Cudowne wydarzenia
 
Św. Helena odnajduje Krzyż Chrystusa
Agnieszka Stelmach

Św. Jan Damasceński napisał jakże ważne słowa: Krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa, a nie cokolwiek innego, zwyciężył śmierć, zgładził grzech praojca, pokonał piekło, darował nam zmartwychwstanie, udzielił siły do wzniesienia się ponad doczesność i ponad samą śmierć, zgotował powrót do dawnej szczęśliwości, otworzył bramy raju, umieścił naturę naszą po prawicy Boga, uczynił nas Jego dziećmi i dziedzicami. Oto historia odnalezienia „narzędzia zbawienia”, na którym umarł Chrystus Pan.

Gdy Jezus skonał, zdjęto Go z Krzyża, zawinięto w płótna i złożono w grobie. Jego Krzyż, a także krzyże dwóch łotrów zostały wrzucone do zapadliny skalnej na wzgórzu Golgoty, a następnie przysypane ziemią i gruzem, aby chrześcijanie nie mieli do niego dostępu. Przez długi czas odnalezienie Drzewca Świętego, na którym ukrzyżowano Syna Bożego, nie było możliwe.

W 132 roku, po powstaniu Bar Kochby, cesarz Hadrian ukarał Żydów i zamienił Jerozolimę w miasto pogańskie. Na miejscu męki Jezusa wybudował świątynię poświęconą pogańskim bóstwom: Jowiszowi i Wenus. Dopiero po blisko dwustu latach od tego wydarzenia, już po ogłoszeniu tzw. edyktu mediolańskiego, zadania odszukania cennej relikwii podjęła się w sędziwym wieku cesarzowa Helena, matka Konstantyna Wielkiego.

Pod tym znakiem zwyciężysz!


W 312 roku cesarz Konstantyn Wielki, który nie był chrześcijańskim władcą, w czasie bitwy z Maksencjuszem o tron cesarstwa rzymskiego prosił Boga o pomoc w pokonaniu przeciwnika. Według tradycji cesarz miał ujrzeć na niebie świetlisty krzyż, otoczony napisem: „Pod tym znakiem zwyciężysz”. Konstantyn umieścił więc krzyż na sztandarze i faktycznie odniósł zwycięstwo nad Maksencjuszem. Krzyże pojawiły się później na tarczach i sztandarach jego żołnierzy.

Rok później władca rzymski, pragnąc umocnić chrześcijańskie wsparcie we wszystkich prowincjach cesarstwa, wydał edykt kończący długi okres prześladowań chrześcijan. Niebawem chrzest przyjęła cesarzowa Helena. W roku 326, będąc już w sędziwym wieku, Helena – miała bowiem około 80 lat – wyruszyła na pielgrzymkę do Jerozolimy. Zobowiązała się odnaleźć Grób Święty i zniszczyć pogańskie budynki, które bezcześciły miejsce Męki Pańskiej. Cesarzowa miała widzenie, że to właśnie jej będzie dane odnalezienie grobu i Krzyża naszego Pana…

Żyd o imieniu Judasz wskazał miejsce, gdzie należało kopać

Cesarzowa wiedziała, że Żydzi ukryli krzyż w zapadlinie skalnej, a ponadto zasypali go ziemią i kamieniami. Miejsce, w którym miał się on znajdować, znała garstka wybrańców spośród Żydów. Jednym z nich miał być człowiek o imieniu Judasz (obecnie czczony w Kościele jako Judasz Kyriakos). Tchnięty Bożą Łaską, wskazał miejsce, gdzie należało kopać. Stały tam pogańskie świątynie Jowisza i Wenus, wzniesione za cesarza Hadriana. Helena nakazała zburzyć budowle. Podczas kopania znaleziono trzy krzyże, a ponieważ tabliczka z informacją o winie Jezusa odczepiła się, pojawił się problem identyfikacji relikwii.

 

Według niektórych źródeł, sam Bóg miał natchnąć biskupa Jerozolimy, św. Makarego, który nakazał, by wszystkie trzy krzyże przynieść po kolei do łoża konającej kobiety, chorej na trąd. Biskup spodziewał się cudownego uzdrowienia.

Pierwsze dwa krzyże nie miały wpływu na stan chorej, jednak dotyk trzeciego krzyża miał spowodować jej powrót do zdrowia. Na podstawie tego cudu stwierdzono, że musiał to być Krzyż naszego Zbawiciela.

 

Z listu św. Paulina Severusa, znalezionego w Brewiarzu Paryskim wynika, że św. Helena nakazała złożyć na „świętym miejscu” niedawno zmarłego mężczyznę, który został wskrzeszony mocą Bożą przez zetknięcie z prawdziwym Krzyżem Zbawiciela. Z kolei św. Ambroży twierdzi, że „narzędzie zbawienia” rozpoznano po tabliczce, która cały czas była przymocowana do Krzyża.

 

Na miejscu odnalezienia Krzyża Zbawiciela wzniesiono bazylikę Ad Crucem (Męki Pańskiej). W rocznicę jej poświęcenia corocznie obchodzone jest święto Podwyższenia.

Triumfalny powrót Heleny do Rzymu

Cesarzowa Helena wracając do Rzymu, fundowała kościoły, ofiarowywała im wyposażenie, pomagała biednym i strapionym. Ogłosiła amnestię dla więźniów. Według św. Euzebiusza udzielała pomocy nie tylko poszczególnym osobom, ale także całym wspólnotom. Gdy wjeżdżała do Rzymu, jej syn przyjął ją z wielkimi honorami. Przy tej okazji cesarzowa ofiarowała mu niewielki fragment Krzyża Chrystusowego. Inna część relikwii znalazła się później w bazylice Santa Croce, wzniesionej zgodnie z sugestią św. Heleny w Wiecznym Mieście…

 

Liczne źródła wskazują, że kiedy Helena przepływała Adriatyk, przeżyła silny sztorm. W owym czasie potężne burze często się zdarzały na Morzu Adriatyckim. Cesarzowa poruszona opowieściami o licznych utonięciach, miała wrzucić w otchłań morską dwa gwoździe, którymi przybito do Krzyża ciało Chrystusa. Podobno od tego czasu – jak relacjonuje św. Grzegorz z Tours – Morze Adriatyckie straciło swoją żywiołowość.

 

Powrót z Ziemi Świętej był ostatnią podróżą cesarzowej. Zmarła w Rzymie w 330 r. w otoczeniu syna i wnuków. Ostatnie słowa przekazane Konstantynowi nakazywały, by troszczył się o Kościół i był prawym człowiekiem. Udzieliła mu błogosławieństwa. Jej ciało uroczyście pochowano w Konstantynopolu.

Helena obdarzona niezwykłą urodą – na którą zwrócił uwagę przyszły cesarz Konstancjusz Chlorus, który ją poślubił – miała wywrzeć ogromny wpływ na nawrócenie swojego syna. Jak sugeruje wielu historyków, bynajmniej nie był on osobą świątobliwą. Większość życia spędził na polu walki. Długo zwlekał z przyjęciem chrztu. Uczynił to dopiero na łożu śmierci.

Dalsze losy Krzyża


Relikwia, na której skonał nasz Pan, została w 614 roku skradziona przez Persów, którzy najechali Ziemię Świętą. Po zwycięstwie cesarza Herakliusza grabieżcy zwrócili świętość. Podobno gdy sam cesarz chciał na powrót wnieść Krzyż na swych ramionach na Golgotę, musiał zdjąć królewskie szaty, gdyż czcigodna relikwia była dla niego zbyt ciężka.

 

Według jeszcze innej tradycji, Persowie najprawdopodobniej ukradli jedynie część Krzyża naszego Pana, gdyż w IV wieku dokonano jego podziału i fragmenty relikwii rozesłano do najważniejszych miejsc kultu chrześcijańskiego.

Największa część Krzyża znajduje się obecnie w katedrze św. Michała i św. Guduli w Brukseli. Bazylika św. Piotra w Rzymie przechowuje fragment relikwii noszonych na piersi przez cesarzy bizantyjskich podczas uroczystości. W Polsce duża część relikwii znajdowała się w bazylice Dominikanów w Lublinie do czasu, gdy w 1991 roku została zrabowana. Część Świętego Drzewca, na którym skonał nasz Pan, przechowywana jest jeszcze w sanktuarium Świętego Krzyża na Łysej Górze w Górach Świętokrzyskich, które stąd właśnie biorą swą nazwę.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Cudotwórca z Libanu
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 

Kocham Boga i ludzi


Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej. 

– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.


Bóg mnie prowadzi


– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.

Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.


Maryja otarła moje łzy


– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.

– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.


Z Apostolatem w Fatimie


– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…

Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!

Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.

W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.


Podziękowania


– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.

„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.

Dagmara z mężem



Szanowni Państwo

Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!

Jadwiga

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!

Janina z Krakowa

 

 

Szanowny Panie Prezesie

Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.

Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.

Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.

Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.

Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.

Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.

Z wyrazami szacunku

Czytelnik

 

 

Szczęść Boże!

Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!

Anna z Mysłowic

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.

Daniel