Żył sobie w Anglii chłopiec o imieniu Antoś. Pochodził on z protestanckiej rodziny. Protestanci, którzy stanowią większość mieszkańców Anglii, są znani z tego, że nie oddają czci Matce Bożej, nie uznają zwierzchności Watykanu i Ojca Świętego, a katolików nazywają często pogardliwie „papistami”. Za podstawę swojej wiary i najwyższy autorytet uważają Pismo Święte.
Pewnego razu Antoś, wracając z kolegami ze szkoły, wiedziony ciekawością wszedł do kaplicy katolickiej, w której właśnie odmawiano Różaniec. Po raz pierwszy w swoim życiu usłyszał modlitwę Zdrowaś Maryjo. Oczarowany jej treścią, powtarzał ją w duchu tak długo, aż dokładnie zapamiętał każde słowo.
Gdy w końcu dotarł do domu, z dziecięcą szczerością i radością pobiegł do matki i wyrecytował jej cały tekst nowo poznanej modlitwy. Matka, która była protestantką, bardzo się oburzyła, zganiła go ostro i zakazała najsurowiej, aby nie ważył się więcej powtarzać tego „zabobonu papistów”. Antoś usłuchał i matka odtąd nie słyszała tych pięknych słów pozdrowienia anielskiego, choć one tym potężniej rozlegały się w duszy jej syna.
Pewnego dnia, gdy udawał się z rodzicami do zboru protestanckiego, znalazł Biblię. Otworzył ją i natrafił na miejsce w Ewangelii, w którym św. Łukasz opisuje tajemnicę Zwiastowania i podaje słowa pozdrowienia archanielskiego: Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą…
Uradowany chłopiec pokazał matce to miejsce i zapytał: – Dlaczego mama nazywa to zabobonem papistów, skoro jest to tak wyraźnie napisane w Piśmie Świętym? Jeśli Archanioł tak pozdrowił Maryję, dlaczego my nie moglibyśmy tak samo czynić? Przecież Mama zawsze powołuje się na Pismo Święte? Matka nic nie odpowiedziała, bo zarzut chłopca był bardzo słuszny. Od tej pory chłopiec tylko w skrytości powtarzał sobie swoją ulubioną modlitwę: Zdrowaś Maryjo.
Mając lat 13 Antoś natrafił na słowa modlitwy Magnificat. Czytał ją z uwagą i dziwił się bardzo słowom Najświętszej Maryi Panny: Albowiem odtąd błogosławioną mnie zwać będą wszystkie narody.
Pewnego razu w salonie jego matki spotkało się kilku protestantów i wyśmiewało się z czci, jaką katolicy oddają Matce Bożej. Bardzo zabolało to dorastającego chłopca. Długo się nie zastanawiając, wystąpił więc w obronie czci Maryi i zawołał: – Jakże wy się samym sobie sprzeciwiacie! Mówicie, że Biblia jest jedyną podstawą i regułą naszej religii. Dlaczego więc nie słuchacie tej samej Biblii, kiedy wam mówi, tak jak wszystkim narodom, abyście czcili i nazywali błogosławioną Matkę Boga? Na te słowa rozgniewana matka Antosia zawołała: – Ten chłopiec gotów nam narobić wstydu i zostać katolikiem!
I rzeczywiście, gdy tylko Antoś ukończył 18 lat, porzucił protestantyzm i został katolikiem. Namawiał też swoją siostrę, aby poszła za jego przykładem. Ta jednak nie chciała o tym słyszeć. – Wiesz, że bardzo kocham moje dzieci, ale wolałabym je zabić, niż pozwolić, aby wstąpiły do tej przebrzydłej katolickiej sekty – rzekła do brata. Po takiej odpowiedzi Antoni już więcej nie nalegał. Zaczął się tylko gorliwie modlić o nawrócenie swych najbliższych.
Razu jednego ujrzał swoją siostrę płaczącą i bardzo smutną, gdyż jej dzieci ciężko zachorowały i były umierające. – Zmów ze mną „Zdrowaś Maryjo”, a zobaczysz, że Maryja uzdrowi twoje dzieci – zaproponował Antoni zatroskanej siostrze. Nie mając żadnej innej nadziei i ratunku, zrozpaczona siostra upadła na kolana i modliła się z bratem: Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Modlitwa wypływająca z cierpiącego serca ziemskiej matki obudziła współczucie u Matki wszystkich ludzi i została wysłuchana. Dzieci wkrótce powróciły do zdrowia.
Pod wpływem tej wielkiej łaski Matki Najświętszej Antoni natychmiast porzucił pracę inspektora celnego i wstąpił do seminarium duchownego. Po kilku latach został katolickim kapłanem i gorliwym czcicielem Najświętszej Maryi Panny. Siostra jego porzuciła protestantyzm i przeszła na łono Kościoła katolickiego.
Oto triumf pobożnej modlitwy i silnej wiary!
Powyższe opowiadanie ukazało się w „Rycerzyku Niepokalanej” (10/1935). Ze względu na zmiany, które zaszły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w języku polskim, w opowiadaniu dokonano zmian stylistycznych dla lepszego zrozumienia treści.
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel