
Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy (1 Tm 2,4). Tymi słowami św. Paweł Apostoł uroczyście oznajmia powszechną wolę zbawczą Boga. Bóg nie przeznacza nikogo na potępienie, wręcz odwrotnie – wszystkich przeznacza do zbawienia, a więc do tego, aby zostali świętymi: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz (Kpł 20,7). Nie jest to jednak przeznaczenie determinujące, gdyż świętość zakłada wolność, którą Stwórca obdarzył swoje rozumne stworzenie: może ono wybrać Boga albo może Go odrzucić.
Na początku trzeba jednak zaznaczyć, że świętość w sensie ścisłym jest dziełem Boga w nas, jest stanem nadprzyrodzonym, a więc niemożliwym do osiągnięcia przy pomocy naturalnych sił i zdolności człowieka.
Bóg zaprasza!
Choć wielu ludzi uważa, że świętość to po prostu dobre i moralne postępowanie, to jednak wiara uczy nas, że świętość jest wewnętrznym upodobnieniem do Jezusa Chrystusa. Ta wewnętrzna transformacja nie jest w zasięgu ludzkich możliwości, ale jest nadprzyrodzonym działaniem Boga: dokonuje się wraz z wlaniem łaski uświęcającej do duszy ludzkiej. Ona sprawia, że stajemy się podobni do Jezusa, Syna Bożego, i możemy znaleźć upodobanie Ojca Przedwiecznego, podobnie jak Jezus jest Synem upodobań Ojca. Jak uczy św. Paweł: W Jezusie Bóg wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa według postanowienia swej łaski, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym (Ef 1,4–6).
Bez łaski uświęcającej żaden dobry czyn, choćby w oczach ludzi był najcenniejszy i wymagał największego heroizmu, nie jest zasługą na Niebo: po prostu nie ma żadnego znaczenia dla wieczności. I odwrotnie: najmniejszy nawet czyn dobry, spełniony w stanie łaski uświęcającej, staje się zasługą na zbawienie. Dlatego ten, kto umiera w takim stanie, trafia do Nieba, czyli staje się świętym na wieki. Ten zaś, kto umiera pozbawiony łaski uświęcającej, trafia do piekła, czyli bezpowrotnie traci świętość.
Obdarowanie nas łaską uświęcającą przez Boga (po raz pierwszy podczas Chrztu Świętego) upodabnia nas do Jezusa, Syna Bożego. Jezus jednak jest również Synem Człowieczym, który przez cnotliwe życie i heroiczne wypełnianie przykazań Bożych pokazał nam, jak mamy żyć. Tak więc każdy usprawiedliwiony przez wiarę musi starać się o pełnienie dobrych uczynków, by odwzorować w sobie Święte Człowieczeństwo Jezusa. Oto ideał, do którego Bóg zaprasza każdego człowieka! Oto ideał świętości!
Święty. Kto to?
Świętym jest więc każdy, kto żyje w stanie łaski uświęcającej i stara się o pełnienie dobrych uczynków. Niestety, z racji naszej słabości tę świętość możemy też stracić przez grzech ciężki. Możemy też ją odzyskać przez Spowiedź Świętą lub/i żal doskonały. Kiedy jednak przejdziemy próg śmierci, możemy być albo świętymi, albo potępionymi. Trzeciej drogi nie ma. Tak więc każdy, kto został zbawiony, jest świętym na wieki: nie tylko ci, którzy zostali przez Kościół takimi ogłoszeni, ale wszyscy, którzy weszli do Nieba.
Niemniej Kościół tylko niektóre swoje dzieci ogłasza świętymi: nie dlatego, że nie pragnie zbawienia wszystkich wiernych, ale robi tak dlatego, by ukazać wyjątkowe przykłady dla chrześcijan, by patrząc na nie niczym na jaśniejące pochodnie, starali się ich naśladować.
Beatyfikacja, kanonizacja…
Od około II tysiąclecia Kościół zaczął uściślać terminologię związaną z ogłoszeniem kogoś świętym. Została wypracowana procedura, którą obecnie nazywa się procesem beatyfikacyjnym bądź kanonizacyjnym, w zależności od tego, czy celem jest beatyfikacja, czy kanonizacja.
Pierwszym etapem jest rozpoczęcie – za zgodą papieża – procesu beatyfikacyjnego. Od tego momentu chrześcijanin, który już odszedł do wieczności, otrzymuje tytuł Sługi Bożego. Aby doszło do beatyfikacji, konieczne jest udowodnienie, że dany kandydat na ołtarze żył i odszedł w stanie łaski uświęcającej, kierował się wiarą katolicką, praktykował cnoty w stopniu heroicznym oraz musi zostać potwierdzony cud przypisywany wstawiennictwu tegoż kandydata. Jeśli zaś kandydat umarł za wiarę jako męczennik, wówczas wymaga się jedynie udowodnienia tego faktu. Po ogłoszeniu przez Ojca Świętego dekretu o heroiczności cnót oraz po uznaniu autentyczności cudu, podaje się termin i miejsce beatyfikacji, a kandydat otrzymuje na ten czas tytuł Czcigodnego Sługi Bożego.
Następnie dokonuje się beatyfikacja, czyli akt pozwalający na oddawanie czci danemu Czcigodnemu Słudze Bożemu w Kościele, który odtąd nosi tytuł błogosławionego. Beatyfikacja ma charakter „lokalny” i nie jest aktem nieomylnym, teoretycznie więc jest możliwa „debeatyfikacja”, choć osobiście nie jest mi znany taki przykład.
Jeśli jednak kult danego błogosławionego przekracza lokalne ramy, wówczas można wszcząć proces kanonizacyjny, którego celem będzie kanonizacja, a więc uroczysty i nieomylny akt papieża, w którym przedstawia on całemu Kościołowi danego błogosławionego jako świętego Kościoła katolickiego i pozwala na jego kult w całym Kościele powszechnym. Skoro kanonizacja – według powszechnej opinii teologów – jest aktem nieomylnym, dlatego też nie jest możliwa „dekanonizacja”, podobnie jak niemożliwe jest odwołanie dogmatu czy prawdy wiary.
Święci są nie tylko wzorem do naśladowania, ale tworzą również Kościół tryumfujący będący w łączności z Kościołem cierpiącym (dusze w czyśćcu cierpiące) i Kościołem walczącym na ziemi. Ta tajemnica nazywa się świętych obcowaniem. Święci w Niebie modlą się za nami, byśmy mogli osiągnąć zbawienie. My również możemy i powinniśmy prosić o wstawiennictwo świętych, szczególnie naszych patronów, gdyż ich modlitwa, jako już całkowicie oddanych Bogu, jest Panu miła.
Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…
Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i – co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.
Pięć dni…
W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…
Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…
W Krakowie i Kalwarii…
I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…
No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.
Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.
Ze św. Charbelem…
Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.
Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makhloufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.
Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach
Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.
Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.
Piękny czas
Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!
Szanowni Państwo!
Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!
Barbara ze Środy Śląskiej
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.
Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.
Bóg zapłać!
Helena z Krakowa
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.
Roman ze Rzgowa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.
Marzena
Szczęść Boże!
Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!
Daniela z Włocławka
Szanowni Państwo!
Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!
Mieczysława z Przemyśla
Szczęść Boże!
Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!
Jan z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.
Apostołka Agnieszka z Łódzkiego