Św. Bonawentura zalicza się do grona najwybitniejszych myślicieli Średniowiecza. Pozostawił po sobie wiele dzieł teologicznych. Wywarł ogromny wpływ intelektualny na uczniów, którzy kontynuowali jego myśl, tworząc bonawenturiańską szkołę teologiczną. Rozmiłowany w osobie św. Franciszka stał się kontynuatorem dzieła Biedaczyny z Asyżu.
Jan (Giovanni) Fidanza, bo tak przyszły święty doktor Kościoła nazywał się przed wstąpieniem do Zakonu Braci Mniejszych, przyszedł na świat najprawdopodobniej w 1217 roku, w usytuowanym na stromym wzgórzu mieście Bagnoregio we włoskiej Umbrii. Niewiele brakowało by, podobnie jak wielu rówieśników, nie przeżył okresu dzieciństwa. Dotknięty poważną chorobą gasł. Ojciec, również Jan, z zawodu medyk, bezsilnie patrzył, jak syn zbliża się do granicy życia i śmierci.
Zrozpaczona matka, Maria Rittella, ofiarowała liczącego wówczas około 10 lat synka Bogu. O pomoc modliła się do św. Franciszka. Bóg, za wstawiennictwem Biedaczyny z Asyżu, uzdrowił dziecko. Chłopiec rósł i rozwijał się fizycznie i intelektualnie. Wiedzę zdobywał w rodzinnym Bagnoregio, w szkole działającej przy klasztorze franciszkanów. Od 1235 roku kontynuował edukację na Uniwersytecie Paryskim, czyli w najważniejszym średniowiecznym centrum nauk teologicznych.
Uczony
Po uzyskaniu w 1243 roku tytułu magistra sztuk wyzwolonych, Jan Fidanza wstąpił do nowicjatu franciszkanów. Był pod wrażeniem dynamizmu, z jakim rozwijał się ten młody zakon, w czym dostrzegał wolę Bożą i powrót do pierwotnej gorliwości chrześcijan. Wraz z habitem przyjął imię zakonne Bonawentura, czyli „dobra przyszłość”.
Za zgodą przełożonych wkrótce rozpoczął dalsze studia na wydziale teologicznym. Słuchał wykładów najlepszych znawców teologii, wówczas niekwestionowanej królowej nauk. W 1248 roku zdobył tytuł bakałarza biblijnego, który upoważniał do prowadzenia zajęć ze studentami. Kontynuował jednak naukę, by zwieńczyć ją wreszcie w 1253 roku zdobyciem tytułu magistra teologii.
Przez kilka kolejnych lat wykładał w szkole franciszkanów. W odpowiedzi na ataki wymierzone w zakony żebrzące napisał rozprawę O doskonałości ewangelicznej, w której podkreślał, że ideał życia tych zgromadzeń oparty jest na Ewangelii.
Konflikt między wykładowcami Uniwersytetu Paryskiego a zakonnikami sprawił, że katedrę na tej sławnej uczelni otrzymał Bonawentura dopiero na wyraźne żądanie papieża Aleksandra IV. Niedane mu było jednak kontynuować pracę akademicką, gdyż kapituła generalna franciszkanów, która zebrała się w Rzymie w 1257 roku, powierzyła mu urząd generała zakonu. Wprawdzie nie zaprzestał pracy intelektualnej, odtąd pisał jednak głównie dzieła ascetyczne i związane z życiem zakonnym.
„Drugi założyciel” franciszkanów
Przed nowym generałem stanęło nie lada wyzwanie. Zakonem Braci Mniejszych targały poważne spory dotyczące dziedzictwa św. Franciszka, a szczególnie kwestii ubóstwa. Rozrastająca się szybko wspólnota nie mogła funkcjonować bez zaplecza w postaci dużych klasztorów. Po kilkudziesięciu latach dynamicznego rozwoju zakon franciszkański wyglądał inaczej niż w czasie, gdy święty Założyciel gromadził grupę przyjaciół wokół kościółka Porcjunkuli. Ogromnej wspólnocie braci należało zapewnić wyżywienie i dach nad głową. Zalecane przez św. Franciszka głoszenie Słowa Bożego nie było możliwe bez przygotowania teologicznego zakonników, a to wymagało zapewnienia odpowiednich warunków do studiowania doktryny Kościoła. Niepokoiły także wpływy wśród niektórych braci idei Joachima z Fiore, wieszczącego nadejście epoki Kościoła duchowego, co miało się wiązać z odrzuceniem dotychczasowych struktur organizacyjnych. Groziło to anarchią i herezją.
Nowy generał postanowił przeanalizować życie Biedaczyny z Asyżu i wskazać współbraciom, jak go naśladować w zmieniających się warunkach. W tym celu, zebrawszy skrupulatnie dostępne źródła, napisał jego biografię. Otrzymała tytuł Legenda Maior (skrócona wersja to Legenda Minor). Mniej uwagi poświęcał w niej umiłowaniu przez Brata Założyciela biedy, więcej zajmując się cnotliwością jego życia, dążeniem, by jak najdoskonalej upodobnić się do Mistrza z Nazaretu. Dzieło spotkało się z przychylnym przyjęciem współbraci. Decyzją kapituły z 1263 roku zostało uznane za oficjalną biografię Założyciela Zakonu Braci Mniejszych.
Ojciec Bonawentura przewodził wspólnocie liczącej ponad 30 tysięcy zakonników, rozproszonych po klasztorach całej Europy Zachodniej oraz pracujących na misjach w Afryce Północnej oraz na Bliskim Wschodzie. W związku z tym wiele podróżował, wizytując klasztory w poszczególnych prowincjach europejskich. Prowadził przy tym rozległą korespondencję. Jednocześnie chętnie spotykał się z prostymi zakonnikami, gdy prosili go o chwilę rozmowy.
Choć cechowała go skromność i łagodność, nie należał do spolegliwych przełożonych. Wręcz przeciwnie. Gdy sytuacja tego wymagała, potrafił sięgnąć po surowe metody dyscyplinowania zakonników. Dbał o przestrzeganie ubóstwa, a także o edukację braci. Na polecenie kapituły generalnej w Narbonne, obradującej w 1260 roku, zredagował konstytucje zakonne regulujące franciszkańskie życie codzienne. To wszystko sprawiło, że zyskał wśród następnych pokoleń braci mniejszych tytuł „drugiego założyciela” zakonu.
Na współbraci minorytów starał się także wpływać za pomocą pism, poprzez które szerzył ideały franciszkańskie. Wędrówka duszy do Boga to jedna z jego rozpraw o mistycznej kontemplacji.
Żarliwa miłość do Mistrza z Nazaretu skłoniła go do tworzenia poematów w języku łacińskim ku czci Męki Pańskiej. Z kolei szczególnym owocem nabożeństwa Doktora Serafickiego do Matki Najświętszej stał się wspaniały hymn do Niej: Ave coeleste lilium!
Ojciec soboru
W 1273 roku papież bł. Grzegorz X mianował o. Bonawenturę Fidanzę biskupem Albano oraz wyniósł do godności kardynalskiej. Jednocześnie powierzył mu odpowiedzialne zadanie przygotowania soboru ekumenicznego, który miał się zająć przywróceniem jedności między Kościołem Wschodnim i Zachodnim. Wymagało to starannego opracowania porozumienia od strony doktrynalnej. Dzięki wytężonej pracy kardynała Bonawentury 7 maja 1274 roku w Lyonie otwarto obrady zgromadzenia. Dane mu było jeszcze przeżyć na początku lipca radość z zawarcia porozumienia likwidującego schizmę. Nikt nie mógł przewidzieć, że unia będzie trwała zaledwie kilka lat. Niestety, zmarł kilka dni później, 15 lipca 1274 roku. W pogrzebie wziął udział papież oraz setki biskupów zgromadzonych na soborze.
14 kwietnia 1482 roku Ojciec Święty Sykstus IV ogłosił wielkiego intelektualistę, księcia kościoła, a zarazem pobożnego Brata Mniejszego świętym i doktorem Kościoła. Inny papież, Sykstus V, nadał mu oficjalnie tytuł Doktora Serafickiego. Przypomnijmy, że Ojcem Serafickim nazywany jest z kolei św. Franciszek z Asyżu.
Św. Bonawentura patronuje franciszkanom, matkom oczekującym przyjścia na świat potomstwa, a także dzieciom, robotnikom i teologom. Kościół wspomina go co roku 15 lipca.
Adam Kowalik
Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.
Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…
Batalha i Alcobaça
W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.
Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.
Nazaré, Santarem, Obidos
Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.
Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.
Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…
Fatima
…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.
U Fatimskiej Matki
Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.
Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.
Via Crucis i Aljustrel
Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.
Sanktuarium i bazylika
Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.
Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.
Ofiara Mszy Świętej
W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.
Odmawiajcie Różaniec!
Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.
Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Szanowny Panie Prezesie!
Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!
Alina z Warszawy
Szczęść Boże!
Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.
Cecylia ze Śląska
Szczęść Boże!
Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.
Ryszard z Raciborza
Szczęść Boże!
Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.
Danuta z Krasnegostawu
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem
Stefania z Dolnośląskiego
Szczęść Boże!
Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)
Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.
Fragment rozważań Edwarda z Kalisza
Szanowni Państwo!
Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.
W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.
Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski