Temat numeru
 
Zmartwychwstanie i Piękno
o Jan Strumiłowski OCist

Prawda, Dobro i Piękno są wartościami, na których została zbudowana nasza cywilizacja. Współczesny świat postmodernistyczny w sposób programowy walcząc ze światem chrześcijańskim, uderza właśnie w te wartości, chcąc je pogrzebać na cmentarzu przeszłości. Coraz częściej mówi się, że nie ma prawdy obiektywnej, że każdy ma swoją prawdę, więc wszystkie poglądy mogą ze sobą współegzystować w atmosferze wzajemnej tolerancji. Jednak jeśli nie ma prawdy obiektywnej, to nie ma prawdy w ogóle, a my trwamy w ciemności błędu.

 

Podobnie jest z Dobrem. Jest ono coraz bardziej relatywizowane. Dobre jest to, co jest korzystne dla danej jednostki. Dobro obiektywne zaś bywa kwestionowane. Oczywiście takie kwestionowanie ma służyć zniszczeniu jakiegokolwiek systemu moralnego. W związku z tym nie można narzucać nikomu jakichś uniwersalnych norm moralnych, gdyż hipoteza istnienia dobra obiektywnego uderza w wolność człowieka.


Uderzenie w te fundamentalne wartości prowadzi wprost do chaosu i o ile jeszcze tkwi w nas jakaś iskra Bożego porządku, to sprzeciwiamy się współczesnemu, postmodernistycznemu bełkotowi. Jednak jeśli spojrzymy na Piękno, to wydaje się, że nasza wrażliwość słabnie. Prawda i Dobro są czymś obiektywnym, to wydaje się dość jasne. Jednak Piękno chyba bardziej zależy od naszych upodobań… Otóż nie. Piękno również jest obiektywne, a rewolucja wymierzona w porządek świata chrześcijańskiego rozpoczęła się właśnie od subiektywizacji Piękna.


Odblask Stwórcy


Prawa, Dobro i Piękno to nie tylko wartości. Filozofia chrześcijańska nazywa je transcendentaliami, czyli powszechnymi właściwościami bytu. Co jednak oznacza ten dziwny, filozoficzny zwrot? Otóż Prawda, Dobro i Piękno są właściwościami każdego stworzenia i wynikają one z tego, że wszystko, co jest stworzone, nosi na sobie jakiś odblask i podobieństwo do Stwórcy.


W istocie to sam Bóg jest absolutną Prawdą, Dobrem i Pięknem. Jego stworzenie zaś jest do Niego podobne i im bardziej jest podobne, tym bardziej jest prawdziwe, dobre i piękne. Zaznaczyć jednak tutaj należy, że stworzone piękno, dobro i prawda nie są tym samym co Boskie ich odpowiedniki. Jeśli widzimy piękno stworzonego świata, to nie znaczy, że w świecie dostrzegamy piękno samego Boga. Widząc piękno stworzenia, widzimy odblask Boga albo Jego ślad odciśnięty na stworzeniu. Stworzenie samo w sobie nie jest święte. Tak zwana „Matka Ziemia” nie jest święta. Stworzenie jest mniejsze od Stwórcy. Jest mniejsze także od człowieka, który jest koroną stworzenia i który jest powołany do tego, by mieć udział w życiu Bożym.


Stworzenie poprzez swoje piękno może prowadzić nas do Boga, ale tylko w sposób ograniczony. Z tego względu, że piękno stworzone jest tylko odblaskiem i śladem chwały Bożej, a nie samą Jego świętością, świat nie mówi nam nic o samej istocie Boga ani też świat i stworzenie nie może nas uświęcać i zbawiać. Z tego względu kulty pogańskie są po prostu błędne i bluźniercze, gdyż w nich zamiast Boga człowiek uwielbia stworzenie.


Z tego względu, że świat nosi na sobie odcisk Boga, to świat może jednak nas pouczać o tym, że Bóg jest, może nas podprowadzać pod próg wiary w Boga. Jednak o samym Bogu poucza nas dopiero Objawienie w Jezusie Chrystusie, gdyż On jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem.


Święty jest piękny!


Ze względu na związek piękna stworzonego, ludzkiego i piękna Bożego możemy powiedzieć, że im człowiek jest bardziej podobny do Boga, tym jest piękniejszy. Wiemy, że grzech oddziela nas od Boga i jest sprzeciwem względem Niego. Grzech w swojej istocie jest zatem brzydotą, kłamstwem i złem. Stworzenie dotknięte grzechem jest stworzeniem tracącym podobieństwo do Boga, a więc popadającym w brzydotę. W taki sposób na piękno patrzy Pismo Święte. Kobieta piękna to kobieta pełna bojaźni Bożej, a nie tylko zewnętrznie i cieleśnie powabna. Najpiękniejszą spośród córek ludzkich jest Maryja – Niepokalana. Właśnie ze względu na to, że jest niepokalanie poczęta, że nigdy zmaza grzechu u niej nie powstała, Maryja jest odblaskiem Bożego Piękna. Jest ona Niewiastą obleczoną w słońce, symbolizujące Chrystusa i Jego Boską chwałę. Jest też nową Ewą, doskonale podobną do Boga, bo też doskonale wierną Bogu.


Istnieje zatem związek między pięknem stworzenia a jego świętością. Bóg stworzył człowieka podobnego do siebie, a więc z natury pięknego, noszącego na sobie odblask piękna Boga. Przez grzech człowiek częściowo utracił swój pierwotny blask. Nie utracił go całkowicie – nadal istnieją w nim przebłyski piękna wynikającego z podobieństwa do Boga – jednak to podobieństwo zostało zdeformowane. Całkowicie przywrócone może ono zostać tylko poprzez uświęcenie – czyli poprzez zjednoczenie z Bogiem. W stanie świętości człowiek (a szerzej stworzenie) staje się piękne nie tylko poprzez podobieństwo i analogię, ale poprzez fakt zjednoczenia z Bogiem – Pięknem absolutnym. Jeśli ktoś staje się mieszkaniem Boga, staje się piękny Jego pięknem.


Jezus Chrystus – najpiękniejszy z synów ludzkich


Z tego też względu Jezus Chrystus jest przez Pismo określany mianem najpiękniejszego z synów ludzkich. Chrystus jest Piękny, bo sam w sobie jest prawdziwym Człowiekiem i prawdziwym Bogiem. Jego człowieczeństwo jest doskonale zjednoczone z Bóstwem, a więc Jego człowieczeństwo jest nie tylko doskonale piękne miarą stworzonego piękna, ale też jakby promieniuje i wypełnione jest Pięknem Boskim. Owo Piękno jest czymś przewyższającym ten świat. Dlatego też nawet w momentach, kiedy po ludzku w Chrystusie nie było widać ludzkiego piękna – proroctwa Izajasza opisujące Jego Mękę mówią, że był On oszpecony tak, iż nie było w Nim żadnego blasku – to jednak widać w Nim cały czas piękno Boskie. Bo czyż istnieje piękniejszy od Ukrzyżowanego? Czy Chrystus ukrzyżowany, chociaż nie jest powabny i pociągający, to jednak nie jest rzeczywiście najpiękniejszym spośród ludzi? Czy człowiek odwracający głowę przed Krzyżem nie jest okaleczony w swojej duszy i duchowo ślepy na blask piękna Bożego? I czy z Maryją nie jest podobnie? Czy Jej pokora, czystość i posłuszeństwo Bogu nie są właśnie tym blaskiem, które czyni ją absolutnie piękną? A czy zepsuty świat, pozbawiony wiary w Boga i życia nadprzyrodzonego nie odwraca się od Maryi i jej nie lekceważy właśnie z tego względu, że jest Ona Służebnicą Pańską? Czy ta ślepota duchowa również nie jest symptomem ciemności duchowej sprowadzonej przez grzech?


Piękno jest skutkiem zjednoczenia z Bogiem


Widzimy zatem, że prawdziwa brzydota jest skutkiem grzechu. Prawdziwe piękno jest skutkiem zjednoczenia z Bogiem. Piękno zbawienia zaś jest pięknem przewyższającym przyrodzone piękno ludzkie. Chrystus jest piękniejszy od Adama, którym zachwycał się Stwórca jeszcze przed jego grzechem. Maryja jest piękniejsza od Ewy, którą zachwycał się Adam, zanim posłuchała ona węża. Piękno dotknięte Palcem Bożym przewyższa to, co jest piękne jedynie w sposób naturalny.


Piękno Kościoła


Ciekawe jednak jest to, że owo nadprzyrodzone piękno dostrzec możemy nie tylko w Ewangelii, w Chrystusie i Maryi, ale również w Kościele i w Jego dziełach – a zwłaszcza w liturgii. Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa – i jako taki jest on piękny. Współczesny świat nie widzi piękna Kościoła z dwóch przyczyn – z jednej strony często piękno Kościoła jest przysłonięte przez grzech tych, którzy są w Kościele, jednak nie żyją Jego nauczaniem, lecz grzechem. Dzisiaj jest niestety wielu, którzy własną brzydotą zasłaniają piękno Kościoła. Są to nie tylko obrzydliwi grzesznicy dopuszczający się najgorszych i skandalicznych aktów, ale również przysłaniają piękno Kościoła pełni pychy synowie Kościoła, którzy w imię własnych mniemań chcą zmieniać Kościół i kształtować go według własnych, ludzkich tylko, a często egocentrycznych zapatrywań.


Liturgia nie z tego świata


Kiedy jednak spojrzymy na Kościół nie w jego jedynie ludzkiej warstwie, ale kiedy spojrzymy na działanie Kościoła w tych miejscach, w których objawia się jego Bosko-ludzkie działanie, zobaczymy znowu piękno, które przerasta to, co tylko stworzone. Liturgia jest takim miejscem i co ciekawe, kiedy spojrzymy na tradycyjną liturgię, to wydaje się ona być czymś nie z tego świata. Nie jest bowiem przypadkowe, że obrzędy liturgiczne ukształtowane przez Kościół są takie niepodobne do tego, co znamy z codziennego życia. Swoją „innością” odsyłają nas one do jakiejś Tajemnicy, do tego, co ponadnaturalne. Ich struktura jest ukształtowana przez formy, które nie znajdują odzwierciedlenia i analogii w tym, co znamy z codzienności.


Spójrzmy chociażby na chorał gregoriański. Z jednej strony śpiew wykonywany przez ludzi, ale z drugiej jakby nie z tego świata – śpiew, który nie został wykreowany w przestrzeni świeckiej i włączony do liturgii, ale śpiew, który wyłania się jakby z wnętrza liturgii i który posiada tak sakralny i święty charakter, że nie znajduje powtórzenia i zastosowania w rzeczywistości świeckiej.


Innym przykładem jest malarstwo sakralne – na przykład malarstwo ikonowe. Znowu mamy tutaj do czynienia ze sztuką, która nie zrodziła się w świecie, po czym została włączona w obręb liturgii – ale było tak jak z chorałem. Ikona zrodziła się w łonie liturgii i jest sztuką, która nie znajduje odzwierciedlenia i zastosowania w przestrzeni świeckiej – gdyż jest zbyt święta. Dokładnie tak samo ma się rzecz z architekturą. Forma gotyckiej katedry nie jest formą architektoniczną przeniesioną ze świata w obręb życia i praktyki Kościoła. Jest to sztuka, która wyłania się jakby z samego wnętrza piękna Boga, z wnętrza Bosko-ludzkiego aktu Najświętszej Ofiary Chrystusa, która dokonuje się nieustannie w Jego Mistycznym Ciele – Kościele.


Piękno Zmartwychwstania!


Owo piękno, które widzimy w Kościele, jest zatem pięknem nie tylko ludzkim, ale jest pięknem Bosko-ludzkim, pięknem Chrystusowym. Jest jakby dowodem prawdziwości Kościoła, dowodem obecności w nim Chrystusa Zmartwychwstałego. Pełne Piękno Syna Bożego objawiło się wszak w pełni w Zmartwychwstaniu, w którym to, co ludzkie zostało absolutnie i ostatecznie przebóstwione, uświęcone i uwielbione. Zmartwychwstałe ciało, zmartwychwstałe człowieczeństwo jest człowieczeństwem nie tylko o przywróconym pierwotnym pięknie, ale jest przeniknięte pięknem Bożym. Zmartwychwstanie człowieka jest lśnieniem chwały Boga.


Jeśli zaś Kościół jest rzeczywiście Mistycznym Ciałem Chrystusa, to wszystko co go dotyczy, powinno być kształtowane nie przez trywialne i zdeformowane przez grzech prowizoryczne piękno tego świata. Ale, niestety, kiedy spojrzymy na współczesną architekturę i sztukę rzekomo sakralną, to jest ona marnym blaskiem ziemskiego i światowego powabu. Przez to zauroczenie światem nasze świątynie i nasze celebracje coraz bardziej chcą błyszczeć powabem świata. Jest to oczywiście nie tylko błąd i popadnięcie w kłamstwo o naturze Kościoła, ale jest to także bluźnierstwo przeciw chwale Boga i mocy Zmartwychwstania. Jeśli zaś chcemy, by Kościół głosił Zmartwychwstanie nie tylko słowem, ale też by jaśniał blaskiem Zmartwychwstałego, to wszystko, co należy do działania Kościoła, a zwłaszcza liturgia oraz to, co jej towarzyszy (sztuka liturgiczna), swój początek muszą brać nie ze świata, ale z własnego wnętrza, z samej Tajemnicy Najświętszej Ofiary. Bo to nie Kościół ma stać się podobny do świata, który jest naznaczony brzydotą grzechu. To świat i my mamy stać się podobni do Kościoła jaśniejącego pięknem Zmartwychwstałego.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Matka Kościoła zmiażdży jego głowę!
Dopiero co nastał nam nowy rok, a już za moment przeżywać będziemy Wielki Post. Szczególny to czas, w którym możemy przyjrzeć się wnikliwiej naszej chrześcijańskiej postawie i dokonać w niej niezbędnych korekt tak, by rzeczywiście być solą ziemi i świadectwem dla świata. Wszak Krew naszego Pana nie darmo została wylana za nas i za wielu…

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dziękuję za każdy przeżyty dzień

Pani Henryka Kłopotowska należy do Apostolatu Fatimy od jego początków, czyli od 2003 roku. Pochodzi z parafii Przemienienia Pańskiego w Perlejewie koło Siemiatycz. Tam przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej i bierzmowania, tam również mając zaledwie 17 lat zawarła sakrament małżeństwa.

 

– Po ślubie z mężem Stanisławem mieszkaliśmy w Siemiatyczach, ale w 1999 roku przeprowadziliśmy się do Białegostoku – opowiada Pani Henryka. – Tu należeliśmy najpierw do parafii katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ale później przenieśliśmy się na nowe osiedle i teraz chodzimy do kościoła pw. bł. Bolesławy Lament. Katedra była przepiękna, stara, a w nowym kościele jest na razie bardzo skromnie, chociaż ksiądz proboszcz stara się to zmienić, i w miarę możliwości finansowych robi, co się da.


– Mąż pracował 54 lata jako kierowca, 36 lat jeździł po Europie. Gdy mąż zarabiał, ja wychowywałam dzieci. Pilnowałam, żeby iść z nimi do kościoła na pierwszy piątek, do spowiedzi i Komunii, żeby je nauczyć, że tak trzeba. Teraz to
mój starszy syn, Sławek, musi o tym pamiętać i prowadzić do kościoła swoje dzieci. Czasami mogę mu co najwyżej o tym przypomnieć. Sławek jest szanowanym radcą prawnym, ale wciąż jako lektor służy do Mszy Świętej, co jest dla mnie wielkim zaszczytem. Synowa też jest bardzo religijna, z czego jestem bardzo zadowolona. Mam dwóch wnuków: jeden już pracuje, a drugi kończy studia.


– Młodszy syn, Ernest, skończył szkołę zawodową i interesuje się informatyką. Chodzi do kościoła, co miesiąc jest u spowiedzi i Komunii, co jest dla mnie bardzo ważne.


W Apostolacie od 20 lat


– Do Apostolatu Fatimy należę od 2003 roku. W 2017 roku byłam nawet zaproszona na Kongres Apostołów Fatimy w Krakowie. Przy okazji odwiedziłam wtedy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i Sanktuarium Jana Pawła II.


– Przez 20 lat dostałam ze Stowarzyszenia tak dużo dewocjonaliów, że trudno wszystkie spamiętać. Były wśród nich różańce, książki, szkaplerz, kropielnica i różne obrazki. Niedawno otrzymałam piękne wizerunki Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, które oprawione w ramki wiszą na ścianie w moim pokoju. Z kolei figura Matki Bożej Fatimskiej stoi w witrynie.


– Kiedyś nazbierałam tak dużo numerów „Przymierza z Maryją”, że nie wiedziałam, co z nimi zrobić. W końcu mąż zaniósł je do katedry i w ciągu dwóch dni się rozeszły, a ja je gromadziłam może nawet ponad 10 lat. Dopiero teraz, z ostatniego numeru „Przymierza…”, dowiedziałam się, że na obrazie Matka Boża Ostrobramska jest pokazana bez Pana Jezusa, bo nosiła Go wtedy pod swoim sercem. I że oryginał tego obrazu znajduje się w Wilnie, w Ostrej Bramie.


Złote gody na Jasnej Górze


Warto w tym miejscu wspomnieć, że Pani Henryka osobiście pielgrzymowała do ostrobramskiego – i nie tylko sanktuarium. – W 1992 roku byłam z mężem i młodszym synem w Druskiennikach i Ostrej Bramie, w kościele św. św. Piotra i Pawła. Wspólnie nawiedziliśmy również kilka razy sanktuarium Matki Bożej w Licheniu. Pamiętam, że jak byłam tam po raz pierwszy w 1994 roku z pielgrzymką z mojej parafii, to był tam tylko pusty plac; ziemia była dopiero poświęcona. A jak pojechałam tam z mężem kilka lat później, to zwiedzaliśmy kościół św. Doroty, Las Grębliński, drogę krzyżową, byliśmy na Mszy Świętej i Apelu Jasnogórskim. Kilka razy byliśmy także w Częstochowie. Naszą 50. rocznicę ślubu obchodziliśmy właśnie w jasnogórskim sanktuarium. Uczestniczyliśmy wtedy w Różańcu i Mszy Świętej w naszej intencji w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej.

Jak być szczęśliwym


– Teraz opiekuję się mężem. On tyle lat pracował i zrobił dla nas bardzo dużo. Na co dzień wspólnie odmawiamy Różaniec z
 Radiem Maryja i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Ostatnimi czasy najczęściej modlę się za zmarłych z naszych rodzin, a także o zdrowie i pokój w rodzinie. Dziękuję Panu Bogu za każdy przeżyty dzień, za rodzinę, za wnuki. Za to, że czuwa nade mną, że mam siłę do pracy. Czasami jest ciężko nawet obiad ugotować, ale jak wszystko się uda, to dziękuję za to Matce Bożej i Duchowi Świętemu.

Zakończmy to świadectwo Pani Henryki słowami, które usłyszała kiedyś od matki swojego męża i które utkwiły Jej w pamięci: – Kogo Pan Bóg kocha, temu krzyże daje, kto je cierpliwie znosi, szczęśliwym zostaje.


Oprac. JK


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przesłanie mi pięknego kalendarza „366 dni z Maryją” na rok 2024. Zajmie on bardzo ważne miejsce w moim domu. Obecność Maryi pomaga mi przezwyciężyć samotność i czasami smutek. Ona mnie nie opuści!

Barbara z Rudy Śląskiej

 

Szczęść Boże!

Jako mała dziewczynka zachorowałam na zapalenie opon mózgowych i wyszłam z tego zupełnie zdrowa. Do 18. roku życia byłam pod lekarską kontrolą, miałam nigdy nie mieć dzieci, a urodziłam ich czworo. Pierwsze dziecko zmarło mając 6 tygodni na zapalenie płuc. Mam jednego syna i dwie córki, doczekałam się pięciorga wnuków i jednego prawnuka. Wierzę, że z Bożą pomocą można osiągnąć wszystko czego człowiek pragnie. Chciałabym, żeby wszyscy ludzie uwierzyli w łaski, które płyną od Pana Jezusa za przyczyną Matki Najświętszej.

Lilianna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Na wstępie serdecznie dziękuję za życzenia błogosławieństwa Bożego i opieki Najświętszej Maryi Panny. Podziękowania składam również za interesującą i wartościową książkę autorstwa Jerzego Wolaka o objawieniach Maki Bożej w Akicie. Maryja ciągle ostrzega nas przed Bożym gniewem i nie chce, abyśmy zginęli śmiercią wieczną. Matka Boża pragnie nas ratować i powinniśmy o tym zawsze pamiętać. Nadchodzą bardzo trudne czasy. Bardzo często zastanawiam się nad tym, że jeżeli ludzkość nie pokona grzechu, to Bóg może nas ukarać. Modlę się więc do Niepokalanego Serca Maryi, aby Ono zatryumfowało dla całej ludzkości. Kończąc moje przemyślenia na temat tych pełnych zamętu czasów – pamiętajmy, że Matka Boża nas przed nimi ostrzega, cały świat (w tym nasza Ojczyzna) jest zagrożony aborcją, eutanazją, ingerencją w płeć czy błędami popełnianymi przez niektórych kapłanów. Częstym zjawiskiem w obecnych czasach jest krytyka Kościoła, księży, a także wyśmiewanie się z naszej wiary. Te zjawiska prowadzą do kłótni i nienawiści….

Marianna z Włocławka

 

Szczęść Boże!

Z całego serca dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz wszystkie upominki. Wciąż dowiaduję się czegoś nowego z tej prasy katolickiej. Niech Bóg Was błogosławi. Proszę o modlitwę wstawienniczą za mnie w intencji szybkiego powrotu do zdrowia. Bóg zapłać za wszystko!

Justyna ze Śląska

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za piękny „Notes Apostoła Fatimy”, przygotowany z okazji 20-lecia istnienia Apostolatu Fatimy. Te 20 lat przyczyniły się do upowszechniania Prawdy, Dobra i Piękna, dzięki czemu wielu ludzi uznało te wartości za najistotniejsze w swoim życiu. Życzę Apostolatowi Fatimy i Panu Prezesowi wielu kolejnych lat w upowszechnianiu tego dzieła.

Marek z Lublina

 

Szczęść Boże!

Pragnę serdecznie podziękować za tak miłe i wzruszające życzenia urodzinowe. Jestem zachwycona tym, że przy nawale pracy w Stowarzyszeniu można jeszcze chwilę przeznaczyć dla innych. Jeszcze raz pięknie dziękuję, prosząc Matkę Bożą Częstochowską o opiekę i wiele łask tak potrzebnych do działania.

Z Panem Bogiem

Teresa z Częstochowy

 

Szczęść Boże!

Dziękuję za życzenia urodzinowe oraz za modlitwę. Pragnę w dużym skrócie podzielić się swoim życiem. Moja, mama urodzona w Warszawie, wojnę spędziła na Podhalu w oddziale AK. Pod koniec wojny dowiedziała się, że jej rodzina zginęła na Woli. Została sama z dzieckiem, które miała pod sercem. Wsiadła w pociąg i pojechała na ziemie odzyskane, gdzie przyjęli ją dobrzy ludzie. Znaleźli jej pracę, a ja wychowywałem się na wsi. Po przeprowadzce do Jeleniej Góry, gdzie zaopiekowali się nami jej znajomi z partyzantki, mama pracowała, a ja… wagarowałem. Na swoje potrzeby „zarabiałem” żebrząc pod kinem. Po przeprowadzce do Ząbkowic Śląskich mama zachorowała, a ja musiałem powtarzać piątą klasę. Po jej śmierci w 1958 roku, zostałem sam. Miałem 12 lat. Nazywano mnie „dzieckiem ulicy”. Trafiłem do znajomej mamy z dzieciństwa mieszkającej w Zakopanem. Traktowano mnie tam jak służącego. W kościele bywałem, choć w tym domu nie obchodzono świąt. Dziś mogę powiedzieć, że tak jak śmierć Pana Jezusa uratowała ludzkość, tak śmierć mamy uratowała mnie. To co nazywałem wolnością, było tak naprawdę moją „drogą krzyżową”. Wpadłem w szpony szatana. Gdy wyjechałem do Krakowa, ożeniłem się. Po roku dostałem mieszkanie, urodziła mi się córka i zacząłem wszystko od nowa. Wyjeżdżałem z zakładu pracy na Słowację, Węgry i do Izraela, gdzie zwiedziłem większość miejsc związanych ze Zbawicielem. Częste rozłąki oddaliły mnie jednak od żony. Byłem złym mężem i ojcem. Żona zachorowała na raka piersi i po ślubie córki i urodzeniu się wnuczki to ja się nią opiekowałem. Będąc na emeryturze, sam zacząłem chorować i miałem głęboką depresję. Wtedy nagle nastąpił przełom w moim życiu. Po przeczytaniu książki „Moc uwielbienia” odmieniło się wszystko. Wróciłem do Boga, zniknęły lęki depresyjne, a z nimi wszystko co było we mnie złe. Po latach poszedłem do spowiedzi. Od śmierci żony uczestniczę co dzień we Mszy Świętej, regularnie korzystam z sakramentu pokuty. Pojednałem się też z córką, która często odwiedza mnie wraz z wnuczką. Razem spędzamy święta.

Z Panem Bogiem

Ryszard z Krakowa

 

Szczęść Boże!

Jestem bardzo wdzięczna Waszemu Stowarzyszeniu za wszelkie kampanie – nie tylko kalendarze, ale i inne ciekawe książki czy gazetę „Przymierze z Maryją”. Już od kilku lat ten piękny kalendarz z Maryją ubogaca moje mieszkanie, ponieważ jestem wielką czcicielką Najświętszej Maryi Panny. Dlatego bardzo zasmuciło mnie to, że może go już nie otrzymam. Dziękuję za wszystko!

Elżbieta z Wieprza