Temat numeru
 
Ks. Piotr Skarga - wielki obrońca Kościoła

27 września mija 390 lat od śmierci jednego z najwybitniejszych polskich jezuitów, który swoje życie poświęcił Kościołowi i Ojczyźnie, broniąc prawdziwej doktryny katolickiej i katolickiego porządku w państwie. Podczas ostatniej pielgrzymki Ojciec Święty Jan Paweł II parokrotnie wymienił również ks. Skargę obok wielkich świętych Krakowa - ludzi oddanych miłosiernej służbie ludziom potrzebującym. Podczas inauguracji Kongresu Skargowskiego w 1936 roku, w 400. rocznicę urodzin kaznodziei, ks. kard. A. Kakowski powiedział o nim: „Czym w chrześcijaństwie św. Paweł, tym w Polsce ks. Piotr Skarga".

Jeszcze nie tak dawno katolicy zgodni byli co do faktu, że królewski kaznodzieja Zygmunta III Wazy - ks. Piotr Skarga, w pełni zasługuje na rozpoczęcie starań o jego beatyfikację. To powszechne przeświadczenie towarzyszyło wiernym Kościoła w Polsce i do II wojny światowej było bardzo mocno manifestowane w opracowaniach na temat Skargi i uroczystościach rocznicowych z nim związanych. Jeszcze w latach osiemdziesiątych niejeden z nas słyszał o możliwym wyniesieniu Skargi na ołtarze. Co zatem spowodowało ciszę wokół tego, który w czasie ataku pierwszej rewolucji - protestantyzmu, zasłynął najbardziej z jej zwalczania?

Student i kapłan

Piotr Skarga Powęski (lub też Pawęski) urodził się 2 lutego 1536 roku w Grójcu, na Mazowszu, w szlacheckiej rodzinie Michała i Anny ze Świątków. W wieku siedemnastu lat wstąpił na Akademię Krakowską. W 1562 roku przyjął święcenia subdiakonatu i został kaznodzieją w katedrze lwowskiej. Święceń kapłańskich udzielił mu arcybiskup lwowski Paweł Tarło. Szybko zyskał rozgłos dobrego mówcy, a za wzmocnienie wpływów Kościoła katolickiego, Tarło mianował Piotra Skargę kanonikiem, a następnie kanclerzem kapituły lwowskiej.

Mimo wielu obowiązków, dużo czasu poświęcał na pogłębianie swojej wiedzy. Śledził także wydarzenia religijne w Polsce i za granicą. Prowadził życie bardzo ubogie, wszystko co posiadał, rozdawał biednym. Oprócz wypełniania swoich urzędowych obowiązków w kapitule, odwiedzał chorych w szpitalach i udzielał ostatniej posługi kapłańskiej skazańcom.

Pragnienie wojskowej formacji

O wstąpieniu do Zakonu Jezuitów myślał Skarga od pobytu w Wiedniu, gdzie przez jakiś czas przebywał wraz z powierzonym jego opiece wychowawczej synem kasztelana krakowskiego Jędrzeja Tęczyńskiego. Piotr Skarga, od początku swojej działalności nie szczędzący wysiłków w nawracaniu heretyków, szybko przekonał się do zakonu św. Ignacego, którego formacja przypominała wojskową dyscyplinę, połączoną z pogłębionymi studiami teologicznymi i filozoficznymi. Kaznodzieja ze Lwowa gorąco pragnął połączyć swoją pracę z działalnością organizacji mocnej i zwartej o wojskowym niemal charakterze. Odczuwał gorącą potrzebę pracy misyjnej pośród ludzi omamionych protestanckimi doktrynami. Gorąca modlitwa, w której Piotr Skarga nie ustawał, pomogła mu pokonać trudności i wahania związane z podjęciem ostatecznej decyzji o wstąpieniu do Towarzystwa Jezusowego.

Powołanie za przyczyną Najświętszej Maryi Panny

Dwuletni nowicjat, obowiązujący w zakonie św. Ignacego, odbył Skarga w Rzymie. Kiedy wstępował do zakonu, przyjmował go ówczesny generał jezuitów - św. Franciszek Borgiasz. Było to miesiąc po śmierci, w tym samym domu zakonnym, innego wielkiego Polaka św. Stanisława Kostki. Piotr Skarga wstąpił do Societatis Jesu w momencie jego największego rozkwitu. Rozwijało się w tym czasie modlitewne skupienie, asceza oparta na „Ćwiczeniach duchownych" św. Ignacego i heroiczne poświęcenie jezuickich misjonarzy. Dom nowicjatu, w którym przebywał Skarga, pełny był jeszcze ojców należących do grona najbliższych uczniów świętego założyciela. Sam święty Franciszek Borgiasz przedstawił Piotra Skargę papieżowi św. Piusowi V jako pierwszego polskiego spowiednika w katedrze św. Piotra. Niewątpliwie na Skargę wpłynęła ta szczególna atmosfera i otoczenie heroicznych zakonników. Każdą rocznicę swojego wstąpienia do zakonu obchodził ze szczególnym nabożeństwem. Swoje powołanie przypisywał opiece Matki Najświętszej. W jednym z kazań mówił do Niej: „Tyś mnie do służby Syna swego oddała, proszę, abyś się za mnie nie wstydziła".

Po odbyciu nowicjatu, został wysłany przez władze zakonne do Pułtuska, gdzie nękany pokusami w pokorze napisał do generała zakonu: „Niech mi Bóg dopomoże spełnić Ojca wolę, zmysły bowiem zaczęły się burzyć we mnie, tak jestem jeszcze pyszny i niedoskonały. Ale zawsze trzeba walczyć przeciwko nam samym, by wolę Bożą wypełniać". Po tej udanej bitwie pisał znowu do generała: „Z jak największą pilnością i wdzięcznością będę zajmował stanowisko przeznaczone mi przez święte posłuszeństwo".

Cześć dla Najświętszego Sakramentu

Podczas pracy na wschodzie kraju, widział Skarga spustoszenie duchowe wywołane rosnącymi wpływami pierwszej rewolucji - reformacji. „Nie mogę się od łez powstrzymać, kiedy rozważam, jak Bóg z dnia na dzień utwierdza nas w przekonaniu, że powołał nas na Litwę w celu podniesienia katolickiej wiary" - napisał w liście do generała. Wobec nieustannych świętokradzkich ataków na Najświętszy Sakrament ze strony protestantów (zdarzały się nawet ataki na księdza idącego do chorych z Najświętszym Sakramentem), Skarga coraz mocniej okazuje swoją wielką cześć dla Boga ukrytego pod postacią chleba i wina. Od przyjęcia Najświętszego Sakramentu zaczynał zawsze ważne prace. W Wilnie szerzył gorący kult Eucharystii i założył Bractwo Najświętszego Sakramentu. Członkowie bractwa mieli obowiązek uczestniczenia w adoracjach i procesjach ku czci Eucharystii, pomagali biednym i odwiedzali chorych. W procesji ze świecami, asystowali kapłanom udającym się z Najświętszym Sakramentem do umierających.

Ataki

Wzorem pokory i wiernej służby zakonnej był ks. Skarga także podczas ciągle powtarzających się bezpośrednich ataków na jego osobę. Doświadczył tego m.in. w Rydze. „To miasto jakby się sprzysięgło trwać uporczywie przy swojej herezji[...] Z początku bowiem do tego doszło, że mię o mało nie przebito w kościele; często na nas kamieniami rzucano, ale bez rozlewu krwi, czego mi żal" - pisał do generała. Przez całe życie towarzyszyło mu pragnienie męczeńskiej śmierci za Chrystusa. Jak mówił, tylko dzięki tej ofierze mógłby odkupić swoje grzechy. Niewiele też w na pozór cieszącej się „złotą wolnością" Rzeczpospolitej brakowało, aby właśnie za Świętą Wiarę Katolicką śmierć ponieść. Kazania i pisma Skargi, zwalczające z olbrzymią gorliwością herezje, stawały się przyczyną wyzwisk i kłamliwych oskarżeń. Licznych gróźb, jakie go spotykały, też się nie obawiał, bo chciał bardziej cierpieć dla chwały Zbawiciela. To pragnienie dało znać o sobie, kiedy dowiedział się o męczeńskiej śmierci o. Marcina Laterny, utopionego przez rozjuszonych heretyków w wodach Bałtyku. „Któregom za morze, aby za mnie u Króla kazanie odprawował [...] Ale aby za mię dla prawdy od heretyków umierać miał: tegom mu nie poruczył.[...] A ja jako grzechy moje odkupię" - pytał Skarga, wspominając śmierć Laterny. Za tę pobożność został nagrodzony.

Nagroda Ukrzyżowanego

O. Piotr przyjeżdżał często do podkrakowskiej Mogiły, aby tam, przed cudownym wizerunkiem Ukrzyżowanego, odprawiać Msze Święte. Podczas jednej z liturgii, której uczestnikami byli wierni, Chrystus Pan przemówił z krzyża do o. Piotra Skargi. Jednakże nikt, oprócz kapłana, nie mógł zrozumieć słów Ukrzyżowanego. Cztery lata przed swoją śmiercią, w trakcie odprawiania Mszy św., miał widzenie niezwykłego światła jaśniejącego wokół Najświętszego Sakramentu. Jak opowiadał, usłyszał wtedy głos: „Daję ci zadatek miłości mojej ku tobie. Przyjmuję cię w jedność ciała mego, abyś był częścią moją nierozdzielną. Czynię cię uczestnikiem dziedzictwa mojego".

Skutki protestantyzmu

Wiedział Piotr Skarga, jakie zagrożenie niosą ze sobą liczne wówczas w królestwie polskim herezje. Znał miernotę i nijakość wielu katolików, w tym również duchownych, dlatego krytykował tych flegmatyków „co to jako barszczykowie rzeczy dobrych, świętych, Boskich, sprawiedliwych, popierać y gorąco ich odprawować nie mogą. Ani ciepli ani zimni, ale rozmokli, jako zmokła kokosz, tak się ruszają, nic nie sprawują, y wyrzucenia godni są wedle Pisma" pisał w „Kazaniach na niedziele i święta". Oburzała Skargę ta „oziębłość, nikczemność y ziewanie flegmatyckie katolików niektórych: którzy nie patrzą na koniec, do którego wszystkie herezje zmierzają".

Katolicka tolerancja

Katolickie na wskroś było jego rozumienie tolerancji. „Wszystkie zaraz heretyctwa wypleść: to niepodobieństwo, zwłaszcza gdzie się zasypało y omieszkało, a gdzie się ich tak namnożyło, iż bez szkody pszenice plewidło być nie może" - pisał jezuita. Dlatego też jego katolicka tolerancja była znoszeniem, a raczej ścierpieniem herezji. Widział Skarga w szerzących się kacerstwach zgubę dla dusz i rozłam religijny prowadzący do zniszczenia fundamentów katolickiego porządku społecznego. Skarga nawoływał także biskupów do duchowej wojny z trucizną heretycką. Nie nawoływał jednak do wojny otwartej „bo katholicy iako wołowie, y duże konie, nie czują się w mocy swey, ażeby ie wielki przymus ściskał". W konfederacji warszawskiej upatrywał ogromnego niebezpieczeństwa, uznawał jednak, że wojna domowa byłaby większym złem, gdyż nie byłoby w niej wygranych i doprowadziłaby do upadku królestwa. W tym też duchu znosił herezję, ale nie zgadzał się na jej uprzywilejowanie i zawsze wskazywał na tragiczne, dla duszy i całego państwa, skutki jej szerzenia.

Jednak dla protestanckich dysydentów, takich jak np. Diabeł Stadnicki, walka o tolerancję w Rzplitej oznaczała zamykanie katolickich kościołów, ich profanacje i napaści na księży głoszących kazania. Konfederacja warszawska, o którą tak walczyli dysydenci, oznaczała w rzeczywistości konieczność brania w obronę przez katolickiego monarchę każdego bluźniercy. Skarga przypomina, że „Chryzostom ś. w kazaniu swoim przeciw bluźnierstwu prosi słuchaczów swoich, aby za ono jego kazanie tę mu zapłatę dali: żeby słysząc kogo, a on Boga chrześcijańskiego bluźni, w gębę go bili, pokazując miłość swoię ku Bogu swemu". Przeciwieństwo tej właściwej postawy widzi o. Skarga właśnie w konfederacji warszawskiej. W piątym z „Kazań Sejmowych" uczy „Jako katolicka wiara policyj i królestw szczęśliwie dochowywa, a heretyctwo je obala". Herezja nie sprzyja również, zdaniem o. Piotra, sprawiedliwości będącej fundamentem królestwa. W dalszym ciągu Kazania Piątego królewski kaznodzieja poucza, że herezja niszczy i podkopuje autorytet władzy, a w ten sposób uderza w fundamenty państwa. „I teraz są takie między lutry i ewangeliki błędy, które nauczają, iż urzędnik, król albo starosta, w grzechu śmiertelnym będąc, urząd traci, i nikt go nie winien słuchać" - pisze Skarga. Wspomina też arian, którzy głosili, że poza Chrystusem nie mają żadnego króla. „Wiara katolicka pilnie i często naucza, aby każdy Boga się bał, a króla czcił, jako Piotr ś. nauczał, aby każdy urzędom, królowi i sprawcom jego podlegał, aby się ich miecza bał, aby o nieposłuszeństwo ku nim sumienie miał"- odpowiada kaznodzieja.

Osobiste świadectwo

Kazania, które głosił Skarga, zawsze miały odzwierciedlenie w jego świątobliwym życiu. „Kaznodzieja, gdy sam źle żyje, mało kazaniem zbuduje" - mawiał o posłudze na ambonie. Przed wygłoszeniem każdego kazania prosił w modlitwie o Bożą pomoc i odprawiał pokutne biczowanie. Był także gorliwym czcicielem Matki Bożej. Jej czystość i Niepokalane Poczęcie uznawał za dogmat na długo przed jego ogłoszeniem.

Nienawiść, jaką wzbudzał swoją postawą wśród heretyków, najlepiej obrazuje napad, jakiego dokonał na nim jeden ze sług księcia Radziwiłła. Jak podają opracowania, sługa protestanta Radziwiłła „najechał go koniem i przyparł do muru, groził mu nagim mieczem i zasypał gradem przezwisk, a wreszcie wypoliczkował". Po tym wydarzeniu o. Skarga wrócił do klasztoru i powiedział współbraciom, że cieszy się z tej doznanej zniewagi. „Bo ten policzek wymierzono mi dlatego, iżem jezuitą i katolicką wyznawam wiarę" - wyjaśniał powód swojej radości współbraciom. Gdy sam winowajca przyszedł prosić o przebaczenie, o. Skarga nie tylko przebaczył, ale powiedział, że mógłby mu za ten policzek podziękować, gdyby nie obraza Boga i publiczne zgorszenie, jakich ów się dopuścił.

Kościół i państwo

Kiedy zarzucano mu mieszanie się do polityki odpowiadał: „Rzecze kto, ksiądz się wdawa w politykę. Wdawa się i wdawać się winien, nie w rządy jej ale, aby jej grzechy nie gubiły i wykorzenione z niej były, a dusze ludzkie w niej nie ginęły". Państwo porównywał Skarga do ludzkiego ciała, w którym wszystkie jego członki stanowią jeden organizm. Zwieńczeniem ciała i tym co góruje nad całością jest głowa, do której porównuje monarchę. „W ciele ludzkim są dwa przedniejsze członki, którymi się ciało ożywia i umacnia: serce i głowa[...] Religia i stan duchowny w ciele Rzeczpospolitej jest jako serce zakryte i wnętrzne, z którego żywot wieczny pochodzi; a stan królewski jest jako głowa, w której są do rządu członków oczy wszystkich, uszy i inne smysły powierzchne[...] Gdy wiara katolicka i duchowny stan naruszony jest, jako ranne serce, prędką śmierć Rzeczpospolitej przywodzi. Gdy też stan królewski słabieje i boleje, jako głowa chora, władza członów wszystkich gnije i boleje i królestwo upada" - pisze Skarga w szóstym kazaniu. Chwalił monarchię katolicką i panującą w niej hierarchię jako model nawiązujący do Królestwa Niebieskiego i hierarchicznego Kościoła. „Na Kościół nowego testamentu i na zakonodawcę jego patrzmy. Jeślić Chrystus w Kościele swoim monarhiją postawił, pewnie ta jest nalepsza. Bo tak mądry Bóg nasz, w domu swoim, który tak umiłował, nalazłby inny rządzenia obyczaj" argumentuje kaznodzieja króla. Tzw. reformacja jako przejaw egalitaryzmu była w tym wypadku jedną z chorób, które toczą organizm państwa, zaszczepiając w nim pogląd o powszechnej równości i odrzuceniu zasady hierarchii.

Cnota miłosierdzia

Nie zabrakło w życiu Skargi dzieł miłosierdzia, do których należą: Arcybractwo Miłosierdzia (celem było urabianie postawy miłosierdzia chrześcijańskiego wśród braci, modlitwa i czyn - cotygodniowa obowiązkowa jałmużna, oprócz tego dobrowolna, do Arcybractwa zapisał się również Zygmunt III Waza wraz z całym swoim dworem) i Skrzynka św. Mikołaja ufundowana przez Mikołaja Zebrzydowskiego, do niej wpłacało się pieniądze na posagi dla biednych a uczciwych dziewcząt.

Przed odejściem do wieczności

W ostatnich chwilach tak jak i przez całe życie ubolewał nad tym, że nie może swojej krwi przelać za Chrystusa. „Zastałeś mię, ojcze, przy tym słodkim czytaniu słów świętych, które mi cierpliwość zalecają. Wstydzę się ich, bom jeszcze nic nie ucierpiał dla Pana mego, gdyżem się grzechom nie sprzeciwił aż do krwi" zwracał się do odwiedzającego go prowincjała zakonu. Od początku września 1612 roku nie mógł już odprawiać Mszy św. a jedynie codziennie przyjmował Komunię Świętą. Na tydzień przed śmiercią wyspowiadał się z całego życia „dla zmniejszenia mąk czyśćcowych, a swego własnego zawstydzenia" jak sam powiedział. Po przyjęciu olei św. i Komunii Świętej, zasnął w Panu 27 września o godz. 4 po południu 1612 roku. Jakże aktualne są nadal nawoływania ks. Józefa Warszawskiego SJ: "Postawmy go na ołtarze nasze, uczyńmy go świętym sobie, a będziem mieli patrona i ojca, i opiekuna, jakiego nam potrzeba na dzień dzisiejszy".

Sławomir Skiba
Tekst opublikowany również
w kwartalniku „Cywilizacja" numer 2/2002

"Przymierze z Maryją" dociera regularnie do ponad 430 tysięcy osób. Dołącz do grona naszych Przyjaciół i zostań stałym czytelnikiem czasopisma.

NAJNOWSZE WYDANIE:
Zmartwychwstanie Piękna
Św. Augustyn radził: Żyj dobrze, abyś źle nie umarł… Trzeba nam żyć po chrześcijańsku, modlić się, pracować na chwałę Bożą, wspierać ubogich, spełniać dobre uczynki. Trzeba nam żyć w Prawdzie, czynić Dobro, być wrażliwym na Piękno.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
W Apostolacie od 10 lat. A czemu nie?

Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…

 

U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.


Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.


W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.


Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.


Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.


W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…


Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.


oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdeczne Bóg zapłać za przesłanie pięknej figurki Matki Bożej. Tak bardzo czekałam na Mateczkę Najświętszą. Klękam codziennie i modlę się do Niej, prosząc o łaskę nawrócenia dla mojego męża i dzieci, którzy odeszli od Pana Boga. Będę nieustannie się za nich modlić i błagać o ich nawrócenie. Będę wypraszać i błagać Mateńkę o opiekę nad moimi wnukami, które też są daleko od Pana Boga, a ja nie mogę do nich dotrzeć, bo rodzice nie dają im przykładu. Zaznaczę, że dwóch wnuków mam za granicą i całkiem nie mam na nich wpływu. Pozostaje tylko wiara, nadzieja i modlitwa, że kiedyś moje prośby zostaną wysłuchane. Bardzo się cieszę, że mogę wspomagać Apostolat Fatimy drobnymi datkami, przez co inne rodziny mogą też poznawać to wielkie dzieło dla Matki Bożej. Zapewniam o moim wsparciu, dopóki Pan Bóg pozwoli. Dziękuję za wszystkie dewocjonalia, które do tej pory otrzymałam. Codziennie modlę się na podarowanym mi różańcu. Życzę zdrowia, dużo siły i wsparcia Mateńki Bożej w dalszym posługiwaniu. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać za to, że trafiłam do Apostolatu Fatmy i że Matka Boża mnie tam zaprowadziła. Był to zupełny przypadek, gdy na mojej drodze pojawiło się „Przymierze z Maryją”. Bardzo czekam na każdy kolejny numer, który czytam z wielką uwagą. Po przeczytaniu zanoszę do kościoła, aby ktoś inny mógł skorzystać i dowiedzieć się o „Przymierzu…”.

Maria

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Uważam, że jeśli chcemy zadbać o lepszą przyszłość kolejnych pokoleń, musimy zamieszczać na łamach „Przymierza…” artykuły nawiązujące do minionych pokoleń i ludzi, którzy byli wierni Panu Bogu, Ewangelii i żyli według zaleceń i wskazań Kościoła. Teraz widzimy, jaka jest moralność młodzieży, jakie słowa padają z ust nastolatków, nawet dziewcząt. Brak im jakichkolwiek autorytetów. Pokutuje podejście „róbta, co chceta” i, niestety, w ten sposób postępują… To straszne!

Bogusław z Milanówka

 

 

Szanowni Państwo!

Chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie przesyłki otrzymane w 2022 roku. Staram się je skrupulatnie przeglądać i czytać. Szczególnie dziękuję za kalendarz, z którego korzystam przez cały rok. Stoi zawsze na honorowym miejscu. Dziękuję bardzo za modlitwę i proszę o dalszą w 2023 roku. Życzę całej Redakcji błogosławieństwa Bożego i życzliwości ludzi w Waszym dziele nawracania na dobrą drogę wiary.

Teresa z Łódzkiego

 

 

Szczęść Boże!

Mam propozycję kilku tematów, które myślę, że warto poruszyć na łamach „Przymierza z Maryją”. Proszę rozważyć publikację tekstów modlitw, aktów zawierzenia, proszę także o dalszą publikację tekstów o świętych wzorach do naśladowania. Warto również doradzić Czytelnikom, jak pomagać osobom uzależnionym.

Celina z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami od siebie. W mojej rodzinie od 30 lat jest obecna modlitwa „Sen Najświętszej Maryi Panny”. Modlitwa ta pomaga nam w trudnych chwilach, niespodziewanych zdarzeniach, była wybawieniem w sytuacjach bez wyjścia – „A kto będzie odmawiał albo słuchał nie zginie na każdym miejscu; ani na wojnie, ani na drodze, a w którym domu ten sen będzie się znajdował, temu ani ogień szkodzić nie będzie”. Bardzo bym chciał, aby ta modlitwa została jak najszerzej rozpropagowana.

Jan z Lubuskiego

 

 

Szanowni Państwo!

Mam kilka propozycji tematycznych. Uważam, że dobrze by się stało, gdyby w pismach katolickich położyć większy nacisk na naukę historii Polski, propagować życiorysy wybitnych Polaków na przykład rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, generała Fieldorfa „Nila” czy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pokazujmy odważnie rolę Kościoła katolickiego w powstaniu cywilizacji łacińskiej, która zapanowała prawie na całym świecie. Teraz jest ona bardzo skutecznie zwalczana, a Europa traci swą wiodącą rolę i kroczy ku upadkowi.

Jan ze Skierniewic

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję Państwu za kontakt i przesłanie mi kalendarza „365 dni z Maryją”. Zawarte prawdy w otrzymanym liście wzruszają, bo dotyczą ogromnej roli Matki Najświętszej w naszym codziennym życiu oraz szerzącej się obojętności na wiarę chrześcijańską. Dziękuję bardzo za propagowanie modlitwy w „Przymierzu z Maryją”. Cieszę się, że jesteście, że mogę korzystać i potwierdzać w moim życiu opiekę i dobro Matki Bożej. Mam 88 lat i wszystko, co w życiu zdobyłam, stało się dzięki Maryi, do której zwracam się w modlitwie każdego dnia.

Zofia z Łódzkiego

 

Szczęść Boże!

Moje dzieci i wnuki mają prawo jazdy, a tym samym własne auta. Jako matka i babcia chciałabym, aby w ich samochodach znajdował się wizerunek patrona kierowców św. Krzysztofa wraz z modlitwą. Myślę, że można którąś z akcji poświęcić kierowcom, aby pamiętali o modlitwie przed podróżą oraz o bezpieczeństwie podczas jazdy.

Teresa

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Dostałam dyplom oraz Kartę Apostoła Fatimy, książkę o Ojcu Pio z poświęconym różańcem i obrazkiem z relikwią. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Akcje, które przeprowadzacie, są wspaniałe. Chciałabym, aby w „Przymierzu z Maryją” było jeszcze więcej listów od Czytelników, więcej świadectw – to ludzi bardzo interesuje. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask.

Halina z Gdyni