Z o. dr. Szczepanem T. Praśkiewiczem OCD rozmawia Kajetan Rajski
Wśród świętych, błogosławionych i sług Bożych spotykamy stygmatyków. Kogo określamy tym słowem?
– Określamy tak tych świętych, błogosławionych czy inne osoby, które Bóg obdarza szczególną łaską udziału w cierpieniach Chrystusa, co uwidacznia się na ich ciele poprzez czerwone plamy lub rany na dłoniach (lub nadgarstkach) i stopach, na głowie i boku, czyli w miejscach chwalebnych ran Pana Jezusa od gwoździ, jakimi był przybity do Krzyża, od cierniowej korony i włóczni, którą zostało przebite Jego Serce. Znaki te, zwane stygmatami (od greckiego słowa „stigma” – znak, znamię), u niektórych osób pojawiają się w miejscu każdej ze wspomnianych ran Zbawiciela, u innych zaś tylko w miejscu niektórych – na przykład jedynie na dłoniach lub na głowie.
Czy można stwierdzić, że dla osób, które otrzymały stygmaty, jest to wielka łaska?
– Oczywiście, stygmaty, mimo towarzyszących im cierpień, są uznawane za szczególny wyraz łaski Bożej i Pan Bóg udziela ich osobom bardzo zaangażowanym w życie duchowe. Są one doświadczeniem przede wszystkim mistyków, zwłaszcza tych, którzy żywili szczególne nabożeństwo ku Męce Chrystusowej i utożsamiali się z Jego cierpieniem.
W jaki sposób Kościół bada, czy dana osoba naprawdę posiada stygmaty, czy nie okalecza się sama?
– Kiedyś sięgnąłem do słownika mistyki, wydanego w 1998 roku przez „Libreria Editrice Vaticana”, i zaciekawiło mnie właśnie hasło „stimmate” (stygmaty), które opracował znany dominikański teolog Jordan Aumann z Nowego Jorku. Zapamiętałem, że kryteria autentyczności stygmatów to ich obecność w miejscach odpowiadających ranom Chrystusa, spontaniczne zaistnienie na ciele, zwłaszcza w piątki, brak procesu ropienia i gnicia (raczej emanują wonią kwiatów), brak gojenia tygodniami lub latami, oporność na zabiegi medyczne.
Czy możliwe jest, żeby stygmaty otrzymała osoba niewierząca?
– Raczej nie, o autentyzmie stygmatów świadczy głębokie życie duchowe osób, które ich doświadczają, zgodność przesłania, które te osoby formułują, z nauką Pisma Świętego i depozytem wiary, w końcu ich skromność i nieszukanie próżnej chwały.
Czy są jakieś rodzaje stygmatów?
– Tak, rozróżnia się stygmaty zewnętrzne i wewnętrzne. Te ostatnie nie uwidaczniają się na zewnątrz, ale są męką duchową, co jeszcze bardziej potwierdza ich charakter osobistego kontaktu z Bogiem. U niektórych stygmatyków nie było ran, tylko samo krwawienie lub sam ból w niektóre dni.
Za pierwszego stygmatyka w Kościele uważa się św. Franciszka z Asyżu…
– Tak, chociaż są też autorzy, którzy nazywają stygmatykiem już św. Pawła Apostoła. Autorzy ci powołują się na tekst jego listu do Galatów: Odtąd niech już nikt nie sprawia mi przykrości: przecież ja na ciele swoim noszę blizny, znamię przynależności do Jezusa (Ga 6,17). Przypis Biblii Tysiąclecia do tego tekstu precyzuje jednak, że blizny, o których mówi św. Paweł, czynią go podobnym do swego Pana i stanowią ochronne znamię przynależności, na wzór tatuażu czy też wypalania piętna stosowanego w starożytności do niewolników, żołnierzy i czcicieli bóstw. Na stygmaty zaś spotykane później u świętych nic tu nie wskazuje.
To jednak domysły, a nie pewna informacja, jak w wypadku św. Franciszka.
– Cytowany wcześniej watykański słownik mistyki wskazuje jako na pierwszego stygmatyka św. Franciszka z Asyżu, bo tak przyjmuje światowa literatura teologiczna. Ojciec zakonu serafickiego doświadczył stygmatów podczas wizji na górze Alwernia, dwa lata przed śmiercią, czyli w 1224 roku, co opisał Tomasz z Celano. Święty trwał zatopiony w kontemplacji Ukrzyżowanego i dostrzegł rozciągniętego nad sobą Serafina wiszącego na krzyżu. Promienie wypływające z ran ukrzyżowanego Chrystusa przebiły ciało Świętego, a na jego rękach i nogach zaczęły jawić się znaki gwoździ: Jego ręce i nogi wyglądały jak przebite gwoździami w samym środku… Zaś prawy bok, jakby przebity lancą, miał na sobie czerwoną bliznę, która często broczyła i spryskiwała tunikę świętą krwią.
Może Ojciec wymienić najbardziej znanych stygmatyków spośród świętych, błogosławionych i sług Bożych?
– Otóż do najbardziej znanych stygmatyków i stygmatyczek (te ostatnie są liczniejsze) należą m.in.: św. Gertruda Wielka, św. Katarzyna ze Sieny, św. Rita z Cascii, św. Małgorzata Węgierska, św. Gemma Galgani, św. Małgorzata Maria Alacoque, św. Weronika Giuliani, bł. Anna Katarzyna Emmerich oraz św. Ojciec Pio, św. Jan Boży, św. Alfons Rodriquez. Proszę pozwolić, że wymienię również stygmatyków z rodziny karmelitańskiej. Były to: św. Teresa od Jezusa, św. Maria Magdalena de Pazzi i służebnica Boża Teresa Marchocka. Najbardziej znaną polską stygmatyczką była bł. Dorota z Mątowów.
Czy jeszcze jacyś Polacy lub Polki mieli stygmaty?
– Stygmaty wewnętrzne otrzymała na pewno apostołka Bożego Miłosierdzia św. Siostra Faustyna Kowalska. W jej Dzienniczku czytamy m.in.: Ujrzałam wielką jasność, a z tej jasności wyszły promienie, które mnie ogarnęły i w tym uczułam straszny ból w rękach, nogach i boku i ciernie korony cierniowej. Było to więc doznanie bólu w miejscach ran Pana Jezusa. Doświadczenia te powtarzały się w jej życiu wiele razy, zwłaszcza w piątki.
Pani Barbara Kaptur, która jest dzisiejszą bohaterką rubryki poświęconej Apostolatowi Fatimy, należy do naszej wspólnoty od ponad 10 lat.
– Przypadkowo w skrzynce znalazłam ulotkę, to było w 2012 roku, w listopadzie. Wysłałam zgłoszenie i od tego czasu zaczęła się korespondencja. Mam jeszcze pierwszy list, który dostałam 7 grudnia – wspomina.
– Pochodzę z parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Trzemesznie. Tam byłam ochrzczona, tam też przystąpiłam do Pierwszej Komunii i tam brałam ślub. Wiarę przekazali mi rodzice. Co niedziela chodzili na Mszę Świętą, a my za nimi podążaliśmy. Nie mówili: musicie chodzić, tylko szykowaliśmy się i tak jak rodzice szli, tak i my szliśmy.
– Gdy miałam 12 lat, w pokoju rodziców zapalił się ołtarz z obrazem Matki Bożej, który peregrynował po naszej parafii. Rodzice spali. Nagle poczułam, że ktoś mnie budzi. Na szczęście szybko się przebudziłam i zobaczyłam obraz Matki Bożej w ogniu. Wszystkich pobudziłam i tak uratowałam obraz oraz rodzinę, bo cały budynek poszedłby z ogniem.
U stóp Jasnogórskiej Pani
- Gdy miałam 10 lat po raz pierwszy byłam w Częstochowie, na pielgrzymce dzieci komunijnych, którą zorganizowała siostra zakonna z naszej parafii. Od Trzemeszna byliśmy ścigani przez milicję, której nie w smak był nasz wyjazd, a my grupkami, na różnych stacjach, wsiadaliśmy do pociągu. W końcu wszyscy zebraliśmy się w Inowrocławiu i stamtąd razem pojechaliśmy do Częstochowy.
- Pamiętam jak od zakrystii szliśmy przed sam ołtarz na kolanach, blisko Matki Bożej, nie tak jak teraz trzeba, za balustradą. To zapamiętałam, bo dzisiaj już tego nie ma, takiej czci i oddania. Zawsze mnie ciągnie na Jasną Górę. To jest nasza ostoja! Przedtem jeździłam tam ze swoimi dziećmi, a dziś wożę tam wnuki.
Pielgrzymka do Fatimy
- Kiedyś, w 1987 roku, kupiłam książkę o Fatimie, zapragnęłam tam pojechać i to się sprawdziło. W 2017 roku udałam się do Fatimy z pielgrzymką z Legnicy. W Fatimie naprawdę czuć obecność Matki Bożej. Na miejscu można odczuć takie ciepło, którego nawet nie umiem dobrze opisać. Takie Matczyne! Na kolanach szliśmy i płakaliśmy, że tam jesteśmy.
W Fatimie czułam się chroniona, byłam jakby okryta płaszczem.
- Spotkało mnie tam też takie zdarzenie: byłam zmęczona i poszłam odpocząć na pół godzinki. Wtedy przyśniła mi się kobieta ubrana na niebiesko. Tak jakby mnie chroniła, była ze mną, taka jaką mam w kapliczce przed domem. Szybko się przebudziłam.
Matka Boża chroni mój dom
- Z Fatimy przywiozłam różne dewocjonalia. Jeden z różańców podarowałam wnuczce, która zdawała wtedy maturę. Teraz wnuczka mówi: – Ja wszędzie biorę ten różaniec, bo on mi pomaga. Druga wnuczka jest tegoroczną maturzystką i też uszykowałam dla niej różaniec, żeby ją prowadził.
- Pamiątką z Portugalii jest też figurka Matki Bożej Fatimskiej. Pół roku później otrzymałam też z Krakowa figurkę Fatimskiej Pani, a trzecią mam przed domem. Pojechaliśmy po nią specjalnie do Gniezna, bo byłam wraz z moją rodziną atakowana przez świadków Jehowy. Zrobiliśmy postument z płytek, zadaszenie i powstała kapliczka, żeby statua Matki Bożej była chroniona od deszczu i nieprzyjaciół. Odkąd figura Maryi stanęła w kapliczce przed domem, mam święty spokój – przestali nas atakować i przychodzić. Niestety, są też tacy, którzy wciąż próbują do tej figurki ciskać kamieniami. A ja zawsze jak jest rocznica fatimska i różne inne święta, to zapalam przed nią lampkę.
Cuda i łaski
Z racji przynależności do Apostolatu Fatimy Pani Barbara otrzymuje ze Stowarzyszenia czasopisma, dewocjonalia i inne pamiątki, którymi dzieli się z najbliższymi i parafianami. O jednym z nich tak opowiada: – Kilka lat temu dostałam plastikowy obrazek Michała Archanioła i dałam mężowi Stanisławowi. Jakiś czas potem małżonek miał wypadek: wpadł do dużego i głębokiego zbiornika na nieczystości. Normalnie nie wyszedłby z tego cało, ale miał przy sobie ten obrazek. Cały czas go przy sobie nosił. I św. Michał Archanioł go uratował!
- Codziennie odmawiam z mężem dziesiątkę Różańca do Matki Bożej Fatimskiej i Ona nam daje siły. Mamy z mężem już po 72 lata i jeszcze normalnie funkcjonujemy. Ja zawsze odczuwałam przy sobie obecność Matki Bożej, zawsze Jej się oddawałam. Ona mnie chroni.
Oprac. Janusz Komenda
Szczęść Boże!
Serdecznie pozdrawiam wszystkich pracowników „Przymierza z Maryją” oraz Pana Prezesa. Dziękuję za wszystko, co mi przesyłacie. W „Przymierzu…” są bardzo dobre artykuły – wszystko już przeczytałam i dam sąsiadom do czytania. W miarę moich możliwości nadal będę Was wspierać. Jeszcze raz wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego od Pana Jezusa Miłosiernego. Modlę się za Was Koronką do Pana Jezusa i na Różańcu do Matki Bożej.
Apostołka Zofia z Białegostoku
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Proszę przyjąć serdeczne podziękowania za życzenia, które otrzymałem z okazji moich urodzin. Szczególnie dziękuję za modlitwy w mojej intencji kierowane do Matki Najświętszej oraz Pana Jezusa o udzielanie mi potrzebnych łask. Zbiegło się to w czasie z tym, że zachorowałem. Wtedy właśnie Msza Święta odprawiona w Krakowie 2 lutego za wszystkich Przyjaciół Stowarzyszenia w tym także za mnie oraz modlitwy pozwoliły mi mieć nadzieję na chociaż częściowy powrót do zdrowia, za co również dziękuję. Korzystając z okazji chciałem również podziękować za wszystkie dyplomy i wyróżnienia, wydawnictwa i upominki, które regularnie otrzymuję, szczególnie za „Przymierze z Maryją”. Gazeta ta ma szczególną moc, gdyż wnosi tak wiele w umocnienie wiary w Boga w naszej Ojczyźnie. Bardzo się cieszę, że mogę choć w skromnym zakresie brać w tym udział. Dlatego w miarę moich możliwości angażuję się, aby wydawanie „Przymierza…” trwało jak najdłużej. Kończąc, serdecznie pozdrawiam cały zespół redakcyjny i całe Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi z Panem Prezesem na czele.
Bogdan z Kielc
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bóg zapłać za czasopismo „Przymierze z Maryją”. Lubię je czytać, podobnie jak moja rodzina i znajomi. Zgadzam się z tym, że ubiór młodzieży i kobiet często jest dziś nieodpowiedni. Czasami trudno na to patrzeć. Same Święta Zmartwychwstania Pańskiego przeżyłam tak jak dawniej, z rodziną. Święta Wielkanocne są pięknymi świętami, pozwalają odnaleźć drogę do Boga. Cieszę się, że wielu Polaków czyta nasze wspólne pismo i również idzie tą drogą. Zmartwychwstał Pan prawdziwie!
Stefania
Szanowny Panie Prezesie!
Jak wielka jest radość w moim sercu z powodu kampanii Miłosierdzie Boże! To bardzo ważna inicjatywa na dzisiejsze czasy. Jestem młodym człowiekiem, 25 lipca skończę 32 lata. Gdy odszedłem od Boga po bierzmowaniu i zacząłem żyć w grzechu, zgodnie z duchem tego świata, łaska nawrócenia spadła na mnie w wieku 28 lat. Wówczas zmarł mój dziadek, następnie chorowałem, dopadła mnie depresja i leczyłem się psychiatrycznie. Po powrocie do pracy nie mogłem się odnaleźć, aż wreszcie zostałem zwolniony. Świat zaczął mi się walić. Wyprowadziłem się z domu, chciałem nawet popełnić samobójstwo! Gdy przebywałem w szpitalu, przyszedł do mnie pewien mężczyzna i zapytał, czy może się za mnie pomodlić. Powiedziałem mu, że jak chce, to może, a jak nie, to nic mnie to nie obchodzi. Odmówił „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i jeszcze jedną modlitwę, której nie pamiętam. Następnie wyciągnął z kieszeni Cudowne Medaliki i dał je moim kolegom, którzy wtedy u mnie byli. Ja nie dostałem, ale wcale mu się nie dziwię, że mi nie dał, po tym, jak na niego nakrzyczałem. Wtedy poczułem jakiś dziwny ucisk w sercu. Nie wiem czemu, ale poprosiłem tego mężczyznę, by mnie też obdarował. On skinął głową, ucałował medalik i mi go dał. Zacząłem nosić ten medalik i modlić się. Wyspowiadałem się u kapelana, przyjąłem Komunię Świętą i coś zaczęło się we mnie zmieniać. Obecnie mam dobrze płatną pracę, mieszkam i utrzymuję się sam, jednak to wszystko dzięki łasce, którą wyprosiła mi Maryja, powoli i delikatnie przyprowadzając mnie do Swojego Syna, a naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Niech Jezus, Maryja i święty Józef mają Pana i całe Stowarzyszenie w Swojej opiece.
Patryk z Gdańska
Szczęść Boże!
Bardzo się cieszę, że mogę za pośrednictwem „Przymierza z Maryją” podziękować Panu Bogu i Maryi za otrzymane łaski, rady życiowe i podarunki, które od Was regularnie otrzymuję. Dziękuję Bogu za to, że czuwa nade mną i moją rodziną.
Aleksander
Droga Redakcjo!
Uważam, że właściwe byłoby zamieszczanie w „Przymierzu z Maryją” treści na temat Mszy Świętej sprzed Soboru Watykańskiego II. Należy też regularnie uświadamiać młode pokolenie, wskazując pewne niepokojące sygnały i wydarzenia w obecnym życiu Kościoła – naszej Matki.
Jolanta z Pszczyny
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziękuję za przesłanie pakietu „Chrzest Święty”. Pięknie, że prowadzicie taką akcję, niech Pan Bóg Wam błogosławi! Jestem babcią dziecka, które ma być w maju ochrzczone i pragnę dla wnuczki Bożej Opieki od Jezusa Chrystusa, a jej rodzicom przekazywać wszelkie wartości wiary chrześcijańskiej, jakie czerpiemy z Pisma Świętego i Kościoła.
Jadwiga z Włocławka
Szczęść Boże!
Bardzo Wam dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Proszę zawsze Matkę Bożą o opiekę nad całą rodziną, bardzo się o to modlę. Dziękuję też za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Cieszę się, że jesteście i mogę korzystać z owoców Waszej pracy. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask. Z Panem Bogiem.
Zofia
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję za list i pakiet materiałów propagujący Boże Miłosierdzie. Bardzo mnie niepokoi obecna sytuacja w Polsce. To prawda, że katolicy są prześladowani i wykpiwani w mediach. Najbardziej boli mnie atak na świętego Jana Pawła II, który jest przecież uznawany za wielki autorytet na całym świecie.
Maria