Od wieków czcimy Maryję jako Królową Polski. Przypominają nam o tym cudowne wizerunki - Czarnej Madonny na Jasnej Górze, Pani Ostrobramskiej, Matki Bożej Rokitniańskiej… Ten ostatni stał się w pierwowzorem dla obrazu Matki Bożej Licheńskiej, która odbiera cześć jako Bolesna Królowa Polski. Taki tytuł oficjalnie nadał Licheńskiej Pani papież bł. Paweł VI z okazji koronacji cudownego obrazu (1967 r.), na którym pod postacią Madonny widnieje wstęga z napisem: Królowo Polski, udziel pokoju dniom naszym!
Czczona w potężnej licheńskiej bazylice Królowa objawiła się w XIX wieku żołnierzowi napoleońskiemu Tomaszowi Kłossowskiemu (na bitewnym polu pod Lipskiem) i pasterzowi Mikołajowi Sikatce (w podlicheńskim Lesie Grąblińskim). To właśnie tego drugiego wybrała, by głosił Jej orędzie – wezwanie do nawrócenia, pokuty i modlitwy różańcowej. Przestrzegała też, że za grzechy Pan Bóg ześle na ludzkość kary – epidemie, wojny. Orędzie licheńskie w zadziwiający sposób zbieżne jest więc z tym, które Matka Boża przekazała pastuszkom w portugalskiej Fatimie w roku 1917.
Jednak przesłanie, jakie Maryja skierowała do Polaków za pośrednictwem Mikołaja Sikatki, to nie tylko apel o pokutę i nawrócenie czy przestroga przed karą Bożą. To także wspaniała obietnica…
Bolesna Królowa Polski, tuląca do Swej piersi Orła Białego, podczas objawienia 15 sierpnia 1850 roku w Lesie Grąblińskim wypowiedziała pełne nadziei proroctwo związane z naszym narodem: – Ku zdumieniu wszystkich narodów świata, z Polski wyjdzie nadzieja udręczonej ludzkości. Wtedy poruszą się wszystkie serca radością, jakiej nie było przez tysiąc lat. To będzie największy znak dany narodowi na opamiętanie się i ku pokrzepieniu. On was zjednoczy. Wtedy na ten kraj – udręczony i upokorzony – spłyną wyjątkowe łaski… Młode serca się poruszą. Seminaria duchowne i klasztory będą przepełnione. Polskie serca rozniosą wiarę na wschód i zachód, północ i południe. Nastanie Boży pokój. Jeśli naród polski się poprawi, będzie pocieszony, ocalony, wywyższony, za przykład dawany innym narodom. Gdy Naród będzie miał świętych, cały może być uratowany… Potrzebne są narodowi święte matki. Ile razy ten naród będzie się do mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do Swego Serca przygarnę jak tego Orła Białego.
Wspaniała to przepowiednia, której spełnienie uzależnione jest od naszego szczerego nawrócenia. Ono jest naszym podstawowym zadaniem. Tym bardziej, że wzywa nas do tego Bolesna Królowa Polski.
W tym miejscu zatrzymajmy się na moment przy tytule Maryi jako Królowej Polski. Otóż, co szczególnie interesujące, to fakt, iż tytuł ten nie jest wymysłem naszych rodaków. W ogóle nie jest wymysłem ludzkim, lecz został objawiony trzykrotnie przez Maryję na początku siedemnastego stulecia sędziwemu jezuicie z Neapolu, o. Juliuszowi Mancinellemu. Matka Boża z pewnym wyrzutem zapytała wtedy zakonnika, wysławiającego Ją różnymi tytułami: – Dlaczego nie nazywasz Mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie. (…) Jestem Królową Polski. Jestem Matką tego narodu, który jest Mi bardzo drogi, więc wstawiaj się do Mnie za nim i o pomyślność tej ziemi błagaj nieustannie…
Tytuł ten został rozpowszechniony po cudownej obronie Jasnej Góry, które to wydarzenie ściśle wiązano ze wstawiennictwem Bożej Rodzicielki. Wyrazicielem tego przekonania Polaków stał się król Jan Kazimierz, który 1 kwietnia 1656 roku w katedrze lwowskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej obrał Maryję za Królową swego państwa, a Królestwo Polskie polecił Jej szczególnej obronie i opiece.
Przez całe wieki nasi przodkowie mieli świadomość swego poddaństwa względem Maryi Królowej Polski. Nasi rycerze nosili ryngrafy z Bożą Rodzicielką. Później zwyczaj ten przejęli konfederaci barscy czy niezłomni Żołnierze Wyklęci.
Kult Licheńskiej Pani mówi nam jednak, że Maryja jest nie tylko Królową Polski, ale przede wszystkim Bolesną Królową naszego narodu. Jak to tłumaczyć?
Zbawiciel umierający na Krzyżu ustanowił cierpiącą Maryję Matką wszystkich wierzących.
I tutaj musimy spojrzeć na nasz naród, od ponad 1000 lat związany z Chrystusem, którego dzieje naznaczone są znakiem Krzyża. Trudno nie wspomnieć w tym miejscu niszczących wojen, rozbiorów, powstań, zsyłek na Sybir, emigracji, okupacji hitlerowskiej, obozów koncentracyjnych, komunizmu, ale także coraz częstszej wrogości względem Kościoła, wad narodowych (w szczególności alkoholizmu) upadku moralnego, lekceważenia przykazań Bożych, stopniowego upadku rodziny chrześcijańskiej w naszym kraju.
To wszystko, co oddala nas od Jezusa Chrystusa i nas niszczy, pomnaża nasze cierpienia. A Maryja, jako Bolesna Królowa Polski, patrząca na naszą niewierność i obojętność względem Ofiary Jej Syna, cierpi z powodu naszej niewdzięczności.
Ta pełna boleści Matka, stojąca pod Krzyżem i patrząca na konającego Jezusa, jest także obecna w bolesnych momentach naszej historii, gotowa w każdej chwili przyjść nam z pomocą, wyrwać z tych wszystkich nieszczęść i pojednać ze Swoim Synem. Jest tylko jeden warunek – nasza chęć poprawy i wola oddania się pod Jej opiekę. Ona sobie tego życzy. Powiedziała przecież Mikołajowi Sikatce: – Ile razy ten naród będzie się do mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do Swego Serca przygarnę…
Dzięki wierności Bogu i Jego Matce oraz przywiązaniu do Kościoła, mimo wielu tragicznych zdarzeń – wojen, rozbiorów, okupacji hitlerowskiej i sowieckiej – przetrwaliśmy jako Naród.
Czy jednak dziś często uciekamy się pod obronę Bożej Rodzicielki? Czy jesteśmy Jej posłuszni? Czy możemy powiedzieć, że Polska jest Królestwem Maryi? Niestety, na te pytania trudno odpowiedzieć twierdząco.
Dajemy sobą manipulować i – chcąc nie chcąc – nasiąkamy opiniami wyrażanymi przez medialne antykościelne „autorytety”: że trzeba skończyć z „zaściankowym katolicyzmem”, że konieczne jest otwarcie się na „mniejszości seksualne”, a wymogiem nowoczesności jest seksedukacja. Często przyjmujemy jako „zdroworozsądkowe” poglądy na temat eutanazji, że to niby „godna śmierć”, że aborcja powinna być „niezbywalnym prawem kobiet”, a rozwód – jest „ostatnią deską ratunku” dla zranionych małżonków.
Jaka jest nasza reakcja, gdy obserwujemy szturm na „ciemnogród”, którego głównym symbolem jest – według wrogów chrześcijaństwa – Kościół katolicki? Czy ogranicza się ona do wzruszenia ramionami albo do nieśmiałych prób protestu, ale takich, by broń Boże kogoś nie urazić?
Można odnieść wrażenie, że w „demokratycznym państwie prawa” pożądany jest typ „letniego katolika”, wyznawcy – jak to nazwał kiedyś św. Jan Paweł II – chrześcijaństwa socjologicznego: bez dogmatów, bez „klepania modlitw”, bez „odprawiania obrzędów”. I bez wiary…
Tak ukształtowany „katolik” jest tolerowany, a nawet akceptowany przez wrogów cywilizacji chrześcijańskiej, bo raczej na pewno nie zareaguje, kiedy Kościół będzie bezpardonowo atakowany, a Ojczyzna poddana „oczyszczeniu” z chrześcijańskiego dziedzictwa.
Każdy z nas chyba spotyka się z takimi postawami. Aprobując taki „katolicyzm”, nic trwałego nie zbudujemy. Damy za to przyzwolenie na nurzanie Polski w błocie „praw” tak dalekich od Ewangelii, jak odległe jest piekło od Nieba. I w konsekwencji ostatecznie odwrócimy się od naszej Królowej…
Jakie jest zatem wyjście z tej sytuacji? Pokazała nam je Matka Boża Licheńska: nawrócenie, pokuta, modlitwa różańcowa. Szczególny nacisk kładła na Różaniec. Później powtarzała to podczas objawień, np. w Lourdes czy Fatimie.
– Nie ma takiego problemu, którego nie można rozwiązać za pomocą Różańca – mówiła w Fatimie Maryja do siostry Łucji. Tę samą prawdę potwierdzała podczas objawień ubogiemu pasterzowi z Grąblina. To jest nasza szansa, której nie możemy zmarnować.
Ile razy ten naród będzie się do Mnie uciekał…
W Dzienniczku św. Siostry Faustyny znajdują się zdumiewające słowa Pana Jezusa, które wielka mistyczka usłyszała od Niego w maju 1938 roku podczas jednej ze swych modlitw za Ojczyznę: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje (Dz. 1732).
Kiedy porównamy słowa Pana Jezusa z zacytowanym wcześniej proroctwem Matki Bożej, wypowiedzianym do Mikołaja Sikatki w 1850 roku w Lesie Grąblińskim, znajdziemy między nimi ogromne podobieństwo.
Bóg jest wierny, więc możemy być pewni, że danego słowa względem naszego narodu dotrzyma. Jest wszakże warunek – nasza poprawa, będąca w istocie posłuszeństwem wobec Bożej woli i Jego prawa. Powtórzmy jeszcze raz słowa Matki Bożej: Młode serca się poruszą. Seminaria duchowne i klasztory będą przepełnione. Polskie serca rozniosą wiarę na wschód i zachód, północ i południe… Tutaj nie ma wątpliwości – wywyższenie Polski będzie związane z poruszeniem serc i z odnową życia religijnego.
To maryjne wezwanie do nawrócenia i poprawy jest aktualne zawsze. Nie dotyczy wyłącznie naszych przodków, choć oczywiście Licheńska Pani w owym czasie wzywała do poprawy i nawrócenia tych wszystkich – a liczba ich niemała – którzy nurzali się w rozpuście, pijaństwie, zaniedbywali praktyki religijne.
Jakkolwiek nasi dziadowie i pradziadowie grzeszyli, upadali, zaniedbywali swe życie duchowe, to jednak trudno orzec, by skala zepsucia była większa niż obecnie. Dawniej ludzie mieli poczucie grzechu, które dziś jest coraz częściej wypychane z naszej świadomości. Samo to już mogło powodować, że dawniej powrót na właściwą drogę był łatwiejszy.
Wracając do proroctwa Bolesnej Królowej Polski… Maryja z naciskiem mówiła Mikołajowi: Gdy Naród będzie miał świętych, cały może być uratowany. Potrzebne są narodowi święte matki.
A jak pod tym względem wygląda współczesna Polska? W życiu publicznym świętość jest wyśmiewana, traktowana z przymrużeniem oka, passé, jako niemożliwa do osiągnięcia. A „święte matki”? Dziś, gdy toczy się nieustająca „debata” na temat legalności zabijania dzieci nienarodzonych, gdy słyszymy o zabiegach in vitro – czyli produkcji dzieci w probówkach, gdy wątpliwym wzorem zdechrystianizowanych krajów zaczyna się dyskusję o wyeliminowaniu z języka słów „matka” – „ojciec” i możliwości zastąpienia ich bezdusznym, biurokratycznym „rodzicem A” i „rodzicem B”, można zadać pytanie, czy jeszcze znajdą się święte matki? Biorąc to wszystko pod uwagę oraz uwzględniając narastającą agresję względem Krzyża Chrystusowego, Matki Najświętszej, Kościoła i Jego nauki, trudno udzielić twierdzącej odpowiedzi na pytanie o posłuszeństwo naszego kraju względem woli Bożej. I to nawet wtedy, gdy – dla równowagi – weźmiemy pod uwagę wiele dobrych, godnych pochwały inicjatyw i ciągle jeszcze katolicką mentalność naszego narodu.
Ale nigdy nie należy tracić nadziei. A już broń Panie Boże nie popadać w „czarną rozpacz”.
– Tyś mnie do służby Syna swego oddała, proszę, abyś się za mnie nie wstydziła – mówił ks. Piotr Skarga, przypisując swoje powołanie kapłańskie Najświętszej Maryi Pannie. Parafrazując naszego wybitnego kaznodzieję, możemy – jako naród – powiedzieć: – Skoro zechciałaś zostać naszą Królową, prosimy, abyś się za nas nie wstydziła.
Mimo duchowego kryzysu, cały czas mamy szansę. – Ile razy ten naród będzie się do Mnie uciekał, nigdy go nie opuszczę, ale obronię i do Swego Serca przygarnę jak tego Orła Białego – zapewnia nas Licheńska Matka – Bolesna Królowa Polski. Jej ufajmy, do Niej się uciekajmy, a wtedy naród nasz będzie pocieszony, ocalony, wywyższony, za przykład dawany innym…
Skorzystajmy z tej szansy, powtarzając za kard. Augustem Hlondem: Przez Maryję przyjdzie zwycięstwo.
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel