrz – przechodzili do decydującej ofensywy przeciwko Mistycznemu Ciału Chrystusa. Jakby na naszych oczach spełniały się straszliwe przepowiednie Najświętszej Maryi Panny wypowiedziane przez Nią w La Salette, Fatimie czy Akicie, gdzie zapowiadała wielką wojnę wewnątrz Kościoła. Czy Kościół Święty, podążając za swoim Mistrzem i Panem, będzie przechodził swą Kalwarię i czy nastąpi poranek Zmartwychwstania?


Koniec XIX wieku, a zwłaszcza początek XX były pełne optymizmu i wiary w niewyczerpane możliwości ludzkiego rozumu i niemal nieograniczony postęp techniczny. Upojona osiągnięciami rewolucji technicznej cywilizacja zachodnia wydawała się wchodzić w nową świetlaną erę postępu, dobrobytu i pokoju. Ludzie chrześcijańskiej niegdyś Europy i obu Ameryk zadufani w sobie zapominali o Bogu i Jego przykazaniach. W niepamięć i we wzgardzie odchodziły świetlane karty dawnego chrześcijańskiego porządku, które przecież stały u podstaw sukcesu Zachodu. Kościół Święty, a wraz z nim Prawo Boże, stawał się coraz większą zawadą w budowaniu tego raju na Ziemi. Wrogie chrześcijaństwu ideologie – liberalizm i socjalizm oraz wyrastający później z niego, strojący się w maskę prawicy, faszyzm, dawały recepty na budowę wiecznego lub przynajmniej tysiącletniego dobrobytu i szczęścia bez Boga. Jednym z najlepszych symboli ówczesnej pychy i zadufania w ludzki rozum były słowa wypisane na burcie słynnego transatlantyckiego statku pasażerskiego „Titanica”, buńczucznie rzucające wyzwanie Niebu: Sam Chrystus nie zdoła go zatopić.


Symbol upadku cywilizacji

 

Jednak Niebo nie zwlekało długo z odpowiedzią na wypisane na statku bluźnierstwo. „Titanic” – ów wytwór ludzkiego geniuszu i myśli technicznej – zatonął w swoim dziewiczym rejsie po zderzeniu z górą lodową, grzebiąc w swoim wnętrzu liczne ofiary tej katastrofy. I gdyby ludzie nie byli wówczas głusi i ślepi choćby tylko na to jedno wydarzenie, z pewnością dostrzegliby w owej tragedii przestrogę Bożej Opatrzności dla całej ówczesnej cywilizacji. Jednakże los „Titanica” zmierzającego nieuchronnie w kierunku katastrofy miał się stać symbolem i zapowiedzią tego wszystkiego, co dopiero czekało ówczesny świat i co wciąż czeka współczesnego, zbuntowanego przeciw Bogu człowieka.


Niestety, nie tylko świat wchodził na drogę buntu. Do tego wszystkiego, co działo się w świecie i co prowadziło wiele dusz na potępienie, doszedł jeszcze atak wrogów Kościoła, którzy przeniknęli do Jego środka. Ufundowali oni kolejną herezję – modernizm, który, jak zauważył św. Pius X, stał się kwintesencją wszystkich dotychczasowych herezji. Głosząc relatywizm w tłumaczeniu prawd wiary i konieczność ciągłego dopasowywania Bożego Prawa i Ewangelii do wymogów wciąż zmieniającej się współczesności, moderniści przygotowali grunt pod demontaż Kościoła. I choć pontyfikaty świętych papieży, zwłaszcza bł. Piusa IX i św. Piusa X, zdołały ujawnić i zdławić spisek przeciw Kościołowi oraz na jakiś czas powstrzymać rozwój tej herezji, to jednak wrogów nie udało się całkowicie pokonać. Przeszli oni wówczas do większej konspiracji, by z czasem ich gorliwi naśladowcy podjęli się kolejnej ofensywy. Dzisiaj jest ona w apogeum decydującej walki wewnątrzkościelnej, której stawką jest zmiana i „uwspółcześnienie” odwiecznego nauczania Kościoła, a celem usunięcie lub zniekształcenie słów Pana Jezusa o nierozerwalności sakramentu małżeństwa oraz grzeszności aktów homoseksualnych.


Po ludzku wszystko stracone…

 

Wiemy, jak zakończyły się wszystkie próby budowy raju na ziemi bez Pana Boga w XX wieku. Do czego doprowadziły utopie liberalizmu oraz socjalizmu w wersji narodowej i międzynarodowej, obłęd powszechnej, niczym nieskrępowanej demokracji bez zasad… Najpierw dramat I wojny światowej, miliony ofiar bezsensownej walki i zniszczenie resztek porządku politycznego dawnej cywilizacji chrześcijańskiej. Później rewolucja bolszewicka i powstanie państwa sowieckiego, plującego jadem nienawiści na wszystko co chrześcijańskie. Znów miliony ofiar głodu i terroru, rozpylenie zarazy komunizmu na cały świat, wojny i prześladowania Kościoła. Skutki tego wydarzenia na każdym niemal polu odczuwamy aż do tej chwili. Następnie niewyobrażalna tragedia II wojny światowej i znów dziesiątki milionów ofiar, obozy koncentracyjne, terror, zbrodnie na masową skalę ze strony tak nazistów, jak i komunistów. Konsekwencje tych wydarzeń w postaci podziału Europy, zniszczenia elit i wzmocnienia Sowietów odczuwamy aż do dziś. A wszystkie te wybuchy ufundowane były na „wzniosłych” przesłankach budowy na Ziemi raju bez Boga i Jego przykazań. Każda też z tych zbrodniczych ideologii trwa w swoich mutacjach aż do dziś, wydając różne zatrute owoce w postaci neomarksizmu, niczym nieskrępowanej wolności do złego, całkowitego podporządkowania człowieka machinie totalitarnego państwa i wyłączenia polityki spod prymatu prawdy i Bożego Prawa. Dlatego nie mogą dziwić konsekwencje obranego przez „Titanica cywilizacji” kursu wprost na lodową górę i nieuchronną tragedię, do której zmierza współczesny nam świat. Po ludzku mówiąc: nie ma już odwrotu i wszystko stracone.


Jaka perspektywa?

 

Ale czy tylko taka, pesymistyczna wizja jest naszą przyszłością? Czy patrzenie na historię i rzeczywistość, w której żyjemy tylko w tym ziemskim wymiarze, jest właściwą, tj. katolicką perspektywą? Czy uświadamiając sobie całą tragiczność położenia i popadając przy tym w przygnębienie, nie uleglibyśmy w ten sposób pokusie rozpaczy i zwątpienia? Z pewnością tak. Dlatego na tym poprzestać nie możemy, jeśli chcemy zachować Bożą perspektywę całej historii Zbawienia, która wykracza daleko poza nasze życie i dalej – w wieczność.


– Zaprawdę, z katolickiego punktu widzenia istnieje tylko jedna ogólna przyczyna wszystkich ludzkich spraw, mianowicie: Boża Opatrzność –
zauważył hiszpański konserwatysta Donoso Cortés.


To prawda. Niezależnie od tego, jak wiele wysiłku szatan i jego słudzy włożyliby w to, aby świat stał się zaprzeczeniem Bożych Praw, jeden jest tylko Pan historii, Jeden Początek i Koniec, Alfa i Omega. Ośrodkiem tej historii jest Jezus Chrystus – Król królów i Pan panujących oraz Jego Mistyczne Ciało – Jeden Święty Kościół Katolicki. To wokół tego ośrodka toczy się cała batalia z mocami ciemności i w tej właśnie walce konieczne jest nasze zdecydowane opowiedzenie się za Chrystusem i Jego Kościołem. I nie może to być żaden dialog i próba dogadania się za cenę względnego spokoju, w którym giną dusze, ale odwieczna walka, a nawet wojna taka, jak ją przedstawiają święci – Paweł Apostoł, Augustyn z Hippony, Ignacy Loyola, Ludwik Maria Grignion de Montfort, Maksymilian Maria Kolbe i wielu innych. To prawdziwa wojna, która trwa nieprzerwanie od momentu wypowiedzenia przez Pana Boga do Węża słów: Położę nieprzyjaźń między tobą a niewiastą, i między nasieniem twoim a nasieniem jej; ona zetrze twoją głowę, a ty czyhać będziesz na piętę jej.


Walka naszą drogą

 

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort tak wyjaśnia ten fragment Pisma Świętego: Raz jeden tylko Bóg położył tę nieprzyjaźń, ale nieprzyjaźń nieprzejednaną, która trwać będzie i wzrastać aż do końca. To nieprzyjaźń między Maryją, czcigodną Bogarodzicą, a szatanem, między dziećmi i sługami Najświętszej Panny a dziećmi i wspólnikami Lucyfera. Tylko w tym kontekście możemy właściwie zrozumieć wszystko to, co dzieje się na tym świecie i w nas samych. To wojna dwóch państw – Bożego i szatana, jak uczył św. Augustyn, albo dwóch sztandarów według św. Ignacego, z których jeden należy do Chrystusa – najwyższego Wodza i Pana, a drugi do Lucyfera – wroga śmiertelnego ludzkiej natury. Przy czym nie jest to równa walka, bo nijak szatan nie może równać się z Bogiem. Jednak może on zadać i zadaje dotkliwe ciosy skażonemu grzechem pierworodnym rodzajowi ludzkiemu. I choć bez pomocy ludzkiej woli tej batalii o duszę szatan wygrać nie może, to jednak gdy człowiek odrzuci łaskę i wystawi się na działanie Złego, może zatracić duszę swoją na wieki, a więc przegrać.


I tak jak w życiu każdego z nas Pan Bóg nie zostawia nas samych w tej walce z wrogiem naszego zbawienia, najpierw przez Krzyż i Mękę Zbawiciela ustanawiając święte sakramenty, posyłając nam aniołów stróżów i całe zastępy aniołów oraz świętych, aby wraz z nami wojowali przeciwko ciemności, tak też w wymiarze społecznym i historycznym nie zostawił nas sierotami. Mimo grzechu pierwszych rodziców, cały czas troszczył się o człowieka i pomagał mu, by w końcu we Wcieleniu swego Syna Jezusa Chrystusa wejść osobowo w historię świata, zmieniając jej bieg. To od tego momentu Wcielenia, Narodzenia, Śmierci i Zmartwychwstania, Pan Bóg zmienia bieg historii i sprawia, że również Jego Kościół jest osią historii i wokół niego rozgrywa się cała walka. Tego Kościoła nie pozostawia w osamotnieniu, najpierw dając mu osobiście gwarancje, że bramy piekielne go nie przemogą, by później, w ciągu wieków, za pomocą sakramentów, papieży, nauczania Kościoła, świętych, naturalnych i nadprzyrodzonych interwencji, czuwać nad wiernymi duszami.


Pomoc z Góry

 

Choć historia apostazji narodów chrześcijańskich swoją genezą sięga upadku średniowiecza i rewolucji protestanckiej, to Pan Bóg nigdy nie cofnął swego przymierza i nie pozostawił nas bez pomocy. W XIX i XX wieku także dawał wielokrotnie temu wyraz. W objawieniach Matki Najświętszej danych św. Katarzynie Labouré przy Rue du Bac w Paryżu, Maryja przestrzegła przed niebezpieczeństwami i dała do pomocy sakramentalium w postaci Cudownego Medalika. Później – jako płacząca Pani – objawiła się dzieciom w La Salette, przestrzegając przed zepsuciem w łonie samego Kościoła i mówiąc o karach za grzechy. W Lourdes osobiście potwierdziła ogłoszony wcześniej przez bł. Piusa IX dogmat o Jej Niepokalanym Poczęciu, zapowiadając niejako Swój triumf nad mocami ciemności. W Fatimie, zwracając się do trójki pastuszków, przestrzegła przed karami, jakie spadną na ludzkość, jeśli ta się nie nawróci. Zapowiedziała też błędy Rosji, która rozszerzy je na cały świat i wywoła wojny oraz prześladowania Kościoła. Mówiła, że jeśli ludzie się nie nawrócą, nadejdzie II wojna światowa i olbrzymie zniszczenie. Przestrzegła też przed kolejnymi cierpieniami i zniszczeniami całych narodów, domagając się nawrócenia, modlitwy różańcowej i nabożeństwa wynagradzającego Jej Niepokalanemu Sercu.


Ale zapowiedziała też wyraźnie, że po tych karach Jej Niepokalane Serce zatriumfuje! W Akita, w latach 70. XX wieku, mówiła o prawdziwej wojnie wewnątrz Kościoła pomiędzy biskupami i kardynałami, o potwornym spustoszeniu winnicy Jej Syna i o karze, jaka musi spaść dla opamiętania i ratowania dusz. Jednakże znów potwierdziła, że po tym oczyszczeniu – które musi nadejść, jeśli ludzie się nie nawrócą – nadejdzie zwycięstwo Jej Syna i wywyższenie Kościoła Świętego, który zostanie odnowiony.


Doczesne zwycięstwo Kościoła

 

Myśl o triumfie Kościoła jeszcze na tym świecie nie jest bynajmniej nowa i pojawia się też w wizjach oraz nauczaniu różnych świętych. Na długo przed św. Ludwikiem Marią Grigion de Montfort, który zapowiadał nadejście Królestwa Maryi, o doczesnym zwycięstwie Kościoła pisał Doktor Seraficki, św. Bonawentura. Jego myśl w taki oto sposób streścił kardynał Ratzinger: Teologia historii św. Bonawentury znajduje swój punkt kulminacyjny w nadziei na dziejową epokę szabatowego spokoju ofiarowanego przez Boga. (…) Nie chodzi tu o niekończący się pokój w wieczności Boga, który nastanie na końcu świata, lecz o taki pokój, który Bóg ustanowi na ziemi – skąpanej w morzu krwi i łez – jak gdyby w pragnieniu pokazania w ostatniej chwili, jak mogła i powinna wyglądać rzeczywistość zgodna z Jego planem.


Nadchodzi wielka epoka –
głosił św. Alojzy Orione – będziemy mieli novos Coelos et novam terram (nowe Niebo i nową ziemię – przyp. red.). Społeczeństwo odnowione w Chrystusie objawi się młodszym i bardziej jaśniejącym, ukaże się na nowo ożywione, odnowione i prowadzone przez Kościół. Katolicyzm pełen Boskiej prawdy, miłości, młodości i nadprzyrodzonej siły podniesie się w świecie i stanie na czele rodzącego się stulecia, by je prowadzić ku uczciwości, wierze i zbawieniu.


Zaś św. Maksymilian Maria Kolbe pisał: Żyjemy w epoce, która mogłaby być nazwaną początkiem epoki Niepokalanej. (…) Pod Jej sztandarem zostanie stoczona wielka bitwa i zatkniemy Jej flagi na twierdzy księcia ciemności. A Niepokalana będzie Królową całego świata i każdej duszy z osobna, jak to przepowiedziała błogosławiona Katarzyna Labouré.


Kiedy papież Pius XII ustanowił święto Najświętszej Maryi Panny Królowej, nakazał jednocześnie aby co roku tego dnia odnawiać poświęcenie ludzkości Niepokalanemu Sercu Maryi. W ten sposób chciał zawrzeć, jak napisał, nadzieję, iż rozpocznie się nowa era radująca się Chrystusowym pokojem i trumfem religii. Ogłosił też, że wzywanie Królestwa Maryi jest głosem chrześcijańskiej wiary i nadziei. W jednym z ostatnich wystąpień potwierdził pewność, iż odbudowa Królestwa Chrystusowego przez Maryję nie może się nie powieść.


Wielki obrońca Kościoła Świętego, prof. Plinio Corrêa de Oliveira, zapatrzony w przykład i naukę św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, tak pisał: Za wielce prawdopodobnym smutkiem i karą, ku którym zmierzamy, jaśnieje święty blask jutrzenki Królestwa Maryi. „W końcu moje Niepokalane Serca zatriumfuje”. To wielka perspektywa wszechświatowego zwycięstwa królewskiego i matczynego Serca Najświętszej Dziewicy. To uspakajająca, upragniona i, nade wszystko, królewska obietnica.


Zaiste, triumf Maryi to triumf Kościoła – Mistycznego Ciała Chrystusa!

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania