Temat numeru
 
Lourdes - zapowiedź zwycięstwa Niepokalanej

11 lutego przypada rocznica pierwszego objawienia Matki Bożej w Lourdes. Fakt ten, w ogólnym zarysie, znany jest niemal każdemu. W 1854 r. wielki papież bł. Pius IX bullą Ineffabilis ogłosił Niepokalane Poczęcie Matki Bożej dogmatem wiary katolickiej. W 1858 r. między 11 lutego a 16 lipca Matka Boska ukazała się w Lourdes osiemnaście razy prostej dziewczynie z ludu Bernadetcie Soubirous, określając siebie mianem Niepokalanego Poczęcia. Od tej chwili miały miejsce rozliczne cuda. A cudowność Lourdes zaczęła jaśnieć niezwykłym światłem w oczach całego świata aż do dzisiejszych czasów. Cud potwierdzający dogmat, oto w skrócie związek pomiędzy wydarzeniami z 1854 i 1858 r.

XIX wiek: problemy takie same jak dziś

Tymczasem mniej znany jest związek tych dwóch faktów z problemami połowy wieku XIX, tak odmiennymi od dzisiejszych, ale jednocześnie wykazującymi tak wiele podobieństw. Ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu przez papieża bł. Piusa IX wywołało w całym cywilizowanym świecie głęboki wydźwięk. U większości wiernych, ogłoszenie dogmatu wzbudziło ogromny entuzjazm. Widok Namiestnika Jezusa Chrystusa wywyższonego w majestacie swojej władzy, by ogłosić dogmat w pełni wieku XIX, był niczym oglądanie wyniosłego wyzwania rzuconego triumfującemu sceptycyzmowi, który już wówczas zżerał od środka cywilizację zachodnią.

Liberalizm: plaga XIX wieku

W dodatku dogmat ten był dogmatem maryjnym. Jako, że liberalizm, inna plaga XIX wieku, zmierza z samej swojej natury do wielowyznaniowości, czyli afirmacji tego wszystkiego co różne religie mają wspólnego (co w ostateczności ogranicza się do nieokreślonego deizmu), i do niedoceniania, jeśli nie do formalnego odrzucenia tego wszystkiego co je dzieli. W ten sposób proklamacja nowego dogmatu maryjnego - dokładnie tak jak stało się to w niektórych środowiskach z ogłoszeniem dogmatu o Wniebowzięciu (rok 1950) - przedstawiała się ukrytym albo zdeklarowanym wielowyznaniowcom z 1854 jako poważna i nieoczekiwana bariera w realizacji ich zamierzeń.

Dogmat o Niepokalanym Poczęciu dogłębnie uderzył w egalitarną mentalność

Jednak do tego wszystkiego nowy dogmat, sam w sobie uderzał dogłębnie w mentalność egalitarną, która począwszy od 1789 r. (Rewolucji Francuskiej), despotycznie panowała na Zachodzie. Widok stworzenia wywyższonego w taki sposób ponad wszystkie inne, na mocy specjalnego przywileju, udzielonego w pierwszych chwilach Jej istnienia, jest czymś co nie mogło i nie może przestać boleć spadkobierców rewolucji, która proklamowała absolutną równość między ludźmi jako podstawę wszelkiego porządku, wszelkiej sprawiedliwości i wszelkiego dobra. Niekatolików, a także katolików mniej lub bardziej skażonych duchem 1789 r., bolało zaakceptowanie faktu, że Bóg powołał, a następnie tak niezwykle wyróżnił wśród stworzenia, tylko jeden byt - Maryję, podkreślając w ten szczególny sposób jego wyższość. I wreszcie sama natura przywileju jest czymś nieznośnym dla liberałów. Jeżeli ktoś dopuści istnienie grzechu pierworodnego z całym szeregiem ułomności duszy i nędzy ciała, które on przyniósł, musi zaakceptować, że człowiek potrzebuje autorytetu, któremu powinien być podporządkowany.

Niepokalana Dziewica zmiażdżyła głowę węża

Nie można myśleć o Niepokalanej Dziewicy, nie pamiętając jednocześnie o wężu, którego głowę zmiażdżyła Ona stopą w sposób triumfujący i ostateczny. Antychrześcijański duch rewolucyjny jest samym duchem szatana i niemożliwą byłoby rzeczą, aby osoba wierząca nie uznała udziału jaki ma szatan w pojawieniu się i szerzeniu destrukcyjnych błędów, począwszy od katastrofy religijnej wieku XVI (pseudo-reformacja) aż do katastrofy politycznej wieku XVIII (Rewolucja Francuska) i tego wszystkiego co nastąpiło później. Jednocześnie oglądanie tak potwierdzonego triumfu swojej największej i niezmiennie nieugiętej nieprzyjaciółki było dla władcy ciemności najgorszym z upokorzeń. Stąd ten koncert głosów ludzkich i szatańskich ryków rozlegający się na całym świecie, podobny do ogromnej i gwałtownej burzy. Widok nieustraszonej i majestatycznej postaci Chrystusowego Namiestnika, pozbawionej wszystkich ziemskich środków i opartej jedynie na pomocy z Nieba, stającego wobec tej nawałnicy namiętności, groźnej nienawiści i wściekłej rozpaczy, był dla prawdziwych katolików źródłem takiej radości, jaką zapewne odczuwali apostołowie na widok postaci Zbawiciela, unoszącej się nad Jeziorem Genezaret, władczo rozkazującej wiatrowi i wodzie: „Venti et mare oboediunt ei") („Wichry i jeziora są Mu posłuszne") (Mt 8,27).

Początek upadku antychrześcijańskiej utopii

Tak jak w obliczu hord Hunów wszyscy dowódcy i namiestnicy Cesarstwa Rzymskiego pozwolili się pokonać lub musieli ratować się ucieczką, tak również w obliczu anty-chrześcijańskiej rewolucji, wielu z tych, którzy w doczesnym społeczeństwie mieli bronić Kościoła i cywilizacji chrześcijańskiej znajdowało się w stanie godnej pożałowania klęski. W tej sytuacji, ze szlachetnym wyczuciem powagi chwili, bł. Pius IX, jak św. Leon Wielki, był jedynym, który stawił opór przeciwnikowi i narzucił mu odwrót. Odwrót? Stwierdzenie wydaje się nazbyt śmiałe. Tymczasem nic bardziej prawdziwego. Począwszy od 1854 r. antychrześcijańska rewolucja zaczęła ponosić wielkie klęski. Oczywiście, zarówno pozornie jak i w rzeczywistości nadal poszerzała ona swoje panowanie nad światem. Egalitaryzm, zmysłowość, sceptycyzm odnosiły zwycięstwa coraz bardziej radykalne i o coraz większym zasięgu. Ale oto pojawiło się „coś" nowego. I to „coś", będąc czymś skromnym, przygaszonym i niepozornym, ze swojej strony rosło niepowstrzymanie, by wreszcie zadać ostateczny cios rewolucji.

Kościół stoi w centrum historii

 

Aby dobrze zrozumieć ten fundamentalny punkt należy uzmysłowić sobie rolę Kościoła w historii i kult Matki Bożej w Kościele. Kościół jest, w planach Boga, centrum historii. Jest on Mistyczną Oblubienicą Chrystusa, którą kocha On miłością jedyną i doskonałą i której zechciał podporządkować wszystkie stworzenia. Rzeczą oczywistą jest, że Oblubieniec nigdy nie opuszcza Oblubienicy i że dba on w najwyższym stopniu o Jej chwałę. Tak więc dopóki wierni dotrzymują wierności Naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi, Kościół nie ma się czego obawiać. Nawet największe prześladowania przyczynią się do jego chwały. A zaszczyty i największe nawet powodzenie nie osłabią w wiernych poczucia obowiązku i miłości do Krzyża. To w sferze duchowej. Z drugiej strony, w sferze doczesnej, jeśli ludzie otworzyliby swoje dusze na wpływ Kościoła, zostanie im udostępniona droga do wszelkich powodzeń, pomyślności i wielkości. I odwrotnie, jeśli go porzucą, znajdą się na ścieżce katastrof i plag duchowych. Dla ludu, który raz znalazł się w kręgu Kościoła, istnieje jeden tylko normalny porządek rzeczy, którym jest cywilizacja chrześcijańska. A cywilizacja ta, przewyższająca wszystkie inne, bierze swój żywotny początek z Religii Katolickiej.

Warunki rozkwitu Kościoła

 

Jeśli chodzi o Kościół, istnieją dla niego trzy istotne warunki rozkwitu. Przede wszystkim szczególna cześć dla Najświętszego Sakramentu. Chrystus Pan obecny w Przenajświętszym Sakramencie jest słońcem Kościoła. Od niego pochodzą wszelkie dane nam łaski. Lecz łaski te muszą przejść przez Maryję. Bowiem Ona jest powszechną Pośredniczką, przez Którą idziemy do Jezusa, i przez Którą Jezus przychodzi do nas. Intensywny, światły i synowski kult maryjny jest przeto drugim warunkiem dla rozkwitu cnoty. Gdy Chrystus Pan, jest obecny w Przenajświętszym Sakramencie, lecz nie przemawia do nas, Jego głos usłyszeć możemy poprzez Ojca Świętego. Stąd posłuszeństwo względem następcy św. Piotra jest właściwym i logicznym owocem czci oddawanej Świętej Eucharystii i Matce Najświętszej. Gdy zatem spełnione są te trzy warunki, Kościół triumfuje. A gdy, przeciwnie, są przez ludzi zaniedbywane lub odrzucane, to prędzej czy później cywilizacja chrześcijańska podupada.

Lourdes, głośne potwierdzenie dogmatu

 

Lecz, aby obdarzyć większą chwałą swoją Matkę, Chrystus Pan uczynił jeszcze więcej. W Lourdes, jako głośne potwierdzenie dogmatu, uczynił to czego nigdy wcześniej nie widziano: ustanowił na świecie stale powtarzający się cud. Do tamtej pory cuda zdarzały się w Kościele sporadycznie. Lecz potwierdzone naukowo uzdrowienia w Lourdes (pochodzenia jak najbardziej nadprzyrodzonego) mają miejsce od 1858 roku i są niczym nieprzerwany strumień dobra w obliczu demoralizacji naszych czasów.

Nieomylność papieża

 

Z tego żarzącego się paleniska wiary, wznieconego ogłoszeniem dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, powstało ogromne pragnienie. Najlepsze, najbardziej uczone i uprawnione elementy Kościoła pragnęły proklamacji dogmatu o nieomylności papieża. Bardziej niż ktokolwiek pragnął tego wielki bł. Pius IX. I dzięki ogłoszeniu tego dogmatu światu dany został rodzaj czci jaką otaczany jest Papież, co stanowiło nową klęskę dla bezbożności.

Święta Eucharystia

 

Wreszcie nastąpił pontyfikat Świętego Piusa X, a wraz z nim zachęcanie wiernych do częstej, a nawet codziennej komunii, a także do komunii dzieci. Era wielkich eucharystycznych triumfów zaczęła błyszczeć jasnym płomieniem dla całego Kościoła. Przy tym wszystkim, jansenistyczna atmosfera została usunięta ze środowisk katolickich. Rozwijającym się ruchom modernistycznym, a później neomodernistycznym nie udało się unicestwić wielkich zwycięstw, które Kościół odnosił w walce ze swoimi wewnętrznymi wrogami.

Wielki triumf i rozgoryczenie

 

Lecz można by zapytać co z tego wynikło dla walki Kościoła z jego wrogami zewnętrznymi? Czyż nie można powiedzieć, że wróg jest silniejszy niż kiedykolwiek, że zbliżamy się do tej epoki, wyśnionej przed wiekami przez oświeceniowych filozofów, brutalnego i całkowitego naukowego naturalizmu, zdominowanego przez materialistyczną technikę; powszechną republikę egalitarną, z której wymiecione zostaną wszelkie pozostałości nadprzyrodzonej religii? Czyż nie mamy przed oczami komunizmu, nie widzimy niebezpiecznego błądzenia samego społeczeństwa zachodniego, pozornie antykomunistycznego, lecz w rzeczywistości również zmierzającego do zrealizowania tego „ideału"?

Cały świat jęczy w ciemnościach i w bólu

 

Tak. Bliskość tego niebezpieczeństwa jest nawet większa niż się powszechnie sądzi. Lecz nikt nie zważa na fakt o pierwszorzędnym znaczeniu. A w miarę jak dokonuje się przemiana świata zmierzająca do realizacji tego zgubnego zamiaru, opanowuje go głęboki niepokój. Jest to niepokój często nieuświadomiony, który jawi się jako coś nieokreślonego i wypełnionego pustką nawet kiedy jest świadomy. Jednak jego istnienia nikt nie odważy się zakwestionować. Można by powiedzieć, że cała ludzkość doznaje gwałtu, że przemocą dopasowuje się ją do wzoru sprzecznego z jej naturą i że wszystkie jej zdrowe tkanki kurczą się i stawiają opór. Lecz w końcu, odkąd zaczął się w wieku XV upadek cywilizacji chrześcijańskiej, cały świat jęczy w ciemnościach i bólu, dokładnie jak ten syn marnotrawny, gdy doszedł do granic poniżenia i nędzy z dala od domu ojca. W tej samej chwili, gdy niegodziwość zdaje się triumfować, jest w tym pozornym zwycięstwie coś z frustracji. Doświadczenie uczy nas, że to z takiego niezadowolenia rodzą się wielkie niespodzianki historii. W miarę jak tkanki kurczą się coraz bardziej, zwiększa się niepokój. Któż powiedziałby, że wspaniałe niespodzianki mogą brać początek właśnie stąd? Na krańcach grzechu i bólu znajduje się dla grzesznika bardzo często godzina Bożego Miłosierdzia... Otóż ten zdrowy i obiecujący niepokój jest owocem odrodzenia tkanki katolickiej wraz z wielkimi wydarzeniami, które wyżej wymieniłem. Tego odrodzenia, które odbiło się pozytywnie na tym, co jeszcze zachowało resztki życia i świętości we wszystkich sferach kultury tego świata.

Wielki moment w dziejach

 

Był przeto wielki moment w życiu syna marnotrawnego, ten w którym jego duch pogrążony w ciemności grzechu dostąpił nowego światła, a jego wola nabrała nowych sił. Dotknięty łaską, znalazł się, bardziej świadomy niż kiedykolwiek, na rozdrożu: albo żałować i wrócić, albo trwać w błędzie i przyjąć jego konsekwencje aż do najbardziej tragicznego końca. Dobro jakie zasiało w nim prawe wychowanie, jak gdyby odradzało się cudownie w tej opatrznościowej chwili. Jednocześnie, z drugiej strony, tyrania złych przyzwyczajeń utwierdzała się w nim być może mocniej niż kiedykolwiek. Stoczyła się w nim wewnętrzna walka. I wybrał dobro. Resztę opowieści znamy z Ewangelii. Czy nie zbliżamy się przypadkiem do tej chwili? Czy wszystkie łaski nagromadzone dla grzesznej ludzkości poprzez ten rozwój głębokiej czci oddawanej Świętej Eucharystii, Matce Bożej i wierności papieżowi nie przyniosą wielkiego nawrócenia, właśnie w tragicznej sytuacji apokaliptycznego kryzysu, który zdaje się być nieunikniony?

Nauka Lourdes


Przyszłość zna jedynie Bóg. My, ludzie możemy jedynie domyślać się jej wedle reguł prawdopodobieństwa. Żyjemy w straszliwych czasach kar. Lecz czasy te mogą jednocześnie być zadziwiającymi czasami miłosierdzia. Jednak pod warunkiem, że zwrócimy oczy ku Maryi, Gwieździe Morza, która prowadzi nas poprzez burze. W ciągu stu lat, kierując się współczuciem dla grzesznej ludzkości, Matka Boska uczyniła dla nas najwspanialsze cuda. Czy to współczucie zgasło? Czy akty miłosierdzia Najlepszej z matek mogą mieć swój kres? Któż śmiałby tak uważać? Gdyby ktoś miał wątpliwości, Lourdes posłużyć tu może jako lekcja zaufania. Matka Boża na pewno przyjdzie nam z pomocą.

Lourdes i Fatima

 

Na pewno przyjdzie z pomocą. Jest to wyrażenie częściowo prawdziwe, a częściowo fałszywe. Gdyż w rzeczywistości Ona już zaczęła nam pomagać. Zdefiniowanie dogmatów o Niepokalanym Poczęciu i papieskiej nieomylności, odnowienie pobożności związanej z Eucharystią, ma swoje następstwa w epokowych wydarzeniach maryjnych za pontyfikatów, które nastąpiły po św. Piusie X. Matka Boża ukazała się w Fatimie za pontyfikatu Benedykta XV. Dokładnie w dniu, w którym Pius XII został wyświęcony na biskupa, 13 maja 1917 r. miało miejsce pierwsze objawienie. Za Piusa XI, orędzie fatimskie powoli i pewnie rozprzestrzeniało się po całym świecie. Przy tej samej okazji 75. rocznica objawień w Lourdes była świętowana z niepospolitą radością przez papieża, który oddelegował ówczesnego kardynała Pacelli'ego, aby go reprezentował w czasie tych uroczystości. Pontyfikat Piusa XII został unieśmiertelniony przez ogłoszenie dogmatu o Wniebowzięciu i Ukoronowaniu Matki Bożej jako Królowej Świata. W czasie jego pontyfikatu, kardynał Masella ukoronował w imieniu papieża wizerunek Maryi Panny w Fatimie. Są to jedne z licznych świateł, które stanowią świetlistą linię, łączącą grotę Massabielle i Cova da Iria.

Królestwo Niepokalanego Serca Maryi

 

Matka Boża w tych objawieniach doskonale nakreśliła alternatywę: albo się nawrócimy, albo nadejdzie straszliwa kara. Lecz w końcu Królowanie Niepokalanego Serca zapanuje na świecie. Innymi słowy, tak czy inaczej, przy większych lub mniejszych cierpieniach ludzi, Serce Maryi zatriumfuje. Oznacza to, że zgodnie z orędziem fatimskim, dni panowania bezbożności są policzone. Ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu oznacza początek ciągu wydarzeń, które doprowadzą do Królestwa Maryi.

Plinio Correa de Oliveira - Catolicismo (nr 86, luty 1958)
Oprac. Sławomir Olejniczak



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego