Temat numeru
 
Św. Mikołaj czeka na naszą pomoc!
Adam Kowalik


Wydawałoby się, że nie ma popularniejszego świętego niż św. Mikołaj. Niemal przez cały grudzień imię biskupa Miry odmieniane jest w mediach przez wszystkie przypadki. Jednak czy rzeczywiście przedmiotem tego kultu jest patron żeglarzy i dzieci? Należy żywić obawę, że osoba, której niecierpliwie wygląda polska dziatwa (i nie tylko) już wieczorem 5 grudnia, dla sporej jej części jest mieszkającym na biegunie północnym przerośniętym krasnalem, dla pozostałych to biskup przebierający się, nie wiadomo dlaczego, w śmieszny skrzaci strój.


Na naszych oczach dokonują się zmiany w obyczajowości Polaków. Kultura wyrosła z chrześcijaństwa ustępuje miejsca konsumpcyjnemu stylowi życia promowanemu przez media. Swoista ewolucja postrzegania postaci św. Mikołaja przez Polaków jest dobrym przykładem, aby zrozumieć, jak ten proces przebiega.

Szczodrość biskupa Miry

Żyjący na przełomie III i IV wieku św. Mikołaj był biskupem Miry w Azji Mniejszej (dziś Turcja), człowiekiem wielkiej dobroci i hojności. Majątek, którym dysponował, przeznaczył na pomoc ubogim. Ta szczodrobliwość, a jednocześnie roztropność w obdarowywaniu, połączona z wielką pobożnością, sprawiły, że po śmierci został zaliczony przez Kościół do grona świętych.

Wielkim kultem otaczany był szczególnie w średniowieczu. Świadczy o tym duża ilość kościołów ufundowanych w tym okresie, noszących jego wezwanie.

Dokładnie nie wiadomo, kiedy narodził się zwyczaj obdarowywania prezentami dzieci w dzień wspomnienia św. Mikołaja. Pierwsze wzmianki na ten temat pochodzą z XIII w.

W Polsce zwyczajten znany jest co najmniej od początku XVIII stulecia. Świadczy o tym choćby wydana w 1748 r. książeczka – modlitewnik autorstwa ks. Macieja Frączkiewicza pt. Delicje dziecinne. Św. Mikołaj biskup...

Wynika z niej, że już wtedy istniały dwie formy tego obyczaju, obie znane zresztą do dzisiaj. Pierwsza, starsza, polegała na podkładaniu prezentów śpiącym dzieciom w wigilię św. Mikołaja. Co warto podkreślić, działo się to nocą i w tajemnicy, co upamiętniało fakt, że św. Mikołaj czyniąc dobro starał się uniknąć rozgłosu. Przykład takiego postępowania przekazuje nam opowieść o obdarowaniu przez biskupa Miry trzech dziewcząt. Złoto podrzucone nocą przez Świętego uchroniło córki ubogiego mieszkańca Miry przed zejściem na drogę nierządu.

Drugą, o wiele młodszą formą tego swoistego kultu św. Mikołaja, jest wręczanie dzieciom prezentów „osobiście” przez Świętego. Naturalnie, w rolę Biskupa, podobnie jak dzisiaj, wcielali się członkowie rodziny dziecka bądź wynajęte osoby. Miało to tę zaletę, że św. Mikołaj „osobiście” sprawdzał, czy obdarowywani umieją się przeżegnać, znają modlitwy, przykazania Boże, itp. Czasem poinstruowany przez rodziców pouczał latorośl o konieczności unikania złych zachowań…

Czym św. Mikołaj obdarowywał dziatki w XVIII w.? Za książeczką ks. Frączkiewicza możemy wymienić: krzyżyki, chleb, święte obrazki, pieniądze, tabliczki, orzechy, ptaszki w klatce, a gdy dziecko bywało niegrzeczne – pozłacane rózgi. W XIX i XX w. rozpowszechnione były także pierniki przedstawiające postać św. Mikołaja.

Oczywiście, święty spotykający się z dziećmi nosił na sobie odpowiedni kostium. Był nim strój wzorowany na szatach liturgicznych, na który składały się najczęściej: przewiązana sznurkiem alba, na głowie infuła, ramiona okrywała kapa, którą w pewnym okresie wyparł ornat. W ręce św. Mikołaj trzymał pastorał.

Najczęściej świętemu towarzyszył anioł oraz, upoważniony do wręczania rózg, diabeł.

Naturalnie, zwyczaj obdarowywania dzieci w nocy z 5 na 6 grudnia znany był w wielu państwach katolickich. Tradycje w poszczególnych regionach różniły się od siebie w szczegółach, obrastały bowiem w miejscowe zwyczaje i legendy.

„Zreformowany” Santa Claus

Zwalczająca kult świętych reformacja uderzyła także w ten „mikołajowy” obyczaj. Zamiast św. Mikołaja domy dzieci protestanckich zaczęły odwiedzać różnego rodzaju postaci, jak: gwiazdorzy, świąteczni ludzie (Weihnachtsmann), osobnicy w futrzanych ubraniach itp. Nie stanowili oni jednak realnego zagrożenia dla silnie osadzonego w katolicyzmie i tradycjach ludowych św. Mikołaja. Zagrożenie przyszło z innej strony…

Do wyrosłych w krajach protestanckich zwyczajów „postmikołajkowych” należy zaliczyć rozkwitły w XIX-wiecznych Stanach Zjednoczonych zwyczaj obdarowywania dzieci przez Santa Clausa. Postać ta wywodzi się z utworów satyrycznych wyśmiewających zwyczaje nowojorczyków holenderskiego pochodzenia. Przywieziony z metropolii zwyczaj obdarowywania dzieci w imieniu św. Mikołaja okazał się bardzo atrakcyjny dla Amerykanów, którzy go przejęli, niestety w zmodyfikowanej formie.

Miejsce świętego biskupa Miry zajął karłowaty gnom, noszący czerwone ubrania, przemieszczający się po niebie saniami ciągnionymi przez renifery i wciskający się z prezentami do pokoi dzieci przez komin. Jego amerykańska nazwa – Santa Claus, powstała z przekręcenia holenderskiej wersji imienia św. Mikołaja – Sinter Klaas.

Takiego spoganizowanego dostarczyciela prezentów spopularyzowała w całym świecie amerykańska Coca-Cola. Ubrała „Santę” w barwy firmowe – czerwony kubrak obszyty białym futerkiem – i zaczęła przeznaczać ogromne środki finansowe na coroczne kampanie reklamowe.

Z czasem Santa Claus zawładnął wyobraźnią dzieci z całego świata. Rubaszny krasnal szybko wyparł lokalne tradycje bożonarodzeniowe. Podobny proces zaczął się także w Polsce. Na kartkach świątecznych wydawanych jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym już można zobaczyć postać przypominającą „Santę”.

Nowa świecka tradycja – Dziadek Mróz

Po II wojnie światowej zamach na kult św. Mikołaja zorganizowały w naszym kraju władze komunistyczne. W ramach walki z kulturą chrześcijańską (i pogłębiania więzi ze Związkiem Sowieckim) władze PRL starały się w miejsce św. Mikołaja zaszczepić rosyjskiego Dziadka Mroza.

Chcąc stworzyć atrakcyjną dla dzieci imprezę świąteczną, która byłaby w stanie wyprzeć ze świadomości maluchów zwyczaje bożonarodzeniowe, w połowie lat 30-tych XX w. władze sowieckie postanowiły organizować w Nowy Rok tzw. Choinkę. By ubarwić „nową tradycję”, sięgnięto do przedrewolucyjnych zwyczajów i zarządzono, że prezenty będzie dzieciom wręczał właśnie Dziadek Mróz. Postać ta wywodziła się z rosyjskich baśni ludowych i literatury. Straszliwa postać bezlitosnego mrozu, bez zmrużenia oka zabijającego ludzi, pod koniec XIX w. przekształciła się w wesołego staruszka – przyjaciela dzieci.

Decyzją centralnych władz partyjnych, zwalczany dotąd jako burżuazyjny przesąd Dziadek Mróz został rozpropagowany na całym terytorium pierwszego państwa komunistycznego.

W Polsce szybko okazało się, że Dziadek Mróz nie ma szans na zdobycie serc dzieci. Po „odwilży” 1956 roku nacisk na wprowadzenie noworocznych obyczajów sowieckich zelżał, a z czasem zanikł zupełnie. Zwyciężył św. Mikołaj, choć nie do końca. W mediach, na wystawach sklepowych zaczął dominować nowy wizerunek Świętego – przerośniętego krasnala, od Santa Clausa różniącego się jedynie szczegółami.

Produkt areligijnej kultury

Niestety zmiany ustrojowe i gospodarcze 1989 r. nie przyniosły ze sobą triumfu tradycyjnego św. Mikołaja. Wręcz przeciwnie, dzieci bombardowane filmami zza Oceanu coraz bardziej identyfikują św. Mikołaja, biskupa Miry, z „Santą”. W starciu z ateistyczną cywilizacją, polski katolicyzm znajduje się w wyraźnej defensywie, skoro nie potrafi wykorzystać nawet tak wspaniałego atutu, jakim jest posiadanie pięknej postaci św. Mikołaja.

Wspomniana wyżej zmiana stroju jest tylko zewnętrznym objawem procesu dekatolicyzacji Świętego, który nie tylko traci dostojeństwo biskupie, aniołów zmienia na elfy, przenosi się na biegun północny, ale nawet zyskuje towarzyszkę życia – „Mikołajową”. 


Oczywiście, zachodzą także zmiany neutralne, jak zaprzężenie sań świętego w renifery (w tradycji polskiej chodził on raczej pieszo) czy ubranie go w czerwone szaty (dawniej infuła, kapa czy ornat były zazwyczaj złote lub srebrne). Jednak nawet one świadczą, że warunki dyktuje kultura areligijna. Za groteskowy symbol tego zjawiska może posłużyć coraz częściej spotykana na głowach „św. Mikołajów” infuła obszyta u dołu futerkiem.

Odwojujmy świętego Mikołaja!

Co w takim wypadku powinni czynić katolicy? Najgorszym wyjściem byłoby pogodzenie się z rzekomym „duchem czasu”. Zamiast tego warto postarać się samemu odwojowywać św. Mikołaja chociażby w najbliższym otoczeniu. Przecież to my, nasze dzieci, przyjaciele i znajomi organizujemy rodzinne wizyty Świętego. Mamy także możliwość wpływania na przebieg tego typu imprez w szkole, zakładzie pracy, parafii itp. Postarajmy się więc, wszak wielkie zmiany zaczynają się od prób podejmowanych przez pojedyncze osoby.


NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania