Temat numeru
 
Tarcza Królestwa Polskiego

Szatańskie ataki

Nieprzypadkowe były daty kolejnych szturmów wojsk szwedzkich podczas oblężenia Jasnej Góry. Zwolennik kalwińskich zabobonów mniemając, że nie dosyć srogość swoją nasycić może przez niepokojenie orężem sług Bogurodzicy, umyślił jeszcze zapalczywość swą świętokradztwem powiększyć, wybierał przeto do szturmu dnie ku czci N. Panny przeznaczone(...) Jeden z tych ataków miał miejsce w dniu Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. (...) Jak tylko dzień zajaśniał, miotały działa burzące tak gęsty i straszliwy ogień i od strony północnej i południowej, iż przez ten dzień trzysta czterdzieści kul padło, tak to świeccy zliczyli. Ojcowie bowiem jasnogórscy zajmowali się przez ten czas nabożeństwem według swego zwyczaju, postanowiono odśpiewać suplikacje przed Najświętszym Sakramentem, z którym, gdy po Mszy Świętej procesja wyszła pomiędzy przedmurza, sypały się ogromne złomy murów, a świszczące kule przelatywały nie bez wielkiego przestrachu ponad głowami modlących się(...)

 

Mnisi coraz częściej mówili o konieczności kapitulacji. Wydawało się, że dalszy opór nie ma sensu. Ojciec Kordecki jednak apelował do sumień: Rozważcie, bracia, co nas do tego przywodzi, że pragnąc uniknąć spodziewanego okrucieństwa nieprzyjaciół, zamyślamy oddać miejsce święte (...) w ręce Szwedów. Jasna Góra znana jest światu z łask i cudów (...); dlatego jej też Szwed, wróg świętej wiary, tak bardzo nienawidzi(...) I jakaż to ta nasza wiara, jaka miłość, jaka wdzięczność względem Boga tak szczodrobliwego dla nas, skoro mało znaczący uszczerbek w doczesnych wygodach zdoła nas odwrócić od strzeżenia i zachowania skarbnicy niebieskich darów wiecznego Króla?(...) Wiedzmy z pewnością, że niczym nie zadamy większego ciosu sobie samym i wolnościom naszym, jak poddając się wraz z Świętą Górą pod władzę kacerstwa skażonego Szweda. Cóż nam przeszkadza w poświęcaniu się nadal dla Boga i N.M. Panny? (...) Przybędzie On i będzie wspomagał nasze usiłowania, byle byśmy tylko na duchu nie upadli, i trudy (...) ochoczo ku czci Jego poświęcili.

Nękani przez wroga i własne słabości...

Nieprzyjaciel nie odstępował od jasnogórskich murów, krążyły też wieści, że Szwedzi ściągają potężne armaty do kruszenia murów, ludzka zaś słabość i pokusy zwątpienia, jakim ulegali sami obrońcy, wyrządzały szkody w ich duszach i łamały serca. Pośród załogi znów pojawiały się osoby, które przychodziły do przeora skarżąc się na udręki i nieuchronność zbliżającej się klęski i próbując go skłonić do rozważenia warunków kapitulacji. Ojciec Augustyn odpowiadał zaś: (...) Chcemy, aby miejsce Przeczystej Dziewicy poświęcone, nie było nigdy bezbożną stopą heretyka skalane. Wy, miłościwi panowie, złamani nieszczęściem, pragniecie sprowadzić rzecz do układów, aby uwolniwszy się od przykrości oblężenia i niewygód wojny, używać nadal bez troski błogiego pokoju. Myślicie, że po poddaniu się naszym będziecie wolni od wszelkich klęsk wojny, skoro z klasztoru wyjdziecie?(...) Poddanie więc stanie się dla nas źródłem nieszczęść i klęsk, przeciwnie zaś, jeżeli znosząc mało znaczące niewygody, pokonamy przy pomocy Bożej zaciętość nieprzyjaciół, wtenczas zyskamy niezawodnie pewny i stały pokój.

 

Tak pokrzepiani żołnierze nie poprzestawali na samej obronie w obrębie murów. Pod osłoną nocy grupy obrońców atakowały pozycje wroga, co budziło popłoch wśród Szwedów. W odpowiedzi na te wydarzenia z Krakowa nadciągnęły wozy ze sprzętem wojennym dla oblegających klasztor.
Wywołało to zniechęcenie w szeregach jasnogórskich. Ponownie pojawiły się głosy o koniecznej kapitulacji. Ci, jak ich określa o. Augustyn Kordecki, przywiązani do życia i wzdychający do pokoju, pragnęli ugody z nieprzyjacielem. Jednakże starsi ojcowie odpowiadali: Milczymy o najpiękniejszym, a zarazem koniecznym obowiązku obstawania przy Bogu i oddania za Niego, gdyby tego było potrzeba, ochotnie naszego życia(...) Pilnie na to zważać potrzeba, żeśmy się podjęli bronić kościoła Bożego i dobra całej najdroższej ojczyzny, już przez to samo, że broniąc całości Jasnej Góry, usiłujemy odeprzeć bezbożne zamachy heretyków, gdzie tym większa dla nas sława, im większe niebezpieczeństwo. Zaiste! Jeżeli najwyższy Sędzia postanowił ojczyznę naszą do dawnej świetności przywrócić(...) cała siła jej ocalenia z Jasnej Góry pochodzić musi, ta bowiem sama, choć tyle już z ciała ojczyzny uległo wrogowi, została dotąd nietknięta. Tu Najdostojniejsza Pani Nieba, poczytując sobie za rzecz miłą i przystojną nazywać się Królową Polską, zasiąść niegdyś raczyła i uczyniła Jasną Górę stolicą swojego Królestwa(...)

Strach obrońców jeszcze wzmógł się, kiedy pewien mieszczanin częstochowski przekazał wiadomość o planowanym przez Szwedów nowym strasznym uderzeniu. Mający nastąpić niebawem szturm został poprzedzony przez generała Millera listem skierowanym do obrońców twierdzy. Wymieniał w nim środki i wojenne przyrządy, które wnet obrócą klasztor w proch. Apelował do zakonników o rozwagę, wskazywał, iż „staną się winowajcami zburzenia tego sławnego miejsca".

Zbliżało się Boże Narodzenie A.D. 1655. Ofensywa mogła przypaść na dzień Wigilii. Udało się jednak powstrzymać agresora na czas świętej nocy i połowy dnia Bożego Narodzenia.

Ostatnia bitwa

Chociaż była to noc wigilii Bożego Narodzenia, zakonnicy spędzili całą noc bezsennie, rozbiegłszy się po stanowiskach, pełnili poruczone obowiązki: jedni czuwali na murach, drudzy dodawali odwagi załodze, inni dawali baczność na puszkarzy - część jednak większa pozostawała na służbie Bożej w kościele. Przed południem dnia następnego obrońcy Jasnej Góry wzięli udział w uroczystościach liturgicznych Bożego Narodzenia.
O samym południu zagrzmiały działa od północy, a kule tak silnie uderzały o ściany klasztoru, iż je w wielu miejscach przedziurawiwszy, wśród kurzawy i gruzu po korytarzach i zakrętach klasztoru, tu i ówdzie się odbijając, latały i taką trwogą mieszkających napełniały, że się nikt nawet wyjrzeć nie ośmielił. Rzucał teraz Szwed jak najwięcej pochodni z konopi ukręconych, smołą oblanych, a siarką i saletrą wypełnionych. Rozniecały one straszliwy płomień, szczególniej też takie, które tak w żelazne rury były opatrzone, iż na wszystkie strony ogień i ołów miotały(...) Najbardziej ze wszystkich przerażały kule żelazne wydrążone, które w różne strony klasztoru, gdzie się spodziewano najwięcej ludzi, z machin już tlące się rzucone z gwałtownością i trzaskiem, po zapaleniu się nagle wewnątrz będącego prochu, pękały i rozpryśniętymi kawałkami we wszelkim kierunku raniły(...)

Pod wieczór wreszcie jedno ciężkie działo, które najbardziej szkodziło murom klasztoru, pękło i położyło koniec szturmowaniu.Sami Szwedzi opowiadali później o nadzwyczajnych wydarzeniach, które towarzyszyły tego dnia ich atakowi. Mówili o kulach, które wystrzelone w kierunku klasztoru odbijały się od murów i wracały do szwedzkiego obozu. Niemały popłoch wywołało zaś to, co stało się z działem, które tak szkodziło klasztorowi. Zaświadczali o tym zdumieni Szwedzi, że przy ostatnim wystrzale kula odbiła się od murów częstochowskich i uderzyła na powrót w działo niszcząc je, zabijając przy tym artylerzystę. Kulę obnoszono później po szwedzkim obozie, a jej wielkość potwierdzała, iż mogła być wystrzelona tylko z działa szwedzkiego, ponieważ obrońcy klasztoru takich nie mieli.

Cudowna opieka Najświętszej Maryi Panny - jasnogórski triumf

Jeszcze tego samego dnia generał Miller wysłał do obrońców swój ostatni list spod murów Jasnej Góry. Pisał w nim o nieuchronnej zgubie, jaka czeka klasztor, jeśli nie zgodzą się na proponowane warunki. Wymieniał dwie możliwości: albo oddanie klasztoru pod opiekę szwedzkiego króla, albo złożenie przez wszystkich przysięgi wiernopoddańczej Karolowi Gustawowi i jako „zadośćuczynienie" za upór zapłacenie przez zakonników czterdzieści tysięcy talarów, zaś przez szlachtę dwadzieścia tysięcy. Po wypełnieniu tego warunku generał Miller obiecywał odstąpić od oblężenia. Jeśli żadnej z propozycji załoga by nie przyjęła, groził m.in. kontynuowaniem oblężenia i zniszczeniem wszystkich miast i wsi w promieniu trzech mil od Częstochowy. Samym broniącym, jeśli go nie posłuchają, zapowiadał, że będą ścigani jako zasługujący na najsroższą karę.

 

Następnego dnia w święto św. Szczepana, pierwszego męczennika, przeor postanowił zmiękczyć upór generała Millera i hrabiego Wejcharda wysyłając im w podarunku dwie książeczki: po łacinie i po niemiecku o historii Obrazu Jasnogórskiego. W liście do Millera o. Kordecki odpowiadając na warunki postawione przez Szweda, wspominał o tym, iż samo oblężenie wyrządziło olbrzymią krzywdę temu świętemu miejscu i zalecił generałowi, aby zabiegał o modlitwę mnichów w swojej intencji.

 

W nocy z 26 na 27 grudnia 1655 roku wojska szwedzkie nieoczekiwanie odstąpiły po sześciu tygodniach od oblężenia Jasnej Góry.

 

Przeor Jasnej Góry na zakończenie Pamiętnika przypomina, że obrona sanktuarium jest dziełem Bożej Opatrzności i wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny. Wymienia przy tym liczne świadectwa cudów, z których większość potwierdzili sami Szwedzi. Wspomina, iż Miller za przyczynę odstąpienia od Jasnej Góry podawał ukazanie mu się postaci kobiety, która do niego groźnie przemówiła, żeby odstąpił od oblężenia, bo w przeciwnym razie on i całe wojsko zginie. Siostry dominikanki z Piotrkowa relacjonowały, iż kiedy Miller zatrzymał się w ich klasztorze, z wielką uwagą przypatrywał się znajdującemu się tam obrazowi Matki Bożej Częstochowskiej. A kiedy tłumacz prosił siostry o podarowanie małej kopii wizerunku, którą zaraz otrzymał, generał wziął ją od razu z rąk tłumacza. Stąd łatwo było poznać, że generał chciał dostrzec, czy postać, którą widział w nocy, podobna była do obrazu(...) Odebrawszy z rąk tłumacza wizerunek, w te słowa się odezwał: Wcale nie jest podobny do owej dziewicy, która mi się ukazała, bo niepodobną rzeczą jest widzieć równą na ziemi. Coś niebieskiego i Boskiego, czemem się nadzwyczaj przestraszył, jaśniało na jej wspaniałym obliczu.


Pośród Szwedów byli i tacy, którzy twierdzili, że widzieli kobietę, która po murach jasnogórskich chodziła podczas oblężenia, własnymi rękami kierowała działami i dostarczała oręża obrońcom. Atakującym ukazywał się również starzec, którego postać widziała także pewna kobieta - Jadwiga Jaroszewska. Podczas widzenia ów człowiek ubrany na biało odprawiał Mszę Świętą. Panowie Jan Więckowski i Maciej Węgierski (...) poświadczali, że słyszeli opowiadających Szwedów, jako ci widzieli tegoż starca u boku kobiety na murach się pokazującej i pociski szwedzkie odtrącającej. Tym starcem, jak pisze o. Kordecki, był św. Paweł pustelnik, od którego paulini biorą swój początek.

 

Te i wiele innych dowodów cudownej opieki Maryi zapisał przeor klasztoru o. Augustyn Kordecki, który dodaje: Jasna Góra opieką Maryi wśród popiołów dymiącej się Polski sama jedna nieuszkodzona, sama jedna zachowana dla zbawienia powstającej Rzeczypospolitej(...) Bądźmy więc tego przekonania, że niepodległość Królestwa Polskiego, publiczne i prywatne mienie Rzeczypospolitej, kościołów, cześć Boga i dawne wolności, jedynie za pomocą Maryi Jasnogórskiej zachowane i przywrócone zostały, tak iż bardzo słusznie wyrzec możemy, że Bogurodzica tarczą jest Królestwa Polskiego.

 

Zwycięska obrona Jasnej Góry zapoczątkowała odwrót fal niepowstrzymanego dotąd szwedzkiego potopu. Zjednoczeni Polacy pod wodzą króla Jana Kazimierza rozpoczęli oswabadzanie ziem, Karol Gustaw musiał porzucić marzenia o polskiej koronie. Przypieczętowaniem związku Polski z Jej królową stały się słynne śluby króla Jana Kazimierza, który złożył je za przyzwoleniem senatu w dniu 1 kwietnia 1656 roku, przed ołtarzem Najświętszej Maryi Panny w katedrze lwowskiej, w obecności dworu i całego ludu.

Wielka Boga - Człowieka Matko, o Przeczysta Panno! Ja, Jan Kazimierz, z łaski Twego Syna Króla Królów Pana mojego i z Twojej łaski król, u stóp Twoich najświętszych na kolana padając, obieram Cię dziś za patronkę moją i moich państw Królową i polecam Twojej szczególnej opiece a obronie siebie samego i moje Królestwo Polskie z księstwami: Litewskim, Ruskim, Pruskim, Mazowieckim, Żmudzkim, Inflanckim, Czernihowskim, jako też wojska obydwu narodów i wszystek mój lud. Wzywam pokornie w tym opłakanym i zamieszanym królestwa mego stanie, Twego miłosierdzia i pomocy przeciw nieprzyjaciołom świętego rzymskiego Kościoła...

 

Opracowanie Sławomir Skiba
na podstawie zapisków ks. Augustyna Kordeckiego Pamiętnik Oblężenia Częstochowy 1655 r.*

 

* o. Augustyn Kordecki, Pamiętnik Oblężenia Częstochowy 1655 r., Dom Wydawniczy "Ostoja", Krzeszowice 2001. Tytuł łacińskiego oryginału: Nova Gigantomachia - 1655.
Większość cytatów zamieszczonych w powyższym tekście pochodzi z książki j.w.

1 / 2 /


NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania