W ostatnim czasie doświadczamy coraz silniejszej antykatolickiej propagandy i ataków na naszą świętą wiarę. Media, niektóre instytucje międzynarodowe oraz współczesna tzw. popkultura coraz agresywniej prezentują swoje antychrześcijańskie oblicze. Stale i konsekwentnie podważa się same fundamenty moralne cywilizacji chrześcijańskiej poprzez nachalną promocję dewiacji. Jednocześnie nie ustają ataki na prawdy wiary. Wyrazem tych działań była w ciągu ostatnich miesięcy zarówno promocja tzw. „ewangelii Judasza", jak i ekranizacja oraz rozpowszechnianie filmu na podstawie bluźnierczej powieści Kod Leonarda da Vinci. Niestety, nasz kraj, który uchodzi za katolicki, stał się również miejscem obrazy Bożej. Dlaczego tak wielu z nas milczy lub swoją głupią pogonią za sensacją, nie zaś pragnieniem prawdy, wspiera szerzenie się bluźnierstw? Jakimi motywami kierują się nowi budowniczy cywilizacji śmierci i jakie cele postawili sobie w kulturowej wojnie przeciw Kościołowi?
Świętemu Kościołowi katolickiemu nigdy nie brakowało wrogów. Pan Jezus mówił do swoich uczniów: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej niż was znienawidził(...) Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą" (J 15, 18 - 20). Nasz Pan sam cierpiał największą zniewagę, jakiej ludzie dopuścili się przeciw swemu Bogu. Poniósł haniebną śmierć krzyżową, został doświadczony bluźnierstwami, zniewagami i wyszydzeniem w stopniu dla nas niewyobrażalnym. My zatem musimy być również czujni i gotowi do przyjęcia cierpienia. Pan Jezus cierpiał dwa tysiące lat temu, kiedy ludzie w zbrodniczym porywie rzucili się przeciw swemu Zbawcy. Ale niestety, Jego cierpienia w dwa tysiące lat po Jego Męce i Zmartwychwstaniu nie ustają. Ostatnio nawet zauważa się jakieś szatańskie nasilenie tych ataków, tak iż można je porównać tylko z tym, co działo się od Ogrodu Oliwnego po Kalwarię. Ból, smutek i cierpienie, jakich doznaje dzisiaj nasz Stworzyciel, Odkupiciel i Pocieszyciel, przez ponawiane co chwilę bluźnierstwa i zniewagi, mogą pozostać obojętnymi tylko dla tych, którzy nie kochają prawdziwie swego Boga. Często też, Jego osamotnienie i opuszczenie przez uczniów staje się faktem i dzisiaj. Milczenie i tchórzliwa ucieczka w obliczu Męki Zbawiciela, to dzisiaj często jedyny sposób postępowania wielu katolików zobowiązanych do obrony czci Bożej. I znów padają słowa zaparcia się: "nie wiem, o czym mówicie, nie znam tego człowieka". Ból zwielokrotniają już nie sami krzyżujący żołdacy, i ci którzy krzyczeli „ukrzyżuj!". Dzisiaj te same społeczeństwa, które doświadczyły w swojej historii słodyczy panowania Chrystusa, domagają się Jego ukrzyżowania. Jak Judasz, sprzedają Go, jak faryzeusze odwracają od Niego swe głowy, potrząsają nimi, szydzą i bluźnią: „Jeśli jesteś Mesjaszem i Synem Boga, zejdź z Krzyża".
Narastająca kampania oszczerstw i bluźnierstw
Z roku na rok w niegdyś chrześcijańskich społeczeństwach przybywa zjawisk i wydarzeń, które obrażają naszą religię. O nowej zdradzie, która jest kontynuacją tej sprzed wieków, mówił m.in. podczas Liturgii Wielkiego Piątku odprawianej przez Ojca Świętego Benedykta XVI, o. Raniero Cantalamessa, który stwierdził: - Wiele mówi się o zdradzie Judasza nie zdając sobie sprawy, że ją się ponawia. Chrystus ponownie jest sprzedawany, ale już nie zwierzchnikom sanhedrynu za 30 srebrników, lecz wydawcom i księgarzom za miliardy srebrników. W podobnym tonie wypowiedział się również ks. kard. Paul Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury. Wskazał on na szczególne zainteresowanie dzisiejszego człowieka nie tyle prawdą, co sensacją. - To szokujący i niepokojący fenomen kulturowy, który odzwierciedla, z jednej strony, ignorancję milionów ludzi, z drugiej zaś, zmysłową rozkosz, jakiej doznają media w promowaniu dzieł, nie mających nic wspólnego z prawdą - powiedział francuski kardynał.
Pod pretekstem wolności słowa, prawa do krytyki i swoiście rozumianej sztuki, twórcy teatralni, filmowi, dziennikarze, autorzy programów, wydawcy książek i czasopism coraz bezczelniej poczynają sobie w sprawach, które dla nas katolików stanowią fundamenty naszej wiary i związane są ze szczególną czcią, jaką oddajemy Bogu. Nie tak dawno, w naszym kraju jedno z pism adresowanych do młodzieży zamieściło na swej premierowej okładce bluźnierczy obraz przedstawiający wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej z twarzą skandalizującej i stale bulwersującej swoim niemoralnym zachowaniem piosenkarki. Zdecydowanie zaprotestowali wówczas m.in. o.o. Paulini z Jasnej Góry. Atakowana jest instytucja papiestwa i osoba samego papieża. Jedna z niemieckich telewizji rozpoczęła emisję serialu kreskówki wyprodukowanej przez BBC pt. Miasto Papieża, w którym znieważa się Ojca Świętego i Stolicę Apostolską. Film zawiera również bluźniercze ataki na Eucharystię.
W Polsce nie ucichły jeszcze echa jednego skandalu, gdy w czasie Wielkiego Postu obrażono Pana Boga po raz kolejny zapowiedziami wydania tzw. „ewangelii Judasza". Tuż po Świętach Wielkanocnych „Gazeta Wyborcza" opublikowała specjalny dodatek, w którym umieściła ten tekst, który podważa prawdziwy sens Ewangelii i przedstawia Judasza jako bohatera. Wydźwięk tego apokryfu nie pozostawia złudzeń co do swoich diabelskich inspiracji. Tekst powstał dawno temu w gnostyckiej sekcie kainitów. Wyznawcy tej sekty oddawali cześć nie tylko Kainowi, który zamordował swego brata Abla, ale również Chamowi, sodomitom, Ezawowi i innym potępionym w Starym Testamencie. Wreszcie czcili też samego Judasza Iskariotę. Według poglądów kainitów człowiek, aby dojść do pełnego poznania (gnozy) i zbawienia, musi przejść wszystkie stopnie zepsucia, a każdy występek ma swego osobnego anioła, którego należy wzywać przy spełnianiu niecnego czynu.
Nietrudno więc odkryć diaboliczne, czy wręcz satanistyczne konteksty i inspiracje w tzw. „ewangelii Judasza". Promocję tego rzekomo sensacyjnego odkrycia zorganizowano na całym świecie od Waszyngtonu po Warszawę. O tym, iż nie ma tu mowy o przypadku i jakiejś bezmyślności, mówił wówczas ks. prof. Waldemar Chrostowski. - Najpierw tygodnik „Wprost" zapowiedział temat, a duże reprodukcje okładki czasopisma były rozklejone na plakatach. Następnie „Gazeta Wyborcza" zamieściła obszerne doniesienia, wybijając je na swoją czołówkę, a zrobiła to na dwa dni przed Niedzielą Palmową. Jest to część strategii zakrojonej na olbrzymią skalę, bo w tym samym okresie Wielkiego Postu zorganizowano w Waszyngtonie specjalną konferencję prasową z informacjami o odkryciu(.) W Niedzielę Palmową wierni słyszą w kościołach ewangeliczny opis Męki Pańskiej. Nagłośnienie "ewangelii Judasza" było obliczone na to, że informacje o niej wywołają określone skojarzenia. Z kolei w Wielkim Tygodniu "Gazeta Wyborcza" codziennie zapowiada opublikowanie polskiego przekładu manuskryptu. To też starannie przygotowany "upominek" na Wielkanoc - mówił w wywiadzie dla KAI biblista ks. prof. Chrostowski.
Pod koniec kwietnia przyszedł czas na kolejną „sensację", którą podchwyciły niektóre media. Nagłośniono heretycką teorię Henry'ego A. Kelly, który od lat zmierza do rehabilitacji... szatana.
Oszczercze bluźnierstwa Kodu - szatańskie urąganie Bogu
Zło nie śpi, choć katolicy często niestety zasypiają, miast wsłuchiwać się i wypełniać słowa Zbawiciela mówiącego do śpiących apostołów w Ogrodzie Oliwnym: "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie(.) Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć! Przyszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca". Wykorzystując "dobre samopoczucie" wielu tzw. proroków zdrowego rozsądku, którzy siebie i innych stale utwierdzają w otępiałym i gnuśnym przekonaniu, że nic złego się nie dzieje i nic złego się nam nie zdarzy, szatan - ojciec kłamstwa zwodzi kolejne miliony. Nie ustały jeszcze echa poprzedniego ataku na Ewangelię, gdy przyszedł czas na kolejny. Tym razem uderza się w samą osobę Zbawiciela i sens Jego zbawczej misji, która trwa w świętym Kościele katolickim. Na ekrany kin na całym świecie wszedł film będący ekranizacją antykatolickiej i antychrześcijańskiej powieści Kod Leonarda da Vinci. W jego promocję mocniej jeszcze niż w przypadku książki, zaangażowane zostały potężne środki na całym niemal globie. Media od dawna zapowiadały owo bluźnierstwo jako "długo oczekiwane".
Czym są w istocie książka i film Kod Leonarda da Vinci? To odgrzewanie starych bluźnierstw, herezji i kłamstw o ziemskim życiu naszego Zbawiciela oraz założonym przez Niego Kościele katolickim. Kod Leonarda da Vinci miesza gnostyckie i okultystyczne idee z prymitywnymi kłamstwami. W ten sposób zaszczepia się w czytelniku i widzu wątpliwości dotyczące wiary katolickiej. Jest to brutalna i agresywna powieść skierowana przeciwko Kościołowi katolickiemu i przeciwko Chrystusowi Panu, która posługuje się metodami manipulacyjnymi, by wsączyć wątpliwość w duszę czytelnika. Film wszedł równocześnie na ekrany na całym świecie i otworzył Festiwal w Cannes. Niektórzy mogą myśleć, że chodzi jedynie o niezbyt ambitną powieść bez znaczenia, której groteskowość może śmieszyć i wypełnić czas jakiejś podróży czy w poczekalni u dentysty. Tymczasem zwiastun filmu dobrze oddaje psychologiczny klimat, jaki opowieść ta stara się stworzyć. Na podkładzie muzycznym „new age" grobowy głos zapowiada „informację skrywaną przez wieki, (.) tajemnicę, która może zmienić na zawsze drogę ludzkości". I kończy: „Nieważne, co czytaliście, nieważne, w co wierzycie, podróż już się zaczęła".
„Tajemnica" w taki sposób przedstawiona, która stanowi podstawę tej powieści, jest twierdzeniem, iż „prawie wszystko, czego nasi rodzice uczyli nas o Jezusie Chrystusie, jest kłamstwem". Usiłuje „udowodnić", jakoby Pan nasz Jezus Chrystus nie był Bogiem. Chodzi zatem o książkę i film, które pod maską fikcji prezentują określoną wizję religijną. To pochwała pogańskiego okultyzmu - gnozy. Ks. Aleksander Posacki, znany polski demonolog, w jednym ze swoich artykułów w "Naszym Dzienniku" w na temat Kodu napisał m.in.: „Awersja wobec sacrum" - w ujęciu chrześcijańskim czy katolickim - którą widzimy w Kodzie Leonarda, to jednak główny symptom opętania diabelskiego. Szczególnie symptomatyczna jest zawsze niechęć do krzyża. Bluźniercze przedstawienie przez Browna krzyża wyłącznie jako znaku tortur i ludzkiej przemocy wskazuje na to, że zapomina on o tym, iż chodzi tu o przemoc szatana, "ojca kłamstwa", któremu z pewnością służy, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Brown, pisze dalej ks. Posacki, zarzucając Kościołowi katolickiemu zatajenie pewnych prawd, zachowuje się dokładnie tak samo, jak wąż w raju, kiedy chciał "zaszczepić w pierwszych ludziach nieufność czy nienawiść do Stwórcy, która charakteryzuje jego samego. Jest to - pisze ks. Posacki - fundamentalna sataniczna inwersja: demonizacja Boga i jednoczesne „ubóstwienie" szatana oraz otwierającego się na niego zwiedzionego człowieka. To jest istota teologii gnozy, popularyzowanej w Kodzie Leonarda da Vinci. Tu odsłaniają się też wewnętrzne związki gnozy z satanizmem. To jest właśnie sedno ideologii gnostyckich: antyteologia, pełna inwersji i antydogmatów, gdzie twierdzi się przede wszystkim, że to „wąż powiedział prawdę, a nie Bóg".
Kod Leonarda da Vinci nie jest powieścią historyczną. Jest to niepoważna i groteskowa powieść, ale stosująca techniki twórcze mające na celu złapanie czytelnika i przeniesienie go w świat złudzeń. Techniki te uzależniają czytelnika, który bez zastanawiania się pochłania, przynajmniej w części, gnostycką doktrynę zawartą w książce, krytykującą Kościół i Jezusa Chrystusa. Czytelnik, widz mało uważny, oczarowany opowiadaniem, może nie rozróżnić tej gnostyckiej propagandy. Tymczasem książka i film mogą zaszczepić w nim wątpliwość .
Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…
U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.
Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.
W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.
Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.
Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.
W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…
Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.
oprac. Janusz Komenda
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdeczne Bóg zapłać za przesłanie pięknej figurki Matki Bożej. Tak bardzo czekałam na Mateczkę Najświętszą. Klękam codziennie i modlę się do Niej, prosząc o łaskę nawrócenia dla mojego męża i dzieci, którzy odeszli od Pana Boga. Będę nieustannie się za nich modlić i błagać o ich nawrócenie. Będę wypraszać i błagać Mateńkę o opiekę nad moimi wnukami, które też są daleko od Pana Boga, a ja nie mogę do nich dotrzeć, bo rodzice nie dają im przykładu. Zaznaczę, że dwóch wnuków mam za granicą i całkiem nie mam na nich wpływu. Pozostaje tylko wiara, nadzieja i modlitwa, że kiedyś moje prośby zostaną wysłuchane. Bardzo się cieszę, że mogę wspomagać Apostolat Fatimy drobnymi datkami, przez co inne rodziny mogą też poznawać to wielkie dzieło dla Matki Bożej. Zapewniam o moim wsparciu, dopóki Pan Bóg pozwoli. Dziękuję za wszystkie dewocjonalia, które do tej pory otrzymałam. Codziennie modlę się na podarowanym mi różańcu. Życzę zdrowia, dużo siły i wsparcia Mateńki Bożej w dalszym posługiwaniu. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać za to, że trafiłam do Apostolatu Fatmy i że Matka Boża mnie tam zaprowadziła. Był to zupełny przypadek, gdy na mojej drodze pojawiło się „Przymierze z Maryją”. Bardzo czekam na każdy kolejny numer, który czytam z wielką uwagą. Po przeczytaniu zanoszę do kościoła, aby ktoś inny mógł skorzystać i dowiedzieć się o „Przymierzu…”.
Maria
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Uważam, że jeśli chcemy zadbać o lepszą przyszłość kolejnych pokoleń, musimy zamieszczać na łamach „Przymierza…” artykuły nawiązujące do minionych pokoleń i ludzi, którzy byli wierni Panu Bogu, Ewangelii i żyli według zaleceń i wskazań Kościoła. Teraz widzimy, jaka jest moralność młodzieży, jakie słowa padają z ust nastolatków, nawet dziewcząt. Brak im jakichkolwiek autorytetów. Pokutuje podejście „róbta, co chceta” i, niestety, w ten sposób postępują… To straszne!
Bogusław z Milanówka
Szanowni Państwo!
Chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie przesyłki otrzymane w 2022 roku. Staram się je skrupulatnie przeglądać i czytać. Szczególnie dziękuję za kalendarz, z którego korzystam przez cały rok. Stoi zawsze na honorowym miejscu. Dziękuję bardzo za modlitwę i proszę o dalszą w 2023 roku. Życzę całej Redakcji błogosławieństwa Bożego i życzliwości ludzi w Waszym dziele nawracania na dobrą drogę wiary.
Teresa z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Mam propozycję kilku tematów, które myślę, że warto poruszyć na łamach „Przymierza z Maryją”. Proszę rozważyć publikację tekstów modlitw, aktów zawierzenia, proszę także o dalszą publikację tekstów o świętych wzorach do naśladowania. Warto również doradzić Czytelnikom, jak pomagać osobom uzależnionym.
Celina z Dolnośląskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami od siebie. W mojej rodzinie od 30 lat jest obecna modlitwa „Sen Najświętszej Maryi Panny”. Modlitwa ta pomaga nam w trudnych chwilach, niespodziewanych zdarzeniach, była wybawieniem w sytuacjach bez wyjścia – „A kto będzie odmawiał albo słuchał nie zginie na każdym miejscu; ani na wojnie, ani na drodze, a w którym domu ten sen będzie się znajdował, temu ani ogień szkodzić nie będzie”. Bardzo bym chciał, aby ta modlitwa została jak najszerzej rozpropagowana.
Jan z Lubuskiego
Szanowni Państwo!
Mam kilka propozycji tematycznych. Uważam, że dobrze by się stało, gdyby w pismach katolickich położyć większy nacisk na naukę historii Polski, propagować życiorysy wybitnych Polaków na przykład rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, generała Fieldorfa „Nila” czy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pokazujmy odważnie rolę Kościoła katolickiego w powstaniu cywilizacji łacińskiej, która zapanowała prawie na całym świecie. Teraz jest ona bardzo skutecznie zwalczana, a Europa traci swą wiodącą rolę i kroczy ku upadkowi.
Jan ze Skierniewic
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję Państwu za kontakt i przesłanie mi kalendarza „365 dni z Maryją”. Zawarte prawdy w otrzymanym liście wzruszają, bo dotyczą ogromnej roli Matki Najświętszej w naszym codziennym życiu oraz szerzącej się obojętności na wiarę chrześcijańską. Dziękuję bardzo za propagowanie modlitwy w „Przymierzu z Maryją”. Cieszę się, że jesteście, że mogę korzystać i potwierdzać w moim życiu opiekę i dobro Matki Bożej. Mam 88 lat i wszystko, co w życiu zdobyłam, stało się dzięki Maryi, do której zwracam się w modlitwie każdego dnia.
Zofia z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Moje dzieci i wnuki mają prawo jazdy, a tym samym własne auta. Jako matka i babcia chciałabym, aby w ich samochodach znajdował się wizerunek patrona kierowców św. Krzysztofa wraz z modlitwą. Myślę, że można którąś z akcji poświęcić kierowcom, aby pamiętali o modlitwie przed podróżą oraz o bezpieczeństwie podczas jazdy.
Teresa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Dostałam dyplom oraz Kartę Apostoła Fatimy, książkę o Ojcu Pio z poświęconym różańcem i obrazkiem z relikwią. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Akcje, które przeprowadzacie, są wspaniałe. Chciałabym, aby w „Przymierzu z Maryją” było jeszcze więcej listów od Czytelników, więcej świadectw – to ludzi bardzo interesuje. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask.
Halina z Gdyni