Co tydzień podczas niedzielnej Mszy Świętej powtarzamy wyznanie wiary w Kościół apostolski. Apostolskość jest jednym z czterech przymiotów Kościoła – obok jedności, świętości i powszechności, czyli katolickości.
Warto wspomnieć, że papież bł. Pius IX trafnie dodawał do nich jeszcze jeden przymiot: Kościół jest prześladowany, a święty kardynał Henry Newman w tym samym tonie przestrzegał przed Kościołem, który byłby kochany przez świat. Oznaczałoby to zapewne jego oddalenie się od świętości i apostolskości: Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego świat was nienawidzi (J 15, 18–19). Te słowa Pan Jezus skierował właśnie do Apostołów, wskazując dobitnie, że pomiędzy apostolskością a światowością (w negatywnym rozumieniu, jakie temu słowu nadaje św. Jan Ewangelista) zachodzi sprzeczność. Apostołowie zostali powołani do walki ze światem, zostali rzuceni na jego podbój.
Kościół jest apostolski, ponieważ został przez Chrystusa oparty na fundamencie Apostołów (por. Ef 2,20). Kiepski to, z ludzkiego punktu widzenia, fundament i zapewne żaden miłośnik piłki nożnej nie skonstruowałby swojej „drużyny marzeń“ (trener + jedenastka) w podobny co Pan Jezus sposób. Nasze drużyny marzeń roiłyby się od futbolowych wirtuozów: Puskásów i Lewandowskich, Ronaldów i Maradonów, Messich, Maldinich i Beckenbauerów. Gdybyśmy mieli rzucić na podbój świata dwunastkę ludzi, to wybralibyśmy ją równie starannie, jak czynią to wytrawni gracze komputerowi. Znalazłoby się w tej grupie miejsce dla wielkich strategów i mówców, genialnych myślicieli i artystów. Chrystus jednak oparł Kościół na prostych rybakach i celniku. W ten sposób zapewnił jego doskonalsze oparcie na kamieniu węgielnym i na Bożej łasce. Gdyby Napoleon do spółki z Einsteinem w krótkim czasie podbili imperium rzymskie, przypisalibyśmy to ich geniuszowi. W przypadku Piotra, Jakuba i Jana nie mamy jednak wątpliwości, że ich dzieło faktycznie było dziełem Bożym.
Zachowujemy to, co dali nam Apostołowie
Apostołowie są świadkami Zmartwychwstania; oni przekazali swoim następcom Tradycję; oni spisali księgi Nowego Testamentu. Wiara chrześcijańska wyraża się w dwunastu artykułach Składu Apostolskiego, który według pobożnej tradycji został ułożony przez dwunastu Apostołów (każdy miał wypowiedzieć jeden jego artykuł), a bez wątpienia oddaje wiernie ich nauczanie. Wierność temu Credo jest jednym z gwarantów prawdziwości Kościoła, a jego głoszenie wszystkim narodom jest kontynuacją misji danej samym Apostołom: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,19–20).
Kościół jest też apostolski w swojej strukturze, w sukcesji apostolskiej nieprzerwanie ciągnącej się poczynając od Dwunastu po wszystkich ważnie wyświęconych biskupów aż do końca świata. Apostolskość Kościoła oznacza więc ciągłość nauki, hierarchii, sakramentów i misji.
Milcząca, lecz potężna
Zrozumienie roli Matki Bożej w Kościele – zarówno w czasach apostolskich, jak i dziś – wymaga spojrzenia na Jej miejsce w życiu pierwszych chrześcijan, zwłaszcza tuż po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa.
Obecność Maryi w życiu Apostołów jest zarazem potężna i dyskretna. Jest dyskretna – Pismo Święte nie przekazuje żadnego Jej słowa wypowiedzianego w tym okresie, pozostawiając nam jako ostatnie (i jakże znaczące!) Jej wezwanie z wesela w Kanie Galilejskiej: Czyńcie, cokolwiek wam powie (J 2,5). Tak samo, jak w milczeniu Maryja towarzyszyła publicznej działalności Pana Jezusa, tak również teraz cicho towarzyszy Ona Jego uczniom. W dniu Pięćdziesiątnicy Apostołowie otrzymują dar języków – Maryja zaś milczy. Możemy jednak powiedzieć, że Jej milczenie ściągnie na świat więcej łask, aniżeli ich mowa. Podobnie bowiem jak dziewictwo Maryi nie było tylko nieobecnością męża, lecz było obecnością Boga, tak też Jej milczenie nie jest wyrazem tego, że Maryja nie ma nic do powiedzenia, ale jest pełnią kontemplacji.
Kontemplacja zaś – wbrew błędom współczesnego aktywizmu – nigdy nie jest pozbawiona apostolskiej płodności: Instytuty oddane życiu kontemplacyjnemu mają przez swoje modlitwy, pokutne uczynki i cierpienia ogromne znaczenie dla nawracania dusz (Sobór Watykański II, Ad Gentes divinitus, 40).
Matka promieniująca
W początkach Kościoła Maryja milczy – lecz milczy jak serce, które nie rozprawia, ale tłoczy krew i daje życie. Jej obecność jest dla młodego Kościoła konieczna – ale jest to obecność dyskretna.
Ojciec Joachim Badeni OP stwierdził kiedyś, że kobieta – zwłaszcza żona i matka w rodzinie – najpotężniej działa na otoczenie nie tyle słowem, ile promieniowaniem. Tak działa Maryja w Kościele. Ignacio Larrañaga OFMCap. zwrócił uwagę na pierwsze imię Maryi w młodym Kościele:
…Potrzeba było imienia, które by trafniej określało Jej tożsamość. Jakie to było imię? (…) jak miałaby się zwracać do tej niewiasty wspólnota, która żyje z Jezusem i w Jezusie? Odpowiedź nasuwa się sama: była to Matka Jezusa. I takiego wyrażenia używa zawsze Ewangelia. W rzeczywistości Maryja była kimś więcej niż Matką Jezusa. Była również Matką Jana. A także – czemu nie? – była Matką wszystkich uczniów. Czyż nie takie polecenie usłyszała z ust umierającego Zbawiciela? Była więc po prostu Matką, bez dodatkowych określeń.
Odnosi się wrażenie, że od pierwszych chwil Maryja była wyróżniana i odróżniana z powodu tej funkcji i tego drogiego wszystkim imienia. Wywnioskować to można na podstawie określeń, których czterej Ewangeliści używają w stosunku do Maryi, ilekroć jest o Niej mowa.
Jan osobiście, ale także jako przedstawiciel całej odkupionej ludzkości, otrzymał na Kalwarii Maryję za Matkę. Jest to jednak znamienne, że słowa oto Matka twoja zostały skierowane w pierwszej kolejności do Apostoła. Maryja jest więc nie tylko Królową Apostołów; jest także, i przede wszystkim, ich Matką. Jak często jednak matki (a nierzadko także żony) usiłują wpływać na swoich domowników przede wszystkim krzykiem, narzekaniem i wymówkami… Czasem może działać i to – ale jak przemożny jest wpływ kobiety na otoczenie, kiedy umie milczeć – i kiedy promieniuje: dobrocią, łagodnością, mądrością, pobożnością!
Skoro wpływ ten jest nieodparty – to o ileż potężniej wpływała Maryja na młody Kościół! Była nie tylko Matką w rodzinie – była też (i jest!) Matką Bożą! Była prawdziwie Matką Kościoła. Była najwierniejszą depozytariuszką Jezusowego nauczania. Stolicą Mądrości, Matką Dobrej Rady… To znamienne, że Maryja nie uznała, że skoro Jej Syn nie jest już obecny na ziemi, to Ona musi zająć Jego miejsce, podjąć misję tam, gdzie On ją przerwał i prowadzić ją tymi, co On środkami. Możemy powiedzieć, że bez wątpienia to Ona nadawałaby się do tego zadania lepiej aniżeli gadatliwy i skłonny do przechwałek Piotr, ambitni Jan i Jakub, sceptyczni Bartłomiej i Tomasz, o Pawle prześladowcy nie wspominając. I rzeczywiście, przyjdą takie czasy w historii Kościoła, kiedy to właśnie Maryja wykona ogromną pracę „za” biskupów i księży – będzie tak, kiedy w krótkim czasie nawróci Amerykę objawiając się w Guadalupe, a kolejne Maryjne objawienia będą miały podobne znaczenie. Teraz jednak, w początkach działania Kościoła, Maryja usuwa się w cień. Pozwala iść na podbój świata niewykształconym rybakom, „drużynie marzeń” Jej Syna.
Zawsze obecna
Maryja jest w życiu Kościoła przede wszystkim obecna. Dwa ważne wersety Dziejów Apostolskich w sposób dyskretny, ale niepodlegający wątpliwości mówią nam o Jej roli: na samym początku tej księgi dowiadujemy się, że Apostołowie trwali wszyscy (…) jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego (Dz 1,14). Sam opis zesłania Ducha Świętego zaczyna się od nawiązania do tego właśnie wersetu: Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu (Dz 2,1). Liczni autorzy zauważą tu ważną zasadę, według której Duch Święty działa tam, gdzie znajduje Maryję (którą co najmniej od czasów św. Franciszka z Asyżu nazywa się właśnie Oblubienicą Ducha Świętego). Warto tu wrócić do owego kobiecego promieniowania. Ojciec Benedykt Jacek Huculak OFM tak pisał o Maryi: Błogosławiona Dziewica (…) nie tylko sama jest rozpłomieniona Duchem Świętym, który na wskroś Ją przenika, lecz także wokół siebie roztacza Jego pocieszający blask na oświecenie oraz umocnienie synów i córek Kościoła (O Boskim pocieszeniu za przyczyną Najświętszej Dziewicy, wyd. Calvarianum).
Maryja zawsze przyciąga Boże działanie. Tak było w Nazarecie, w Kanie; tak było w dniu zesłania Ducha Świętego i w życiu młodego Kościoła. Ta reguła potwierdza się także w naszym życiu duchowym. Apostolskość Kościoła to nie tylko odległa historia i piękne wspomnienie, ale żywe powołanie każdego ochrzczonego. Każdy z nas jest wezwany, by na swój sposób być Apostołem – świadkiem Chrystusa, który nie zatrzymuje dla siebie otrzymanej prawdy i łaski, ale z odwagą niesie je światu. Na tej drodze nie jesteśmy sami. Maryja, Królowa Apostołów, jest naszą Matką i Wspomożycielką. Uczy nas słuchać Boga, wierzyć Jego obietnicom i z ufnością, a zarazem z pokorą głosić Chrystusa naszym życiem, słowem i czynem. Z Nią, jak Apostołowie, trwamy na modlitwie i uczymy się odważnie odpowiadać na Boże wezwania.
Królowa dusz walczących
Rola Maryi jako Matki Apostołów i Matki Kościoła nie umniejsza Jej znaczenia jako Pani, Królowej i Hetmanki. Te dwa aspekty dopełniają się. Przez wieki Maryja prowadziła kolejne pokolenia apostołów do zwycięskiej walki o dusze. Ojciec Emil Neubert, marianista, pisał do dusz apostolskich:
Bez Maryi nie możesz zwyciężyć. Dlaczego? Ponieważ nic nie możesz uczynić bez łaski, a wszelka łaska przychodzi przez Nią. Ponieważ Ona jest Królową dusz walczących i nie zwyciężysz, jeśli nie będziesz walczył pod Jej rozkazami. Ponieważ Bóg chce, aby w tych współczesnych czasach to właśnie Maryja prowadziła nas w szczególny sposób do Chrystusa (…). Ponieważ doświadczenie pokazuje, że apostołowie, którzy zapominają o Najświętszej Pannie nie odnoszą zwycięstwa lub odnoszą tylko pozorne sukcesy.
Ten sam autor dodaje dopełniając tego obrazu, że z Maryją nie możemy przegrać:
Ponieważ Bóg jest wszechmocny, a Maryja, poprzez swoje orędownictwo, ma udział we wszechmocy Boga. Ponieważ, pomimo że demony są silniejsze niż człowiek, Maryja jest nieporównanie silniejsza niż wszystkie demony razem wzięte. Ponieważ już w ogrodzie rajskim Bóg przewidział nieprzyjaźń pomiędzy wężem i jego potomstwem a Niewiastą i Jej potomstwem oraz tryumf Niewiasty i Jej potomstwa.
Jeśli więc udział w Kościele Apostolskim domaga się od nas udziału w misji Apostołów, to winniśmy uczynić Maryję prawdziwą Królową naszych serc i Hetmanką prowadzącą nas – ujmując to po kolbiańsku – na podbój całego świata.
Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.
W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.
Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…
Tam, gdzie mówiła Maryja
Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.
Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.
Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.
Szlakiem portugalskiej historii
W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.
W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.
Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.
Słowa podziękowania
Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.
Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!
Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.
* * *
Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi
W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.
Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.
28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.
Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.
KG
Szanowna Redakcjo!
„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.
Anna z Ostrowca
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!
Stała czytelniczka Zofia
Szanowny Panie Prezesie!
Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!
Tadeusz z Pomorskiego
Szczęść Boże!
Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.
Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.
Maria z Choszczna
Szczęść Boże!
Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.
Marian z Garwolina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.
Regina z Lubuskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…
Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!
Ewa