Temat numeru
 
Świadczą o Bożym Miłosierdziu

boże miłosierdzieOrędzie Jezusa Miłosiernego za pośrednictwem św. Siostry Faustyny i jej naśladowców rozprzestrzenia się po całym świecie, dotyka wielu serc i sprawia, że coraz więcej ludzi klęka przed trybunałem Miłosierdzia, przystępując do sakramentu pokuty i pojednania, prostuje ścieżki swego życia i otwarcie wyznaje: Jezu, ufam Tobie! Tych dowodów nawróceń, cudów, ale i trwania w powołaniu, stanie, zawodzie właśnie za wstawiennictwem św. Faustyny – jest wiele, są one także żywym potwierdzeniem skuteczności działania Miłosierdzia Boga.


Potwierdziła to także liczba świadectw, jakie napłynęły do nas m.in. od Was, Drodzy Czytelnicy! Część z nich znajdzie się w książce Świadectwo Bożego Miłosierdzia, obok poruszających historii, jakie opowiedzieli nam znani artyści, dziennikarze, sportowcy. Niektóre publikujemy jednak już teraz w „Przymierzu z Maryją”, by niosły wieść o niezgłębionym Miłosierdziu Bożym.
 
Przemysław Babiarz:
GŁĘBOKIE DOŚWIADCZANIE JEZUSA

Żyjemy w czasie wielkiego zapotrzebowania na świętych. Błogosławiony Jan Paweł II znakomicie to czuł. Współczesność domaga się tych przykładów ludzi bezkompromisowych, którzy dali świadectwo własnym życiem.
 
W swojej historii Kościół ma cztery kobiety, które stały się Doktorami Kościoła: św. Teresę z Avila, św. Katarzynę ze Sieny, św. Teresę od Dzieciątka Jezus i św. Hildegardę z Bingen. Myślę, że piątą kobietą Doktorem Kościoła będzie św. Siostra Faustyna. Wprawdzie nie przeczytałem całego Dzienniczka, ale kiedy wchodzi się w tę lekturę, nie ma żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z wielowarstwowym opisem tak głęboko zanurzającym się w relacji między Bogiem a człowiekiem, że to jest właśnie to bycie na poziomie Doktora. Jest w tym objawieniu coś niesłychanie optymistycznego, ponieważ kolejny raz potwierdza się, że Pan Bóg do nas mówi przez ludzi, którzy na pierwszy rzut oka w hierarchiach tego świata byliby albo niezauważeni, albo pominięci. Św. Faustyna pochodziła z rodziny ubogiej, w zakonnej hierarchii była nisko, nie miała wykształcenia, żadnych podstaw filozofii, teologii itd. Wszystko, co pisze, wynika z głębokiego doświadczenia, z życia. Ta jej niezwykła relacja z Panem Jezusem… Jeśli my byśmy mieli choć jedno takie doświadczenie, chodzilibyśmy z pewnością 10 cm nad ziemią. A ona stacza nieustanną walkę pomiędzy tym, co ma w sercu, a tym, co ją otacza – cały czas jest sprawdzana przez swoich przełożonych, sama siebie sprawdza, nawet Pana Jezusa sprawdza, czy nie jest tylko jej przywidzeniem.
 
OJCIEC W STANIE GOTOWOŚCI
 
Z Koronką do Bożego Miłosierdzia zetknąłem się dosyć późno, nie więcej niż 10 lat temu. Zaskakujące było dla mnie to, że odmawia się ją też na różańcu, że ten rytm jest taki sam. Myślałem: miłość, miłosierdzie – to są synonimy, a o miłości jako głównym przykazaniu wiemy od samego Pana Jezusa, więc cóż to za odkrycie? Bardzo powoli docierała do mnie myśl, że ja, że każdy człowiek potrzebuje takiego poczucia, że w każdej chwili, z każdej sytuacji życiowej, nawet największego błędu można wrócić.
 
Jeśli byśmy porównywali Boże Miłosierdzie do przypowieści o synu marnotrawnym, gdzie ojciec wychodzi przed dom, aby powitać syna, to w przesłaniu św. Faustyny Ojciec nie tylko wyszedł przed dom w pół drogi, ale stoi tuż przy tym człowieku, który być może za chwilę spróbuje wstać. Czyli Pan Bóg widzi, że współczesny człowiek jest na tyle słaby, że trzeba mu dać bardzo daleko idącą szansę. Wiadomo, że wola człowieka jest do tego konieczna, ale na każde najmniejsze jej drgnienie Pan Bóg od razu jest w gotowości. Widocznie we współczesnym świecie, w którym jesteśmy atakowani gigantyczną liczbą informacji, fałszywych idei, złych tropów – to miłosierdzie jest nam dane jak ostatnie koło ratunkowe.
 
WEWNĘTRZNE UMOCNIENIE
 
Podobnie jest z rytmem odmawiania Koronki, jej językiem (poezja najwyższych lotów!) – wyzwala on dzisiejszego spieszącego się człowieka ze zgiełku rzeczywistości. Na co dzień przemawiamy innym językiem niż język Koronki, bardziej potocznym. Odmawiając ją, napełniamy się czymś, co przebija w nas tę skorupę potoczności. To rodzaj takiej modlitwy ustawicznej, która otwiera nas na zupełnie inną perspektywę. To dowód na to, że Kościół jest żywy i autentyczny. Ponadto prostota tej modlitwy powoduje, że mamy łatwość natychmiastowego jej odmawiania. Odmówienie jednej dziesiątki zajmuje do 60 sekund, więc jeżeli człowiek może wyrwać się z kontekstu zdarzeń, to zyskuje niesłychane umocnienie wewnętrzne, które przychodzi do nas przez tak prostą i krótką modlitwę.
 
Radosław Sawczyński:
CUDOWNE NAWRÓCENIE
Będąc z pielgrzymką w Częstochowie w 2007 roku, powiedziałem Matce Bożej: Wiem, że dzieją się tu cuda. Jak się jakiś stanie, to uwierzę. I Pani Jasnogórska wysłuchała mojego wołania. Rezultatem tego była spowiedź z całego życia w Wieczerniku. Jako pokutę zadano mi pójść do Kaplicy Wieczystej Adoracji na Jasnej Górze. Wystawiony był Najświętszy Sakrament. Uklęknąłem przed obrazem Jezusa Miłosiernego. Patrząc na niego, zauważyłem, jak na Czole i Dłoniach pojawia się Krew. Spływała z obrazu. Klęczałem jak nieruchomy i straciłem kontakt ze światem. Potem, będąc na placu jasnogórskim, opowiedziałem naszej liderce ze wspólnoty, co widziałem. Powiedziała, że były to grzechy, które tak raniły Pana Jezusa.
Tak zaczął się mój powrót z mroku ciemności do Światła Prawdy.
 
Wiesław Gul:
JEZUS CHRYSTUS JEST MOIM PANEM

Miałem problem z uzależnieniami. Przez prawie 20 lat paliłem papierosy, nie potrafiłem ich rzucić, gdyż uważałem, że to jest jedyna moja przyjemność. Ja po prostu kochałem palić… Niestety, nie myślałem, że zabijam powoli siebie i niszczę zdrowie innych. Pewnego dnia Pan Jezus pojawił się w moim życiu jako mój Pan i Zbawca. Był to czas Wielkanocy, rok temu, gdy miałem 34 lata. Zabrał ode mnie ten nałóg, jakby go w ogóle nie było.
Doświadczyłem również uwolnienia od hazardu, w który byłem uwikłany przez 10 lat. Wydawałem wiele zarobionych pieniędzy, aby mieć ich jeszcze więcej. Chciwość i pycha grały pierwsze skrzypce, a ja myślałem, że to jest dobre, że mi na czymś zależy, że jestem wytrwały w dążeniu do celu. Jednak to nie było prawdą; hazard niszczył mnie i moją żonę. Pomoc przyszła znowu od Pana Jezusa. Przy czytaniu Pisma Świętego dostałem słowa, które nakazały mi, abym z tym skończył. Pan Jezus dotknął mnie aktem zaufania i wiary w Niego i nałóg hazardu minął. Chwała Panu!
Doświadczyłem też uzdrowień cielesnych. Chorowałem na kamienie nerkowe. Lekarze uczynili wszystko, co mogli, byłem kierowany na rozbijanie kamieni, ale to nie pomogło. Zostałem zapisany do szpitala w celu wykonania zabiegu wydobycia kamieni, przyznaję, że się bałem. Pomoc znowu przyszła od Pana Jezusa – obyło się bez zabiegu, bo zdjęcie nie pokazało kamienia.
 
Minął rok, jak żyję z Panem Jezusem i tak naprawdę wydarzyło się przez ten czas więcej dobrego niż mógłbym sobie wyobrazić. Obecnie Zbawiciel obdarza łaskami mnie i moją żonę, mogę tylko powiedzieć, że dotyczy to dzidziusia, o którego staraliśmy się przez 7 lat bez nadziei, jaką dawali nam lekarze, ponieważ moja żona choruje na endometriozę, przeszła kilka operacji laparoskopowych, a jednak Pan Jezus znowu przychodzi ze swoją mocą i obietnicą, którą pragnie spełnić. Słowo Pana jest ponad wszystko. (…)
 
Ufajcie, po prostu ufajcie, ale bez zwątpienia. Pan Jezus czeka, aby nas poprowadzić, mnie już prowadzi i bardzo mnie zaskakuje. Panie Jezu, prowadź mnie Twoją drogą! Jezu, Ufam Tobie!
 
Kasia Bierszacka:
BÓG OKAZAŁ MI SWOJE MIŁOSIERDZIE

Parę lat temu, kiedy stojąc w kolejce na poczcie, przeglądałam różne foldery oraz reklamy, wśród nich zainteresowała mnie ulotka, gdzie można było zupełnie za darmo zamówić książkę o świętej Faustynie i Miłosierdziu Bożym. Oczywiście zamówiłam ją, z niecierpliwością na nią czekałam, i w końcu doszła… Zaczęłam czytać i wówczas miałam uczucie, jakby ogarniał mnie niesamowity spokój. Byłam tylko ja i św. Faustyna, która najpierw opowiedziała mi swoją historię, a później opowiadała o bezgranicznym Miłosierdziu Bożym.
 
Od tej chwili bardzo pragnęłam pojechać do Łagiewnik, nawiedzić jej relikwie oraz odwiedzić celę św. Faustyny, gdzie mieszkała i gdzie objawiał jej się Miłosierny Jezus Chrystus. Dzięki Bożemu Miłosierdziu w niedługim czasie udało mi się pojechać do Łagiewnik. Przeżycia miałam niesamowite. Zakupiłam Dzienniczek św. Faustyny i do teraz z nim się nie rozstaję. Czytam go codziennie, kończę i zaczynam od nowa, i za każdym razem odkrywam coś nowego, mam wrażenie, że czytam go po raz pierwszy.
 
Jestem czcicielką Bożego Miłosierdzia i zarażam tym innych. Ponieważ mam tę świadomość, że moje wszystkie prośby kierowane do Bożego Miłosierdzia za wstawiennictwem św. Faustyny zostały wysłuchane! A było ich dużo…
 
Mój mąż z człowieka agresywnego, pysznego i znęcającego się psychicznie nade mną i dziećmi, stał się czułym, kochającym, opiekuńczym, cudownym człowiekiem, z którego jestem dumna. Po 15 latach małżeństwa stał się moim najlepszym przyjacielem, jesteśmy teraz nierozłączni, wspiera mnie we wszystkim, gotuje, ma świetny kontakt z dziećmi. Ale nie byłoby tak słodko, gdyby Bóg nie okazał mi Swojego Miłosierdzia. Ubóstwiam Go za Jego bezinteresowną miłość.
 
Codziennie o godzinie 15.00 odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia oraz modlitwę o uproszenie łask za przyczyną świętej Faustyny. Pragnę, aby wszyscy poznali Boże Miłosierdzie i doświadczyli cudownych łask za przyczyną św. Faustyny.
 
Joanna Mysiakowska:
DO WIECZORA PO BÓLU NIE BYŁO ŚLADU

W Wielką Sobotę bardzo mocno bolało mnie gardło, z każdą godziną ból się nasilał. Nie pomagały zażywane lekarstwa. Ból sprawiał, że nie miałam ochoty na prowadzenie żadnych, nawet najmniejszych rozmów z moimi bliskimi.
 
O godzinie 15.00 postanowiłam przyłączyć się do modlitwy transmitowanej przez Radio Maryja w godzinie Miłosierdzia Bożego. Trzymając w ręku różaniec, odmawiałam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Podczas modlitwy nie prosiłam Pana Jezusa w jakiś szczególny sposób o uzdrowienie mojej dolegliwości. Może gdzieś podświadomie prosiłam o to Pana Boga. Prawdziwy cud wydarzył się po zakończeniu audycji radiowej. Już po 30 minutach, kiedy jadłam obiad, zaczęłam odczuwać ulgę. Ból stopniowo się zmniejszał i do wieczora nie było już po nim śladu. Zostałam uzdrowiona!
Jezus Miłosierny obdarzył mnie wielką łaską. Alleluja!
 
Wysłuchał i opracował Michał Wikieł


NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel