Wielu inteligentnych ludzi, światłych redaktorów, a nawet nie mniej światłych kapłanów zżyma się na polski katolicyzm ludowy. Że taki płytki, zamknięty, klerykalny, pozbawiony głębszej refleksji, rytualny, maryjny… To wszystko w ich mniemaniu jest złe.

W zamian proponują między innymi „otwarcie na świat” i „głęboką” teologię. Otwarcie na świat ma się jednak objawiać nie tyle zwiększonym zapałem misyjnym i zdobywaniem dla Chrystusa nowych dusz, lecz tolerancją i aprobatą tego, czego naucza i co praktykuje współczesny, odległy od katolicyzmu świat.

A „głęboka” współczesna teologia? Jeśli jej się przyjrzymy bliżej, to jest ona taką nauką, która niestety w przeważającej mierze naszą wiedzę o Bogu zaciemnia i spycha nas na manowce herezji. Teologia ta – w imię dziwacznie pojętego „chrystocentryzmu” – zazwyczaj umniejsza rolę Maryi w dziele zbawienia albo wręcz ją bezpardonowo pomija.
 
Kanonizowany 27 kwietnia bieżącego roku Jan Paweł II za dewizę swej papieskiej posługi obrał hasło Totus Tuus (Cały Twój), zaczerpnięte z Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwika Marii Grignion de Montfort. Niech kanonizacja papieża‑Polaka zachęci nas do wyznania: Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Praebe mihi cor Tuum, Maria – Jestem cały Twój i wszystko, co moje, do Ciebie należy. Przyjmuję Ciebie całym sobą. Daj mi Swoje serce, Maryjo.

Swoistym „papierkiem lakmusowym” naszej wiary jest stosunek do Matki Najświętszej. Im bardziej maryjny jest nasz katolicyzm, tym większą mamy pewność, że nie pobłądzimy. Musimy mieć świadomość, że to właśnie Maryja jest absolutnie „chrystocentryczna”. Jedynym sensem życia Bożej Rodzicielki był bowiem Jej ukochany Syn – Jezus Chrystus, Bóg – Człowiek. I pełnienie Jego woli było celem, który udało się Najświętszej Pannie osiągnąć w stopniu doskonałym.
 
Tak się szczęśliwie złożyło, że najpiękniejszy miesiąc w roku – maj, rozśpiewany jest w Polsce na cześć Maryi, gdy w kościołach, przy krzyżach i kapliczkach przydrożnych wciąż rozbrzmiewają słowa Litanii Loretańskiej. Oto właśnie przejaw naszego katolicyzmu ludowego, który jest fenomenem na skalę światową. Tego nam zazdroszczą inni. Niech więc ta nasza tradycja, wynikająca z miłości i przywiązania do Matki Zbawiciela będzie powodem do chwały.
 
Drodzy Przyjaciele! Praktykujmy ludowy katolicyzm, pamiętając przy tym, że mamy obowiązek pogłębiania naszej wiary. Odżywiajmy ją pobożną obecnością na Mszy Świętej, sakramentami i dobrą lekturą. Bądźmy maryjni. Dajmy się prowadzić Matce Bożej – Ona jest przewodniczką pewną do Nieba!

W Jezusie i Maryi

Bogusław Bajor

redaktor naczelny