Temat numeru
 
Polska jest nam potrzebna do zbawienia!
Krystian Kratiuk

100. rocznica odzyskania niepodległości powinna być dniem refleksji nad tym, po co właściwie jest nam Polska. Po co właściwie jest nam niepodległość, której odzyskanie tak hucznie obchodzimy. Czy aby tylko po to, abyśmy mówili po polsku? Czy po to, by w rządzie zasiadali ludzie tej samej co nasza, polskiej krwi? By nikt z zewnątrz nie udzielał nam rad? A może Polska istnieje dla… Kościoła i dla naszego zbawienia?

 

Pytając, po co jest Polska, każdy katolik musi odpowiedzieć sobie także na inne pytanie: po co w ogóle żyje. Niejednokrotnie słyszymy o kimś, kto „oddał życie dla Polski”, kto „poświęcił się Polsce”, kto „żył dla Polski”. Myślimy o kimś takim z wielkim szacunkiem. Ale czy z jeszcze większym szacunkiem nie powinniśmy myśleć o kimś, kto oddał życie za bliźnich, poświęcił się dla Kościoła czy żył dla Pana Boga? Czy o wielu ludziach, w których żyłach płynęła polska krew, a o których niejeden z ich stronników powiedział, że żyli i pracowali dla Polski, inni Polacy nie myślą skrajnie negatywnie? Zarówno Józef Piłsudski, jak i Roman Dmowski poświęcili swoje życie Ojczyźnie, ale wyznawcy pierwszego nie znosili czcicieli drugiego, i na odwrót. Oni byli tak samo zantagonizowani, jak dzisiejsi zwolennicy i przeciwnicy rządów Prawa i Sprawiedliwości.

 

Boży zamysł

 

Zadajmy sobie pytanie: dlaczego tak jest? Dlatego, że zarówno większość polityków, jak i ich zwolenników rzadko zdaje sobie sprawę z tego, że Polska jest nam dana nie po to, by wygrał ten czy inny obóz partyjny i nie po to, by na sztandarach nosić wizerunek tego czy innego władcy. Po cóż więc jest? Przede wszystkim po to, aby każdy z nas mógł się zbawić.


Jak to możliwe? Przecież całe nasze życie ma właśnie ten jeden zasadniczy cel – osiągnięcie zbawienia. W zawodach, w których uczestniczymy na tej ziemi, możliwe są tylko dwa rozstrzygnięcia: albo wygrywamy, albo przegrywamy. I warto to podkreślić – wygrywamy lub przegrywamy nie z innymi ludźmi, ale z grzechem i własną, ułomną naturą. I w tej właśnie konkurencji pomocna może nam być właśnie Polska.


Ktoś mógłby powiedzieć na te słowa: autorze, przecież Polska to nie Kościół! Otóż właśnie jest zupełnie inaczej. Polska i Polacy to Kościół! Kościół, który z Bożej łaski zasłużył na miano najbardziej żywotnego na Starym Kontynencie. Bo czymże jest dziś Kościół Niemców? Kościół Francuzów? Kościół chrzczących nas niegdyś Czechów? Istnieje powód, dla którego to w Polsce nadal tłumnie chodzi się na Msze Święte, chrzci się dzieci i zawiera kościelne małżeństwa. Dla którego w pierwsze piątki miesiąca widzimy długie kolejki do konfesjonałów, a we wszystkie piątki spada ilość spożywanego mięsa. Przyczyna tych zjawisk istnieje, mimo iż nie uzmysławiamy jej sobie zbyt często. Co jest tą przyczyną? To samo, co powoduje, że dzieje się wszystko inne – to po prostu Boży zamysł.

 

Najwyższa stawka

 

Wszystko to, co nazywamy Polską, a więc piękno gór i lasów, oryginalność obyczajów i mody, pobożność pieśni i literatury, starsze panie w kruchcie i młodzi chłopcy przed zatłoczoną świątynią podczas pasterki, wciąż ogromny opór przeciwko niemoralnym nowinkom – wszystko to jest po to, by budować w nas pamięć o jedynym celu naszego życia, o bitwie przeciwko szatanowi, której stawką jest nasze zbawienie. I to przede wszystkim z tego powodu musimy o Polskę dbać.


Dwa z trzech mocarstw, które dokonały rozbioru Polski, były antykatolickie – to heretyckie Niemcy i schizmatycka Rosja. Czy mogło być przypadkiem, że to właśnie pod rządami katolickich monarchów Austro‑Węgier Polacy cieszyli się największą swobodą?


A czwarty rozbiór Polski? Wszak zarówno narodowosocjalistyczne Niemcy, jak i komunistyczny Związek Sowiecki nienawidziły Boga i wiedziały, że prawdy o Nim nauczają katoliccy kapłani. Czy tą wspólną napaść na Polskę, której dopuścili się bezbożni wrogowie, już zawsze będziemy tłumaczyć wyłącznie geografią?


Polska nie jest więc po to, byśmy byli biologicznymi Polakami. Czyż Polakami nie byli Feliks Dzierżyński, Władysław Gomułka, Wanda Wasilewska? Stanisław Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski, Franciszek Branicki? Polska jest po to, byśmy się zbawili, a więc po to, byśmy byli katolikami. Jak Franciszek z Asyżu (Włoch), jak Antoni z Padwy (Portugalczyk), jak Francuzka Joanna d’Arc, jak Niemiec Otton z Bambergu czy patron Polski Wojciech, który ­przecież był Czechem! Gdyby wszyscy oni dziś zmartwychwstali i ujrzeli współczesny świat, z pewnością głęboko by się oburzyli. Ale gdyby musieli wybrać, który europejski kraj pochwalić, czyż nie pochwaliliby (mimo wszystkich naszych wad) właśnie Polski?

 

Nadzieja Kościoła

 

Tak więc w tę 100. rocznicę odzyskania niepodległości pomnijmy, że Polska ma znacznie większą wartość niż nasza klasa polityczna i „nasza młoda demokracja”. Polska to coś więcej niż Legiony, Piłsudski, Dmowski, więcej niż Konstytucja 3 Maja, Westerplatte i Mały Powstaniec. Polska to nadzieja Europy i nadzieja Kościoła. Nadzieja, którą Chrystus – jak powiedział siostrze Faustynie – szczególnie umiłował. I jeśli będzie mu WIERNA, wywyższy Ją w potędze i świętości!


Możemy sobie tylko wyobrazić, jak czuje się niemiecki katolik, któremu rodzi się dziecko. Do jego obowiązków stanu należy wychować go w katolickiej wierze i prowadzić do zbawienia. Ale jak to zrobić w kraju, w którym w szkołach obowiązkowo uczy się, że płeć można wybrać?

A katolik z Francji, który musi wychowywać dziecko w państwie, na którego ulicach widać głównie modlących się muzułmanów oraz parady „szczęśliwych jednopłciowych nowożeńców”?


A katolik, który uchował się w Czechach, gdzie niemal każdy dookoła powie mu, że Boga nie ma, a cała ta religia to nic ponad wymysły kilku chciwych ludzi?


A gdy rodzi się polskie dziecko? Pierwszym odruchem większości rodziców i dziadków nadal jest planowanie, gdzie i kiedy je ochrzcić. Czyż to nie ogromna różnica w porównaniu z resztą Europy?

 

Musi być niepodległa

 

Zatem Polska to nasze zadanie. Polska to prezent dla naszych dzieci. Polska to jeden z naszych obowiązków stanu. I dlatego musi być niepodległa. Niepodległa od obcego, to znaczy antykatolickiego rządu. Od wschodniej barbarii, islamskiego kłamstwa czy zachodniego ateizmu.

Aby łatwiej było się zbawić. Wszystkim!

 

Krystian Kratiuk



NAJNOWSZE WYDANIE:
Wzór męża i ojca
Wielu z nas ma wielkie nabożeństwo do świętego Józefa. Prosimy go o pomoc między innymi w problemach rodzinnych czy w sytuacjach trudnych. Dlaczego tak się dzieje? Nie mamy przecież o nim większej wiedzy, bo i Ewangelie poświęciły mu niewiele miejsca.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Opatrzność Boża czuwa nade mną

– Jestem sympatykiem Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi od wielu lat. Podoba mi się to, że bronicie fundamentalnej, a nie liberalnej wiary katolickiej oraz poruszacie temat prześladowań i działań przeciw naszemu Kościołowi. Martwię się tym chaosem, który jest obecnie w Kościele – mówi Pan Józef Łazaj należący do Apostolatu Fatimy od 2019 roku. W tym numerze naszego pisma prezentujemy jego świadectwo.

 

W tym roku będę obchodził z żoną 58. rocznicę ślubu i sam skończę 80 lat. Mamy dwójkę dzieci, oboje dali nam pięcioro wnuków i troje prawnuków. Wielokrotnie w swoim życiu doświadczyłem działania Opatrzności Bożej, której każdego dnia się powierzam i która nade mną czuwa, o czym jestem głęboko przekonany. Żeby nie być gołosłownym Pan Józef opowiada jedną z historii, która zdarzyła się, zanim przeszedł na emeryturę.

Świadectwo


W zakładzie pracy mieliśmy pasiekę. Pewnej czerwcowej niedzieli jechałem drogą leśną z Żyglinka do Nakła Śląskiego, przez Świerklaniec, by skontrolować lot pszczół. Żadnego ruchu na drodze, słońce świeciło wprost w oczy. Na liczniku skromne 120 km/h. W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, w odległości około 10–15 metrów przed sobą zauważyłem przechodzącego, w poprzek drogi, łosia. Na hamowanie nie było już czasu, krzyknąłem tylko: „Jezu” i gwałtownie skręciłem w prawo, chcąc rowem ominąć potężne zwierzę. Nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało. Droga stosunkowo wąska, pobocza prawie nie było, a ja wyjechałem na drogę bez wstrząsu, bez uszkodzeń. Zatrzymałem się po kilkudziesięciu metrach. Cały trzęsący się z wrażenia, spojrzałem do tyłu – przez drogę przechodził drugi łoś. Gdy wracałem, oglądałem to miejsce. Nie mogłem uwierzyć, pobocze bardzo wąskie z wyrwami, wkopany kamienny słupek. Jakim cudem wyszedłem z tego cało, nie wiem. Mogłem tylko przypuszczać, że mój krzyk o pomoc został wysłuchany. Ten przypadek na wiele lat pozbawił mnie poczucia bezpieczeństwa przy jeździe przez las.

Rodzina szkołą życia i wiary


Urodziłem się w Woźnikach Śląskich. Pochodzę z wielodzietnej rodziny robotniczej. To była rodzina zwarta i kochająca się. Panowała w niej dyscyplina, której dziś w rodzinach brakuje. Ojciec pracował jako robotnik leśny, a pomagali mu najstarsi moi bracia. Mieliśmy też małe gospodarstwo. Kiedy ojciec wstawał o brzasku i szedł kosić łąkę, to ja szedłem później z młodszą siostrą Ireną tę trawę rozrzucać i suszyć, a kiedy on, spracowany po całym dniu, wieczorem, klękał przy łóżku, to dla mnie był to autorytet i widok, którego nigdy nie zapomnę. Wszyscy pracowali ciężko i choć przy pracy niewiele mówiło się o Bogu, to ten Bóg był zawsze blisko. Dla wszystkich było oczywiste, że w niedzielę idzie się do kościoła. Wiara nie podlegała żadnym wątpliwościom.

Szykany za sprzeciw


Skończyłem szkołę podstawową w miejscowości Dyrdy, liceum ogólnokształcące w Tarnowskich Górach, a 2-letnie technikum górnicze w Chorzowie-Batorym. Gdy w 1965 roku biskupi polscy napisali słynny list do biskupów niemieckich, komuniści organizowali masówki, podczas których krzyczano: „Jakim prawem przebaczają?”. Ja się odezwałem, broniąc polskich hierarchów; z tego powodu byłem gnębiony i nawet chciano mnie wyrzucić ze szkoły, ale wszystko skończyło się dobrze: zdobyłem tytuł technika-górnika i rozpocząłem pracę w odkrywkowej kopalni dolomitu i w tej branży, na wielu stanowiskach, przepracowałem aż do emerytury.

Wiary trzeba bronić!


Już w okresie komuny miałem świadomość, że naszej wiary trzeba bronić i z takim nastawieniem żyję cały czas, bo wciąż widzę, że jest ona atakowana przez system, później przez liberalizm. Po przejściu na emeryturę czytałem bardzo dużo książek katolickich i zgromadziłem bardzo bogatą bibliotekę religijną, w której największym skarbem jest mistyczne, cudowne dzieło Marii Valtorty, pt. Poemat Boga-Człowieka. Dzięki temu moja wiedza i świadomość religijna bardzo mocno się rozwijały.


Na Facebooku toczę na temat wiary zacięte dyskusje, w których wykorzystuję wiedzę zdobytą m.in. dzięki artykułom publikowanym w „Przymierzu z Maryją”. Prowadzę bloga, (myslebowierze.pl), gdzie publikuję artykuły poświęcone obronie wiary. Co istotne, na blogu tematy te są trwałe i dostępne, a na Facebooku są usuwane i znikają. Cieszę się z tego, co robię, i jestem przekonany, że są to działania niezbędne i konieczne, bo jeśli nie będziemy bronić naszej wiary, to jej przeciwnicy zapędzą nas do katakumb lub uznają, że jest to tylko nasza prywatna sprawa i wtedy nie będziemy mogli się w ogóle odzywać.

Moja książka


Zdecydowałem się nawet napisać książkę w obronie wiary, w której starałem się zestawić wszystkie elementy świata, które noszą znamiona cudów lub są cudami. Książka nosi tytuł Dlaczego? i jest opatrzona mottem: Dlaczego ludzie żyją dzisiaj tak, jakby Boga wcale nie było? Wydałem tę książkę za własne pieniądze, a cały nakład w większości rozdałem.


Oprac. JK

 


Listy od Przyjaciół
 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Redakcji za tak piękną pracę. 25-lecie istnienia Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi to dowód na to, że potrzebna jest taka działalność tysiącom polskich rodzin, jak również nam wszystkim. To pobudza serce i otwiera umysł na wiarę katolicką. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie w postaci pamiątkowego dyplomu i modlitwy Sługi Bożego Ks. Piotra Skargi.

Anna z Ostrowca Świętokrzyskiego

 

Szanowni Państwo!

Od dawna otrzymuję od Państwa „Przymierze z Maryją”. Na mojej ścianie też co roku wisi piękny kalendarz z Matką Bożą. Jakiś czas temu hojnie wspierałem Państwa działalność. Od tego czasu zdążyłem się ożenić, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Razem z żoną wychowujemy je w duchu katolickim. Od czasu, gdy wspierałem Państwa moja sytuacja ekonomiczna nieco się pogorszyła, już nie jestem kawalerem, który swobodnie może dysponować swoimi zasobami. Może jednak wkrótce będę mógł wesprzeć Państwa działalność jakąś kwotą, bo uważam, że jest ona szlachetna i ważna.

Paweł


Szanowny Panie Prezesie!

Na wstępie pragnę Pana przeprosić za wieloletnie milczenie. Mimo braku reakcji z mojej strony, przysyłał mi Pan każdego roku kalendarz. Chociaż na to nie zasługiwałam, bardzo sobie to cenię. Kalendarze przypominają mi o każdym święcie kościelnym. Myślę, że miała w tym udział Fatimska Pani, której kapliczką obok naszego kościoła przez kilkanaście lat się opiekowałam. Od dwudziestu dwóch lat jestem na emeryturze, a głównym moim zajęciem są obecnie wizyty u lekarzy, w aptekach, na badaniach, no i oczywiście prace domowe. Kończąc, serdecznie Pana pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych Przyjaciół, a przede wszystkim, aby Matka Najświętsza wspierała wszystkie inicjatywy podejmowane przez Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Maria z Lubelskiego

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za kolejną kampanię, od której zależy los i przyszłość naszej katolickiej Polski. Tak wielu Polaków zmieniło życie i poglądy po pandemii. Od nas, Apostołów, wymaga się budzenia sumień naszych rodaków, żeby nie odeszli od chrześcijańskich korzeni. Bóg zapłać za tak cudowne Wasze dzieło. Niech Wam Bóg błogosławi!

Anna z Małopolski

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowny Panie Prezesie! Serdecznie dziękuję za dotychczasową korespondencję, która służy Czytelnikom w dziele popularyzacji Orędzia naszej Fatimskiej Pani, rozpala ogień patriotycznej miłości do naszej ukochanej Ojczyzny i podejmuje jakże niezbędną dla nas troskę o rozwój cywilizacji łacińskiej, a przede wszystkim jej trwanie w Europie i na świecie. Jestem Panu i Stowarzyszeniu, któremu Pan przewodzi, szczerze i serdecznie wdzięczny i mniemam, że tak czyni wielu Księży i Rodaków w Polsce i na emigracji. Niech te Wasze starania i trud wokół tej sprawy oraz tych tematów wynagrodzi Boża Opatrzność. Za przesłane egzemplarze „Przymierza z Maryją” serdecznie dziękuję. Staram się rozprowadzić je wśród moich najlepszych znajomych i przyjaciół.

Ks. Kazimierz

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za piękny kalendarz „366 dni z Maryją” na 2024 rok, który poświęcony jest szkaplerzowi świętemu. Kalendarz jest bardzo ciekawy i pięknie wydany. Nie o wszystkich przedstawionych szkaplerzach wiedziałam, ale też nie wszystkie można przedstawić w kalendarzu ze względu na objętość. Tak samo jak Pana pragnieniem, tak również i moim jest, aby ten kalendarz trafił do jak największej liczby osób. Pozdrawiam serdecznie.

Lucyna z Bydgoszczy

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na początku dziękuję serdecznie za przesłany kalendarz „366 dni z Maryją” na rok 2024. Dziękuję też za grudniowe „Przymierze z Maryją”. Dostałam również 4. numer „Apostoła Fatimy”. Przeczytałam list od Pana Prezesa i świadectwa ludzi, którzy są Apostołami Fatimy. Proponuje Pan, abym opowiedziała swoją historię. Moja historia nie jest niestety chwalebna. Żyłam bardzo daleko od Boga i Kościoła świętego. W zasadzie to nie było życie. Moja mama, bardzo pobożna niewiasta, modliła się za mnie, również kapłani modlili się za mnie. Kiedyś, gdy leżałam i czułam od nóg drętwienie, poczułam trzy pocałunki tak gorące i pełne miłości, że zapragnęłam żyć. Mama była przy mnie, wyciągnęłam ręce do niej i pomogła mi wstać. Teraz sama jestem mamą i wiem, co czuła moja, kiedy żyłam daleko od Boga…

Anna


Szczęść Boże!

Dziękuję za wielkie zaangażowanie i tak wspaniałe dzieło, jakie tworzycie. Dziękuję też za list, „Przymierze z Maryją” i drugi kalendarz z Maryją. W świątecznym „Przymierzu…” opisaliście różne ciekawe tematy związane z Bożym Narodzeniem np. jak godnie przeżyć Wigilię i narodziny Chrystusa. Dziękuję jeszcze za dwa wspaniałe upominki: szopkę bożonarodzeniową i kartę z modlitwą o triumf wiary katolickiej. Nie możemy ani na moment przestać działać na rzecz obrony wiary. Ja w miarę swoich możliwości finansowych, jak do tej pory, gdy zdrowie pozwoli, będę nadal wspierać Was swoim „groszem”… W modlitwach często polecam Bogu i Matce Najświętszej całe Stowarzyszenie. Szczęść Wam Boże na dalsze lata!

Z Panem Bogiem

Stefania z Płocka

 

Szanowni Państwo!

Mozambik jest jednym z najbiedniejszych państw świata i wszelka pomoc materialna, a nade wszystko duchowa, jest nieodzowna. Wsparcie Stowarzyszenia dla tych społeczności jest wielką radością, gdyż mogą z nadzieją budować swoją przyszłość i wieczność! Szczęść Wam Boże!

Marek z Lublina