Temat numeru
 
Maryja pomaga przez szkaplerz

Signum salutis (znak zbawienia) – tak najmiłosierniejsza Matka i Królowa Karmelu nazwała szkaplerz święty, prosząc o rozsławienie go po całej ziemi. Oto świadectwa osób noszących ten znak.

Zabijaka unika szatańskich zasadzek


O pierwszym cudzie zdziałanym za przyczyną szkaplerza zaświadczył Piotr Swanington. Podróżował on 16 lipca 1251 roku ze św. Szymonem Stockiem do Winchester. Tuż przed miastem spotkali Piotra de Lhytona, dziekana kościoła św. Heleny, który błagał o ratunek dla konającego. Ten jednak był złym człowiekiem: Sakramentami gardził, czarną magię uprawiał, zabijaka był niepohamowany i postrach sąsiadów. Śmiertelnie raniony w pojedynku z innym szlachcicem, rozumiał, że nadeszła chwila stawienia się przed trybunałem najstraszniejszym. Czart ukazywał mu mnogości zbrodni jego – więc bluźnił i krzyczał: „Przeklęty jestem, pomścij mnie szatanie na zabójcy moim”.

objawienia fatimskie Umierał nieprzytomny. Ojciec Szymon uczynił znak krzyża, zarzucił szkaplerz na jego ramiona i błagał Boga. Konający nagle odzyskał siły, wyrzekł się diabła i przeżegnał, błagając Boga o litość. Wyspowiadał się, publicznie odwołał pakty diabelskie, przyjął sakramenty święte i zmarł w pokoju ducha. Po śmierci ukazał się bratu, mówiąc: Wszystko dobrze, dzięki przepotężnej Królowej Aniołów i świętej sukni Sługi Bożego uniknąłem zasadzek szatańskich.

Bezradni heretycy

Po wszczęciu buntu przeciw Kościołowi przez Lutra, pełne nienawiści bandy heretyków napadały kościoły, klasztory, mordując zakonników i zakonnice, grabiąc i paląc miejsca święte. Jedna z nich najechała klasztor Karmelitanek w San Martin. Mniszki błagały gorąco Maryję o ratunek. Gdy banda zbliżała się do murów klasztoru, zagrodziła im drogę Matka Najświętsza, pełna majestatu, otoczona hufcem aniołów, z mieczami gotowymi do obrony. Napastnicy uciekli przerażeni.

 

Innym razem, gdy zakonnice trwały na rozmyślaniu, do klasztoru wtargnęła kolejna gromada innowierców. Szukali zakonnic wszędzie, lecz Matka Boża uczyniła je niewidzialnymi. Rozwścieczeni, chcieli podłożyć ogień pod klasztor, nie umieli jednak wzniecić pożaru, aż w końcu rozpędziła ich gwałtowna burza i ulewa.

Z wojen wyszedłem bez szwanku

Jako najwymowniejszy atoli dowód osobliwszej opieki i pomocy, których ja niegodny doznałem od Najświętszej Matki Bożej Szkaplerznej, uważam fakt, że aczkolwiek przez cały czasokres wojny światowej, a następnie w czasie wojny polsko bolszewickiej, byłem prawie bez przerwy na froncie bojowym, a wobec tego i codziennie narażony tak na ogień nieprzyjacielski, jako też na niebezpieczeństwa innego rodzaju (tyfus plamisty, brzuszny, lawiny w Alpach itp.) – to jednak nigdy nie byłem ani ranny, ani też nigdy nie chorowałem poważniej!

Józef Kalicki, generał wojsk polskich,
Rawicz, 3.06.1929 r.

Kpił ze szkaplerza, a teraz…

objawienia fatimskieInwalida wojenny wspomina niewolę rosyjską: Nosiłem szkaplerz święty. Ilekroć myłem się rano, a koledzy spostrzegali na mojej obnażonej szyi szkaplerz, zawsze mnie wyśmiewali. O, ile musiałem wycierpieć z tego powodu drwin i wyzwisk współtowarzyszy, a zwłaszcza od jednego z dowódców naszego oddziału, którego wrogich spojrzeń i uśmiechów szyderczych nigdy zapomnieć nie mogę! Pewnego razu odezwał się do mnie z na pół tajoną ironią: „Wy wierzycie, że was szkaplerz uratuje?!” W dwa dni później został rozszarpany przez granat, ja zaś jestem w ojczyźnie…
O. Marceli od Matki Bożej Szkaplerznej,
były oficer wojsk węgierskich

Zaufaliśmy. Mąż żyje już 12 lat po zawale.

11.07.1989 r., dwa dni przed moim wyjazdem na rekolekcje do Czernej, mój mąż nagle w pracy zasłabł. Zawieziono go do szpitala. Okazało się, że był to drugi silny zawał serca (o pierwszym w ogóle nie wiedział). Pani Kazia Bielańska, z którą miałam jechać na rekolekcje, natychmiast po przybyciu do Czernej poprosiła o Mszę św. w jego intencji, ja ofiarowałam tygodniowy ścisły post, a 26 lipca udałam się na pieszą pielgrzymkę na Górę św. Anny. Po rekolekcjach pani Kazia oznajmiła mi: „Ojciec Mieczysław kazał przekazać, że pani mąż będzie żył”. Powiedziałam „tak” dla Maryi w Bractwie Szkaplerznym w Kędzierzynie-Koźlu (wcześniej wahałam się). Po półrocznej przerwie mąż powrócił do pracy. Dwa lata później serce znowu dało o sobie znać. Przed obrazem Maryi została odprawiona kolejna Msza św. w intencji męża. Usłyszeliśmy od naszego opiekuna duchowego: „Będzie dobrze, ufajmy, modlitwa kruszy żelazo”. Zaufaliśmy i tak przez 12 lat mąż nie bierze żadnych lekarstw i nadal pracuje zawodowo. Przyjął szkaplerz w Czernej i pomaga rozwijającej się grupie modlitewnej Bractwa Szkaplerznego.
Halina i Kazimierz Kapka z Kędzierzyna­ ­Koźla, 2008 r.

Zawiesiłam go na szyi i się nie zawiodłam

Kiedy zdawałam maturę, tato poważnie zachorował na nerki i pęcherz. Po kilku zabiegach usuwania polipów, zrobiła się przetoka, co groziło zakażeniem całego organizmu. Lekarze przygotowywali nas na najgorsze. W tej beznadziejnej sytuacji założyłam tacie na szyję swój medalik. Matka Boża nie zawiodła mnie. Tato szybko wracał do zdrowia i ja, mimo tych wszystkich przeżyć, zdałam maturę. Innym razem w rodzinie męża zanosiło się na rozpad małżeństwa. Mąż nie tylko pił, ale wszczynał awantury, bił i znęcał się nad żoną. Wtedy to zawiesiłam medalik na szyi krewnej i powiedziałam, żeby zwróciła mi go, gdy wszystko się ułoży. I tak się stało. Po pół roku z wielkim żalem zwróciła mi medalik, mówiąc, że trudno się rozstać z Tą, której opieki tak doświadczyła.
 
Jadwiga z Zawiercia, 2008 r.

Na zawsze pozostać narzędziem Matki Bożej

Odkąd noszę szkaplerz święty, mój stosunek do wszystkich spraw, tak duchowych, jak i życiowych uległ zmianie. Szkaplerz stał się dla mnie inspiracją do szukania Drogi, która byłaby nacechowana dobrem niesionym każdemu napotkanemu człowiekowi. Jest on dla mnie pocieszeniem w kłopotach i zmartwieniach. Wszystkie sprawy, nawet te, które w pierwszej chwili wydają się mnie przerastać, stają się z Matką Bożą Szkaplerzną do udźwignięcia. To ona dała mi siły i pomogła uratować siostrę z choroby i rozpaczy. Szkaplerz, który noszę, pozwala mi na pogłębienie mojej wiary oraz przekazywanie jej moim bliskim. Dlatego chciałabym na zawsze pozostać narzędziem Matki Bożej w prowadzeniu ludzi do Jezusa, Jej Syna, a naszego Pana i Zbawcy.
 
Wanda z Mysłowic
Przygotował Michał Wikieł
na podstawie www.szkaplerz.pl.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina