Święte wzory
 
Św. Wincenty a Paulo - patron dzieł miłosierdzia
Za największych misjonarzy w Kościele Świętym uznaje się św. Pawła Apostoła i św. Franciszka Ksawerego. Za największych teologów – św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu. A w dziełach miłosierdzia? Kto szczególnie wybija się na tym polu? Tutaj palmę pierwszeństwa oddajemy wielkiemu św. Wincentemu à Paulo, którego wspomnienie liturgiczne przypada 24 września.

Święty Wincenty urodził się 24 kwietnia 1581 roku w Pouy – obecnie Saint-Vncent-de-Paul – we Francji w rodzinie ubogich gaskońskich rolników. Uczył się dzięki pomocy i wsparciu miejscowego proboszcza, który dostrzegł w nim nie tylko talent, ale także wiarę i gotowość do ofiarnej służby ubogim.

Próba charakteru

Jedną z pierwszych prób charakteru, jakich doświadczył młody Wincenty, zanim ksiądz przyjął go na naukę, była wizyta w szpitalu, gdzie musiał pracować jako pielęgniarz. Choć było to dla niego niezwykle ciężkie doświadczenie – trzeba pamiętać, że w owych czasach, mówiąc łagodnie, w szpitalach panowały trudne warunki sanitarne – to przyszły święty zdał ten swoisty egzamin doskonale. Dzięki ofiarności rodziców i rodzeństwa młody Wincenty mógł kontynuować studia teologiczne na uniwersytecie w Paryżu. W 1600 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Następnie kontynuował studia w Tuluzie, a potem w Rzymie i Paryżu, gdzie zdobył licencjat z prawa kanonicznego.

Między „wielkim światem” a „głęboką prowincją”

W 1612 roku objął parafię w Clichy, gdzie ze szczególną troską opiekował się najuboższymi i cierpiącymi. Przed upływem roku kardynał Piotr de Berulle mianował ks. Wincentego nauczycielem i wychowawcą dzieci rodziny de Gondi. Była to wpływowa, arystokratyczna rodzina – Filip Emanuel de Gondi był generałem galer królewskich i głównodowodzącym floty królewskiej. Święty – jak sam wspominał – doświadczył wtedy „życia wielkiego świata”. Jednocześnie wzorowo wypełniał swe powołanie kapelana pałacowego i spowiednika małżonki pana de Gondi oraz nauczyciela i wychowawcy ich dzieci. Jednak i ta posługa nie była stworzona dla ks. Wincentego.

W liście do kardynała de Berulle napisał, że czuje w sobie wewnętrzne wymaganie Boże udania się na głęboką prowincję i oddania się służbie i nauczaniu prostych chłopów. Kardynał wyraził zgodę i mianował ks. Wincentego proboszczem parafii Chatillon les Dombes. Tamtejsi parafianie początkowo nieufnie przyjęli księdza z „wielkiego” Paryża. Przekonały ich jednak pokora, skromność oraz oddanie i pracowitość nowego proboszcza, który własnymi rękami naprawiał i sprzątał kościół. Zyskał ich serca także dobrocią i gotowością służenia Bogu i ludziom w każdej chwili.

Pewnej niedzieli do ks. Wincentego podszedł jeden z parafian i opowiedział o rodzinie, która pośród moczarów ginęła z głodu i nędzy. Proboszcz wezwał ludzi do pomocy biednej rodzinie – jeszcze tego samego dnia setki ludzi ruszyło na pomoc opuszczonym.

W niewoli arabskiej

Życie świętego Wincentego obfitowało w wiele wydarzeń, które on odczytywał jako Boże znaki. Pewnego razu podczas morskiej podróży, statek na którym płynął nasz bohater, napadli piraci. Wincenty miał wkrótce zostać biskupem, w tej sytuacji jednak plany te trzeba było zweryfikować...

Św. Wincenty został sprzedany na galery, potem pracował jako niewolnik arabskiego alchemika w Tunezji, by w końcu zostać sprzedanym innemu właścicielowi, który go zatrudnił przy kopaniu rowów. Nasz święty dając świadectwo wiary, przemienił serce swego nowego pana – byłego księdza, który zaparł się Chrystusa ze strachu przed śmiercią... Przy jego pomocy powrócił do Francji. Doświadczywszy wielkiego upokorzenia, ale i wielkiej łaski od Boga, Wincenty à Paulo postanowił nie przyjmować żadnych godności, by jak najlepiej służyć potrzebującym.

Dzieła Miłosierdzia

Święty Wincenty doświadczył wiele nędzy ludzkiej – tak materialnej, jak i duchowej. Zapatrzony w Zbawiciela mówił: Nie zadowalajcie się mówieniem: jestem chrześcijaninem! Ale żyjcie tak, żeby można było o was powiedzieć: widziałem człowieka kochającego Boga z całego serca i zachowującego Jego przykazania. Pod wpływem kardynała Piotra de Berulle po kilku latach pracy duszpasterskiej wśród zaniedbanej ludności wiejskiej oraz więźniów dokonała się w nim wielka przemiana – postanowił poświęcić resztę życia ubogim, składając nawet stosowny ślub.

Wyjątkowym dniem w jego życiu był 25 stycznia 1617 roku. Jako gorliwy kapłan, zatroskany o powierzoną mu owczarnię, wygłosił kazanie na temat spowiedzi generalnej z całego życia. Pod wpływem homilii miały miejsce liczne nawrócenia. Od tego momentu św. Wincenty zaczął głosić konferencje i nauki w wiejskich parafiach, a w 1625 roku powołał do życia Zgromadzenie Misji (księża misjonarze-lazaryści – od nazwy szpitala opactwa św. Łazarza, do którego przenieśli się uczniowie św. Wincentego), które do dziś kontynuuje jego pracę głoszenia Ewangelii ubogim jak również troskę o przygotowanie i wykształcenie gorliwych kapłanów (zgromadzenie to zostało sprowadzone do Polski w roku 1651).

Święty cały czas pomagał najbardziej potrzebującym. Błagał i żebrał u możnych o pomoc finansową dla nędzarzy. Przez jego ręce przechodziły ogromne środki finansowe, a Wincenty skrupulatnie rozliczał się z każdego grosza. Kolejnym dziełem świętego było założone w 1633 roku wraz ze św. Ludwiką de Marillac Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia, czyli szarytek (w Polsce od 1654 r.). Pewnym novum było wtedy zwolnienie sióstr ze ścisłej klauzury. Domy zakonne szarytek nie były zamknięte. Ich powołaniem była troskliwa opieka nad chorymi i biednymi. Święty mawiał do swych sióstr: Waszą klauzura jest szpital i dom ubogich.

Gorliwy obrońca czystości wiary

W tym czasie, gdy św. Wincenty zadziwiał swymi dziełami miłosierdzia, szerzył we Francji swe błędne nauki kapłan Korneliusz Janssens, głosząc że po grzechu pierworodnym człowiek nic nie może zrobić dla swojego zbawienia. Posunął swą herezję do skrajności, twierdząc, że człowiek nawet nie może współpracować z łaską Bożą. Nadto janseniści przedstawiali Boga wyłącznie jako surowego władcę, mszczącego się na swych stworzeniach.

Dzięki zabiegom św. Wincentego, wykładającego zdrową naukę katolicką, sekta jansenistów została dwukrotnie potępiona przez papieży – Innocentego X w 1653 roku oraz przez Aleksandra VII w 1656 r. Od tego czasu święty był bezwzględnie atakowany przez jansenistów. Przyjmował te ataki z pokorą, ale z jeszcze większym zapałem bronił Prawdy. Święty Wincenty przyczynił się także do odnowy życia religijnego we Francji. Przez wiele lat był członkiem Rady Królewskiej, tzw. Rady Sumienia, której podlegały wszelkie sprawy Kościoła. Co znamienne, piastując wysokie stanowisko zachował głęboką pokorę i skromność.

Ponadto zakładał „małe seminaria” duchowne przede wszystkim dla ubogich chłopców i tak układał program wychowawczy i wykładów naukowych, by ukierunkować ich do kapłaństwa.

* * *

Wszystkie instytucje które założył św. Wincenty, powstały, by ulżyć ludzkiemu cierpieniu. Niósł pomoc duchową ludziom zaniedbanym religijnie. Swym przykładem, wpatrzony w swego Mistrza Jezusa Chrystusa i Matkę Miłosierdzia, skutecznie ewangelizował. Do każdego nowego zadania podchodził z pokorą i bezgraniczną wiarą w Opatrzność Bożą. Co ciekawe, ten wzór pokory, dobroci i hojności był z natury człowiekiem porywczym, a niektóre źródła mówią o nim, że brak mu było „pociągających cech zewnętrznych”.
Bóg posłużył się nim, by Kościół zajaśniał nowymi dziełami miłosierdzia.

Zasłużona Nagroda

Święty Wincenty odszedł po zasłużoną nagrodę wieczną 27 września 1660 roku. W 1729 roku został beatyfikowany przez Papieża Benedykta XIII. Osiem lat później Klemens XII wyniósł go do chwały świętych.

Papież Leon XIII ogłosił go patronem wszystkich dzieł miłosierdzia w Kościele katolickim. Jego ciało spoczywa w kryształowej trumnie w kaplicy domu macierzystego św. Łazarza w Paryżu. Serce św. Wincentego znajduje się w osobnym relikwiarzu w paryskiej kaplicy domu Sióstr Miłosierdzia przy rue du Bac. A więc tam, gdzie w 1830 roku św. Katarzynie Labouré trzykrotnie objawiła się Matka Najświętsza, polecając jej wybicie Cudownego Medalika.

Święty Wincenty à Paulo jest patronem zgromadzenia misjonarzy-lazarystów, szarytek, duchowieństwa, organizacji charytatywnych, szpitali, podrzutków i więźniów.

W ikonografii przedstawiany jest w długiej szacie zakonnej i szerokim płaszczu. Jego atrybutami są: anioł, dziecko w ramionach, dziecko u stóp i krucyfiks.

Bogusław Bajor


NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina