Choć wielu naszych Czytelników słyszało już o objawieniach w Fatimie, w Lourdes czy Guadalupe, to część być może nic nie wie na temat przesłania Maryi przekazanego trzem uczennicom w Kibeho. Ta niewielka wioska położona na południu Rwandy szybko stała się jedynym afrykańskim sanktuarium maryjnym. Matka Boża w latach 1981-1989 kilkakrotnie ukazywała się tutaj uczennicom liceum, ubolewając nad stanem wiary młodych ludzi, zepsuciem polityków i szerzącym się na świecie bezprawiem. Przypominała o konieczności pokuty i nawrócenia. Dokładnie przepowiedziała straszliwe ludobójstwo, które dotknęło Rwandę kilkanaście lat później. Objawienia z Kibeho zostały oficjalnie uznane przez Kościół w 2001 roku.
Rwanda. Początek 1980 roku to smutny czas. W całym kraju miały miejsce akty wandalizmu. Kradzione i niszczone były figury Matki Bożej. Mało kto odmawiał Różaniec. Nawet sami duchowni rzadko kiedy przypominali o tej modlitwie, ulegając wpływowi fałszywych teologów, twierdzących, że to nabożeństwo straciło sens. Niewiele później, w momencie powszechnej apatii i zniechęcenia, w tym kraju objawiła się Ta, o której niemal zapomniano – Matka Najświętsza.
Wizjonerki, którym ukazała się Maryja, uczęszczały do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne. Większość spośród 120 uczniów stanowili katolicy, jednak młodzież pod względem moralnym pozostawiała wiele do życzenia…
Pierwsze objawienie
Jako pierwsza widzenie miała szesnastoletnia bardzo pobożna dziewczyna, Alphonsine Mumureke. Objawienie miało miejsce w sobotę, 28 listopada 1981 roku o godz. 12.35. Alphonsine wspominała: – Byłam w jadalni i rozdawałam posiłki. Nagle usłyszałam głos. Maryja mówiła: „Moja córko, oto jestem”.
Dziewczyna wyznała, że wyszła na korytarz i zobaczyła bardzo piękną kobietę. Uklękła, uczyniła znak krzyża, a następnie zapytała: Kim jesteś? Maryja odpowiedziała: NdiNyinaWaJambo (co w miejscowym języku oznacza: Jestem Matką Słowa).
Matka Boża zapewniła, że wie, iż Alphonsine Ją kocha, ale chciałaby, aby także inni uczniowie mieli tak głęboką wiarę, ponieważ nie wierzą oni wystarczająco.
Od samego początku nikt nie wierzył w to, co mówiła Alphonsine. Tymczasem Dziewica ukazywała jej się ponownie 29 listopada i w prawie każdą niedzielę grudnia. Z powodu tych nadzwyczajnych odwiedzin dziewczyna wiele wycierpiała przez szyderstwa i kpiny swoich rówieśników.
Nadzwyczajne zjawiska
8 maja 1982 roku Alphonsine poskarżyła się Matce Bożej: Ludzie mówią, że jestem szalona. W tym dniu uczniowie i nauczyciele ze szkoły byli świadkami wielu znaków na niebie. Obserwowali oni taniec słońca od lewej do prawej strony, w górę i w dół, zniknięcie słońca i pojawienie się zielonkawego księżyca, taniec gwiazd, świetliste krzyże itp.
Alphonsine podała Matce Bożej różańce do poświęcenia. Jeden z nich stał się niezwykle ciężki. Trudno go było unieść. Należał do uczennicy, która najzajadlej krytykowała objawienia…
Matka Słowa poleciła Alphonsinie przekazywać osobiste orędzia skierowane do konkretnych osób i wskazówki dla zgromadzeń zakonnych, a także treści dotyczące przyszłości Rwandy.
W swoich rozmowach z Maryją wizjonerka zachowywała zawsze wielką prostotę. Zwracała się do Niej: Umubyeyi, co w języku kinyarwanda znaczy Mamusiu.
Alphonsine wielokrotnie podkreślała, że Maryja przybyła do Kibeho, aby przygotować świat na przyjście swojego Syna. Matka Słowa miała wielokrotnie mówić o cierpieniu. Powtarzała, że nie ma innej drogi do Nieba, jak przez cierpienie.
Dziewczyna niekiedy przez czternaście dni z rzędu pościła i umartwiała się. Modliła się i śpiewała. Prosiła o łaskę dla tych, którzy grzeszą wskutek nienawiści. W swoich modlitwach Alphonsine nigdy nie zapominała o duchownych i młodzieży. Modliła się o pokój, za biskupów Rwandy, władze państw i cały świat.
Podczas ostatniego objawienia, 28 listopada 1989 roku Matka Boża skierowała swe przesłanie do polityków rządzących światem: Mówię do was, którzy posiadacie władzę, a którzy reprezentujecie naród: ratujcie ludzi, a nie bądźcie ich oprawcami. Nie okradajcie ich, dzielcie się z innymi. Uważajcie, aby nie tyranizować tych, którzy chcą wytknąć wam błędy. Mówię to do was, powtarzam wam: nie wolno nic złego czynić tym, którzy kochają bliźnich, stają w ich obronie, walczą o poszanowanie dla ich życia i dla prawdy, są dobrzy i walczą o to, aby Bóg był kochany i czczony.
Świat zmierza w otchłań…
Wieczorem 12 stycznia 1982 roku Matka Boża ukazała się po raz pierwszy siedemnastoletniej Nathalie Mukamazimpaka. Była ona skromna i pobożna. Nathalie mówiła przede wszystkim o chrześcijańskim sensie cierpienia i dała tego przykład swoim życiem.
5 sierpnia 1982 roku Maryja skarżyła się: Mówię do was, ale nie słuchacie. Chcę was podźwignąć, a wciąż nie chcecie wstać. Wołam was, a udajecie głuchych. Kiedy zaczniecie czynić to, o co was proszę? Jesteście obojętni na wszystkie Moje wezwania. Kiedy zaczniecie interesować się tym, co pragnę wam powiedzieć? Daję wam wiele znaków, a ciągle nie wierzycie. Jak długo jeszcze będziecie głusi na Moje wezwania?
Madonna w rozmowie z Nathalie mówiła także: Świat podąża bardzo złą drogą; popełnia się wiele grzechów, królują perfidia i rywalizacja, nie ma zgody. (…) Świat zmierza do tego, by zapaść się w otchłań, zlewa się w jedno obrzydliwe państwo; i jeśli nie będziecie żałować i nie przemienicie waszych serc, wszyscy zapadniecie się w otchłań.
Na świecie króluje egoizm, nienawiść, nieczystość i bezbożność. Z tego powodu należy niezwłocznie żałować, nie zatwardzać serca, wyrzec się grzechu i praktykować Boże Przykazania.
Maryja powiedziała też Nathalie, że przez większość swego życia będzie cierpieć. 3 września 1983 roku dziewczyna odpowiedziała: Przyjmuję drogę, którą chcesz mnie prowadzić, bez względu na to, czy będzie to droga cierpienia, czy droga radości. Maryja wyjaśniła, że poprzez cierpienie ratuje siebie i bliźnich, ponieważ w cierpieniu daje się dowód prawdziwej miłości.
Koronka do Siedmiu Boleści NMP
Spośród tych wydarzeń najbardziej wszystkich zdumiał fakt objawienia się Matki Słowa Marie‑Claire Mukangango, która nie wierzyła w to, co mówiła Alphonsine, i najzajadlej ją atakowała.
Samo życie duchowe Marie‑Claire pozostawiało wiele do życzenia. Ceniona przez koleżanki, mająca na nie ogromny wpływ, zginie później wraz z mężem w wojnie, którą dokładnie przepowiedziała Matka Boża.
Mimo wielu wad, jakie miała Marie‑Claire, Matka Słowa właśnie jej powierzyła ważne zadanie – krzewienie nabożeństwa do Siedmiu Boleści NMP.
Matka Boża ukazywała się dziewczynie od 2 marca 1982 do 15 września 1982 roku. Od tamtej pory Marie‑Claire powtarzała, że trzeba rozważać Mękę Jezusa i głęboką boleść Jego Matki. Trzeba odmawiać Różaniec i Koronkę do Siedmiu Boleści NMP, żeby otrzymać łaskę żalu za grzechy.
Maryja ubolewała, że wielu ludzi popełnia grzechy, ale wszyscy zachowują się tak, jakby nic złego nie zrobili. Podczas pierwszego objawienia Maryja mówiła: Ludzie współcześni nie czują już tego zła, które czynią. Kiedy ktoś popełni grzech, nie przyznaje się, że źle postąpił. Proszę was, żałujcie za grzechy. Jeśli będziecie odmawiać tę Koronkę, rozważając ją, będziecie mieli siłę do wzbudzenia w sobie skruchy. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już prosić o przebaczenie. Ci ludzie znów krzyżują Syna Bożego. Przyszłam wam o tym przypomnieć, szczególnie tu, w Rwandzie, gdyż znajduję tu jeszcze ludzi pokornych, którzy nie są przywiązani do bogactw ani do pieniędzy.
15 sierpnia 1982 roku dziewczyna ujrzała siebie stojącą pośrodku dużego ciernistego krzewu. Siedem razy upadła w cierniste krzaki, a Maryja powiedziała: Upadłaś siedem razy w ciernie, abym mogła poruszyć zatwardziałe serca ludzi. Świat jest chory, moje dzieci, musicie się umartwiać, żeby pomóc Jezusowi w zbawieniu świata.
Straszna przepowiednia
W Kibeho Matka Boża zapowiedziała, że w Rwandzie będą się działy straszne rzeczy. Maryja mówiła, że jeżeli ludzie się nie nawrócą, to przez trzy dni i trzy noce będą panowały ciemności, i że ocaleją ci, którzy będą wtedy mieć w swoich domach zapalone świece rwandyjskie własnoręcznie zrobione. W 1983 roku Matka Słowa ukazała uczennicom rzeki pełne krwi, mordujących się ludzi, porozrzucane i pozbawione głów zmasakrowane ciała, których nie miał kto pochować.
Ta straszna przepowiednia sprawdziła się w 1994 roku. Podczas bratobójczych walk między plemionami Hutu i Tutsi zginęło ponad milion osób, a tysiące zostało okaleczonych. Ludzie ginęli z rąk swoich sąsiadów, ścinani i okaleczani maczetami albo paleni żywcem. Kobiety i dziewczynki gwałcono, a następnie zabijano. Noworodki rozbijano o ścianę, ciężarnym rozcinano brzuchy. Dzieci zabijano na oczach matek, żony mordowano przed mężami. Okaleczano, obcinano kończyny, dokonywano masakr w kościołach i szpitalach…
Księża, gdy dziewczęta przekazywały słowa Matki Bożej o straszliwym ludobójstwie, które miało się wydarzyć, nie dowierzali. Tymczasem zapowiedziane ciemności strasznego terroru wojennego trwały dokładnie trzy miesiące: od kwietnia do lipca 1994 roku. Misjonarze opowiadali, że rodziny, u których podczas straszliwych masakr paliły się poświęcone świece, ocalały!
Zapowiedź ludobójstwa w Rwandzie stała się jednym z głównych powodów, które doprowadziły władze kościelne do uznania objawień w Kibeho.
Najświętsza Maryja Panna ostrzegła także, że swoboda seksualna może doprowadzić do katastrofy. Matka Słowa wzywała cały świat – tak jak w Fatimie – do modlitwy, postu i pokuty, dla uniknięcia wojny i kary.
29 czerwca 2001 roku objawienia Matki Bożej Bolesnej w Kibeho, zostały uznane za autentyczne.
Od czasu objawień miały miejsce spektakularne fale nawróceń, ale też straszliwe zbrodnie. Jeszcze w 1995 roku wojska Tutsi zamordowały w świątyni w Kibeho około 3 tysięcy ludzi z plemienia Hutu. Była to zemsta za zbrodnie popełnione przez Hutu podczas masakry dokonanej rok wcześniej.
Jak wspomina jeden z miejscowych misjonarzy, przed wojną do Kibeho przybywało dziesięć razy więcej pielgrzymów niż obecnie. Była radość i skupienie. Ale pomimo początkowej fali nawróceń, ludzie znowu zapomnieli o błagalnym wołaniu Matki Słowa, wzywającej do pokuty i modlitwy. Chęć zemsty wydaje się być większa niż chęć nawrócenia.
Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…
U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.
Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.
W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.
Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.
Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.
W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…
Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.
oprac. Janusz Komenda
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdeczne Bóg zapłać za przesłanie pięknej figurki Matki Bożej. Tak bardzo czekałam na Mateczkę Najświętszą. Klękam codziennie i modlę się do Niej, prosząc o łaskę nawrócenia dla mojego męża i dzieci, którzy odeszli od Pana Boga. Będę nieustannie się za nich modlić i błagać o ich nawrócenie. Będę wypraszać i błagać Mateńkę o opiekę nad moimi wnukami, które też są daleko od Pana Boga, a ja nie mogę do nich dotrzeć, bo rodzice nie dają im przykładu. Zaznaczę, że dwóch wnuków mam za granicą i całkiem nie mam na nich wpływu. Pozostaje tylko wiara, nadzieja i modlitwa, że kiedyś moje prośby zostaną wysłuchane. Bardzo się cieszę, że mogę wspomagać Apostolat Fatimy drobnymi datkami, przez co inne rodziny mogą też poznawać to wielkie dzieło dla Matki Bożej. Zapewniam o moim wsparciu, dopóki Pan Bóg pozwoli. Dziękuję za wszystkie dewocjonalia, które do tej pory otrzymałam. Codziennie modlę się na podarowanym mi różańcu. Życzę zdrowia, dużo siły i wsparcia Mateńki Bożej w dalszym posługiwaniu. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać za to, że trafiłam do Apostolatu Fatmy i że Matka Boża mnie tam zaprowadziła. Był to zupełny przypadek, gdy na mojej drodze pojawiło się „Przymierze z Maryją”. Bardzo czekam na każdy kolejny numer, który czytam z wielką uwagą. Po przeczytaniu zanoszę do kościoła, aby ktoś inny mógł skorzystać i dowiedzieć się o „Przymierzu…”.
Maria
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Uważam, że jeśli chcemy zadbać o lepszą przyszłość kolejnych pokoleń, musimy zamieszczać na łamach „Przymierza…” artykuły nawiązujące do minionych pokoleń i ludzi, którzy byli wierni Panu Bogu, Ewangelii i żyli według zaleceń i wskazań Kościoła. Teraz widzimy, jaka jest moralność młodzieży, jakie słowa padają z ust nastolatków, nawet dziewcząt. Brak im jakichkolwiek autorytetów. Pokutuje podejście „róbta, co chceta” i, niestety, w ten sposób postępują… To straszne!
Bogusław z Milanówka
Szanowni Państwo!
Chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie przesyłki otrzymane w 2022 roku. Staram się je skrupulatnie przeglądać i czytać. Szczególnie dziękuję za kalendarz, z którego korzystam przez cały rok. Stoi zawsze na honorowym miejscu. Dziękuję bardzo za modlitwę i proszę o dalszą w 2023 roku. Życzę całej Redakcji błogosławieństwa Bożego i życzliwości ludzi w Waszym dziele nawracania na dobrą drogę wiary.
Teresa z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Mam propozycję kilku tematów, które myślę, że warto poruszyć na łamach „Przymierza z Maryją”. Proszę rozważyć publikację tekstów modlitw, aktów zawierzenia, proszę także o dalszą publikację tekstów o świętych wzorach do naśladowania. Warto również doradzić Czytelnikom, jak pomagać osobom uzależnionym.
Celina z Dolnośląskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami od siebie. W mojej rodzinie od 30 lat jest obecna modlitwa „Sen Najświętszej Maryi Panny”. Modlitwa ta pomaga nam w trudnych chwilach, niespodziewanych zdarzeniach, była wybawieniem w sytuacjach bez wyjścia – „A kto będzie odmawiał albo słuchał nie zginie na każdym miejscu; ani na wojnie, ani na drodze, a w którym domu ten sen będzie się znajdował, temu ani ogień szkodzić nie będzie”. Bardzo bym chciał, aby ta modlitwa została jak najszerzej rozpropagowana.
Jan z Lubuskiego
Szanowni Państwo!
Mam kilka propozycji tematycznych. Uważam, że dobrze by się stało, gdyby w pismach katolickich położyć większy nacisk na naukę historii Polski, propagować życiorysy wybitnych Polaków na przykład rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, generała Fieldorfa „Nila” czy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pokazujmy odważnie rolę Kościoła katolickiego w powstaniu cywilizacji łacińskiej, która zapanowała prawie na całym świecie. Teraz jest ona bardzo skutecznie zwalczana, a Europa traci swą wiodącą rolę i kroczy ku upadkowi.
Jan ze Skierniewic
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję Państwu za kontakt i przesłanie mi kalendarza „365 dni z Maryją”. Zawarte prawdy w otrzymanym liście wzruszają, bo dotyczą ogromnej roli Matki Najświętszej w naszym codziennym życiu oraz szerzącej się obojętności na wiarę chrześcijańską. Dziękuję bardzo za propagowanie modlitwy w „Przymierzu z Maryją”. Cieszę się, że jesteście, że mogę korzystać i potwierdzać w moim życiu opiekę i dobro Matki Bożej. Mam 88 lat i wszystko, co w życiu zdobyłam, stało się dzięki Maryi, do której zwracam się w modlitwie każdego dnia.
Zofia z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Moje dzieci i wnuki mają prawo jazdy, a tym samym własne auta. Jako matka i babcia chciałabym, aby w ich samochodach znajdował się wizerunek patrona kierowców św. Krzysztofa wraz z modlitwą. Myślę, że można którąś z akcji poświęcić kierowcom, aby pamiętali o modlitwie przed podróżą oraz o bezpieczeństwie podczas jazdy.
Teresa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Dostałam dyplom oraz Kartę Apostoła Fatimy, książkę o Ojcu Pio z poświęconym różańcem i obrazkiem z relikwią. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Akcje, które przeprowadzacie, są wspaniałe. Chciałabym, aby w „Przymierzu z Maryją” było jeszcze więcej listów od Czytelników, więcej świadectw – to ludzi bardzo interesuje. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask.
Halina z Gdyni