Temat numeru
 
Krzyżu święty, nade wszystko!

Krzyżu święty, nade wszystko, drzewo przenajszlachetniejsze! W żadnym lesie takie nie jest, jedno, na którym sam Bóg jest. Słodkie drzewo, słodkie gwoździe rozkoszny owoc nosiło -
to słowa jednej z najstarszych pieśni pasyjnych, powstałej w VI wieku dla uczczenia kawałka Krzyża Świętego sprowadzonego wówczas w atmosferze wielkiego święta do francuskiego Poitiers. Jaką drogę pokonał chrześcijański niegdyś świat, a wraz z nim katolicka Polska, aby od aktu tak wielkiego uwielbienia i najwyższej czci dla drzewa Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata, przejść do otwartych zniewag, bluźnierstw i profanacji? Skąd furia i nienawiść do Ukrzyżowanego, której świadkami jesteśmy coraz częściej również w naszym kraju?

Z pewnością niejednym z nas, Drodzy Czytelnicy, wstrząsnęły wydarzenia, jakich byliśmy świadkami pewnej sierpniowej nocy. Niezależnie bowiem od politycznych kontekstów i rozgrywek, na naszych oczach dokonały się rzeczy wstrząsające. Ktoś kto zachował odrobinę wrażliwości, nie mógł nie zauważyć prawdziwego sensu tych wydarzeń. Oto jednej tylko nocy w sercu naszego kraju – w samej stolicy, za zgodą władz miasta, na ulicę wyległ parotysięczny motłoch, którego celem było wyszydzanie Krzyża. Niektórzy próbowali tłumaczyć, że nie o Krzyż chodziło, tylko o jego wykorzystanie do niewłaściwych celów, że nie można stawać po stronie „pisowskiego krzyża” (jakby Krzyż przynależał do jakiejś partii).

Pewnie ten i ów w tłumie przyszedł z takim naiwnym nastawieniem, jednak jeśli widział całą panoramę tych wydarzeń, nie mógł z czystym sumieniem przyłączyć się do owej pijanej zgrai. Po raz pierwszy bowiem w całej historii Polski zaatakowany został publicznie z taką furią Krzyż Zbawiciela i Kościół Święty. Dość wspomnieć, że uczestnicy tej manifestacji dopuścili się takich aktów bluźnierstw i profanacji, jak układanie krzyża z puszek po piwie, zatknięcie na krzyżu pluszowej zabawki, próba przyklejenia do krzyża pluszowej kaczki i otwarte szydzenie z papieża poprzez parodiowanie w papierowej mitrze papieskiej audiencji. Wszystko to pośród oklasków, śmiechu, drwin i wulgaryzmów rozbawionego i wściekłego zarazem motłochu. Poszczególnym wybrykom, które ktoś mógłby uznać za odosobnione, wtórował tłum skandujący w bluźnierczym amoku: Kto nie skacze, ten za krzyżem! oraz Precz z krzyżami! I jeszcze, jakby dla podkreślenia bachicznego ducha w jakim to wszystko się odbyło, śpiew: Niech żyje wolność, wolność i swoboda…

Znamienne, że do tego publicznego aktu nienawiści do samego Krzyża Zbawiciela doszło właśnie nocą. Jakby dla podkreślenia znaczenia roli sił ciemności, które w tym czasie zdawały się obejmować swoją mocą tłum pijanych bluźnierców. Takiej wrogości do Krzyża Polska jeszcze nie widziała i nie mogą nas uspokajać żadne zapewnienia organizatorów. Nawet komuniści w czasach PRL-u, mimo programowej i doktrynalnej nienawiści do religii, nigdy nie odważyli się na publiczne znieważanie Krzyża.

Z pewnością niejeden z nas owej nocy poczuł, że odbyło się na jego oczach wstrząsające widowisko urągające Panu Bogu. Jakbyśmy w twarzach tych upojonych nienawiścią ludzi wrzeszczących na ulicach Warszawy Precz z krzyżami! ujrzeli motłoch, który na słowa Piłata odnoszące się do ubiczowanego Zbawiciela – Oto człowiek!, zakrzyknął: Precz, precz! Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!

Kiedy więc w Niedzielę Palmową znów zastanawiać się będziemy, jak naród żydowski witający Zbawiciela wjeżdżającego do Jerozolimy słowami Hosanna Synowi Bożemu! mógł w Wielki Piątek krzyczeć: Precz, precz! Ukrzyżuj!, wspomnijmy na nasz naród. Przeszedł on bowiem niewyobrażalną przemianę: od chrztu i przyjęcia Krzyża, za który miliony naszych przodków oddało życie, broniąc się przed półksiężycem i pod Wiedniem ratując chrześcijańską Europę, przez czasy komunizmu, w których młodzież w wielu szkołach broniąc Krzyża śpiewała: Nie zdejmę Krzyża, choćby mi umrzeć trzeba, choćby mi groził kat morderca…, aż po ostatnie tygodnie z okrzykami: Precz z krzyżami! i serią profanacji krzyży w całej Polsce.

Kiedy piszę te słowa, niedługo przed świętem Podwyższenia Krzyża Świętego, nie milkną bluźniercze okrzyki i fala nienawiści do Ukrzyżowanego zdaje się obejmować kraj. Jakby tym nocnym aktem profanacji otwarto wrota piekieł i demony ruszyły w Polskę. Po internecie krąży właśnie nowy „przebój” polskich dyskotek:w klubach i nocnych lokalach młodzi ludzie przy dźwiękach plemiennej muzyki w transie skandują: Gdzie jest krzyż?! Tymczasem wrogie Kościołowi lewicowe środowiska, feministki i aborcjoniści organizują w sejmie konferencje, na których domagają się prawnej możliwości zabijania dzieci na żądanie i zapowiadają wyjście do otwartej wojny z Kościołem, który krytykują za obronę życia i dogmatyzm.

Liderzy największej obecnie partii lewicowej, jaką jest SLD, domagają się usunięcia krzyży z miejsc publicznych i zepchnięcia Kościoła na margines życia społecznego w imię tzw. laickości państwa i w myśl tej samej zasady rozpoczynają dyskusje na temat dalszej obecności religii w szkołach… Wszystko to, jak dotychczas, odbywa się przy niemal biernej postawie większości katolików oraz katolickich polityków, którzy biorą na siebie odpowiedzialność za przyzwalanie na zło. W ten sposób cały naród zaciąga na siebie straszną odpowiedzialność przed Bożą Sprawiedliwością. I tylko miłosierny Bóg wie, jaką cenę – prócz minionych klęsk żywiołowych i tragedii – przyjdzie nam jeszcze zapłacić… Czy się to komuś podoba czy nie, Jezus Chrystus jest Królem Wszechświata i Panem całego stworzenia. Jak uczy Kościół ustami papieży, ma On odbierać należną Mu cześć tak w sercach poszczególnych ludzi, jak i w całych społeczeństwach. Dlatego troską każdego katolika musi być nie tylko oddawanie czci Panu Jezusowi prywatnie i osobiście, ale również – co jest naszym obowiązkiem wynikającym z chrztu świętego – publicznie, poprzez stanowione prawa, oficjalne nabożeństwa, budowane kościoły, kaplice, kapliczki, fundowane krzyże w miejscach publicznych właśnie i noszone przez nas z odwagą symbole i sakramentalia Świętej Wiary Katolickiej. Żaden działacz SLD ani innej wrogiej Kościołowi organizacji nie może nam tego zabronić, ani żaden katolik nie może się zgodzić na zepchnięcie naszej religii do sfery prywatnej. Byłoby to bowiem zdradą powierzonej przez Zbawiciela misji i próbą podważenia władzy jaką nad każdym człowiekiem i całym stworzeniem dzierży nasz Pan i Król – Jezus Chrystus, przed którym musi się w końcu ugiąć każde kolano.

Czy więc możemy biernie przyglądać się tej wrogiej Kościołowi inwazji ideologii laicyzmu i niczym nieskrępowanej chęci użycia? Czy też dokonując stale aktów wynagradzających za te wszystkie zniewagi i bluźnierstwa zwielokrotnimy nasz apostolat, aby w naszym otoczeniu i pośród naszych bliskich nikt nie ośmielił się szydzić z Chrystusa oraz Jego Krzyża? Czy odważymy się na takie świadectwo wierności Krzyżowi, aby żaden z naszych ochrzczonych bliskich i przyjaciół, pod groźbą grzechu, nie ośmielił się wspierać i korzystać z propagandy wrogich Kościołowi mediów takich jak „Nie”, „Fakty i mity” czy „Gazeta Wyborcza” lub oddawać głosu na partie i ludzi, sprzeciwiających się choćby w części Wierze Katolickiej i jej zasadom? Czy zdolni będziemy do takiego świadectwa naszej wiary, jakie w czasach PRL-u wyrażały słowa: Nie zdejmę Krzyża z mojej ściany za żadne skarby świata. Bo na nim Jezus ukochany grzeszników z niebem brata. Nie zdejmę Krzyża z mego serca, choćby mi umrzeć trzeba, choćby mi groził kat, morderca, bo Krzyż to klucz do Nieba. Nie zdejmę Krzyża z mojej duszy, nie wyrwę Go z sumienia, bo Krzyż szatana wniwecz kruszy, bo Krzyż to znak zbawienia. A gdy zobaczę w poniewierce Jezusa Krzyż i ranę, która otwiera Jego Serce, w obronie Krzyża stanę!

Sławomir Skiba


NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski