Problemy
 
Świadkowie Jehowy – jaką przyjąć postawę?
Ks. Marcin Kostka FSSP

Niektórzy nasi Czytelnicy piszą, że członkowie ich rodziny zostali Świadkami Jehowy. Nie wiedzą, jak reagować i jaką postawę względem nich przyjąć. Proszą o radę…

Działalność Świadków Jehowy – grupy wyznaniowej, jest bardzo widoczna także na terytorium Polski. Od czasu ponownej legalizacji w 1989 roku ich działalność agitacyjna uległa nasileniu. Nasze mieszkania co jakiś czas odwiedzają tzw. głosiciele, którzy proponują rozmowę na tematy religijne i rozprowadzają literaturę swego wyznania (głównie pismo „Strażnica”). Na ulicach coraz częściej można spotkać wyznawców tego ugrupowania, oferujących broszury i czasopisma.
 

Religia czy sekta?
 

Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że pewne elementy organizacji ich życia i sprawowanych praktyk mają wprost charakter sekciarski. Powstałym w XIX w. jako spółka akcyjna Towarzystwem Strażnica kieruje prezes stojący na czele zarządu nazywanego Ciałem Kierowniczym. Jego siedziba znajduje się na Brooklynie w USA. Świadkowie Jehowy uważają, że Ciało Kierownicze to tak naprawdę kanał, poprzez który przemawia Jehowa, a wydawane przez Towarzystwo Strażnica gazetki i broszurki są traktowane jako swoisty biuletyn informacyjny pochodzący od samego Boga.


Sekciarski charakter ma rygorystycznie stosowana zasada ostracyzmu. Od członków wymaga się, aby zerwali wszelkie kontakty i unikali tych, którzy opuścili ich organizację lub zostali z niej wydaleni. Przełożeni zborów żądają też ślepego posłuszeństwa. Ponadto wpaja się mocne przekonanie, iż dostrzeganie jakichkolwiek błędów organizacji – np. nietrafne przepowiednie dotyczące końca świata, brak logiki i konsekwencji w swych naukach – oraz wątpliwości co do doktryny, to oznaka duchowej słabości jednostki. Świadkowie Jehowy mają obowiązek intensywnego starania się o nowych członków. Ilość godzin głoszenia, czyli chodzenia od drzwi do drzwi, zaczepiania ludzi w parku, na ulicy, jest spisywana i przekazywana przełożonym. Werbując nowe osoby, stosują typową dla sekt metodę „bombardowania miłością”. Pewne informacje są niedostępne dla zwykłych wyznawców, ale wyłącznie dla starszych zboru. Ponieważ Świadkowie Jehowy głoszą w parach, pilnują siebie nawzajem, gdyż mają obowiązek zdawania relacji o postawie osoby, z którą chodzą po domach. Nie mogą np. przyjąć od nas żadnej broszurki, bo towarzysz doniósłby o tym fakcie. Są to elementy psychomanipulacji bardzo typowe dla zachowań sekciarskich.
 

W co wierzą?
 

Mówiąc jak najprościej, Świadkowie Jehowy wierzą, że Jezus nie jest Bogiem tylko stworzonym przez Jehowę archaniołem Michałem. Według nich stał się On czasowo człowiekiem, rodząc się z Maryi, i od tego momentu zaczął używać imienia Jezus. Zmarł przybity do prostego pala, a nie do krzyża, a następnie został wskrzeszony przez Jehowę. Świadkowie obliczyli, że jesienią 1914 r. nastąpiła paruzja, czyli powrót Jezusa w niewidzialnej postaci, będący zarazem inauguracją jego królowania – do tego czasu rządy na Ziemi sprawował szatan. W stosunkowo bliskim czasie ma nastąpić Armagedon, czyli wielka apokaliptyczna wojna z siłami zła, i wszyscy, którzy nie są świadkami Jehowy, zostaną zgładzeni. Nastąpi wówczas również zmartwychwstanie sprawiedliwych i powstanie mający siedzibę w Niebie rząd złożony z Jezusa jako króla oraz 144 tys. wybranych. Pozostali świadkowie Jehowy mieszkać będą cieleśnie na Ziemi przypominającej rajski ogród Eden, a Jezus będzie nad nią panował przez tysiąc lat, po czym zgładzi wypuszczonego na krótko szatana i odda władzę swemu Ojcu – Jehowie. Ponadto świadkowie Jehowy uważają, że Duch Święty to tylko bezosobowa moc, na podobieństwo energii elektrycznej, a nieśmiertelna dusza to wymysł szatana, gdyż według nich człowiek po śmierci przestaje istnieć i może zostać jedynie powtórnie powołany do cielesnego istnienia na końcu czasów, o ile będzie się znajdował w „pamięci Boga”, czyli de facto jeśli będzie świadkiem Jehowy.
 

Odrzucają wiarę w Trójcę Świętą, odrzucają kult Matki Bożej, świętych, aniołów. Zaprzeczają też nieśmiertelności duszy ludzkiej, istnieniu piekła i czyśćca, odrzucają wszystkie sakramenty święte z wyjątkiem chrztu i Eucharystii. Tym sakramentom nadają jednak inne znaczenie niż Pismo Święte i Kościół katolicki. Zakazują swoim członkom oddawania honorów symbolom państwowym lub religijnym: fladze narodowej, godłu państwowemu, krzyżowi itp. Niedopuszczalne też jest dla nich spożywanie potraw z krwią zwierząt, a także dokonywanie transfuzji krwi, nawet w przypadkach koniecznie tego wymagających. W szpitalach mają miejsce z tego powodu dramatyczne sceny.
 

Czy Świadkowie Jehowy są chrześcijanami?

W Polsce świadkowie Jehowy faktycznie są zarejestrowani pod nazwą Chrześcijański Zbór Świadków Jehowy, tak jak mormoni noszą nazwę Kościół Jezusa Chrystusa Świętych Dnia Ostatniego, choć wcale ani Świadkowie Jehowy, ani mormoni nie są chrześcijanami. Słowo „chrześcijanin” pochodzi od greckiego słowa „christianoi”, którym zaczęto nazywać uczniów Jezusa z Nazaretu już kilka lat po Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Słowo to ma bardzo konkretny sens. Dosłownie oznacza „wyznawcy Chrystusa”, a więc „ci, którzy uznają Chrystusa za Boga”. Jak już wspomniałem wcześniej, dla świadków Jehowy Jezus Chrystus jest tylko aniołem i właśnie ten fakt sytuuje ich poza chrześcijaństwem. Katolicy, prawosławni, luteranie, adwentyści, baptyści oraz członkowie różnych wspólnot oraz zborów – wszyscy oni są uznawani za wspólnoty chrześcijańskie. O świadkach Jehowy tego powiedzieć nie możemy.
 

Czy Świadkowie Jehowy znają Pismo Święte?

Przy spotkaniach agitacyjnych bardzo często usiłują cytować fragmenty Pisma Świętego, ale to nie świadczy o tym, że Je naprawdę znają. Ta rzekoma znajomość Biblii nie jest wynikiem pogłębionej lektury, tylko specjalnego szkolenia. Innymi słowy: jest to raczej biegła znajomość i umiejętność szybkiego odnajdywania wyselekcjonowanych i wyuczonych wcześniej wersetów. Spotkania świadków Jehowy w dużej mierze koncentrują się właśnie na uczeniu się wersetów podanych przez „Strażnicę”. Ich wiedza biblijna ogranicza się do znajomości pewnych cytatów, przewidzianych podczas podejmowania konkretnych tematów. Niejeden świadek Jehowy był w szoku, kiedy ktoś z rozmówców np. kapłan katolicki, kazał mu odczytać jakiś fragment znajdujący się tuż po wersecie, który przytoczył, bo ciąg dalszy pokazywał jego sens w zupełnie innym świetle. Natomiast niewątpliwie wielu katolików popełnia grzech zaniedbania, jeśli chodzi o formację poprzez Pismo Święte i tę nieznajomość Biblii mogą wykorzystywać różne sekty.
 

Trzeba tu jeszcze dodać, że Świadkowie Jehowy w swojej zwodzicielskiej działalności posługują się własną wersją Pisma Świętego, która nosi nazwę Przekładu Nowego Świata, jednak – w przeciwieństwie do Biblii katolickiej – jest to przekład wysoce zmanipulowany, mający na celu „dopasowanie” do nauk, które wykreowało Towarzystwo Strażnica. W rezultacie dokonano skrajnego zafałszowania Słowa Bożego.
 

Długo można by mówić o wszystkich manipulacjach i fałszerstwach w tym tłumaczeniu. Niektóre wersety są urwane albo pozbawione jakiegoś słowa. Tam, gdzie Jezus nazywany jest wprost Bogiem, stosują małą literę, aby pokazać, że jest kimś niższym od Boga. Świadkowie Jehowy umieścili również imię Jehowa – w sumie aż 273 razy! – w Nowym Testamencie, choć w greckim oryginale występuje tam słowo Kyrios (Pan).
 

Dlaczego Jehowa?
 

Użycie tego określenia jest wynikiem błędnego odczytania starotestamentalnego imienia Boga. Alfabet hebrajski składa się wyłącznie ze spółgłosek. W Biblii hebrajskiej imię Boże zapisywane jest czterema spółgłoskami: JHWH, (jest to tzw. tetragram). Żydzi przez szacunek i ze strachu przed niegodnym wymawianiem imienia Bożego, czytając tekst biblijny, zastępczo używali innych określeń Boga, jak Adonaj czy Elohim. W średniowieczu żydowscy uczeni wymyślili system oznaczania także samogłosek i dopisali do tetragramu znaki samogłoskowe wzięte z imion Adonaj i Elohim, aby w ten sposób zaznaczyć, że właśnie te słowa powinno się wymówić zastępczo. Ludzie niedouczeni odczytali wtedy tetragram jako „Jehowah”. To mniej więcej tak, jakbyśmy pod spółgłoski słowa „Kraków” podłożyli samogłoski słowa „miasto”, wyjdzie nam wtedy jakieś „Krikawo”. Imię Boga w Starym Testamencie brzmiało Jahwe i taką wersję znajdziemy w przekładach katolickich (Biblii Tysiąclecia, Biblii Poznańskiej i innych), ale tak naprawdę nie mamy stuprocentowej pewności. Świadkowie Jehowy przywiązują zaś taką wagę do tego, aby Boga nazywać Jehową, ponieważ to odróżnia ich od chrześcijan, dla których najważniejszym imieniem, imieniem, na które zgiąć się ma wszelkie kolano, jest imię Jezus. Z tego samego powodu świadomie zerwano z ­symboliką Krzyża, zastępując go prostym palem.
 

Jaką przyjąć postawę wobec świadków Jehowy?
 

Odpowiedź na to pytanie znajdujemy na kartach Pisma Świętego. Św. Jan Apostoł w swoim liście ostrzegał: Każdy, kto wybiega zbytnio naprzód, a nie trwa w nauce Chrystusa, ten nie ma Boga. Kto trwa w nauce Chrystusa, ten ma i Ojca i Syna. Jeśli ktoś przychodzi do was i tej nauki nie przynosi, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie go (2 J 9–10). Podobnie św. Paweł pisał: Sekciarza po jednym lub po drugim upomnieniu wystrzegaj się, wiedząc, że człowiek taki jest przewrotny i grzeszny, przy czym sam na siebie wydaje wyrok (Tt 3,10–11). Stanowisko Pisma Świętego jest więc jednoznaczne. Trzeba reagować bez złości i nienawiści, ale stanowczo i mocno! Jeśli nie czujemy się na siłach ani nie jesteśmy dość dobrze przygotowani pod względem znajomości własnej wiary, jak i Pisma Świętego, to nie wpuszczajmy sekciarzy do mieszkań, nie zaczynajmy z nimi dyskusji, bo ona i tak zwykle nie da żadnego rezultatu. Fanatycznego sekciarza nikt nie przekona, dlatego trzeba go odsunąć, przypominając mu, że odgrywa rolę fałszywego proroka, który przychodzi w owczej skórze, a wewnątrz jest wilkiem drapieżnym (por. Mt 7,15). Jeśli jednak zdecydujemy się na rozmowę, to na pewno powinniśmy ich traktować z miłością, pamiętając że są to tak naprawdę ludzie skrzywdzeni przez swą organizację. Trzeba być świadomym dramatu tych ludzi. Na rozmowę z nimi powinny się decydować tylko osoby, które są ugruntowane w swojej wierze i znają dobrze Pismo Święte. Warto na początek zaproponować wspólną modlitwę, choć raczej się na to nie zgodzą. Można też złożyć świadectwo własnej wiary. No i przede wszystkim powinniśmy się modlić, aby dobry Bóg dał im łaskę dostrzeżenia tego, kim naprawdę jest Chrystus Pan. By dał im łaskę nawrócenia. Możemy bowiem pokonać Świadków Jehowy w dyskusji, ale nie możemy ich nawrócić. Tego może dokonać tylko łaska Boża.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel