Temat numeru
 
Daj świadectwo życia sakramentalnego!
Jak otworzyć Niebo? Co robić, by utrzymywać stały kontakt z naszym największym Przyjacielem? Jak skutecznie pukać do Nieba bram? Pamiętam, jak podczas rekolekcji, gdy byłem jeszcze kilkulatkiem, ksiądz podawał „numer telefonu” do Pana Boga: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego...”. Jako dojrzali chrześcijanie dodajmy z pełną świadomością jeszcze te słowa: kontakt człowieka z Bogiem wymaga najpierw wiary, a potem stałego umacniania jej przez sakramenty święte – widzialne znaki, jakie ustanowił Jezus Chrystus, przez które daje On ludziom Łaskę.

– One są po to stworzone, aby nam tutaj, na ziemi, było dobrze, nie mówiąc już o Niebie. Trzeba chodzić do kościoła i przyjmować sakramenty! – mówi Ireneusz Dudek, popularny muzyk i wokalista bluesowy „Shakin’ Dudi”. – Bądźcie otwarci na Ducha Świętego, aby siebie udoskonalać i przez to udoskonalać innych. To jest nasz obowiązek i dzięki temu naprawdę będziecie szczęśliwi.

Takich świadectw życia sakramentalnego wokół nas jest naprawdę wiele. I wśród osób znanych, i pośród tych „zwykłych”-niezwykłych chrześcijan żyjących obok nas.
Złe duchy wyszły jak cienie...

Katalog sakramentów świętych otwiera Chrzest święty, który jest uwolnieniem od grzechu. Nie tylko pierworodnego – w przypadku gdy przyjmuje go osoba dorosła. Doskonałym przykładem mocy tego obrzędu jest niedawno wyświęcony ksiądz Sergiusz Orzeszko IBP, syn PRL-owskiego dyplomaty, agnostyka. Po urodzeniu, bez wiedzy rodziców został... rytualnie ofiarowany szatanowi, żył w środowisku buddyjskim, potem wpadł w szpony praktyk okultystycznych... Ale przyszło nawrócenie i otrzymał łaskę wiary. I to właśnie ten sakrament uwolnił go od wszelkiego Złego: – Po trzech miesiącach przygotowania otrzymałem Chrzest – powiedział ks. Orzeszko w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”. – Choć byłem przypadkiem nadającym się do egzorcyzmów, nie byłem odrębnie egzorcyzmowany. To się odbyło przy Chrzcie. Złe duchy wyszły wtedy ze mnie jak cienie – bez bólu.

Zbawienne działanie spowiedzi

Ale taki jednorazowy egzorcyzm chrzcielny nie wystarczy. Życie rodzinne, prywatne, zawodowe dostarcza wielu okazji do grzechu. Diabeł nie śpi, dlatego Chrystus zostawił nam kapitalną receptę na codzienne upadki – sakrament Pokuty. Jadwiga Basińska z grupy Mumio wyjawia nam zbawienne działanie spowiedzi św. w jej życiu: – Bardzo trudno jest stworzyć zespół, który ze sobą razem pracuje, żeby starać się być w szczerości ze sobą i jak najbardziej uczciwie, i żeby prędzej czy później ten zespół się nie rozpadł. Wiadomo, że jesteśmy słabi, jesteśmy narażeni na pokusy zazdrości i tego, że ktoś jest w czymś lepszy albo gorszy. To też nas dopadało i dopada. Jeździliśmy do ks. Stefana Czermińskiego sukcesywnie takim naprawdę „nabuzowanym” samochodem, „nabuzowanym” naszymi sądami i wzajemnymi niechęciami. Po spowiedzi mieliśmy jasność i pewność, i czuliśmy się wolni, i Jezus ściągał z nas te wszystkie nasze grzechy, które dotyczyły wzajemnych relacji i obciążania siebie różnymi rzeczami. Ja myślę, że to jest jeden z powodów, dla których ciągle jesteśmy razem zawodowo jako grupa.

Cud Eucharystii

Kolejnym, jeszcze silniejszym wsparciem dla nas nędznych jest pamiątka Ostatniej Wieczerzy Zbawiciela – ­Eucharystia i sakrament Komunii Świętej. Przyjmując Ciało Chrystusa, stajemy się przez moment swoistym tabernakulum. Uczestnicząc we Mszy św., towarzyszymy Panu Jezusowi w drodze na Kalwarię, na śmierć, a przystępując do Komunii św., bierzemy udział w Jego uczcie. – Ale jak mówić o tym, że w tym maluteńkim kawałeczku chleba i w tych trzech łykach wina jest ukryty Bóg? To są po prostu rzeczy tak absurdalne dla dzisiejszego świata, że w ogóle jak prowadzić dyskusję z kimś, kto uważa to za jakąś bzdurę, za jakąś brednię? – pyta Adam Szewczyk, muzyk związany ze sceną chrześcijańską. Dla niedowiarków litościwy Pan Bóg zsyła cuda eucharystyczne, których dotąd Kościół uznał na całym świecie aż 130! Najnowszy jest badany w Sokółce koło Białegostoku.

Piękne doświadczenie łask, jakie spływają na nas podczas Eucharystii, przeżył śp. Piotr „Stopa” Żyżelewicz, niedawno zmarły jeden z najbardziej znanych polskich perkusistów. – Po spowiedzi wszedłem do kościoła, pamiętam, że przy prezbiterium było bardzo dużo ludzi. W czasie Eucharystii okazało się, że cały mój świat stanął do góry nogami. Zauważyłem, że z ołtarza, który był dla mnie taką jasną plamą na tle tłumu ludzi, który tam siedział, spływa radość. Nie wiem, jak to opisać – raz w życiu miałem taką sytuację. To doświadczenie było takie, że z ołtarza powoli – tak jak spływa olej – spływała radość. Płynęła ona w niesamowitej ilości, przenikała mnie, a ja wciąż byłem zamknięty w swojej studni. Nagle doświadczyłem tego, że Ktoś zaczął tę studnię napełniać swą niesamowitą radością. Był to Jezus, Jezus Eucharystyczny – powiedział Marcinowi Jakimowiczowi w książce-wywiadzie Radykalni.

W sakramencie małżeństwa staliśmy się jednością

Czytałem ostatnio, że co czwarte małżeństwo w Polsce się rozpada... Na szczęście jest wokół nas wiele małżeństw świadczących o świętości tego pięknego sakramentu, którego – w obecności Jezusa Chrystusa – sobie nawzajem udzielili. W świecie, w którym coraz głośniej mówi się o partnerstwie, braku zobowiązań i „wolności”, żyją też pary, które pokazują, że związek zbudowany na Skale (jaką jest Chrystus) gwarantuje powodzenie.

Kiedy poznałem się z moją dziewczyną, chcieliśmy budować nasze małżeństwo na jakimś fundamencie, który się nie rozwali po miesiącu, dwóch miesiącach albo po paru latach – mówi Robert „Litza” Friedrich, twórca Arki Noego i 2 Tm 2,3. – Dziś mam siódemkę dzieci, mam żonę. Jakbym teraz powiedział, że moim krzyżem jest być mężem i ojcem, to wielu mogłoby się zgorszyć, ale przecież na krzyżu jest życie. Jeśli małżeństwo jest krzyżem Zmartwychwstałego Chrystusa, to człowiek na tym krzyżu wypoczywa i jest zadowolony, i czuje, że to życie ma sens, i to cierpienie na krzyżu też ma sens. Ale kiedy człowiek nie akceptuje swego krzyża, jest mu bardzo trudno. Wystarczy spojrzeć wstecz na nasze rodziny, na naszych rodziców, którzy nie wytrzymali tego krzyża i krzyż ich przygniótł. Po prostu się rozwiedli: rodzice moi i mojej żony.

Jesteśmy powołani do świętości

Cieszmy się zatem, że dostaliśmy łaskę wiary już teraz, pielęgnujmy ją w sobie, pomnażajmy, dzielmy się nią z innymi, nie zrażając niepowodzeniami. Jeśli już nastąpią – mamy na ratunek sakramenty święte. Ważne jest, by pamiętać o tym każdego dnia. – Bardzo istotną rzeczą z punktu widzenia rozwoju naszej wiary w nas samych jest to, abyśmy potrafili uobecniać Chrystusa w naszym życiu na co dzień – radzi Przemysław Babiarz, dziennikarz telewizyjny. – Aby On był w naszym życiu postacią centralną, nie drugo– czy trzeciorzędną, nie taką, której dajemy to, co nam zbywa, czyli jakiś taki czas, który ostatecznie jakoś wyszperaliśmy. Nie! Postacią centralną, w stosunku do której orientujemy wszystkie nasze wybory i wszystkie nasze działania. Wtedy jak gdyby będziemy mieli moc, będziemy mieli łaskę.

To zaledwie kilka świadectw życia sakramentalnego. Przykłady z życia ludzi znanych, ale... rozejrzyjmy się wokoło – spytajmy znajomych, rodzinę, może spójrzmy na samych siebie... Ja dobrze znam człowieka, który jeśli nie przyjmie Komunii św. lub zbyt długo zwleka ze spowiedzią, staje się nie do zniesienia w domu i na coraz więcej pozwala kusicielowi. Zbyt dobrze znam tego człowieka...

Każdy z nas na co dzień świadczy o życiu sakramentalnym – czy to żyjąc w Małżeństwie, czy Kapłaństwie, regularnie uczęszczając na Msze św. niedzielne, często przystępując do sakramentu Pokuty oraz Komunii św., wreszcie – całym swoim życiem dając świadectwo wiary. Bo jesteśmy powołani do świętości. Wszyscy.

Michał Wikieł
 
 
 


NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego