13 października bieżącego roku w Watykanie odbyły się uroczystości kanonizacyjne Jana Henryka Newmana, nawróconego na katolicyzm duchownego anglikańskiego, później zakonnika i kardynała. Życie tego Świętego, a zwłaszcza jego pierwsza połowa, to wytrwałe dążenie do poznania Prawdy.
Jan Henryk Newman przyszedł na świat 21 lutego 1801 roku w zamożnej rodzinie burżuazyjnej. Jego ojciec, również Jan, był właścicielem jednego z londyńskich banków. Po plajcie spowodowanej wojenną inflacją, przeniósł się z rodziną na wieś i objął posadę dyrektora browaru w Alton.
Rodzina Newmanów wyznawała anglikanizm. Należy podkreślić, że ustrzegła się coraz powszechniejszej już wówczas w społeczeństwie brytyjskim dechrystianizacji.
Jan Henryk, najstarszy spośród sześciorga rodzeństwa, szybko rozwijał się intelektualnie. Niestety, jako nastolatek zetknął się z literaturą antyreligijną, która zachwiała jego dotychczasową wiarą. Dopiero trudne doświadczenie choroby ponownie skierowało jego myśli ku Bogu. Na uniwersytet w Oksfordzie zapisywał się już jako świadomy swej wiary chrześcijanin. Jednocześnie dorastał do decyzji o wstąpieniu do stanu duchownego.
W czerwcu 1824 roku został diakonem, a rok później, w maju, prezbiterem wspólnoty anglikańskiej. I choć to wyznanie nie nakłada na pastorów obowiązku zachowania celibatu, to jednak Newman uznał, że Bóg oczekuje od niego pozostania w stanie bezżennym.
Początkowo pełnił obowiązki wikarego w działającej na terenie Oksfordu parafii św. Klemensa. Jednak gdy w 1826 roku został na uniwersytecie wykładowcą w Kolegium Oriel, zrezygnował z posługi, by więcej czasu poświęcić obowiązkom dydaktycznym. Dopiero w 1828 roku wrócił do pracy duszpasterskiej, obejmując urząd proboszcza parafii uniwersyteckiej pw. Najświętszej Maryi Panny.
Newman został współtwórcą oraz jednym z najaktywniejszych przedstawicieli tzw. ruchu oksfordzkiego. Była to grupa anglikanów uważających, że skoro ich wyznanie stanowi kontynuację kościoła pierwszych wieków, powinni pogłębiać znajomość zasad wiary przez studia nad starożytnym Kościołem. Sięganie do źródeł chrześcijaństwa zbliżyło ich do Kościoła katolickiego i skłoniło do zakwestionowania naleciałości kalwińskich, którymi doktryna anglikańska nasiąkła w przeszłości.
Także jako pastor, Newman wytrwale oddawał się studiom nad pismami ojców Kościoła. Ze zdumieniem zorientował się, że to nie wspólnota anglikańska, jak zakładał dotychczas, ale Kościół katolicki głosi doktrynę tożsamą z tą, którą wyznawali chrześcijanie pierwszych wieków. Studiując dzieje soboru chalcedońskiego (451 r.), spostrzegł analogię między naukami i postawą zwolenników herezji eutychianizmu (monofizytyzmu) a współczesnym mu anglikanizmem. Podobne wnioski wyciągnął potem ze studiów nad arianizmem.
W 1841 roku Newman napisał Traktat 90., w którym dał wyraz swemu przekonaniu, że fundamentalne dla anglikanizmu 39 artykułów wiary ogłoszonych w 1563 roku, nie potępiały praktyk katolickich, a jedynie ich nadużycia. Krytyka ze strony zwierzchnika, anglikańskiego biskupa Oksfordu, skłoniła go do wycofania się z przewodzenia ruchowi oksfordzkiemu. Przeprowadził się wówczas do Littlemore oddalonego o kilka kilometrów od Oksfordu. Tam zamieszkał w towarzystwie kilku osób o podobnych poglądach religijnych. Razem utworzyli coś w rodzaju wspólnoty monastycznej.
Gdy kolejni hierarchowie anglikańscy potępili Traktat 90., Newman porzucił złudzenia, że możliwe jest oczyszczenie tego wyznania z naleciałości protestantyzmu i zrezygnował z funkcji proboszcza.
Kolejne miesiące poświęcił na lekturę książek teologicznych, co ostatecznie doprowadziło go do przejścia na katolicyzm. 9 października 1845 roku Jan Henryk przystąpił do spowiedzi i złożył katolickie wyznanie wiary. Wkrótce wyjechał do Rzymu, gdzie odbył studia z zakresu teologii katolickiej.
Nawrócenie, jednego z najwybitniejszych intelektualistów anglikańskich, choć było wielkim sukcesem Kościoła, nie oznaczało dla Jana Henryka Newmana szczególnych przywilejów. Publiczne odpytywanie ze znajomości katechizmu, oczekiwanie w złożonej z dzieci szkolnych kolejce na spowiedź czy zasiadanie wraz z młodymi studentami na wykładach w Rzymie niewątpliwie świadczyły o wielkiej skromności i pokorze duchownego. Mimo że utracił dotychczasowe źródła utrzymania, nadal dzielił się swoimi skromnymi środkami z osobami, o których wiedział, że potrzebują wsparcia.
30 maja 1847 roku Jan Henryk Newman przyjął święcenia kapłańskie i rozpoczął nowicjat w Zgromadzeniu Oratorian św. Filipa Neri, zwanym w Polsce filipinami. Po powrocie do Anglii na początku 1848 roku założył tam szereg domów zakonnych, czyli oratoriów. Przez długie lata kierował bezpośrednio oratorium w Birmingham.
Z wielką radością przyjął możliwość, jaką mu dawał Kościół katolicki, bliskiego spotkania z Panem Jezusem obecnym w Najświętszym Sakramencie. Pobożnie przyjmował Ciało Syna Bożego w Komunii Świętej. Ogromną wartość stanowiła dla niego także możliwość uklęknięcia i modlitwy przed Hostią wystawioną w monstrancji.
Stosunek protestantów do Matki Bożej charakteryzował i charakteryzuje się dużą rezerwą. Wspólnota anglikańska odrzucała kult maryjny. Jan Henryk Newman zawsze z wielkim nabożeństwem odnosił się do Bogarodzicielki. Ta cześć była niewątpliwie jednym z argumentów, które przyciągnęły go do katolicyzmu. Naukę Kościoła na temat Maryi przyjął bez zastrzeżeń. Była ona potem obecna w jego nauczaniu. Chętnie modlił się na różańcu i z radością przyjął wprowadzenie przez papieża Leona XIII nabożeństwa październikowego.
W 1853 roku Newman objął urząd rektora Katolickiego Uniwersytetu w Dublinie, który sprawował do 1857 roku. Położył wielkie zasługi w dziedzinie organizacji i rozwoju tej nowej uczelni, tak ważnej dla odrodzenia katolicyzmu w Irlandii.
Przez kolejne lata ks. Jan Henryk Newman z pełnym zaangażowaniem pełnił obowiązki zlecone mu przez przełożonych. Niestety, jego krzyżem w tym ostatnim okresie życia była nieufność ze strony niektórych katolików, z którą nader często spotykał się jako konwertyta. Wszelkie podejrzenia co do szczerości przyjęcia nauki katolickiej ucięło obdarowanie go tytułem kardynała przez papieża Leona XIII 15 maja 1879 roku.
Dopóki mógł, pracował dla dobra Kościoła świętego. Zmarł 10 sierpnia 1890 roku, zostawiając po sobie dzieła, które służyć miały kolejnym pokoleniom katolików.
Proces beatyfikacyjny Jana Henryka Newmana ruszył w 1992 roku, za pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II. Błogosławionym ogłosił go już kolejny papież, Benedykt XVI, a kanonizował Biskup Rzymu Franciszek.
Adam Kowalik
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel