Temat numeru
 
Sługa Nie Jest Większy Od Swego Pana
Bogusław Bajor

Gdyby Królestwo Chrystusa Pana było z tego świata, słudzy biliby się, by nie został wydany Żydom. Gdyby Kościół założony przez Zbawiciela był z tego świata, słudzy tego świata robiliby wszystko, by nam, katolikom, nie spadł włos z głowy. Tymczasem jest inaczej…

 

Pan Jezus zostawił nam pewną naukę i zarazem przestrogę: Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15, 18–20).

 

Prześladować was będą…

 

Statystyki nie kłamią – chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą wyznaniową na świecie. Zresztą nie od dziś… Cierpieli pod butem rzymskich cesarzy, pogan, rewolucjonistów francuskich, narodowych socjalistów; cierpią nadal pod jarzmem komunistów czy islamistów.

 

Do tego dochodzą coraz agresywniejsze ataki ze strony tęczowych „synów i cór” rewolucji obyczajowej roku 1968. Od tej ostatniej plagi nie jest też wolny nasz kraj. Oto przykłady: wrzaskliwe marsze walczących ateistów, zwolenników zabijania nienarodzonych; agresja środowisk tzw. LGBT, które obnoszą się ze swymi – delikatnie mówiąc – nieuporządkowanymi skłonnościami seksualnymi, które – ich zdaniem – mamy bezwarunkowo akceptować; wyśmiewanie religii, akty bluźniercze, profanacje, ataki werbalne na duchownych, propaganda antykatolicka w szeroko pojętej kulturze masowej. Do tego dochodzi wbijanie nas, katolików, w poczucie winy: za nietolerancję, nienawiść, „zbrodnie inkwizycji i wypraw krzyżowych”, faszyzm, antysemityzm, antyfeminizm, antyhumanizm… O to wszystko jesteśmy dziś jako katolicy oskarżani.

 

Doszło nawet do tego, że św. Jan Paweł II, tak uwielbiany jeszcze przed 15 laty papież, o którego kanonizację niemal zaraz po jego śmierci upominały się miliony wiernych na całym świecie, dziś jest na cenzurowanym jako „twórca opresyjnego systemu wobec kobiet”, przyzwalający na gorszące akty wobec najmłodszych etc. Padł już nawet postulat dekanonizacji papieża-Polaka. Papieża, który starał się pozyskać ten świat, szanując godność każdego człowieka.

Jednak łaska pańska na pstrym koniu jeździ, a opinia i sympatia ludu bywa zmienna… Doświadczył tego nasz Zbawiciel – Król Wieków, witany w Niedzielę Palmową przez rozentuzjazmowany tłum okrzykiem: Hosanna! Pięć dni później ten sam lud krzyczał już inne hasło: Na krzyż z Nim! A arcykapłani dopowiadali: Poza Cezarem nie mamy króla.

 

Zaiste, sługa nie jest większy od swego Pana…

 

Wydani na pastwę…

 

Księciem tego świata jest diabeł. On wie, że Kościół jest depozytariuszem Prawdy. Nienawidząc Kościoła i nienawidząc Prawdy, zrobi wszystko, by osłabić Mistyczne Ciało Zbawiciela. Będzie uderzał z zewnątrz i – poprzez kuszenie wiernych – od wnętrza Piotrowej Łodzi.

 

Każdy grzech katolika jest osłabieniem dla całej wspólnoty. Jesteśmy jednym organizmem. Jeśli choć jeden nasz członek jest chory, odczuwa to całe ciało. Uporczywe trwanie w stanie grzechu może doprowadzić do sytuacji, o której pisał św. Paweł w Liście do Rzymian: (…) Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi (Rz 1,21–28).

 

Czyż nie tego jesteśmy świadkami we współczesnym świecie, za którym podążają w swej ślepocie niektórzy ludzie Kościoła? Oni stają się zgorszeniem dla wielu, którzy zniecierpliwieni zadają pytanie:

 

Po co nam Kościół?

 

Już tak postawione pytanie może (choć nie musi) świadczyć o tym, że wiara w Jeden, Święty, Powszechny i Apostolski Kościół została zachwiana…

 

Żeby jednak odpowiedzieć na to pytanie, musimy wrócić do źródeł, czyli do czasów, kiedy na ziemię zstąpił Bóg-człowiek. Jak długo na tym łez padole przebywał Jezus Chrystus, sam prowadził dzieło odkupienia ludzkości poprzez działalność nauczycielską, pasterską i kapłańską. Gdy jednak nadszedł czas Jego powrotu do Królestwa Niebieskiego, uczynił apostołów i ich następców swoimi zastępcami na ziemi, by dalej prowadzili dzieło zbawienia poprzez nauczanie i uświęcanie ludzi. Poprzez ukazywanie im perspektywy Nieba. A przede wszystkim przez przekazywanie im Prawdy o Śmierci i Zmartwychwstaniu Zbawiciela. W ten sposób Chrystus Pan zbudował Kościół Katolicki, na skale-Piotrze, który został pierwszym papieżem. Ten Kościół ma iść na krańce świata, nastawać w porę i nie w porę, po to, by prowadzić dusze do zbawienia. A jego misja będzie trwać aż do końca czasów. Zatem Kościół, który ma ogromne zasługi na niwie kulturalnej, pedagogicznej, cywilizacyjnej, powołany jest przede wszystkim do tego, by prowadzić ludzkość do Nieba.

 

W Kościele są wszystkie środki, które mają pomóc w osiągnięciu zbawienia – święta nauka, której przez całe wieki strzegł przed błędem Urząd Nauczycielski, sakramenty, sakramentalia i pobożne praktyki.

Jeśli Kościół przestałby być Drogą do Nieba, zaprzeczyłby swej misji. Sól straciłaby swój smak i nadałaby się tylko na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi (por. Mt 5,13).

 

Zostaliśmy jednak zapewnieni przez naszego Pana, że to nigdy nie nastąpi. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy wystawiani na próbę. I właśnie wydaje się, że świat katolicki taką właśnie próbę obecnie przechodzi. Co to oznacza? Że naszym obowiązkiem jest trwać do końca w wierności dogmatom i nauczaniu moralnemu Mistycznego Ciała Chrystusa, bo kto wytrwa do końca, będzie zbawiony (por. Mk 13,13).

 

Kościół i upadek pod Krzyżem

 

Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa. Nie dziwmy się zatem, że jego Droga jest zbieżna z tą, którą przeszedł nasz Pan. Spójrzmy, co pisał w rozważaniach na wielkopiątkową Drogę Krzyżową w 2005 roku ks. kard. Józef Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary:

 

Co mówi nam trzeci upadek Jezusa pod ciężarem Krzyża? Może nasuwać myśli o upadku wszystkich ludzi, o oddaleniu się od Chrystusa wielu chrześcijan, zdających się na sekularyzm bez Boga. Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym, ile Chrystus musi wycierpieć w Swoim Kościele? Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności, jak często wchodzi On w puste i niegodziwe serca! Ileż razy czcimy samych siebie, nie biorąc Go nawet pod uwagę! Ileż razy Jego słowo jest wypaczane i nadużywane! Jak mało wiary jest w licznych teoriach, ileż pustych słów! Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! Jak mało cenimy sobie sakrament pojednania, w którym On czeka, by nas podźwignąć z upadków! To wszystko jest obecne w Jego Męce. Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi jest z pewnością największym bólem, który przeszywa serce Zbawiciela. Nie pozostaje nam nic innego, jak z głębi duszy wołać do Niego: Kyrie, eleison — Panie, ratuj! (por. Mt 8,25).

 

Rozważając te niesamowite słowa, pamiętajmy, że bez Chrystusa nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Poddając się Mu, będziemy zdolni do czynienia rzeczy wielkich, cudownych.

 

Chrystus zmartwychwstał, a triumf Kościoła z pewnością także nastąpi. Będzie on równoznaczny z zapowiedzianym w Fatimie triumfem Niepokalanego Serca Maryi. Ona jest Matką Kościoła, a my Jej dziećmi!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina