Słowo kapłana
 
Powołanie kapłańskie - święty trud

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Drodzy Czciciele Matki Bożej Fatimskiej! Wchodzimy powoli w tajemnice naszego zbawienia, które wydarzyły się w tygodniu Męki Pana Jezusa, a który nazywamy Wielkim. Wśród wszystkich dobrodziejstw, jakie nasz Pan Jezus Chrystus nam w tym czasie wysłużył, jest także sakrament kapłaństwa. Zechciejmy w tym świętym czasie zastanowić się przez chwilę, jak my dzisiaj rozumiemy kapłaństwo i czego oczekujemy od naszych księży?

Myślę, że doskonale wiemy, jak trudno dziś mówić o kapłaństwie w obliczu kryzysu, jakie ono wraz z Kościołem przechodzi. Problem jest o tyle trudny, że nie jest to tylko kryzys postępowania kapłanów ani kryzys ich braku w wielu diecezjach i zakonach. To kryzys najgorszy, bo moim zdaniem to kryzys kapłańskiej tożsamości. Mam takie przekonanie, że współcześni bracia w kapłaństwie mają bardzo różne zdanie o swojej misji i o tym, kim są. Dziś w dokumentach i tekstach oficjalnych preferuje się określenie „prezbiter”, czyli „starszy”. Zamiast „kapłanami”, wielu księży stara się być w swojej parafii właśnie takimi „starszymi”, czyli – można rzec – religijnymi reżyserami kultu, sprawcami różnych wydarzeń, o których się potem głośno i długo mówi.

Tymczasem słowo „kapłan” sugeruje nie tylko odrębny od reszty wiernych strój, ale i sposób zachowania, życia, świadomość, że się jest własnością Boga, skoro pełni się urząd Jego kapłana. Myślę, że to pierwszy powód dzisiejszego kryzysu: patrzenie na kapłaństwo jak na rodzaj zawodu i ocena tegoż pod kątem, czy mi się to w życiu „opłaci”? W porównaniu z latami 70. czy 80. sposób patrzenia młodych ludzi na kapłaństwo uległ więc zasadniczej zmianie.

Jeszcze istnieją młodzi ludzie, którzy chętnie uczęszczają do kościoła. Są nimi zarówno chłopcy, jak i dziewczyny. Czy zatem Pan Jezus dziś nie daje już łaski powołania? Czy pogodził się z faktem, że wiele parafii niedługo pozostanie pustych? Na pewno nie! Zbawiciel wzywa i dziś młodych chłopców do kapłaństwa, jak i dziewczęta do zakonów. Tyle że na wołanie Pana Jezusa można odpowiedzieć „tak” lub „nie”. Dzisiaj, żeby iść za głosem powołania, potrzeba większej niż kiedyś odwagi, bo w Polsce kapłani są w wielu środowiskach znienawidzeni. Jednak, by taką odwagę mieć, trzeba o nią prosić. Żeby zdecydować się zostać kapłanem, dziś trzeba mieć ­naprawdę żywą wiarę i być człowiekiem modlitwy, bo nie idzie się do seminarium, by po święceniach odpoczywać, ale by toczyć walkę.

Zło niestety rozpleniło się straszliwie. Niestety, istnieją też księża, którzy nie widzą już sensu walki i oddają piekłu ludzkie dusze, bo nie wierzą w zwycięstwo, nie wierzą w Bożą pomoc. Wiele szkód zrobiło traktowanie Pana Jezusa jak kolegi, co potem przeniosło się na brak należnej czci dla Najświętszego Sakramentu, a w efekcie doprowadziło do braku wiary w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Jeżeli nie ma wiary w Przeistoczenie, realną Obecność, to po co być kapłanem? Można być świeckim, zaczytanym nawet i w Piśmie Świętym, ale to mogą i protestanci.

W centrum wiary katolickiej zawsze pozostanie służba Chrystusowi ukrytemu pod postacią Chleba. I to jest zasadniczy cel kapłaństwa. Tak więc, by młody człowiek zdecydował się dziś zostać kapłanem, musi mieć wiele odwagi, jeszcze więcej wiary i czci dla Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej. I musi być świadom, że kapłaństwo to nie sposób na „fajne” życie, ale ofiara z samego siebie, by za św. Janem Chrzcicielem powtórzyć: Trzeba, by On wzrastał, a ja bym się umniejszał.

Nie możemy też ukrywać, że do kryzysu powołań znacznie przyczyniły się afery związane z niemoralnym życiem samych księży, o czym bardzo głośno informują wszelkie środki przekazu, najczęściej ubarwiając jeszcze grzech, by odbiorców zaskoczyć skalą zdeprawowania nie tylko „szeregowych” księży, ale nawet biskupów. Cóż, nie da się zaprzeczyć faktom. Jednak katolik rozumie, że Kościół zawsze musiał mierzyć się z grzechem, zarówno ludzi świeckich, jak i duchownych, bo Kościół – Mistyczne Ciało Chrystusa – składa się z ludzi.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę nawet Dwunastu Apostołów, którzy chodzili za Panem Jezusem, to jeden Judasz wśród dwunastu stanowi dość duży procent zdrajców. Tak samo wśród księży są różni ludzie. Naszym zadaniem jest jednak nauczyć się odróżniać księdza-grzesznika od pełnionej funkcji kapłana, którą zlecił mu sam Pan Jezus w sakramencie święceń. Dlatego, pomijając sprawy odpowiedzialności karnej kapłanów-przestępców (bo to przemyślenie nie ma na celu zagłębiania się w kwestie prawne), musimy się pogodzić z faktem, że Chrystus Pan nie aniołów ustanowił kapłanami, ale ludzi. A ludzie potrafią być wspaniali i gotowi do najwyższych poświęceń, ale mogą też spaść na samo dno…

Dlatego nie należy się gorszyć i szukać sensacji. Jednak w przypadku ewidentnej winy księdza, niech poniesie słuszną i sprawiedliwą karę, a my wspierajmy tych, którzy razem z nami trwają, chcą być wierni Panu Jezusowi, bo jak pisał św. Franciszek z Asyżu w Liście do wiernych: Tylko kapłani mogą nam podać najdroższe Ciało i Krew Pańską, oni Nimi dysponują, i mogą nas pojednać z Bogiem. Dzieje się tak oczywiście nie na mocy własnych zasług czy „znajomości” u Pana Boga, ale na mocy sakramentu kapłaństwa.

Kochani Bracia i Siostry, pozwólcie, że dotknę jeszcze jednej przykrej sprawy: co zrobić, gdybyśmy sami stali się świadkami grzechu kapłana? Czy wolno mu zwrócić uwagę? Czy może udać, że nic się nie stało? W takim przypadku trzeba być posłusznym Pismu Świętemu, które mówi wprost, że upominanie grzesznika jest czynem miłosierdzia. I wszystko jedno, czy jest to najmniej wyróżniający się wierny w parafii, czy nawet sam ksiądz biskup. Jeżeli popełnia ewidentny grzech, którego jesteśmy pewni, który widzieliśmy na własne oczy, należy go upomnieć, a jeżeli nas nie usłucha – donieść Kościołowi. Tak kazał nam Pan Jezus. Myślę, że wielu publicznych grzeszników, niezależnie od tego, kim są, nie upadłoby tak nisko, gdyby wcześniej ktoś zwrócił im uwagę albo nawet powiedział o całej sprawie komu trzeba, po uprzedniej rozmowie z zainteresowanym. Można zapytać: A jeżeli Kościół nic z tym nie zrobi? Wtedy nie ponosimy już odpowiedzialności. Zrobiliśmy, co do nas należało.

Umiłowani! Życzę Wam gorąco, byście na Waszej życiowej drodze spotykali samych gorliwych i świętych kapłanów. Jednak chciejcie pamiętać, że aby kapłani dali radę w tym trudnym czasie sprostać swojemu powołaniu, musimy się za nich modlić. Teraz przez świat przechodzi front. Wiemy, że na końcu Matka Boża zwycięży. Jednak bardziej niż kiedykolwiek potrzebny jest każdy dobry, święty kapłan. Dlatego módlmy się za naszych księży, aby nie ulegali lękowi, zniechęceniu i diabelskim podstępom. Amen.

Ksiądz Adam



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego