
Chociaż wmawia się nam, że zmiany światopoglądowe i odrzucenie tradycyjnych wartości następują naturalnie, to jednak nie jest to żaden przypadek, ale wynik świadomych zabiegów i manipulacji. Szkodliwe wzorce wszechobecne teraz w kulturze i polityce krajów Zachodu to wynik propagandy, a jej źródeł należy szukać w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Trop wiedzie m.in. do amerykańskiego magazynu „Cosmopolitan”, na którym do dziś wzorują się kolorowe pisma kobiece na całym świecie.
Prawdę o operacji propagandowej zapoczątkowanej przez „Cosmopolitan” i o tym, jak wykorzystano ją w polityce, ujawnia Sue Ellin Browder, pracująca w magazynie od 1971 roku. Jest ona autorką kilku książek, m.in. Subverted: How I Helped the Sexual Revolution Hijack the Women’s Movement (Sabotaż: Jak pomogłam rewolucji seksualnej przejąć ruch praw kobiet).
Zmyślone historie
Sue Ellin Browder nie chce niczego ukrywać i szczerze opisuje charakter swojej pracy w „Cosmopolitan”: W „Cosmo” wywracałyśmy wszystkie tradycyjne wartości do góry nogami. Pisałyśmy, że było dobrze mieszkać z chłopakiem, spać z żonatym mężczyzną, brać pigułki antykoncepcyjne, było dobre – a nawet konieczne – przeprowadzić aborcję. Browder wyjaśnia, że to wszystko we wczesnych latach siedemdziesiątych było szokiem dla większości Amerykanów, po prostu nie można było spotkać takich ludzi, o których pisano artykuły, i przyznaje: W „Cosmo” wymyślaliśmy wszystkie te historie o seksualnej rewolucji. Helen Gurley Brown (redaktor naczelna „Cosmopolitan” przez 32 lata) miała nawet listę zasad, jak wymyślać „historie” na temat „cywilów”, jak nazywała zwykłych ludzi i „ekspertów”, których można by „cytować”.
Według Sue Browder to właśnie Helen Gurley Brown odegrała znaczącą rolę w zredukowaniu kobiet do popędu seksualnego, wmówieniu im, że jest to w jakiś sposób formą wolności. Po tym, jak Brown stanęła na czele pisma, przerobiła „Cosmo” z magazynu dla gospodyń domowych na klon „Playboya”, i używała nawet tekstów autorów z „Playboya”.
Sue Browder dodaje, że podsumowaniem podejścia szefowej „Cosmopolitan” był jej ulubiony slogan, który miała nawet wyszyty na poduszce w gabinecie: Grzeczne dziewczyny dostają się do nieba, niegrzeczne dziewczyny dostają się wszędzie.
Propaganda
Sue Browder uważa, że aby zrozumieć, jak kultura i ruch praw kobiet zostały przejęte przez wrogie chrześcijaństwu siły, trzeba mieć świadomość, jak działa propaganda: Ludzie myślą, że propagandę łatwo dostrzec, bo to tylko stek kłamstw – tymczasem propaganda to półprawdy, wybrane elementy prawdy i prawda wyjęta z kontekstu – jest bardzo subtelna. To sprzedawanie produktu. A jak sprzedać aborcję? Trzeba powiązać ją z efektownym stylem życia, wtedy kobiety to kupią.
Jednak po co to wszystko robiono? Na to pytanie Browder także odpowiada: To była fantazja, marzenie marketingowca. Chodziło o to, żeby kobieta tylko pracowała ciężko dla korporacji, czyli zasadniczo była mężczyzną. Sprzedawałyśmy model życiowy, w którym korporacyjna Ameryka chciała, żeby kobiety żyły – żeby pracowały, ale żeby nie było problemów z dziećmi. Helen mówiła: „Dzieci są bardziej kłopotem niż błogosławieństwem”.
Rzeczywiście matki z dziećmi nigdy nie były obecne na łamach magazynu. Matka z dzieckiem była niewidzialna z punktu widzenia filozofii „dziewczyny Cosmo”, czyli tzw. kobiety niezależnej. Według takiego krótkowzrocznego, konsumpcjonistycznego punktu widzenia rodzina to problem. Najlepiej, gdy kobieta i mężczyzna są – jak głosiła propaganda – „niezależni”, czytaj: mieszkają sami. A wtedy trzeba kupić dwie lodówki, dwie pralki, dwa mieszkania…
Oczywiście, odrzucenie tradycyjnych wartości, rozpad rodziny tworzy cały szereg problemów – duchowych, społecznych, psychologicznych i ekonomicznych. Natomiast odrzucenie Dekalogu zawęża ludziom perspektywę.
Sue Browder wskazuje na naturę „rewolucji seksualnej” – celnie zauważa, że była ona ruchem bardzo dzielącym ludzi: Prawda, dobro i piękno jednoczą ludzi, a co robi zło? Dzieli. Więc w „Cosmo” oddzieliliśmy życie płciowe od miłości i małżeństwa – życie seksualne miało być tylko dla zabawy, oddzieliliśmy kobiety od mężczyzn (jeśli ich nie lubicie, to się z nimi rozwiedźcie) i oddzieliliśmy życie płciowe od dzieci (weź pigułkę, a jeśli pigułka zawiedzie, dokonaj aborcji). Gdy stałam się katoliczką w wieku 57 lat, zaczęłam dostrzegać, jakie szkody wyrządziłam. Do tego momentu zasadniczo byłam propagandystką „rewolucji seksualnej”.
Niedopasowanie charakterów?
Szkody wyrządzone przez tzw. rewolucję seksualną najlepiej widać w tym, że w ludziach zanika umiejętność przebywania z małżonkiem, pokonywania razem trudności i wspólnego tworzenia nowej wartości – rodziny, czegoś, czego kupić się nie da. W Stanach Zjednoczonych aż 66 procent osób w wieku 35 – 50 lat jest już rozwiedzionych lub właśnie do rozwodu się przygotowuje. W Polsce na 100 zawieranych małżeństw rozwodzi się aż około 36!
Prawie co druga rozwodząca się para jako przyczynę rozpadu małżeństwa podaje „niezgodność charakterów”. To bardzo ogólny termin i historia w każdym przypadku jest oczywiście inna, ale przecież ludzie zawsze mieli różne charaktery. Konflikty w małżeństwach były zawsze, ale nie zawsze kultura masowa gloryfikowała egocentryzm – i to kosztem dzieci, także tych nienarodzonych…
Co na to patronka kobiet,św. Monika?
Można powiedzieć, że w latach 70. ubiegłego stulecia „Cosmopolitan” zaczął oferować kobietom ucieczkę od wszelkich problemów. Jakże kontrastuje to z postawą życiową specjalistki od rozwiązywania problemów – św. Moniki, którą Kościół stawia za wzór kobiecości i macierzyństwa. Gdy ona napotykała przeciwności, nigdy się nie poddawała i dzięki swojej pokorze, skromności oraz – podkreślmy to – cierpliwości w końcu osiągała swoje cele. Dlatego była w stanie pozyskać serce wrogiej jej teściowej, a także wpłynąć na gwałtownego męża i w końcu doprowadziła do przyjęcia przez niego chrztu. Jak pisze jej syn, św. Augustyn: Wiedziała, że gniewnemu mężowi nie należy sprzeciwiać się ani czynem, ani nawet słowem. Jeśli gniewał się niesłusznie, czekała aż się wykrzyczy i uspokoi, i wtedy mu dopiero wyjaśniała swoje postępowanie (Wyznania IX, 9).
Kilkadziesiąt lat jej wytrwałej modlitwy zaowocowało nawróceniem Augustyna, jednego z największych świętych i najwybitniejszych myślicieli chrześcijaństwa. Nie zrażała się, działała do skutku. Tak prowadziła swoją politykę.
Szkoda, że św. Monika nie została redaktorem naczelnym „Cosmopolitan”…
Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…
Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i – co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.
Pięć dni…
W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…
Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…
W Krakowie i Kalwarii…
I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…
No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.
Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.
Ze św. Charbelem…
Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.
Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makhloufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.
Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach
Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.
Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.
Piękny czas
Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!
Szanowni Państwo!
Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!
Barbara ze Środy Śląskiej
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.
Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.
Bóg zapłać!
Helena z Krakowa
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.
Roman ze Rzgowa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.
Marzena
Szczęść Boże!
Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!
Daniela z Włocławka
Szanowni Państwo!
Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!
Mieczysława z Przemyśla
Szczęść Boże!
Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!
Jan z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.
Apostołka Agnieszka z Łódzkiego