Temat numeru
 
Rzeczy ostateczne

 Śmierć grzesznika

W dzisiejszych czasach grzesznicy nie wspominają ani nie rozważają spraw związanych ze śmiercią. Dlatego też szukają spokoju, chociaż nigdy go nie zaznają w grzesznym życiu, jakie prowadzą. Jednak, kiedy już się znajdą blisko śmierci, mając właśnie wkroczyć do wieczności, nie będą w stanie uciec od tortury ich grzesznej świadomości. „Będą szukać ratunku, a nie znajdą go" (Ez 7,26). Jakim spokojem będzie się cieszył grzesznik, kiedy spostrzeże, że za parę chwil będzie musiał pojawić się przed sędziowskim tronem Jezusa Chrystusa, którego przykazaniami i miłością aż do tej pory pogardzał?

Świadomość mającej nadejść śmierci, myśl o konieczności pozostawienia wszystkiego na tym świecie, wyrzuty sumienia, świadomość straconego czasu i pragnienie przedłużenia go dla uporządkowania wszelkich spraw, nieuchronność sądu Bożego, nieszczęśliwa wieczność czekająca zatwardziałych grzeszników - wszystkie te rzeczy tworzą straszną burzę, która zwodzi umysł i zwiększa jeszcze bardziej jego obawy.

Klęska za klęską spada" (Ez 7,26)

Jakie przerażenie i chaos ogarnie nieszczęśliwego chrześcijanina, który wiódł lekkomyślne życie, kiedy uzna się za pokonanego przez grzechy! Pojawią się straszliwe obawy związane z sądem ostatecznym, piekłem i wiecznością! Wielka będzie męka i cierpienie. W tym momencie demony będą wytężać wszelkie siły, aby zapewnić sobie potępienie duszy, która ma właśnie opuścić ten świat. Umierający człowiek będzie kuszony nie tylko przez jednego, ale niezliczoną liczbę czartów.

Jeden będzie mówił: „nie martw się, wyzdrowiejesz, nie umrzesz". Inny: „Przez tyle lat byłeś nieczuły na głos Boga i teraz spodziewasz się, że okaże ci On swoje miłosierdzie?" A jeszcze inny zapyta: „Czy nie widzisz, że twoje spowiedzi były nieważne, że były pozbawione skruchy i mocnego postanowienia poprawy? W jaki sposób teraz chcesz to naprawić?"

To cudownie, że Bóg nieustannie zagraża człowiekowi niespodziewaną śmiercią. Przyjdzie ten dzień, kiedy „będą Mnie prosić - lecz ja nie odpowiem" (Prz 1,28). Czy umierający będzie miał nadzieję, że Bóg usłyszy jego wołanie, kiedy dotknie go nieszczęście? (Hi 27,9).

Moja jest odpłata i kara, w dniu, gdy się noga ich potknie" (Pwt 32,35). Pan wypowiada te same groźby w tylu innych miejscach, a tymczasem grzesznicy wciąż żyją w spokoju, tak bezpiecznie, tak pewni, jakby Bóg im na pewno obiecał przebaczenie win i wstąpienie do raju w godzinie śmierci.

Prawdą jest, że w jakiejkolwiek godzinie grzesznik się nawróci, Bóg obiecuje, że mu wybaczy. Jednak Bóg nie obiecał, że grzesznicy będą nawróceni na łożu śmierci. Przeciwnie, On zapowiedział, że ci, którzy żyją w grzechu, umrą w nim. „W grzechu swoim pomrzecie" (J 8,21,24). Powiedział także, że ci, którzy będą Go szukać w godzinie śmierci, nie znajdą Go (zob. J 7,34). Dlatego musimy szukać Boga, kiedy może być znaleziony (zob. Iz 55,6), bo wtedy przyjdzie, kiedy już nie będziemy w stanie Go odnaleźć.

Św. Robert Bellarmin relacjonuje, że kiedy namawiał do skruchy pewnego mężczyznę, któremu posługiwał w godzinie śmierci, wówczas on odparł, że nie wie, co należy rozumieć przez skruchę. Święty kardynał usiłował mu to wytłumaczyć, ale on odrzekł: „Ojcze nie rozumiem ciebie ani nie pojmuję tych rzeczy, o których mówisz". I w takim stanie ów nieszczęśnik zmarł, pozostawiając, jak ten czcigodny kardynał napisał: „dostatecznie widoczne znaki swojego potępienia".

Drogi Czytelniku, to co zostało powiedziane do innych, odnosi się także do Ciebie. Powiedz mi, czy jeślibyś był na progu śmierci, poddając się zrozpaczony lekarzom, odchodząc od zmysłów w tej agonii, to z jaką żarliwością prosiłbyś Boga o jeszcze jeden miesiąc życia, albo chociaż tydzień, aby uporządkować sprawy sumienia! Bóg ten czas daje Ci teraz. Podziękuj Mu za to i bezzwłocznie zadośćuczyń za zło, które wyrządziłeś, wykorzystując wszystkie środki do tego, aby być w stanie łaski uświęcającej, kiedy nadejdzie śmierć; gdyż wtedy, kiedy ona nadejdzie, nie będzie już czasu na zyskanie przyjaźni Bożej.

Śmierć sprawiedliwego

Tertulian słusznie powiedział, że kiedy Bóg skraca życie, to skraca on też ból. Stąd chociaż człowiek jest skazany na śmierć, która jest karą za grzech, to wciąż cierpienia życia są tak wielkie, że według św. Ambrożego śmierć wydaje się być zadośćuczynieniem i ulgą raczej, aniżeli karą. Męki, które nękają grzeszników u progu śmierci, nie mącą spokoju świętych. „A dusze sprawiedliwe są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka" (Mdr 3,1).

Śmierć wyrządza gwałt naturze, dlatego że oddziela duszę od ciała. Stąd rzeczą normalną jest to, że osoba, nawet jeśli jest cnotliwa, odczuje ten straszny moment. Niemniej jednak, wierząc w Boga i pośrednictwo Najświętszej Maryi Panny, sprawiedliwi będą spokojni i nie przezwycięży ich strach. Święci nie niepokoili się z powodu śmierci i sprawiedliwy człowiek nie jest dręczony myślą, że jest zmuszony do opuszczenia dóbr ziemskich, dlatego, że jego serce zawsze pozostawało wolne od tego przywiązania.

„I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie" (Ap 21,4). W chwili śmierci Pan otrze wszelkie łzy z oczu swoich sług jakie uronili na tym świecie, gdzie żyli pośród przykrości, obaw, niebezpieczeństw i zmagali się z piekłem. Największe pocieszenie dla duszy w chwili śmierci, która kochała Boga, będzie pochodziło z myśli o tym, że wkrótce będzie oderwana od tak wielu niebezpieczeństw obrażania Go, na które jest narażona w tym życiu, od utrapień sumienia i od tak wielu pokus szatana. Życie jest wspaniałą rzeczą, która może nas dowieść do nieba, ale jest ono także nieustanną walką z piekłem, w której ciągle istnieje niebezpieczeństwo utraty naszych dusz i Boga, o ile nie będziemy kroczyć właściwą ścieżką.

Bóg okazuje wielką przychylność duszy, która jest w stanie łaski, kiedy zabiera ją z tego świata, aby nie odmieniła ona swojej woli i nie straciła przyjaźni Bożej (Mdr 4,11).

Wincenty Karafa, jezuicki generał, pocieszał się na łożu śmierci mówiąc: „Przez utratę życia zaprzestanę raz na zawsze obrażać Boga". A św. Ambroży powiedział: „Dlaczego tak bardzo pragniemy tego życia, w którym im dłużej żyjemy, tym bardziej przepełnieni jesteśmy grzechami?" Prawdą jest, że musimy pragnąć żyć tak długo, jak długo Bóg sobie życzy, po to, aby Go kochać i Mu służyć na ziemi i walczyć dla Niego, gdy zajdzie taka potrzeba, a nie dla przyjemności. Z tego powodu Dawid wykrzyknął: „Boże mój, nie zabieraj mnie w połowie moich dni" (P 101,25).

Św. Jan Chryzostom nawiązał do następującej analogii: wyobraź sobie króla, który przygotował pokoje w całym swoim pałacu dla jednego ze swoich podwładnych, ale obecnie każe mu mieszkać w namiocie. Jak żarliwie ten wasal będzie wypatrywał dnia, w którym będzie mógł opuścić namiot i wejść do pałacu! W tym życiu dusza będąc w ciele jest jakby zamknięta w więzieniu, które musi opuścić, aby wstąpić do niebiańskiego pałacu. Stąd Dawid modli się do Pana, aby uwolnił go z więzienia (zob. Ps 141,8).

Dla sprawiedliwych, śmierć jest jedynie przejściem do życia wiecznego", mówi św. Atanazy. Zatwardziały grzesznik ma powód, aby obawiać się śmierci, dlatego, że przejdzie od śmierci doczesnej do wiecznej. Ale ten, który jest w stanie łaski i ma nadzieję przejść z śmierci do życia, nie boi się śmierci. Szatan przyjdzie w godzinie śmierci, aby kusić i atakować każdego, nawet świętych. Jednak prawdą jest także to, że anioł stróż będzie przy nas, aby nas wzmocnić, że przybędą święci, aby nas chronić. Święty Michał Archanioł, któremu Bóg nakazał bronić jego wiernych sług w ostatniej walce z piekłem, także przyjdzie. Matka Najświętsza przyjdzie, aby uwolnić od pokus sprawiedliwą bądź skruszoną duszę, której wybawienie kosztowało tak wiele krwi Jej Boskiego Syna. A będzie Ona w sposób szczególny chroniła tych, którzy poświęcili się Jej i Jej ufali przez całe życie.

Bóg jest wspaniałomyślny. Nie pozwala nam być kuszonymi ponad nasze siły (zob. 1 Kor 10,13). Znanych jest kilka przykładów osób, które prowadząc święte życie umarły obawiając się o swoje wieczne zbawienie. Pan czasami dozwala, aby przez te obawy dusze zupełnie oczyściły się z wad w godzinie śmierci. Jednak zasadniczo słudzy Boży umierają z pogodnym wyrazem twarzy. W chwili śmierci sąd Boży wznieca lęk we wszystkich; ale jeśli grzesznicy przechodzą od przerażenia do rozpaczy, to święci przechodzą od lęku do zawierzenia.

Czy myśl o obrażaniu Boga, co czyniliśmy czasami w naszym życiu, powinna dręczyć nas w chwili śmierci? Pamiętajmy, że obiecał On zapomnieć niegodziwości wszystkich skruszonych grzeszników. „A jeśli występny porzuciłby wszystkie swoje grzechy,... nie będą mu poczytane wszystkie grzechy jakie popełnił" (Ez 18, 21, 22).

Jednak możesz zapytać, jak można być pewnym uzyskania przebaczenia? Św. Bazyli zadaje to samo pytanie: „Jak ktoś może być pewny, że Bóg przebaczy jego grzechy?" „On może być pewien przebaczenia - odpowiada święty - jeśli powie, że nienawidzi i czuje odrazę do niegodziwości". Ten, który nienawidzi grzechu, może być spokojny o uzyskanie przebaczenia. Serce człowieka nie może istnieć bez kochania pewnych przedmiotów; musi ono kochać stworzenia, czy też Boga.

Wszyscy ci, którzy kochają Boga, będą przestrzegać Jego przykazań (zob. J 14,21). Zatem ci, którzy umrą w poszanowaniu przykazań, umrą w miłości Bożej i ten, który kocha, nie musi się obawiać śmierci. Oczywiście, jak uczy Kościół Święty, ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci w czyśćcu oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba*.

Nieskończone miłosierdzie Boga

Pan Jezus w objawieniach skierowanych do siostry Józefy Menedez mówi do każdego z nas: Jeżeli ty jesteś przepaścią nędzy, to Ja jestem Przepaścią Dobroci i Miłosierdzia. Moje Serce jest twoją ucieczką. Przyjdź i znajdź w Nim wszystko, co potrzebujesz, nawet jeśli dotyczy to rzeczy, o które ciebie proszę. (.) Nie jestem zmęczony duszami, a Moje Serce zawsze czeka na nie, aby przyszły i znalazły w nim azyl, bez względu na to, jak byłyby nędzne! (.) Najmniejszy akt uczyniony z miłości może zdobyć wiele zasług i dać Mi wiele pociechy! Moje Serce nadaje Boską wartość nawet najmniejszym działaniom. To czego chcę, to jest miłość. Nie szukam niczego oprócz miłości. nie proszę o nic oprócz miłości.**

Wieczny ogień piekielny będzie zasłużoną zapłatą dla tych wszystkich, którzy gardzą i depczą nieskończoną miłość Boga.


Tłumaczenie i opracowanie
Agnieszka Stelmach
Na podstawie tekstu z „Crusade Magazine", lipiec-sierpień 1994.
Materiał do tego rozważania z pewnymi zmianami zaczerpnięty został z Przygotowania do śmierci św. Alfonsa de Liguori.


* Por. Katechizm Kościoła Katolickiego 1030
** Cyt. za List zza grobu, Kraków 2003 s. 30-31.

1 / 2 /


NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania