Temat numeru
 
Nie zabijaj – wybierz życie!

Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię (Jr 1,5). To są słowa Pana Boga skierowane przez proroka Jeremiasza do każdego z nas… Nikt z nas na tym świecie nie pojawia się przypadkowo. Każdy człowiek ma do wykonania zadanie w dziele Bożego zbawienia. Zabicie dziecka to wielka ingerencja człowieka w ten Boży plan.

Tymczasem na całym świecie w ciągu ostatniego półwiecza dokonano od 1,5 mld do 2 mld zabiegów przerwania ciąży. W naszym kraju w 2007 roku próbowano zapisać w Konstytucji prawną ochronę życia ludzkiego od poczęcia, ale projekt ten nie został zaaprobowany przez Sejm. Prawodawcy dopuszczają więc aborcję, a w innych krajach także eutanazję. Zatem gdy prawo jest niegodziwe, nie ma mowy o porządku moralnym i rozwoju społeczeństwa.

 

W naszej Ojczyźnie nadal więc można legalnie niszczyć życie nienarodzonych, bezbronnych istot. Dlaczego? Bo być może ta bezbronna istota urodzi się chora? Bo być może zagrozi ona życiu matki? A tak naprawdę największe spustoszenie w życiu przyszłej matki czyni właśnie okrutne i niegodziwe pozbycie się rozwijającego się w niej nowego życia. Aborcja jest bowiem brutalną ingerencją w naturalne funkcjonowanie kobiecego organizmu. Jest głębokim, niezmiernie poważnym okaleczeniem kobiety – fizycznym, psychicznym i duchowym.

 

Dlaczego kobiety decydują się na aborcję?

Nie zawsze kobieta, zgłaszając się do lekarza, jest przygotowana na informację, że została matką, że pod jej sercem rozwija się człowiek. Wiadomość ta dla jednych jest wielką radością, dla innych zaś – informacją wręcz przerażającą, gdyż z różnych względów potencjalna matka nie jest przygotowana na przyjęcie dziecka. Informację o poczętym życiu nierzadko kobiety przyjmują jako dramat – przeżywają rozdarcie. Nagle pojawiają się wątpliwości, strach przed odrzuceniem, utratą partnera, „swobodnego”, „beztroskiego” życia (nawet w małżeństwach). Czasem wiąże się to z ogromnym lękiem przed trudami samotnego wychowywania dziecka lub skomplikowaną sytuacją życiową. Brakuje też duchowego i moralnego wsparcia oraz odpowiedzialności za prokreację. Ta odpowiedzialność istnieje wśród małżonków prawidłowo uformowanych moralnie i duchowo.

 

Jeśli jednak małżonkowie stosują antykoncepcję, wówczas zwiększony jest lęk związany z poczęciem i, niestety, często bywa podejmowana decyzja o pozbyciu się niechcianej ciąży.

 

W rodzinach prawidłowo ukształtowanych, które biorą moralną i duchową odpowiedzialność za swoje zachowanie, w których panuje rozwój duchowy i miłość, nie ma takich dylematów.

 

Poraniona młodzież

Z wielkim przerażeniem patrzę na małoletnią młodzież, która w bardzo młodym wieku rozpoczyna kontakty seksualne. Kiedy w latach 80. spotykałam się z młodzieżą, sytuacja była znacznie lepsza, a dziś jestem wstrząśnięta, gdy podczas spotkań z młodymi ludźmi okazuje się, że inicjacja seksualna rozpoczyna się w coraz młodszych klasach. Zdaniem chłopców, którzy rozpoczęli współżycie, duży wpływ odgrywają tu wyzywające stroje dziewcząt. Dziewczyna w wieku 16 lat opowiada, że jest po wielu aborcjach. Matka zawsze zawoziła ją do ginekologa prywatnie, by pozbyć się „problemu”, jakim było poczęte dziecko. Jakiż mocny jest u niej później syndrom poaborcyjny. Bywa, że przez całe życie będzie doświadczała ciągłego poczucia żalu i winy, stanów lękowych lub ciężkich depresji. Na długie lata zostaje pozbawiona wewnętrznego spokoju i harmonii. Ale nie tylko ona cierpi. Cierpi także młody ojciec poczętego, a potem zabitego dziecka. Przeraża też fakt, że mimo oficjalnego zakazu aborcji, nie ma problemu z zabiciem dziecka na każdym etapie rozwoju. Czasem bywają utrudnienia związane z brakiem pieniędzy, ponieważ jeśli dziecko jest duże, to jego zabicie więcej kosztuje. Ogromny wpływ na taką sytuację ma współczesna laicka kultura, wczesne wychowanie seksualne, pornografia, telewizja, zła lektura i wiele innych czynników. Podejmowanie właściwej decyzji uzależnione jest od sfery moralnej i duchowej. A ta najczęściej jest zniszczona przez laickie lub antyreligijne wychowanie. W życiu tych młodych ludzi, którzy decydują się na aborcję, panuje chaos – przede wszystkim w życiu duchowym. W rodzinach tych młodych osób nie ma czasu na rozmowy, na wspólne rozwiązywanie problemów, nie ma prawdziwej miłości zdolnej do ofiary, a w życiu duchowym jest pustka. Są kłótnie, agresja i przemoc. Dzieci z takich rodzin przeważnie decydują się na aborcję, gdyż same nie znają prawdziwej Bożej Miłości. Ci młodzi ludzie, tak jak każdy człowiek, poszukują miłości i szczęścia. Nie znajdują ich w domu, poszukują gdzie indziej – niestety często także w jej namiastce – rozbudzonej erotyce.

 

Krew niewinnie przelana głośno woła do Boga

Tę prawdę przypomina Jan Paweł II w encyklice „Evangelium Vitae”. Nie zapominajmy, że gdy ginie dziecko, to tylko pozornie cierpi jedna osoba. Profesor Bernard Nathanson w filmie „Niemy krzyk” pokazał, że torturowane i zabijane dziecko cierpi jak dorosły. Gdyby matki miały świadomość, jak brutalnie i okrutnie rozrywane są ciała ich dzieci, z jakim przerażeniem te bezbronne istoty płaczą i krzyczą, choć ich krzyk jest niemy i bezgłośny, być może nie dałyby zgody na taką zbrodnię. To malutkie, bezbronne dziecko staje się męczennikiem idącym do Ojca w Niebie. Każda aborcja to wielkie żniwo dla szatana, bo pozostają splamione niewinną krwią sumienia: decydentów, czyli polityków wydających ustawy,  rodziców, lekarzy, całego personelu medycznego, wszystkich osób, które przyczyniły się do zabicia. Ci wszyscy ludzie objęci są ekskomuniką. Sumienia tych wszystkich osób są zranione. Rany te może uleczyć tylko Bóg – często podczas dobrej spowiedzi, ale w wielu sytuacjach – u egzorcysty. Bóg przebaczy zawsze, gdy człowiek wyraża prawdziwą skruchę i żal.

 

Żaden psycholog nie jest w stanie skutecznie pomóc tym osobom, jeśli one nie zwrócą się z ufnością do Boga. My także poprzez ofiarę, post, modlitwę, adorację Najświętszego Sakramentu możemy wyprosić nawrócenie tych, którzy umarli duchowo przez dokonaną aborcję. By sytuacja ulegała poprawie, potrzeba przebaczenia, duchowego odrodzenia w rodzinach i wielkiej modlitwy, która wzniesie się do Nieba.

 

Syndrom dziecka ocalonego

Niepokojące są zachowania w rodzinach, w których są już dzieci, a matka zabija kolejne – żyjące dzieci zaczynają odczuwać lęk, zagrożenie swego życia, brak ufności, rozpoczynają się kłótnie, często agresywne zachowania. Bywa też, że matka miała zamiar zabić dziecko i pod wpływem czegoś zmieniła decyzję. Wtedy u narodzonego dziecka (czasem długo) pojawia się tzw. syndrom dziecka ocalonego. Zdumiewa fakt, że kiedy matka postanawia zabić poczęte, maleńkie, np. zaledwie pięciotygodniowe dziecko, ono w jakiś przedziwny sposób to odczuwa. Mimo że matka odstępuje od powziętej wcześniej decyzji, mimo że zaakceptuje rozwijające się w niej życie, nawet pokocha swoje maleństwo, łatwo później rozpoznać u takiego dziecka syndrom dziecka ocalonego. Cierpienia takiego dziecka są tak duże, że niekiedy leczenie odbywa się w oddziale psychiatrycznym, w którym mimo wszystko nie odzyskuje ono równowagi psychicznej.

 

Może je uleczyć jedynie prawda. Odnajdzie równowagę psychiczną, jeśli dowie się prawdy od swej matki i jej przebaczy. Podobnie bywa w sytuacji syndromu poaborcyjnego, w którym równowaga duchowa powraca, gdy matka przebacza wszystkim, którzy przyczynili się do zabicia jej dziecka. Przebaczenie jest jednak trudne, a najtrudniej jest przebaczyć sobie i zaufać Bożemu Miłosierdziu. Czasem wystarczy bardzo dobry rachunek sumienia, dobra spowiedź, a czasem nie obejdzie się bez egzorcysty. Pamiętajmy, że każda osoba, nawet najbardziej obciążona grzechem, jeśli zaufa Jezusowi, otrzyma łaskę nawrócenia, doświadczy, że Jego Miłosierdzie jest tak wielkie, iż największy grzesznik może stać się największym świętym.

W każdej rodzinie prawidłowo ukształtowanej, gdzie wartości duchowe są rozwijane, przestrzegane i pielęgnowane, furtka dla Złego jest zamknięta. To w tych rodzinach panuje Miłość zdolna do ofiary. Pojawiające się cierpienie staje się wtedy ofiarą zanoszoną w duchu Miłości do Boga. Połączone z wielką modlitwą, postem, adoracją Najświętszego Sakramentu – ma wielką moc na niezliczone Boże łaski, które zdolne są przemieniać nawet najbardziej zatwardziałe ludzkie serca.

 

Wielcy świadkowie naszych czasów

Znani publicznie aborterzy, jak wspomniany już prof. Nathanson, uznający siebie za ateistę, (sam zabił ok. 5 tys. dzieci, a odpowiedzialny był za 75 tysięcy w prowadzonej przez siebie klinice) stwierdził, że często zmuszony był zmieniać kadrę lekarską, gdyż w ich praktyce na samym początku pojawiał się alkohol, środki uspokajające, a w małżeństwach – kłótnie kończące się często rozwodami. Nie mogli pracować dłużej niż trzy miesiące. Prof. Nathanson nie mógł znieść psychicznie grupy ludzi modlących się pod jego kliniką, to go dręczyło, aż ostatecznie zamknął się w swym domu i chciał popełnić samobójstwo. Wtedy ktoś zapukał do drzwi jego mieszkania… Okazało się, że to ksiądz katolicki. Był płacz, długa spowiedź, nawrócenie zakończone przyjęciem chrztu i pełnym radosnym powrotem do Boga. Pamiętam wielki ból na jego twarzy, a po chrzcie dziecięcą radość. Niedługo potem zmarł.


Nieco inaczej przebiegała droga nawrócenia dr. Stojana Adasevica, serbskiego abortera, który jako lekarz w dawnej komunistycznej Jugosławii zmuszany był do wykonywania aborcji. W ciągu 26 lat zabił około 48 tysięcy dzieci. Przez pewien czas każdego dnia śniły mu się dzieci i pilnująca ich osoba, którą okazał się św. Tomasz z Akwinu. Jako wyznawca prawosławia, nie wiedział, kim jest ów człowiek. Niebawem jednak go poznał, a święty, niczym Boży wysłannik, pomógł mu wrócić do Boga.

 

Nie zabijajmy własnych dzieci

Pamiętajmy, że niezależnie od tego, czy człowiek jest wierzący, czy nie – otrzymuje wielki dar od Pana Boga, jakim jest sumienie. Jest to Dekalog wpisany  w nasze serca niczym „kamienne tablice”. Bóg dał nam wolną wolę. To my decydujemy o wyborach. By nasze sumienia znarkotyzować, aborterzy używają zastępczych słów, np. aborcja, eutanazja, przerwanie lub zakończenie ciąży, terminacja ciąży. Kobiety często pod wpływem tych określeń, zupełnie nieświadome tego, co to naprawdę znaczy, podejmują decyzję o zabiciu bezbronnego człowieka, która pozostawia w nich ogromną ranę duchową. Ma ona potem odzwierciedlenie w całym życiu rodzinnym, społecznym i narodowym. Powiem więcej – ma wpływ na losy całego świata.


Jakże znamienne, trafne i prawdziwe są słowa bł. Matki Teresy z Kalkuty, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla, wypowiedziane w 1994 roku podczas międzynarodowej konferencji ONZ w Kairze. Matka Teresa tak przedstawiła konsekwencje legalizacji zbrodni aborcji: Wiele razy powtarzałam – i jestem tego pewna – że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?

Mając w pamięci te słowa – nie zabijajmy! Wybierzmy życie!

 

Maria Bienkiewicz

 

Maria Bienkiewicz jest założycielką Fundacji Nazaret, której celem jest ratowanie zagrożonego życia nienarodzonych oraz udzielanie wsparcia kobietom spodziewającym się dziecka. Od ponad 33 lat, walcząc o życie nienarodzonych dzieci, pozostaje do dyspozycji matek, które wahają się czy urodzić. Spotyka się, rozmawia, a przede wszystkim przekonuje, że „życie to dar z tysiącem drzwi”, które ma mnóstwo rozwiązań wszelakich problemów.

 



NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski