Apostolat Fatimy
 
Wierzę. Z każdym dniem mocniej
Michał Wikieł

Czy Apostołowie Fatimy to grupa elitarnych katolików, idealnych chrześcijan? Dlaczego tak mocno zawierzyli Matce Bożej? Czy Apostołowie robią coś nieosiągalnego dla innych? Dla nich to nic nadzwyczajnego. Pobożność, pogrążanie się w modlitwie i zawierzanie swych spraw Bogu przez Matkę Najświętszą to codzienność…

Białowieska szkoła wiary

– Po prostu odmawiam codziennie dziesiątkę Różańca, czczę święta maryjne –
mówi 53-letnia Grażyna Jóźwik, katechetka w Zespole Szkolno‑Przedszkolnym w Białowieży. – Jesteśmy rodziną religijną – dodaje. – Codziennie z mężem powierzamy nasze trudności, problemy rodzinne i zawodowe Maryi i Jezusowi.

Również z modlitwy czerpie pani Grażyna siłę na codzienne zmaganie się z problemami zawodowymi:

– Uczę dzieci od przedszkola po gimnazjum. Z tymi młodszymi praca jest przyjemna, widać jej efekty. Z młodzieżą jest dużo trudniej, bo oni mają już swój światopogląd. Oczywiście wszystko zależy od ich domu rodzinnego, a społeczeństwo w Białowieży jest mało praktykujące; zresztą na 3000 mieszkańców jest tu zaledwie 600 katolików… Większość to prawosławni, rodziny mieszane. Trudno więc przekazywać młodym ludziom jakieś wartości, skoro w domu słyszą co innego, a telewizja nakręca jeszcze spiralę nienawiści do Kościoła. Później, w szkole, zamiast zacząć katechezę od modlitwy, moi uczniowie atakują Kościół tym, co usłyszą w mediach. Tłumaczę im, że to jest tylko nagonka na katolików, a my powinniśmy swoim rozumem ocenić sytuację. Poza tym przecież my też jesteśmy częścią Kościoła i jeśli rzeczywiście widzimy jakieś zaniedbania, to naszym obowiązkiem jest modlitwa, a nie obgadywanie i oczernianie. Dlatego bardzo się cieszę, gdy widzę w Hajnówce, gdzie mieszkam, dzieci i młodzież zaangażowane w ruchy przykościelne. Pociesza mnie również, gdy czytam w „Przymierzu z Maryją” świadectwa ludzi wierzących – wtedy widzę, że ta nasza wiara jeszcze całkiem nie upadła.

To kolejne potwierdzenie, że wspólnota Apostołów Fatimy jest bardzo ważna. – Jedni drugich brzemiona noście – zalecał Chrystus, wiedząc, co spotka we współczesnym świecie Jego naśladowców.

Moją przyszłość zawierzam Bogu

Apostolat Fatimy jest bardzo potrzebny. Musimy uświadamiać ludzi, że źle się dzieje nie tylko w Polsce, ale i na świecie – uważa 32-letni Szczepan Szwaj. Kończy teraz policealną szkołę o kierunku prawo i administracja, zamierza także wybrać się jeszcze na historię i pracować jako nauczyciel. Ale to są tylko plany. Kwituje je stwierdzeniem: – Zawierzam jednak całą moją przyszłość Bogu.

Zawsze starał się ufać…

– Miałem piekło w domu, ale z pomocą Bożą przeszedłem przez to i dziękuję Mu. Moi rodzice nie żyją, ojciec był alkoholikiem i wyrządził niestety bardzo dużo krzywdy w rodzinie. Miałem ponadto sporo problemów z młodszymi braćmi, szczególnie z najmłodszym, który – kiedy wypił – tracił zupełnie kontrolę nad sobą, potrafił nawet sięgnąć po nóż i straszyć, że wbije mi go w serce… Rok temu po wypiciu alkoholu zaczepił trzech mężczyzn, wrócił do domu zakrwawiony i wziął trzy duże noże, by ich zabić. Zacząłem wtedy wzywać wszystkie chóry anielskie, żeby go uspokoiły i żeby takie sytuacje się więcej nie powtarzały. I rzeczywiście: uspokoił się, rozpłakał i zaczął mówić, że nie umie sobie w życiu poradzić. Teraz jest za granicą. Tam podobno też czasami pije, ale przynajmniej ma pracę.

Okazuje się, że pan Szczepan jest ostoją dla swoich braci, jedynym autorytetem – jak mówi. Potrzebuje dużo siły, odwagi. Zapewnia mu to modlitwa.

– Zawsze miałem w sercu wielki kult do Matki Bożej Fatimskiej. Przez kilka lat odprawiałem nabożeństwo Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca, ofiarowałem już około 50 Mszy Świętych ku czci Niepokalanego Serca Maryi, odprawiałem różne nabożeństwa fatimskie, od 13 maja do 13 października uczestniczę w Mszach Świętych fatimskich. Oprócz tego odmawiam codziennie Różaniec i zachęcam innych do tej praktyki, rozpowszechniam obrazki z błogosławionymi Franciszkiem i Hiacyntą, a moim największym pragnieniem jest odwiedzić sanktuarium fatimskie. Od dziecka byłem religijny, Pan Bóg zawsze był dla mnie na pierwszym miejscu i radością było dla mnie mówić o Nim. Pamiętam, jak dostałem pod choinkę Biblię w obrazkach dla najmłodszych… Mam księży w rodzinie, od kilkunastu lat interesuję się teologią, historią Kościoła.

Otrzymałem od Maryi wielkie łaski

– Popieram całkowicie wszystkie działania Instytutu w kierunku propagowania Orędzia Fatimskiego. Szczególnie dzieło Apostolatu Fatimy, które wspieram od lat –
dodaje Tadeusz Kowalewski. Pan Tadeusz dał nam piękne świadectwo wdzięczności Matce Bożej za zdrowie i zapewnił o swym stałym wsparciu: – Otrzymałem od Maryi wielkie łaski: od 33 lat jestem po zawale, udarze i by‑passach i szczęśliwie do dzisiaj żyję z rodziną, chociaż mam już 82 lata. Jestem zaangażowany w Kościele, na różańcu… urzęduję wszędzie, gdzie tylko mogę! – zapewnia pan Tadeusz.

Lokalna ewangelizacja

Wojciech Jeneralczyk ma 69 lat, jest emerytowanym inżynierem z zakresu energoelektroniki, przez ostatnie 12 lat pracował na Politechnice Łódzkiej. – Należę do parafii katedralnej w Łodzi. Środowiska są tu bardzo zróżnicowane, jeśli chodzi o czynną wiarę. Poza tym jest bezrobocie, jest sporo biedy, są uzależnienia… Może ta sytuacja też stąd wynika: walka o byt codzienny zatrzymuje głębsze potrzeby?

Jest teraz w Polsce niestety taki trend, widać to choćby w rocznym sprawozdaniu naszego księdza proboszcza: duża ilość związków niesakramentalnych, dzieci nieochrzczonych itd. – te dane są rzeczywiście alarmujące. Ale młode pokolenie jest bardzo aktywne, szczególnie młodzież akademicka. Obserwuję na Mszach Świętych, nie tylko niedzielnych, że udział młodych sięga połowy uczestniczących. Uważam, że to jest bardzo pocieszające
– mówi pan Wojciech.

Oczywiście sam nie załamuje rąk i od lat ewangelizuje w swoim środowisku – wcześniej wśród współpracowników na uczelni, a dzisiaj pośród znajomych i emerytów.

– W moim środowisku propaguję materiały Apostolatu Fatimy i pismo „Polonia Christiana”. Oddaję je do czytania dla Koła Emerytów, a później prowadzimy na te tematy rozmowy. Te tematy żyją wśród nas!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego