Historia
 
Za Boga, papieża i Polskę
Adam Kowalik

Wiek XIX to ciężki czas dla Polaków. Pozbawieni Ojczyzny pragnienia swoje koncentrowali na idei walki o niepodległość. Niestety, wielu z rozpaczy traciło rozsądek i, ulegając ideologom rewolucyjnym, brali udział w różnych buntach czy rewoltach, niekiedy nawet wymierzonych w Kościół. Większość jednak Polaków łączyła walkę o Polskę ze służbą Bogu. Do tej grupy należał Adam Morawski.

 

Rodzina Morawskich herbu Dąbrowa wywodziła się z Litwy, jednak bohater naszej opowieści urodził się już w Warszawie 1 stycznia 1842 roku. Wychowany w tradycjach szlacheckich, w duchu miłości Ojczyzny, zaangażował się w konspirację niepodległościową, a gdy wybuchło powstanie styczniowe, wyruszył w pole.


Była Ona zawsze obroną moją!


Żegnając się z ojcem, prócz błogosławieństwa dostał od niego karabelę, pamiątkę po dziadku. Pod gardą widniał na niej wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej z podpisem Pod Twoją obronę, a wzdłuż klingi bliskie katolikowi słowa: Jezus † Maryja † Józef. Na szyi zawiesił szkaplerz karmelitański, a na piersi ryngraf z wizerunkiem Jasnogórskiej Pani. – Była Ona zawsze obroną moją! Pociechą i siłą! – wspominał z wdzięcznością po latach.


W randze porucznika walczył w szeregach oddziałów Teodora Cieszkowskiego, Józefa Jankowskiego i Adama Zielińskiego na terenach guberni warszawskiej i siedleckiej. Zasłużył się jako goniec brawurowo przekradający się wśród patroli kozackich. Za dostarczenie niezwykle ważnej korespondencji do powstańczych władz wojskowych w Warszawie i szybki powrót, otrzymał od gen. Michała Haydenreicha krzyż Virtuti ­Militari. Darował go potem ikonie Matki Bożej w Przeworsku.


Mimo że się nie oszczędzał, przeżył powstanie. Zagrożony aresztowaniem i katorgą udał się do Francji. Tam wstąpił do szkoły wojskowej. Gdy jednak dowiedział się z gazet, że armia francuska, która strzegła wolności i bezpieczeństwa papieża, opuści Rzym, postanowił zaciągnąć się do szczupłych liczebnie wojsk papieskich.


Żuaw papieski


Dotarłszy pieszo do Rzymu, Adam Morawski wstąpił w marcu 1865 roku do elitarnej formacji żuawów papieskich, czyli lekkiej piechoty noszącej malownicze, orientalne mundury. Służył w niej kwiat katolickiej młodzieży męskiej świata.


Podczas audiencji zaprezentował Ojcu Świętemu Piusowi IX swój ryngraf z Częstochowską Orędowniczką. Z błogosławieństwem papieskim wyjechał do Frascati, miejsca stacjonowania batalionu żuawów. Otrzymał mundur, sztucer z bagnetem i osobiste wyposażenie, po czym rozpoczął służbę. Mimo że był oficerem z doświadczeniem bojowym, zaczynał od przeszkolenia rekruckiego.


W 1867 roku ziemie pozostające wciąż pod władzą papieża stały się celem wypraw grup rewolucjonistów kierowanych przez Józefa Garibaldiego. Zaczęła się dla żuawów papieskich ciężka służba, polegająca na tropieniu bojówek napadających na ludność wierną Piusowi IX. Zwalczali także bandy rozbójników. Rajdy piesze, często na bezludziu, w upale, wyczerpywały siły fizyczne żuawów, ale miłość do Chrystusa i Jego Namiestnika na ziemi skłaniały do wytrwania w ciężkiej służbie.


W październiku 1867 roku Garibaldi zaatakował Rzym. Przeciw tej wyprawie wyruszyły wojska papieskie wspierane przez świeżo przybyły korpus francuski. Do decydującej bitwy doszło 3 listopada pod Mentaną. Czerwone sztandary rewolucjonistów zawisły na kamiennych zabudowaniach, stojących nad stromym zboczem góry. Tworzyły one twierdzę, zdawałoby się, nie do zdobycia. Jednak żuawi z okrzykiem: Niech żyje Pius IX! rzucili się z impetem do szturmu i po krwawej walce wyparli garybaldystów z umocnionych pozycji. Adam Morawski, który brał udział w tej bitwie, pisał o przeciwnikach: Byli to ohydni nikczemnicy, którzy się w niejednym miejscu podobnych zbrodni dopuścili; niejeden Przybytek Pański świętokradzko znieważyli, a na widok bagnetu padali na kolana, błagając pardonu w imię przenajświętsze Jezusa i Maryi. Dodajmy, że za zasługi podczas tej bitwy nasz bohater został potem odznaczony.


W 1870 roku, korzystając z zaangażowania Francji w wojnę z Prusami, król Włoch postanowił włączyć ziemie papieskie do swego państwa. Jego wojska, dysponujące miażdżącą przewagą, szybko stanęły u bram Rzymu. 20 września doszło do gwałtownych walk, w których wziął udział także Adam Morawski z grupą Polaków zasilających szeregi żuawów papieskich. Nasz bohater walczył w obronie jednej z bram miasta – Porta Pia.


W ogniu dział i karabinów papiescy trwali na powierzonych sobie pozycjach. Gdy skruszony pociskami mur runął, ruszyli do ataku na bagnety. Jednak papież nie chciał rozlewu krwi. Obronę traktował wyłącznie jako manifestację praw Stolicy Apostolskiej do Państwa Kościelnego, które istniało ponad tysiąc lat. Gdy doszło do walki wręcz, nakazał wywieszenie białych flag.


Pisarz katolicki


Mając uzdolnienia pisarskie i pociąg do pióra, Adam Morawski postanowił opisać swoje wspomnienia z lat służby w armii Piusa IX. Powstała książka Żuawi papiescy w Rzymie i wojnie francuskiej 1865–1871 roku. Spotkała się ona z dużym zainteresowaniem czytelników i doczekała kilku wydań.


W pracy pisarskiej i wydawniczej Adam Morawski odnalazł swoje powołanie. Wspominał po latach: Powróciwszy do kraju i widząc, jak wiele pism publicznych i dzieł, tłumaczonych z obcych języków, szerzą zgubne teorie i doktryny wśród społeczeństwa naszego (…) przeto oprócz artykułów, dawniej podawanych w pismach publicznych, napisałem jeszcze ośm dzieł treści apologetycznej, moralnej, historycznej lub filozoficznej, a 22 dzieł treści religijnej, które w powtarzających się wydaniach wyszły w tysiącach egzemplarzy. Większość opublikowanych przez Morawskiego książek stanowiły modlitewniki. Działalność tę docenił papież Leon XIII, nadając Morawskiemu Krzyż św. Sylwestra.


Mniej szczęściło mu się w życiu prywatnym. Miłość, która połączyła go z Izabelą Sanguszkówną, zniszczył sprzeciw jej rodziny. Dziewczyna wstąpiła do klasztoru, a Morawski dopiero po 20 latach zdecydował się ożenić z inną. Ostatnie lata życia spędził w Marcinkowicach koło Nowego Sącza, majątku syna Stanisława. Wielką satysfakcję przyniosło mu odzyskanie niepodległości przez Polskę. Kawaler odznaczeń papieskich i polskich zmarł 3 lutego 1941 roku w Marcinkowicach.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania