Temat numeru
 
Boże Narodzenie - tryumf niewinności nad grzechem


Mała góralska wioska pod Tatrami powoli zanurza się w spokoju, w miarę jak dobiega końca krótki zimowy dzien. Śnieg przykrywa wszystko od skalistych górskich zboczy po dachy domów i kościoła jak biały puszysty koc, który delikatnie mieni się różnymi tonami błękitu, kiedy ostatnia jasność dnia kłóci się z postępującym mrokiem. Dym wznosi się spokojnie i dostojnie z kominów domów, wszędzie da się odczuć przyjemny zapach świątecznych smakołyków. To tu, to tam cisze przerywa szczekanie psa, cieszącego się na widok wracających domowników. Cała natura przygotowuje sie do odpoczynku.

Od czasu do czasu z zaułka dobiegaj zwrotki przedwcześnie śpiewanej kolędy. Bez wątpienia niektórzy wesołkowie zaczęli już świętować w gospodzie, chociaż w domach wieczerza dopiero się zacznie. Dwie kobiety zmierzają zdecydowanie w kierunku placu. W ich oczach widać wyraźną dezaprobatę dla mężczyzn siedzących w gospodzie. Ta bardziej elegancka nie kryje swojego zdenerwowania, przewidując być może rezultaty tego „świętowania".

 

Atmosfera bożonarodzeniowa


Z daleka, wolnym krokiem powraca do wioski zamyślony i zmęczony młody mężczyzna. Dźwiga ze sobą podróżny pakunek. Na jego młodej jeszcze twarzy zdążyły się już odcisnąć trudy życia. Jest bardzo skupiony, jakby chciał sobie coś przypomnieć. Zanim dotrze do rodzinnego domu, chce jeszcze wejść do kościoła... Nad wioską dominuje stojąca na placu przed kościołem drewniana dzwonnica, zwieńczona zaśnieżoną kopułą. Wchodząc po schodach do świątyni, ksiądz proboszcz mija ostatnich spóźnialskich do kratek konfesjonału. Rytmiczne bicie starego dzwonu wzywające na Anioł Pański zdaje się zapraszać, wszystkich którzy tego potrzebują, by przyszli po ukojenie w sakramencie pokuty. W kościele ksiądz cierpliwie przyjmuje jeszcze kolejkę czekających do spowiedzi. Przy organach chór kończy próbę ostatnich taktów kolędy, która będzie śpiewana podczas pasterki: „Wśród nocnej ciszy". Jest wigilia Bożego Narodzenia! Drogi opustoszały, ale wnętrza domów zaczynają tętnić życiem. W kuchni kobiety, rozmawiając z ożywieniem, krzątają się w przygotowaniach wigilijnych dań, które zostaną podane podczas wieczerzy. Młodzi przyozdabiają żłóbek i choinkę, którą tata przyniósł rano z lasu. Dziadek zabawia wnuczki opowieściami o dawnych czasach. Spokój, ciepło, zaduma i dziecięca radość, to uczucia, które mieszają się w tym głęboko katolickim środowisku rodzinnym.

 

Zbawiciel ludzkości


W takiej atmosferze mogło powstać wiele polskich kolęd. Jeszcze dziś można znaleźć w Polsce żywe pozostałości tej tradycji, która przyczyniła się m.in. do tak wielkiej popularności kolęd. To samo można powiedzieć o opowieściach i legendach, o inspirujących i pięknych tradycjach ludowych. Dlaczego?

Po prostu dlatego, że to są łaski Świąt Bożego Narodzenia. Dzieciątko Boże zmienia ubogi żłób w swój tron chwały, rozdzielając łaski dobroci, które łagodzą serca, koją żale, rozpraszają zły humor i uszlachetniają ludzkie dusze. To Tryumfy Króla Niebieskiego...

Można powiedzieć, że Boże Narodzenie jest świętem niewinności, ponieważ narodził się w najwyższym stopniu Niewinny, Nasz Pan Jezus Chrystus. Słowo Boże Ciałem się stało w najczystszym łonie Maryi, a następnie poddało się śmierci na krzyżu, aby odkupić nas wszystkich z niegodziwości. Z grzechu, który w swojej podłości, nieczystości, brzydocie, złośliwości, tyranii jest przeciwieństwem niewinności.

Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ponieważ jako potomkowie Adama urodziliśmy się z grzechem pierworodnym. Ale Boże Narodzenie pokazuje bardzo wyraźnie różnicę, która istnieje pomiędzy grzesznikiem oczyszczonym przez wody chrztu, który zachował niewinność chrzcielną i przyznaje się do swoich grzechów, bije się w pierś z pokorą i szuka przebaczenia, a tym, który z pychą odrzuca Boga, demonstrując swój bunt. Niewinni i skruszeni, szukając schronienia u Dzieciątka Jezus, Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa odnajdą pokój i szczęście, które są możliwe na tym padole łez. Zbuntowani będą żyć ciągle w męce zazdrości, wyrzutów sumienia, nienawiści i rozczarowania.

 

Miasta, które są „kawałkiem Nieba"

 

Siądź po mojej prawicy, aż uczynię nieprzyjaciół Twoich podnóżkiem stóp Twoich - mówi Ojciec Wieczny do Słowa, które Ciałem się stało(2).

Kim są ci wrogowie, przeciwko którym przybywa Nasz Pan, aby triumfować? Szatan, świat i ciało oraz ci, którzy paktują z siłami ciemności. Jeśli więc chcemy odbudować Miasto Boże, gdzie króluje porządek, dobro, prawda i piękno, musimy dogłębnie zrozumieć tę nieprzejednaną opozycję pomiędzy odwagą dobra a grzechem. Podwładni i przełożeni - czy to duchowni, czy świeccy, szlachta czy plebejusze - wszyscy muszą przestrzegać Przykazań Bożych, prawdziwie czcić Matkę Bożą i walczyć przeciwko wrogom Chrystusa i Kościoła, który jest Mistycznym Ciałem Chrystusa. Jedynie społeczeństwo przesycone tym głęboko chrześcijańskim duchem będzie mogło zakładać chrześcijańskie rodziny, wioski, miasta, regiony i państwa tak wspaniałe, że będą przypominać „kawałki Nieba".

Choć są jeszcze dzisiaj takie miejsca, które przypominają „kawałki Nieba", widzimy niestety, że często jest to już tylko powierzchowność i przyzwyczajenie. Nie ma w nich już głębokiej wiary katolickiej, która niegdyś była tak żywa, że przenikała wszystkie sfery codziennego życia...

Jest zrozumiałe, że w cywilizacji prawdziwie chrześcijańskiej Ziemia mogłaby zbliżyć się do Niebios. Jeśli społeczeństwo żyje rzeczywiście z mocy Jezusa Chrystusa otrzymanej za pośrednictwem sakramentów świętych, w jego czynach z pewnością zabłyśnie silna wiara i duch katolicki, który ma przenikać wszystko. Bóg się rodzi, moc truchleje...

 

Miasto w ciemności

 

Czy tak wygląda dzisiejszy świat, zarówno na płaszczyźnie doczesnej, jak i duchowej? A dzisiaj czemu wśród ludzi, tyle łez, jęków, katuszy? Bo nie ma miejsca dla Ciebie w niejednej człowieczej duszy...

Kto zajął miejsce należne Królowi Niebieskiemu? Kto króluje w naszym państwie, miastach i wsiach? Jaki duch przenika życie naszych społeczności, czy to jest duch katolicki? Nie, bo nie ma miejsca dla Ciebie w niejednej człowieczej duszy... Zamiast Królestwa Chrystusowego, z dnia na dzień powiększa się imperium zła. Przybywa barbarzyńskich zbrodni, zorganizowanej przestępczości i odnosi się wrażenie jakby zło triumfowało. Wystarczy wspomnieć niektóre tylko przykłady z ostatnich miesięcy i dni: katowanie niewinnych maleńkich dzieci przez rodziców, korupcja i coraz bardziej zdecydowane promowanie pornografii, zalew prostytucji i plany zalegalizowania związków homoseksualnych. Środki masowego przekazu stale temu wtórują, promując bezbożną i hedonistyczną rozrywkę opartą na „wyżyciu się". Coraz bardziej rozpowszechniana jest w mediach pornografia i towarzyszący jej homoseksualizm. U władz publicznych ciągły brak zainteresowania prawdziwym dobrem wspólnym i sprawiedliwym prawem... Brak porządku, bezpieczeństwa i troski o chwałę Boga i tworzenie warunków dla uświęcenia i zbawienia dusz...

Zamiast tego, mamy pomysły ustawodawcze, które jawnie sprzeciwiają się Prawu Bożemu i niesprawiedliwy, korupcyjny, okradający uczciwych ludzi system podatkowy. Z drugiej strony przyspiesza się rozkład rodziny, aprobuje się w naszym społeczeństwie rozwody i rozpowszechnia model tzw. wolnej miłości. W czasach, kiedy triumfuje hedonizm, a ludzie egoistycznie poszukują przyjemności dla samej przyjemności, zabija się dzieci poprzez zabiegi aborcyjne. Wychowanie należy coraz częściej nie do rodziców, lecz do telewizji i ulicy. W czasach, kiedy rodzice mordują swoje własne dzieci, są także dzieci, które zabijają rodziców. Taka jest smutna sytuacja ludzi i rodzin, które - pozwalając porwać się pędowi społeczeństwa neopogańskiego - zginają kolana przed współczesnymi idolami: telewizją, modą, przed tymi, którzy dyktują reguły w kręgach towarzyskich.


Ból i cierpienie Kościoła


Mimo tego wszystkiego, co dotyka dzisiaj nie tylko świat ale nawet i Kościół, nadal pozostaje on Jedynym Prawdziwym i Świętym Kościołem Katolickim. I choć jest często zdradzany przez swoje własne dzieci, opluwany i wyszydzany, a grzechy wielu weń wszczepionych przez chrzest, stają się powodem zgorszenia i utraty wiary dla innych, nie możemy Go w tej potrzebie opuszczać, ani też kpić z grzechów.

Napisane jest w Księdze Rodzaju, że Patriarcha Noe, upiwszy się pewnego dnia, obnażył się. Jeden z jego synów zobaczył go i bezwstydnie poszedł opowiedzieć to braciom. Dlatego jego potomstwo zostało przeklęte, w przeciwieństwie do potomstwa pozostałych synów, którzy zatroszczyli się, aby okryć obnażonego ojca, unikając patrzenia na niego i chroniąc przed zgorszeniem. Taki sam respekt synowski powinniśmy mieć względem Kościoła. Nie znaczy to, że mamy zamykać oczy na rzeczywistość lub popierać złych i zepsutych w Kościele. Skoro jednak wiemy, że Kościół przeżywa dziś tak wielkie cierpienie, a wielu gorszy swoimi grzechami innych, tym większa winna być nasza miłość do Świętej Matki Kościoła i pomoc dla Niej.


Niebiański malarz 


Nasze rozważania mogą być podsumowane metaforą stosowaną przez prof. Plinio Corręa de Oliveirę. Porównał on historię świata i Kościoła do wielkiego obrazu, gdzie niebiański malarz przedstawił całe piękno i porządek Stworzenia. Wyobraźmy sobie wioskę opisaną na początku tego artykułu, ale bez niedociągnięć, o stokroć doskonalszą i błyszczącą całym swoim splendorem: harmonią klas społecznych, rodzin, osób w różnym wieku i sytuacji materialnej, pozostałymi stworzeniami świata zwierząt, roślin i minerałów. Wszystko byłoby tam przedstawione zgodnie z planem Boga, tworząc obraz raju ziemskiego.

Pod osłoną nocy, jak tylko niebiański malarz zasypia, tajemnicza ręka pewnej złej istoty fałszuje całkowicie ten obraz: piękny i dobry. Kupiec przemienił się w wulgarnego złodzieja; piękna i cnotliwa księżniczka jest teraz nikczemną kobietą; szlachetny i odważny rycerz przeistoczył się w odrażającego lowelasa; wielki dobry król przemienił się w niegodziwego, zbuntowanego rzezimieszka; niewinne dziecko wpadło w nałogi.

Takie samo zafałszowanie można by zauważyć w krajobrazie: bajkowe pałace przekształcone w straszne rudery; piękne ptaki stały się potworami; nawet roślinność jest przerażająca i agresywna, jak na obrazie przedstawiającym piekło.

Czy można sobie wyobrazić zdumienie i oburzenie niebiańskiego malarza na widok tego przerażającego zniekształcenia jego dzieła? Czy jest przesada w porównaniu pomiędzy dzisiejszym światem - zepsutym przez zło Rewolucji, która niszczy cywilizację katolicką - i zamysłami niebiańskiego malarza, samego Boga?

Jakże wszystko to kontrastuje z pokojem, pięknem, harmonią i majestatem Świętej Rodziny w stajence betlejemskiej oraz samym źródłem piękna i dobra w osobie Bożej Dzieciny.


Jak „naprawić" Boże Narodzenie?

 

Ta metafora zniszczonego, zafałszowanego obrazu ukazuje bez wątpienia czyn szatański, mający na celu zniekształcenie Świętego Kościoła Katolickiego po to, żeby zniszczyć brutalnie cywilizację chrześcijańską. Co zrobić, jeśli zauważymy ślady tego koszmaru podczas tych Świąt Bożego Narodzenia? Co zrobić, jeśli nie czujemy już tak wyraźnego niegdyś klimatu bożonarodzeniowego, który odczuwało się wszędzie?

Jeśli słaba łódeczka naszej duszy, tak samo jak łódź Kościoła, będzie miotana nawałnicami tego świata, pamiętajmy, że należy zachować ufność w Serca Jezusa i Maryi. Zwróćmy nasze spojrzenia na stajenkę. Tam Dzieciątko owinięte w płótna i ogrzewane oddechem zwierząt jest Księciem Pokoju, Mądrością Odwieczną i Synem Bożym! „Siądź po prawicy mojej, aż uczynię nieprzyjaciół Twoich podnóżkiem stóp Twoich" - powiedział mu Ojciec Wieczny, z którym On jest Jednym. To kruche Dzieciątko jest Bogiem Wszechmogącym, Królem nad wiekami, Stworzycielem Nieba i Ziemi! Jest niebiańskim malarzem i dlatego ma moc anulować w jednej chwili zniekształcenia, które wprowadził w Jego dziele Szatan!

Ale co mogę ja, biedny śmiertelnik, „robak marny i nieszczęsny grzesznik"? Co możesz Ty, Drogi Przyjacielu? „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia" powinniśmy powiedzieć za św. Pawłem. Ale będziemy mogli jeszcze dużo więcej, jeśli zwrócimy się do Królowej, której Dzieciątko - Bóg oddało się w opiekę, zstępując na ziemię, by zamieszkać między ludźmi.

Życie, uosobienie dobroci, nasza nadzieja - Maryja, może wszystko razem z Najwyższym. Matko Chrystusa, Matko nasza! Obrończyni nasza!

Musimy tylko paść na kolana przed Stajenką, prosząc o wszystko, co chcemy, o wszystko, co Ona chce nam dać. Królowa serc może u swojego Syna wyprosić największe cuda. Jezus ma moc panowania nad wulkanami i błyskawicami, nad wiatrami i nad morzami. On może przekształcić nieobrobione kamienie w synów Abrahama, to znaczy w ludzi sprawiedliwych! A Królowa Maryja ma moc wyjednywania u swojego Syna Wszechmogącego!

Dlatego, Przyjacielu, jeśli jest to możliwe, postaw Stajenkę w swoim ognisku domowym: módl się przed nią ze swoją rodziną; ubierz choinkę. Opowiedz swoim dzieciom tradycyjne opowiadania bożonarodzeniowe, mów z szacunkiem o wieczerzach bożonarodzeniowych; naucz dzieci pięknych, starych polskich kolęd; pokaż, że Boże Narodzenie jest czasem szczególnym, w którym nie wolno nam koncentrować się na sprawach doczesnych, że nie jest czasem na robienie zakupów i ślęczenie długimi godzinami przed telewizorem.

W Wigilię Bożego Narodzenia przygotuj tradycyjną wieczerzę, oświetloną światłem świec, przygotuj jedno wolne nakrycie, i pomódlcie się razem. Przypomnijcie sobie wspólnie fragment Pisma Świętego o Bożym Narodzeniu i podzielcie się opłatkiem. Zaśpiewajcie kolędy!

Są to środki, które pomogą odbudować atmosferę Bożego Narodzenia w naszych domach. Z nich ta atmosfera może być przenoszona do naszych sąsiadów, którzy mogą nas naśladować w dobrym. Jak wiadomo, sąsiedzi lubią naśladować, więc w ten sposób można pomóc odbudować Boże Narodzenie w naszym otoczeniu!

Ufajmy, że w końcu z Bożą pomocą i pod panowaniem Małego Króla ta cudowna i dobroczynna atmosfera błogosławieństw i łask zapanuje zwycięsko w naszych wsiach, miastach, w kraju i na świecie. Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą... dom nasz i majętność całą i wszystkie wioski z miastami...


Oprac. Sławomir Skiba

(1) List do Tytusa 2, 11-15
(2) Graduał pierwszej Mszy Bożonarodzeniowej
(3) Rodz. 9, 20-27



NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina