Problemy
 
Zakony na pierwszej linii frontu
Paweł Kot

Gdy z powodu tzw. pandemii koronawirusa rząd wprowadził drastyczne ograniczenia, wiele klasztorów od razu znalazło się w trudnej sytuacji finansowej. W niektórych przypadkach konieczne było zorganizowanie w internecie pilnych zbiórek. Ta sytuacja każe nam, świeckim katolikom, zadać sobie poważne pytania: Czy zaniedbaliśmy nasze klasztory? I co możemy dla nich zrobić?

 

W trudnej sytuacji finansowej znalazły się na przykład mniszki benedyktynki ze Staniątek w Małopolsce. – Ucięły nam się wszystkie środki utrzymania, a musimy płacić rachunki, trzeba kupić węgiel i żywność, prowadzimy również rozpoczęte remonty – powiedziała przełożona opactwa, matka Stefania Polkowska. Na utrzymanie klasztoru przeznaczano tace w pobliskich parafiach i część dochodu z zamkniętego sklepiku u benedyktynów w Tyńcu, gdzie sprzedawane były produkty wyrabiane przez siostry.

 

O wsparcie zwrócili się też sami benedyktyni z Tyńca. Mnisi nie chcieli zostawić bez pomocy wielu osób zatrudnionych do obsługi pielgrzymów i turystów. A i opactwo musi przecież jakoś na bieżąco funkcjonować i opłacać rachunki.

 

Również w bardzo trudnej sytuacji zostały postawione norbertanki z Imbramowic. Przeorysza s. Faustyna Maria Przybysz zamieściła na stronie internetowej klasztoru apel z prośbą o pomoc: Nie mamy prawie żadnych bieżących dochodów, gdyż podstawą naszego utrzymania jest prowadzenie domu rekolekcyjnego oraz wynajem części klasztoru dla wydarzeń kulturalnych, konferencyjnych i przyjęć prywatnych. Oprócz tego na siostrach ciążą długi związane z koniecznym remontem obiektu stanowiącego dziedzictwo narodowe.

 

– W związku ze stanem epidemii (…) nasz klasztor został pozbawiony podstawowych źródeł utrzymania – powiedział z kolei o. Krzysztof Modras, przeor klasztoru Ojców Dominikanów w Lublinie. Dominikanie ­musieli ­poprosić o wsparcie, gdyż nie byli w stanie sprostać kosztom utrzymania dużego obiektu klasztorno-kościelnego.

To tylko niektóre przykłady. Ten nagły „wysyp” problemów bytowych powinien dać nam do myślenia, jak skromnymi środkami dysponują obecnie zakony. Przez ostatnie 300 lat skutecznie podkopano bowiem podstawę ekonomiczną pozwalającą na ich sprawne funkcjonowanie.

 

Skąd brał się majątek zakonów?

W początkach historii Polski klasztory powstawały na ziemiach z nadania władców. Później przeważnie fundowały je możne rody szlacheckie. Fundatorzy szczerze wierzyli, że dzięki temu wyjednają sobie łaski u Boga. A motywacje kształtowały się bardzo różnie… Niezwykle pobożny Mikołaj Zebrzydowski ufundował Kalwarię Zebrzydowską pod wpływem czytanych opisów Ziemi Świętej, ale już zbudowanie klasztoru Kamedułów na Bielanach w Krakowie było pokutą, jaką marszałek wielki koronny Michał Wolski otrzymał od papieża Klemensa VIII za nieuczciwe postępowanie względem finansów kościoła i zakonu maltańskiego, którego był komandorem w Poznaniu.

 

Sprowadzenie zakonników wiązało się z nadaniem znacznych dóbr, dlatego większość ówczesnych konwentów osadzanych w Polsce miała środki, by prowadzić szpitale i hospicja. W ten sposób nie pozwalano choremu umrzeć w grzechu, ale prowadzono go do zbawienia przez posługę religijną i sakramentalną.

 

Gdy szlachcic wstępował do klasztoru, musiał wnieść w wianie niemały majątek. Panny, które pragnęły zostać zakonnicami, musiały mieć posag. Wynosił on nieraz nawet więcej niż jedna wieś. Wiele osób z różnych warstw społecznych zapisywało w testamentach przynajmniej część swojego majątku na rzecz Kościoła – często beneficjentami były właśnie klasztory.

 

Konfiskaty i nacjonalizacje

Niestety, w XVIII wieku rozpoczęło się przejmowanie przez państwo majątku Kościoła. Zaczęto od konfiskaty dóbr zakonu jezuitów. Część dochodu z ich sprzedaży rozkradziono, a tylko część poszła na Komisję Edukacji Narodowej. Także zaborcy kontynuowali proceder konfiskaty majątku Kościoła. Cesarz Austrii Józef II skasował wiele klasztorów, przejmując ich grunty. Do podobnych procesów częściowej konfiskaty dochodziło w zaborze rosyjskim i pruskim.

 

W okresie międzywojennym Kościół wszystkiego nie odzyskał. Ale najgorsze represje przyniósł koniec lat 40. W 1948 roku państwo przejęło zakonne szpitale, dwa lata później prowadzone przez Caritas domy dziecka, żłobki, przedszkola i przytułki. W 1950 roku Sejm przyjął ponadto ustawę o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki (określenie to pochodzi od zwyczaju przekazywania gruntów Kościołom w zapisach testamentowych, czemu zwykle towarzyszył zakaz sprzedaży ziemi – grunty więc były niejako martwe w obrocie).

 

Komuniści utrzymywali, że zabierają ziemię, ale stworzą Fundusz Kościelny. Zyski z przejętych gruntów miały być przeznaczone m.in. na opiekę medyczną dla księży i odbudowę kościołów. W praktyce pomoc ta trafiała tylko do niektórych duchownych, którzy byli lojalni wobec władz PRL.

 

Problemy z odzyskaniem majątku

Według raportu przygotowanego w roku 2013 przez ks. prof. Dariusza Walencika na zlecenie Komisji Konkordatowych Rządu i Episkopatu, 31 procent dóbr zabranych Kościołowi na terenach obecnej Rzeczypospolitej nadal pozostaje w rękach państwa. Dokument wykazuje też, że polskie państwo nie stosuje się do uchwalonego przez siebie prawa, które nakazuje przekazywanie na cele kościelne dochodów z zagarniętych dóbr.

 

Raport pokazuje dokładny stan posiadania Kościoła w Polsce od 1918 roku wraz ze wszystkimi późniejszymi zmianami – ile Kościół posiadał w II Rzeczypospolitej, jaka była dokładnie skala komunistycznego zaboru oraz ile dóbr zwrócono Kościołowi po 1989 roku. A wreszcie, ile polskie państwo wciąż jest mu winne. Ksiądz profesor dowodził, że Fundusz, którego celem miało być wspieranie kościelnej działalności, w rzeczywistości przez prawie 40 lat komunizmu wykorzystywał większość środków na walkę z Kościołem.

 

Nieustanna walka

Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś o kamedułach ze Srebrnej Góry, że są modlitewnym piorunochronem Krakowa. Zakony są takimi piorunochronami dla całej Polski. W klasztorach klauzurowych wspólna modlitwa trwa przez osiem godzin dziennie – tyle, ile dzień pracy. Notabene ta praca też na swój sposób jest tam rodzajem modlitwy. Tylko Pan Bóg wie, jak wiele łask wyprosili do tej pory bracia i siostry w różnorakich habitach.

 

Oczywiście z biegiem czasu zmienił się nieco charakter działalności klasztorów. Utrata bazy gospodarczej dającej niezależność i możliwości sprawiła, że wiele zakonów przestało być podporami lokalnych społeczności. Nadal jednak tysiące zakonników i zakonnic wykonuje ogromną pracę na rzecz potrzebujących.

 

Żeńskie zgromadzenia na co dzień prowadzą 30 zakładów opiekuńczo-leczniczych, 17 gabinetów lekarskich, 8 zakładów rehabilitacyjnych, 2 hospicja, 65 ośrodków wychowawczych, 65 domów dziecka, 54 domy pomocy społecznej dla dzieci i 62 dla dorosłych, 14 placówek zapewniających całodobową opiekę niepełnosprawnym, 8 domów dla matek z małymi dziećmi, 2 przytuliska dla bezdomnych, ponad 80 stołówek dla biednych oraz 31 okien życia.

 

Ponadto siostry zakonne pracują w 121 szpitalach, 20 przychodniach i 23 hospicjach prowadzonych przez inne podmioty niż kościelne. 34 zakonnice pracują jako lekarki, a 1162 jako pielęgniarki.

 

Zakony męskie prowadzą 6 szpitali, 12 hospicjów, 8 przychodni i ośrodków zdrowia, 24 domy opieki, 14 młodzieżowych ośrodków wychowawczych i 13 ośrodków terapii dla osób uzależnionych.

 

O tym wielkim zaangażowaniu prawie nigdy nie słyszy się w mediach. Chyba zresztą nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę skromność osób zakonnych i składane przez nie śluby. My jednak musimy zauważyć, że gdy nadeszła „pandemia koronawirusa”, to właśnie zakony, a zwłaszcza siostry, stanęły na pierwszej linii walki.

 

Jak informują żeńskie zgromadzenia zakonne, w Polsce ponad 3000 zakonnic pomaga potrzebującym w czasie „pandemii”. 377 sióstr posługuje we wszystkich województwach w związku z brakami personalnymi spowodowanymi epidemią. 483 siostry pracują na co dzień w placówkach medycznych, pomocy społecznej i opiekuńczo-wychowawczych; 32 jest lekarkami, a 1020 pielęgniarkami. W szycie maseczek i fartuchów ochronnych zaangażowanych było w tym czasie 1137 sióstr. Dodatkową pomoc ludziom starszym, samotnym, bezdomnym, osobom na kwarantannie bezpośrednio niosło do tej pory ponad 300 sióstr…

 

Byłem głodny, a daliście Mi jeść…

Jeśli przyjrzymy się zwieńczeniu wysokiej wieży jasnogórskiego klasztoru, dostrzeżemy ptaka z bochenkiem chleba w dziobie. To nawiązanie do kruka, który przynosił chleb św. Pawłowi Pierwszemu Pustelnikowi, który jest patronem zakonu paulinów. Kruki dostarczały też chleb i mięso Eliaszowi.

Pamiętajmy, że to my, świeccy katolicy, jesteśmy tymi „krukami”, narzędziem w rękach Pana. Naszym obowiązkiem jest dostarczyć chleb tym, którzy całkowicie poświęcili się Bogu.

Nie bądźmy więc obojętni i – w miarę możliwości – spróbujmy wesprzeć jakiś klasztor. Na przykład znajdujący się blisko naszego miejsca zamieszkania…



NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski