Drodzy Przyjaciele,
Kiedy popatrzymy na otaczający nas współczesny świat z jego „kulturą", reklamami, programami telewizyjnymi i radiowymi, wszystkim tym, czym żyją media, a pod ich wpływem wielu ludzi, z łatwością dostrzeżemy, że większość funkcjonuje w przekonaniu, iż to co nas otacza będzie trwało wiecznie. Lansowana moda, beztroski styl życia, którego jedynym celem ma być to, aby było nam dobrze, sprawiają wrażenie, jakbyśmy tu na ziemi mieli pozostać na zawsze i już w tej rzeczywistości cieszyć się nieograniczonym szczęściem raju. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że człowiek pragnie szczęścia, bo do niego został stworzony. Jeśli jednak wzgardzi źródłem prawdziwego szczęścia, którym jest sam Bóg, wówczas łatwo popadnie w iluzję samowystarczalności, ciągle goniąc za namiastkami szczęścia, jakich dostarcza świat. Tymczasem nikt z nas, będących obciążonymi skutkami grzechu pierworodnego, na tym świecie nie będzie żył wiecznie.

 

W obliczu tej pewności muszą ustać wszystkie nasze małostkowości. Stała pamięć o tym, iż na tym świecie pracujemy na naszą wieczność, jest nieocenioną pomocą w pracy nad sobą i w drodze do świętości. Nie chodzi o to, abyśmy żyli w ciągłym strachu przed śmiercią, ale byśmy wiedząc o jej nieuchronności, z pokojem serca i ufnością w Bożą opiekę stale prostowali naszą drogę. To życie jest dla nas swego rodzaju próbą, która ma nas przygotować na wieczne szczęście, o którym ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało. Bo czy ktoś z nas, cierpiących różne udręki na ciele i na duszy, niosących mniejsze lub większe krzyże, może wyobrazić sobie czekające nas szczęście bez miary, na całą wieczność, bez bólu i cierpień tak fizycznych, jak i duchowych u boku Tego, który kocha nas miłością nieskończoną? Ale, aby na to zasłużyć, musimy pójść drogą, którą przed nami poszedł nasz Zbawiciel, Matka Najświętsza i niezliczone zastępy świętych. Na nieskończoną miłość Boga musimy odpowiedzieć naszą miłością do Niego, odwagą w walce i determinacją w zdobywaniu dusz dla Niego. Jeśli, co nie daj Boże, wzgardzimy tą Nieskończoną miłością Boga, odbierzemy sprawiedliwą karę wiecznego potępienia w piekle. Każdy moment naszego życia został nam dany, abyśmy wypełnili go miłością i służbą dla Boga. W każdym momencie pracujemy na nasz ziemski koniec, który ostatecznie zadecyduje o naszym zbawieniu lub potępieniu. Od nas zależy, czy w owym momencie, który - jak ostrzega Pan Jezus - przyjdzie niepostrzeżenie, będziemy gotowi na ostatnią walkę i staniemy po właściwej stronie. Czuwajmy zatem i módlmy się, bo w chwili, której się nie domyślamy Syn Człowieczy przyjdzie.

W Jezusie i Maryi
Sławomir Skiba,
redaktor naczelny