Podczas Komuny Paryskiej w 1871 roku doszło do niezwykłego zdarzenia. Wśród rewolucjonistów – zbuntowanej biedoty miejskiej domagającej sięmiędzy innymi zlikwidowania nauki religii w szkołach oraz konfiskaty mienia kościelnego – znalazł się pewien odważny dowódca. Wraz ze swoim oddziałem oddał cześć Panu Jezusowi podczas Pierwszej Komunii Świętej, odbywającej się w oblężonym Paryżu. Swój gest przypłacił życiem…
Zdarzenie to miało miejsce w parafii pod wezwaniem św. Tomasza z Akwinu. Kościółparafialny znajdował się przy klasztorze oo. Dominikanów. W tamtym czasie dom zakonny zamieniono na koszary. Ulokowało się w nim rewolucyjne wojsko wraz ze swoimi dowódcami. Wierni obawiali się, że świątynia lada dzień zostanie zamknięta i obrabowana. Taki los bowiem spotkał inne kościoły i zamki w Paryżu, gdzie władzę na kilka miesięcy przejęli rewolucjoniści.
Zbliżał się dzień 4 maja. Miejscowe dzieci miały zgodnie ze zwyczajem przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej. Proboszcz,długowahając się, ostatecznie podjął decyzję, iż uroczystość wcześniej zaplanowana odbędzie się, mimo że Paryż przeżywał rewolucję komunardów. Duchowny uznał, iż nie należy odmawiać dzieciom największego szczęścia, jakim jest przyjęcie Pana Jezusa. Obawiał się, żezgodnie z nowymi prawami, może już nie będzie okazji, by zgromadzić wszystkie dzieci razem i zorganizować tak doniosłą uroczystość.
Dzieci w obliczu niebezpieczeństwa i niepewności tego, co przyniesie każdy następnydzień, do Komunii św. przygotowały sięwybornie. Z wielkąrozwagą i w skupieniu rozważały prawdy wiary. W dniu Komunii dziewczęta zjawiły się w kościele w pięknych białych sukienkach, białych wianuszkach i długich białych welonach na głowie. Weszły do świątynibocznymi drzwiami. Chłopcy weszli drzwiami frontowymi. Zaledwie rozpoczęła się uroczystość, gdy nagle zgraja uzbrojonych rewolucjonistów wtargnęła do środka. Mężczyźni ustawili siętużprzed ołtarzem.
– Co to będzie?! – zastanawiali się przerażeni wierni. Nie wiedzieli, czy mają uciekać, czy czekać na dalszy rozwój wydarzeń… Ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich zgromadzonych komunardzi byli nadzwyczaj poważni i stali cicho.
Proboszcz, który opowiedział całe zdarzenie, mówił, że ci zbłąkani ludzie, których namiętnośćrewolucyjna przygnała ze wszystkich ulic miasta, na widok tej pobożnej rzeszy dzieci, opanowani zostali przez uczucia sobie nieznane, a podniosła i święta uroczystość, której byli świadkami, przykuła ich do miejsca. Nabożnyśpiew, gorliwa modlitwa niewinnych istot, poważna postawa ich rodziców, święta godnośćkapłanów robiły niezwykłe wrażenie.
Ręczę, że nikt tej uroczystości nie zakłóci!
Dowódca, nie mogąc dłużej zapanować nad uczuciami, wykrzyknął:
Zachęconytym okrzykiem jeden z komunardów rzekł do swojego przełożonego:
– Co roku dzieci uczestniczą w procesji wokół placu św. Tomasza. W tym roku procesja nie odbyła się.
Dowódca spytał więc, dlaczego procesji nie zorganizowano. Usłyszawszy, iż proboszcz obawiał się, aby tak doniosła uroczystość nie została zakłócona, odrzekł:
– Ja bym najmniejszemu nieporządkowi zapobiegł.
– Po południu dzieci ponownie się zgromadzą – ciągnąłrewolucjonista. – Jeśli pan chce, to poproszę proboszcza, aby zorganizował procesję i powiem mu, że pan postara się zapewnić porządek.
– Ręczę, że nikt tej uroczystości nie zakłóci – odparł dowódca.
– Gdy tylko usłyszałem tę wiadomość, kazałem temu poczciwcowi podziękować i poinformować, o której godzinie wyruszy procesja – opowiadał później proboszcz.
Proboszcz dodał, że nigdy wcześniej Pierwsza Komunia Święta nie odbyła się w tak pobożnej atmosferze. Dzieci ponownie zgromadziły się na nieszpory. Główne drzwiświątyniwychodzące na wielki plac św. Tomasza, zamknięte od czasu wybuchu buntu, zostały ponownie otwarte. Dwaj kapłani w komżach rozpoczęli pochód. Dowódca już ich oczekiwał i rozkazał swoim ludziom, aby byli przygotowani. Gdy tylko ujrzał duchownych, dał znak. Komunardzi stanęli w uroczystym szyku przy wejściu do kościoła po obu stronach. Utworzyli szpaler. Potem ich dowódca zakomenderował: – Prezentuj broń!
Tym honorowym gestem na publicznym placu pełnym wojska powitano procesję. Dzieci skupione, bez najmniejszej przeszkody kroczyły uroczyście naprzód. W pewnym momencie jakiś posłaniec konny, udający się do klasztoru zamienionego na koszary, chciał przejechać przez środek procesji. Spiął więc konia ostrogami, gdy nagle dowódca osłaniający dzieci zawołał: – Tędy nie wolno! Ponieważ jeździec zdawał się nie zważać na słowa komunarda, dowódca chwycił czym prędzej konia za uzdę i przeprowadził go wzdłuż procesji aż do końca ulicy. Na koniec rzekł spokojnie: – Tędydroga, mój przyjacielu!
Można sobie łatwo wyobrazić, jakie wrażenie zrobiło to na kapłanach, rodzicach i dzieciach. O niczym innym tego wieczoru nie mówiono.
Nazajutrz proboszcz wysłał posłańca do komunardów. Kapłan kazał spytać, kiedy ponownie będzie mógł wszystkich ich zastać razem?
– Wczorajszej kompanii już tu nie ma. Odesłano ją wieczorem na wały – odpowiedziano posłańcowi.
– A gdzie można znaleźć ich dowódcę? – zagadnął.
– Tego już więcej nie zobaczycie. Dziśrano wykonano na nim wyrok śmierci.
Ta wiadomość jak piorun poraziła księży i rodziców. Jak się później dowiedziałproboszcz, przełożeni kazali rozstrzelaćdowódcę. Egzekucji dokonano na terenie klasztoru oo. Dominikanów. Ów mężczyzna zginął, bo miał odwagę bronić czci Pana Boga. Według proboszcza,Bógokazałnieszczęśnikowi swoje miłosierdzie. Zginął on bowiem śmierciąmęczeńską.
iIustracja: Jacek Widor
Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…
U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.
Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.
W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.
Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.
Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.
W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…
Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.
oprac. Janusz Komenda
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdeczne Bóg zapłać za przesłanie pięknej figurki Matki Bożej. Tak bardzo czekałam na Mateczkę Najświętszą. Klękam codziennie i modlę się do Niej, prosząc o łaskę nawrócenia dla mojego męża i dzieci, którzy odeszli od Pana Boga. Będę nieustannie się za nich modlić i błagać o ich nawrócenie. Będę wypraszać i błagać Mateńkę o opiekę nad moimi wnukami, które też są daleko od Pana Boga, a ja nie mogę do nich dotrzeć, bo rodzice nie dają im przykładu. Zaznaczę, że dwóch wnuków mam za granicą i całkiem nie mam na nich wpływu. Pozostaje tylko wiara, nadzieja i modlitwa, że kiedyś moje prośby zostaną wysłuchane. Bardzo się cieszę, że mogę wspomagać Apostolat Fatimy drobnymi datkami, przez co inne rodziny mogą też poznawać to wielkie dzieło dla Matki Bożej. Zapewniam o moim wsparciu, dopóki Pan Bóg pozwoli. Dziękuję za wszystkie dewocjonalia, które do tej pory otrzymałam. Codziennie modlę się na podarowanym mi różańcu. Życzę zdrowia, dużo siły i wsparcia Mateńki Bożej w dalszym posługiwaniu. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać za to, że trafiłam do Apostolatu Fatmy i że Matka Boża mnie tam zaprowadziła. Był to zupełny przypadek, gdy na mojej drodze pojawiło się „Przymierze z Maryją”. Bardzo czekam na każdy kolejny numer, który czytam z wielką uwagą. Po przeczytaniu zanoszę do kościoła, aby ktoś inny mógł skorzystać i dowiedzieć się o „Przymierzu…”.
Maria
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Uważam, że jeśli chcemy zadbać o lepszą przyszłość kolejnych pokoleń, musimy zamieszczać na łamach „Przymierza…” artykuły nawiązujące do minionych pokoleń i ludzi, którzy byli wierni Panu Bogu, Ewangelii i żyli według zaleceń i wskazań Kościoła. Teraz widzimy, jaka jest moralność młodzieży, jakie słowa padają z ust nastolatków, nawet dziewcząt. Brak im jakichkolwiek autorytetów. Pokutuje podejście „róbta, co chceta” i, niestety, w ten sposób postępują… To straszne!
Bogusław z Milanówka
Szanowni Państwo!
Chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie przesyłki otrzymane w 2022 roku. Staram się je skrupulatnie przeglądać i czytać. Szczególnie dziękuję za kalendarz, z którego korzystam przez cały rok. Stoi zawsze na honorowym miejscu. Dziękuję bardzo za modlitwę i proszę o dalszą w 2023 roku. Życzę całej Redakcji błogosławieństwa Bożego i życzliwości ludzi w Waszym dziele nawracania na dobrą drogę wiary.
Teresa z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Mam propozycję kilku tematów, które myślę, że warto poruszyć na łamach „Przymierza z Maryją”. Proszę rozważyć publikację tekstów modlitw, aktów zawierzenia, proszę także o dalszą publikację tekstów o świętych wzorach do naśladowania. Warto również doradzić Czytelnikom, jak pomagać osobom uzależnionym.
Celina z Dolnośląskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami od siebie. W mojej rodzinie od 30 lat jest obecna modlitwa „Sen Najświętszej Maryi Panny”. Modlitwa ta pomaga nam w trudnych chwilach, niespodziewanych zdarzeniach, była wybawieniem w sytuacjach bez wyjścia – „A kto będzie odmawiał albo słuchał nie zginie na każdym miejscu; ani na wojnie, ani na drodze, a w którym domu ten sen będzie się znajdował, temu ani ogień szkodzić nie będzie”. Bardzo bym chciał, aby ta modlitwa została jak najszerzej rozpropagowana.
Jan z Lubuskiego
Szanowni Państwo!
Mam kilka propozycji tematycznych. Uważam, że dobrze by się stało, gdyby w pismach katolickich położyć większy nacisk na naukę historii Polski, propagować życiorysy wybitnych Polaków na przykład rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, generała Fieldorfa „Nila” czy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pokazujmy odważnie rolę Kościoła katolickiego w powstaniu cywilizacji łacińskiej, która zapanowała prawie na całym świecie. Teraz jest ona bardzo skutecznie zwalczana, a Europa traci swą wiodącą rolę i kroczy ku upadkowi.
Jan ze Skierniewic
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję Państwu za kontakt i przesłanie mi kalendarza „365 dni z Maryją”. Zawarte prawdy w otrzymanym liście wzruszają, bo dotyczą ogromnej roli Matki Najświętszej w naszym codziennym życiu oraz szerzącej się obojętności na wiarę chrześcijańską. Dziękuję bardzo za propagowanie modlitwy w „Przymierzu z Maryją”. Cieszę się, że jesteście, że mogę korzystać i potwierdzać w moim życiu opiekę i dobro Matki Bożej. Mam 88 lat i wszystko, co w życiu zdobyłam, stało się dzięki Maryi, do której zwracam się w modlitwie każdego dnia.
Zofia z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Moje dzieci i wnuki mają prawo jazdy, a tym samym własne auta. Jako matka i babcia chciałabym, aby w ich samochodach znajdował się wizerunek patrona kierowców św. Krzysztofa wraz z modlitwą. Myślę, że można którąś z akcji poświęcić kierowcom, aby pamiętali o modlitwie przed podróżą oraz o bezpieczeństwie podczas jazdy.
Teresa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Dostałam dyplom oraz Kartę Apostoła Fatimy, książkę o Ojcu Pio z poświęconym różańcem i obrazkiem z relikwią. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Akcje, które przeprowadzacie, są wspaniałe. Chciałabym, aby w „Przymierzu z Maryją” było jeszcze więcej listów od Czytelników, więcej świadectw – to ludzi bardzo interesuje. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask.
Halina z Gdyni