Święte wzory
 
Święty Patryk - apostoł Irlandii
Adam Kowalik

Patryk jest niezwykle popularnym świętym w Irlandii, patronem kraju. Co roku w rocznicę jego śmierci, czyli 17 marca, obchodzony jest tam Dzień Świętego Patryka, oficjalne święto narodowe Irlandczyków. Znają je i celebrują także miłośnicy kultury celtyckiej na całym świecie. Niestety, w obecnych, skomercjalizowanych czasach, słabo przebija się do świadomości społecznej wiedza o Patryku, apostole Zielonej Wyspy.

 

Magonus Sucatus Patricius, bo tak brzmiało łacińskie imię przyszłego świętego, przyszedł na świat około 385 roku, w domu rzymskiego urzędnika państwowego, członka rady lokalnej, Kalpurniusza, żonatego z Concessą, ponoć krewną św. Marcina. Ojciec urzędował w małym miasteczku Bannavem Taberniae na terenie Brytanii. Niestety, zachowane źródła nie podają miejsca przyjścia Patryka na świat.


Mimo że wzrastał w chrześcijańskim otoczeniu – jego dziadek Potitus był kapłanem, a ojciec został diakonem – Patryk w młodości nie przejawiał żarliwości religijnej. Beztroskie życie przerwało uprowadzenie go przez handlarzy niewolnikami. Jako szesnastolatek trafił do Irlandii, gdzie został sprzedany lokalnemu władcy Miliukowi. Z woli właściciela pasł owce na pustkowiu. Życie niewolnika stało się dla niego gorzkim doświadczeniem. Cierpiał głód i marzł. Te cierpienia skierowały jego myśli ku Bogu, którego pokochał żywym uczuciem. Ucieczkę od przykrej rzeczywistości znalazł w modlitwie.

 

Powrót do domu

Po sześciu latach pobytu w niewoli miał sen, w którym usłyszał głos nakazujący mu powrót do ojczyzny. Uznał go za polecenie od Boga i posłusznie udał się na wybrzeże, pokonując pieszo około 200 mil. Wsiadł na statek i popłynął do domu.


Wydawało się, że resztę życia spędzi w Brytanii, lecz wspomnienia z Irlandii nie dawały mu spokoju. Miewał sny, w których mieszkańcy Zielonej Wyspy zapraszali go, by do nich wrócił. Słyszał także głos Chrystusa, który wysyłał Patryka, by niósł Irlandczykom wiarę. Wziął sobie te znaki do serca i postanowił posiąść wiedzę teologiczną niezbędną do pracy apostolskiej. Jak głosi tradycja, zdobywał ją na terenie Galii.


Potrzebę niesienia Ewangelii do Irlandii dostrzegano także w Rzymie. W 431 roku papież Celestyn I wysłał na Zieloną Wyspę biskupa Palladiusza. Niestety, nic nie wiadomo na temat jego misji. Według tradycji Palladiusz zmarł w drodze albo tuż po przybyciu na miejsce. Gdy szukano dla niego następcy, wybór padł na Patryka, który – jak się później okazało – stał się faktycznym ewangelizatorem Irlandczyków.


Misja w Irlandii

Na początku lat 30. V wieku tylko niewielu mieszkańców Zielonej Wyspy zetknęło się z chrześcijaństwem, z czego garstka przyjęła chrzest. Większość tkwiła w mrokach pogaństwa. Nic więc dziwnego, że biskup Patryk spotkał się z nieufnością, a czasem wręcz wrogością lokalnych królów, wpływowych możnych i pogańskich kapłanów (druidów).

Po dopłynięciu do Irlandii misjonarz udał się na północ wyspy, w rejon, gdzie chrześcijaństwo było zupełnie nieznane. Postanowił ewangelizację zacząć od nawrócenia Miliuka, którego niegdyś był niewolnikiem. Niestety, okazało się, że zginął on samobójczą śmiercią.


Z okazji pierwszych Świąt Wielkanocnych Patryk postanowił rozpalić ogień, by w ten sposób upamiętnić Zmartwychwstanie Zbawiciela. Uczynił to w bezpośrednim sąsiedztwie Tary – królewskiej rezydencji. Wywołało to wrogość pogańskich elit. Przywilej zapalania pierwszego ognia na wiosnę należał bowiem do władcy kraju. W odwecie król Loéguire w towarzystwie druidów i zbrojnych wyruszył, by ukarać śmiałka. Patryka uratowało nagłe zapadnięcie ciemności, które wprowadziło zamieszanie wśród napastników i skłoniło ich do porzucenia zbrodniczego planu.


Walka z pogaństwem

Podczas pobytu Patryka w Tarze pewien druid wyzwał go na pojedynek cudów. Spowodowanie przez poganina opadów śniegu i zapadnięcia ciemności misjonarz skomentował: Potrafisz sprawić zło, a nie dobro. Natychmiast pobłogosławił okolicę, po czym śnieg stopniał, a równinę oświetliło słońce. Podczas kolejnej próby druid spłonął, co skłoniło obserwującego pojedynek króla Loéguire do nawrócenia się.


Podczas drugiej Wielkanocy druidzi ponownie usiłowali zabić Patryka. Na szczęście także tym razem im się to nie udało. Biskup, zgodnie z tradycją, udzielił wtedy chrztu wielu ludziom. Niestety, wrogość ze strony druidów i zwolenników wierzeń pogańskich towarzyszyła apostołowi Irlandii bardzo długo. Jak wyznał po latach, z powodu ich knowań dwanaście razy znajdował się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Znosił także wiele upokorzeń. Niestety, przykrości nie oszczędzili mu także chrześcijanie z Irlandii i Brytanii. Szczególnie bolały go zarzuty, że w swej posłudze kierował się wyrachowaniem i chęcią zysku. Tymczasem spore kwoty, którymi dysponował jako biskup, zmuszony był wydawać na podarki dla władców, w celu zdobycia ich przychylności dla młodego Kościoła.


Gorliwy ewangelizator

Te wszystkie trudności nie zniechęcały go jednak i kontynuował swoje wędrówki misyjne po Irlandii. Aby lepiej trafić do serc mieszkańców wyspy, dokładał starań by towarzyszyli mu młodzi przedstawiciele miejscowej arystokracji, których starał się pozyskać dla Chrystusa. Kapłani pochodzący z wyższych kręgów społecznych łatwiej trafiali do mentalności ziomków. Chętnych do stanu duchownego zresztą nie brakowało. Osobowość Patryka, jego poświęcenie, odwaga, szczodrość i miłość do Irlandczyków imponowała młodzieży i zachęcała do naśladowania.


Okruchy metod pracy misjonarskiej św. Patryka odnajdujemy w starych legendach. Dowiadujemy się z nich na przykład, że miał zwyczaj tajemnicę Trójcy Świętej tłumaczyć, posługując się przykładem trójlistnej koniczyny. Notabene, do dziś istnieje zwyczaj, by w dniu św. Patryka taką koniczynę przypinać do ubrania. Stanowi ona atrybut patrona Irlandii, obok węży, które jak chce tradycja, święty wypędził z wyspy do morza.


Spośród listów napisanych przez niego do dziś zachował się jeden, skierowany do żołnierzy Korotyka z Brytanii. Jest on świadectwem wielkiej troski, jaką święty otaczał swe owieczki. Patryk gani w nim najazdy swoich rodaków, Brytów, którzy pod dowództwem watażki Korotyka napadali na wybrzeża Irlandii, okradając i mordując świeżo ochrzczonych chrześcijan.


Obfite owoce

Pod koniec życia Patryk mógł być dumny z owoców swej wieloletniej gorliwej pracy. Irlandia nabrała cech krainy chrześcijańskiej. Jako prymas Ard Macha (dziś Armagh) tworzył biskupstwa i klasztory. Do końca życia pozostał jednak pokornym pracownikiem Winnicy Pańskiej, umniejszającym własne zasługi w dziele ewangelizacji, by podkreślić działanie Boga. Bóg obdarował mnie tak wielką łaską, że przeze mnie liczne narody [irlandzkie] odrodziły się w Bogu, a następnie otrzymały bierzmowanie, że wszędzie wyświęca się duchownych dla ludu przychodzącego od niedawna do wiary – pisał w Wyznaniu (Confessio).


Św. Patryk zmarł w Saul, w dniu 17 marca. Niestety, podobnie jak w przypadku urodzin, dokładna data roczna jego śmierci nie jest znana. Historycy przypuszczają, że stało się to w 461 roku. Jak przekazują nam późniejsze źródła, u doczesnych szczątków świętego czuwał anioł. Jeszcze przez pewien czas po pogrzebie w tym miejscu można było poczuć słodką woń.


Rozmach i owoce działalności św. Patryka oszałamiają i budzą szacunek. Nic więc dziwnego, że do dziś żyje w świadomości potomków schrystianizowanego przez siebie ludu. Warto dodać, że po śmierci Świętego, na Zielonej Wyspie rozwinęło się oryginalne życie monastyczne, a zakonnicy wychowani w tamtejszych klasztorach na nowo ewangelizowali Europę. Nie pracowali już jak on, wśród pogan, lecz w schrystianizowanych, ale ogarniętych duchowym marazmem społeczeństwach.


Świetnym kościołem irlandzkim zachwiał dopiero kryzys cywilizacyjny początku XXI wieku. Seminaria, nie tak dawno pełne kleryków, świecą pustkami. Pustoszeją także kościoły. Czy Irlandia doczeka się na nowego Patryka, który wygna z wyspy nowe pogaństwo, niczym żmije, które wypędził z niej bohater naszego artykułu?



NAJNOWSZE WYDANIE:
Ty też masz zostać świętym!
W tym numerze pragniemy zastanowić się z jednej strony nad fenomenem śmierci, a z drugiej – nad świętością. Jedno jest pewne, śmierć to dopiero początek nowego Życia. Życia bez końca. Jakie jednak ono będzie, zależy od naszych codziennych wyborów.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Maryja mnie wysłuchała

Pani Stanisława Tracz pochodzi z parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej, niedaleko Kraśnika. O swoich początkach w Apostolacie Fatimy mówi tak: – Znalazłam ulotkę w skrzynce pocztowej, zauważyłam że jest na niej wizerunek cudownej Matki Bożej Fatimskiej, przeczytałam i postanowiłam przystąpić do tej duchowej wspólnoty. A było to już prawie 20 lat temu…

 

Panią Stanisławę poznałem w trakcie pielgrzymki Apostolatu do Fatimy w maju tego roku. Jestem bardzo szczęśliwa, że tam byłam i że zwiedziłam tyle sanktuariów. To trzeba przeżyć, bo tego nie da się opisać. Przeżyłam to głęboko i bardzo dziękuje całemu Stowarzyszeniu powiedziała kilka tygodni po powrocie do Polski.


Nasza rozmowa była jednak przede wszystkim okazją do tego, żeby dowiedzieć się, skąd Pani Stanisława wyniosła swoją głęboką wiarę i wyjątkową cześć do Najświętszej Maryi Panny.


Zasługa mamy i babci


Wiarę przekazała mi szczególnie moja mama Stanisława i babcia Wiktoria. Babcia była bardzo skromną kobietą. Pamiętam jak mama wysłała mnie do niej w Wielki Piątek, a babcia powiedziała wtedy do mnie: Dziecko, dzisiaj jest Wielki Piątek, je się tylko chleb i pije się tylko wodę.

Mama nauczyła mnie między innymi, że na święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny święci się ziele, a na zakończenie oktawy po uroczystości Bożego Ciała święci się wianki. To co widziałam u mamy, starałam się naśladować i zachować. W dzień ślubu dostałam od niej obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Uważam, że wszystkie łaski błogosławieństwo i opiekę Maryi dla rodziny i dla siebie otrzymałam dzięki modlitwie za wstawiennictwem Jasnogórskiej Pani. Gdy byłam chora, prosiłam Matkę Najświętszą o zdrowie i zostawałam wysłuchana. To tylko umacniało moją wiarę. Swoimi modlitwami wspomagałam też inne chore osoby z mojej rodziny. A teraz, w każdą sobotę, odmawiam nowennę do Matki Bożej Częstochowskiej, a każdego 13. dnia miesiąca dziękuję Matce Bożej Fatimskiej za zdrowie i opiekę.


Róża Różańcowa


W swojej parafii Pani Stanisława należy do koła różańcowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej; niedawno została jego zelatorką. – Do Róży Różańcowej należy 15 kobiet. Trudno o więcej osób, bo młodzi nie bardzo się garną. Staramy się, żeby odmawiany był cały Różaniec włącznie z tajemnicami światła dodanymi przez Jana Pawła II. Zmianki mamy w pierwszą niedzielę miesiąca.


Piękno katolicyzmu ludowego


Doskonałym wyrazem i świadectwem wiary Pani Stanisławy jest pomoc w prowadzeniu modlitwy przy zabytkowej kapliczce i krzyżu, znajdujących się w jej rodzinnej miejscowości. Na nabożeństwa majowe i czerwcowe chodzę pod krzyż i do kapliczki z obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Modlę się tam przeważnie z sąsiadkami i koleżankami. Czasami w środy, z moją siostrą cioteczną Józefą, odmawiamy przy kapliczce nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, młodą dziewczyną, to w tym miejscu też się modlono. Teraz my staramy się przekazać ten zwyczaj młodszemu pokoleniu.


Na trudne sprawy święta Rita


Oprócz szczególnego nabożeństwa do Matki Bożej Pani Stanisława zwraca się też często do świętej Rity. Koronkę, modlitwy i książkę o św. Ricie otrzymałam ze Stowarzyszenia. Do tej świętej modlę się codziennie, a zwłaszcza 22. dnia każdego miesiąca. Robię też bukiet na jej cześć. Wzięłam również udział w zorganizowanej przez Stowarzyszenie akcji złożenia róż w sanktuarium św. Rity we Włoszech.


Maryja słynąca łaskami


Warto nadmienić, że parafia Pani Stanisławy w Rzeczycy Ziemiańskiej posiada piękny, drewniany i zabytkowy kościół pochodzący z połowy XVIII wieku. Można w nim podziwiać rokokowe rzeźby i malowidła ścienne, ambonę i chrzcielnicę. Najważniejszą ozdobę bogato zdobionego wnętrza świątyni stanowi ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Łaskawej.

Oprac. Janusz Komenda

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od długiego czasu biłam się z myślami, czy podzielić się świadectwem o otrzymanych łaskach w szerokim gronie Czytelników, czy głęboko trzymać to w swoim sercu. Zadaniem każdego katolika jest jednak szerzenie wiary, mówienie o otrzymanych łaskach głośno, zwłaszcza teraz, gdy młodych ludzi w kościołach jest coraz mniej.

Rok 2017 był bardzo trudnym czasem w moim życiu. Od 3 lat byłam młodą mężatką, bardzo chciałam mieć dziecko. Miałam wszystko: dom, pracę, miłość, poukładane życie religijne, bardzo dobre wyniki zdrowotne, a mimo to nie mogłam zajść w ciążę. Dni mijały, a ja zaczęłam popadać w depresję. Małżeństwo bez dziecka wydawało mi się bez przyszłości, coraz częściej dochodziło do kłótni między mną a mężem. Pewnego dnia otrzymałam przesyłkę od Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, w której był różaniec. Moje zdziwienie było ogromne: Skąd? Jak? Za darmo? Dla mnie? Odczytałam to jako wołanie Matki Bożej o modlitwę. Zaczęłam modlić się na tym różańcu, jednak nadal nie mogłam zajść w ciążę, a mój entuzjazm znów opadł. Zaczęły pojawiać się nawet myśli samobójcze…

Pewnego dnia w odwiedziny do moich teściów przyjechał znajomy ksiądz. Porozmawiałam z nim, a on wręczył mi modlitwę, którą wziął ze sobą niby przypadkiem. Był to „Akt oddania się przeciwko niepokojom i zmartwieniom”. Od pierwszego przeczytania poczułam w sobie spokój, którego nie miałam od 2 lat. Odmawiałam ten akt codziennie i modliłam się na różańcu. Uwierzyłam, że Bóg da mi dziecko, potrzeba tylko cierpliwości i wytrwania. Po kilku miesiącach miałam bardzo realny sen, obudziłam się cała zapłakana z radości. We śnie towarzyszyła mi ogromna jasność i usłyszałam piękny głos: „Będziesz miała dziecko”. W rocznicę ślubu zaszłam w ciążę, a dziś mam już dwie córki.

Teraz Matka Boża i słowa „Jezu, Ty się tym zajmij” pomagają mojej drugiej córce w walce o zdrowie, gdyż urodziła się z wadą serca. Na dziś rokowania są dobre. Polecam odmawianie tej pięknej modlitwy każdemu, kto ma problemy życiowe. W życiu bywa ciężko, jednak z Bożą pomocą łatwiej jest przez to przejść, czego i ja jestem przykładem.

Anna

 

 

Szczęść Boże!

Serdecznie dziękuję za przesłanie obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej. Jest on dla mnie bardzo ważny! Wiele modliłam się przed tym obrazem w Klinice Akademii Medycznej we Wrocławiu, kiedy mój mąż był po wypadku. Miał 1 procent szans na przeżycie. Najpierw była trudna operacja, potem długa rehabilitacja. Dzisiaj mąż jest całkowicie sprawny. Dziękuję za tę łaskę! Pozdrawiam Was serdecznie.

Blandyna z Dolnośląskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za przesłanie mi „Przymierza z Maryją” wraz ze smutnym listem… W liście pisze Pan Prezes o odległym miejscu w Iraku, gdzie znajduje się katolicka świątynia, w której to podczas niedzielnej Mszy Świętej dochodzi do zamachu. Terroryści z Państwa Islamskiego strzelają do bezbronnych ludzi, są zabici i ranni.

Panie Prezesie, ta porażająca scena jest nie do przyjęcia i w głowie się nie mieści. Możemy sobie wyobrazić, jakby to się wydarzyło w Polsce, choć już słyszymy o profanacjach i zakłóceniach Mszy Świętych, pobiciach księży. W naszych czasach nie słyszało się o napadach czy profanacjach. My, Apostołowie Fatimy, nie możemy jednak ograniczać się do emocji. Kiedy widzimy takie zło na świecie, musimy odpowiedzieć sobie, co teraz możemy zrobić, aby to zmienić? Aby z Bożą pomocą to zło zmienić w duchowe dobro dla siebie i bliźnich. Jak wiemy, wielu świętych naszych patronów to też byli męczennicy za wiarę katolicką. W naszym 130. numerze „Przymierza z Maryją” głównym tematem jest męczeństwo i prześladowania chrześcijan. Zyskaliśmy więc rzetelną wiedzę na temat współczesnych prześladowań.

Pisze Pan Prezes, że musimy wysłać „Przymierze…” do 202000 osób i musimy zebrać 670 000 zł. Ta kwota nie jest jeszcze taka duża. Zbieraliśmy większą i daliśmy radę, to teraz razem też damy radę. Martwi mnie jednak, że coraz rzadziej docieramy do naszych bliźnich. Co się z nimi dzieje? Czy nie chcą współpracować z naszym Stowarzyszeniem?

Dobrze jest sobie uświadomić, że mój datek pieniężny w żaden sposób nie równa się z ofiarą życia, którą składają codziennie nasi prześladowani bracia i siostry w różnych częściach świata…

Ewa z Olkusza

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Szanowni Państwo, bardzo szczytny cel akcji, związanej z szerzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia moim skromnym zdaniem zasługuje na to, aby ją wspierać. Odmówiłem modlitwę błagalną do Matki Miłosierdzia, jest piękna, bardzo Wam za nią dziękuję.

Bez Waszego Stowarzyszenia nie doświadczyłbym tego, czego teraz mam okazję doświadczyć. Dziękuję raz jeszcze, że jesteście i działacie tak prężnie.

Wojciech z Rodziną z Buska-Zdroju



Szczęść Boże!

Dziękuję Panu Bogu i Matce Bożej Fatimskiej, że jesteście i czynicie piękne dzieła na chwałę Bożą i rozpowszechniacie kult Fatimskiej Pani. Wszystko, co robi Stowarzyszenie, jest według mnie zawsze aktualne i ma głębokie znaczenie dla nas, katolików. To dla mnie zaszczyt być Apostołem Fatimy i wierzę, że to dzieło Matki Bożej. Módlmy się za siebie wzajemnie i nie ustawajmy w szerzeniu kultu Maryjnego!

Iwona z Wielunia

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Droga Redakcjo, skończyły się już na szczęście obostrzenia związane z koronawirusem, a niestety w naszych świątyniach Komunia Święta nadal jest rozdawana na rękę. W związku z tym warto propagować szczególnie 111. numer „Przymierza z Maryją” z roku 2020, w którym znajduje się artykuł „Komunia Święta na rękę. Czy to się godzi?”, który bardzo poważnie traktuje tę kwestię. Przy okazji pragnę podziękować Państwu za Waszą działalność. Ona wniosła wiele dobra do mojego życia i przyczyniła się do pogłębienia mojej wiary. Dziękuję za przesyłanie „Przymierza…”, mimo że nie zawsze mam możliwość wsparcia Państwa finansowo. Pozdrawiam serdecznie.

Karolina