Temat numeru
 
Stańmy się jak dzieci!
Karmelita bosy

Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego (Mt 18,3). Słowa te, wypowiedziane przez Pana Jezusa, wprowadzają nas w ewangeliczny nastrój. Są programem wyznaczonym przez Zbawiciela oraz drogą, którą przeszedł, stając się małym Dziecięciem w betlejemskim żłobie.

 

Zarówno dosadność i radykalizm, jak i pewna sprzeczność tych słów pomimo wszystko nie zostawiają cienia wątpliwości, że są one skierowane do nas. Tak, do nas – podążających naszymi małymi, często skomplikowanymi, różnymi drogami codzienności, lecz u których celu jest lub powinno być ostatecznie Niebo, czyli nasze przeznaczenie, utęskniony powrót do domu Ojca czekającego z wyciągniętymi ramionami na swoje dzieci.


Nie moglibyśmy się nie odwołać w tym miejscu do innych słów naszego Pana, a raczej do dialogu przeprowadzonego z pewnym faryzeuszem o imieniu Nikodem z Ewangelii św. Jana: Zapewniam cięrzekł Jezus – że jeśli się ktoś nie narodzi na nowo, nie ujrzy Królestwa Bożego. Urodzić się na nowo? – zdumiał się Nikodem. Będąc starcem? Czy można powtórnie wejść do łona matki i urodzić się? Jeszcze raz cię zapewniam – powtórzył Jezus – że jeśli człowiek nie narodzi się z wody i z Ducha, nie wejdzie do Królestwa Bożego. Kto się narodził fizycznie, żyje tylko fizycznie. Kto się jednak narodził z Ducha, żyje także duchowo! Nie dziw się więc, że powiedziałem, iż trzeba się narodzić na nowo (J 3,3–7).

 

Mała droga

 

W rozmowie tej Chrystus wyjaśnia nam, o co tak właściwie chodzi w duchowym dziecięctwie. Doskonałym wcieleniem tej postawy w życie jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus. W Dziejach Duszy sama pisze, jak odkryła tę drogę: Chcę znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Żyjemy w wieku wynalazków, nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach schodów; u ludzi bogatych z powodzeniem zastępuje je winda… Poszukiwałam więc w księgach świętych wytłumaczenia co do owej windy, przedmiotu mych pragnień, i przeczytałam te słowa z ust Przedwiecznej Mądrości: „Maluczki niech do mnie tu przyjdzie” (Prz 9,4 Wlg). Znalazłam więc to, czego szukałam (…). Windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są Twoje ramiona, o Jezu, a do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą.

 

Teresie nie chodzi o naśladowanie postawy zewnętrznej dziecka, ale stawia nam za wzór taką oto postawę: uznawać swoją nicość, oczekiwać od Boga wszystkiego jak małe dziecię oczekuje wszystkiego od ojca, niczym się nie kłopotać, nie gromadzić mienia (…), nie przypisywać sobie cnót, które się pełni, lecz uważać się za niezdolnego do czegokolwiek, uznać, że Bóg składa w ręce swego dziecka ten skarb cnoty, aby się ono nim posługiwało według potrzeby; ale skarb pozostaje zawsze własnością Boga.

 

Pokora, ubóstwo, ufność i miłość

 

W tych słowach Pisma Świętego i św. Teresy jawi nam się określenie dziecięctwa duchowego i jego drogi. Tak jak dziecięctwo Jezusa nie ograniczało się do Jego lat dziecięcych, lecz jest cechą całego Jego życia na ziemi i w Niebie, tak i osoby, które pragną wcielać w życie to dziecięctwo, muszą pamiętać, że obejmuje ono każdy wiek i stan. Charakterystycznymi przymiotami dziecka, jak zaznacza Sługa Boży o. Anzelm Gądek OCD w Traktacie o dziecięctwie duchowym są: pokora, ubóstwo, ufność i miłość. Według niego pokorny mówi o sobie: „jestem niczym”, staje się małym, miłuje swoją nicość i stawia dobro drugiego ponad swoje. Programem pokornego są słowa Pana Jezusa: Uczcie się ode Mnie, bom cichy i pokornego serca. Ubogi mówi: „nic nie mam”, wszystko co posiada przypisuje dobremu Bogu, staje przed Nim z pustymi rękami. Ufność możemy zaś nazwać matką modlitwy, bowiem bez niej prawdziwa ­modlitwa nie istnieje. Jak mówiła wspomniana św. Tereska: tyle mamy, ile ufamy. Dziecięctwo duchowe przedstawia się w ufności, z jaką dziecko odnosi się do swego Ojca w Niebie. Jeżeli dobroć Boga przynagla nas do ufności, to Jego miłosierdzie wprost nas do niej zmusza. Miłość, która jest królową wszystkich cnót, podbija Serce Boga i czyni w duszy (i z duszy!) mieszkanie Trójcy Przenajświętszej.

 

Pewna Służebnica Boża, tercjarka karmelitańska, której proces beatyfikacyjny jest w toku, nie zawahała się także żyć według tego ideału. Kunegunda Siwiec (Kundusia) ucząc się krok po kroku tej drogi, osiągnęła szczyty doskonałości. Innymi słowy doszła do najwyższego stopnia prostoty i dziecięctwa duchowego, które są warunkami oglądania Boga w wieczności. Z zeznania jej spowiednika dowiadujemy się: Śmiem twierdzić, że Kundusia nigdy nie była stara; mimo 80 lat nieznane jej były objawy starzenia się duchowego, zawsze w niej była świeżość, entuzjazm dla wszystkiego co dobre, ufność – niemal naiwność dziecka. Chwalebna naiwność człowieka, który mimo przykrych doświadczeń życiowych, nie traci wiary w drugiego człowieka, wiary w dobro, choć nieraz głęboko schowane.

 

Odpoczynek znajduję w takiej duszy, która zachowa spokój

 

Kundusia była obdarzona czystością i niewinnością dziecka. Są to cechy otwierające duszę na życie nadprzyrodzone, będące pewnego rodzaju bramą do życia duchowego. Dusza niewinna jest tak piękna i ubóstwiona, a przez to miła Sercu Boga, że On sam zachwyca się nią i niejako znajduje w niej odpoczynek. Posiadanie autentycznej więzi z Panem Bogiem prowadzi do szczerości i prostoty w sposobie bycia. Pan Jezus zapewnił Kundusię o pierwszeństwie miłości prostej i szczerej, bez obaw i niepokojów, niewymagającej nadzwyczajności. Bóg ma upodobanie w takich duszach, albowiem w nich odbija się jak w zwierciadle Jego własna prostota i niewinność zaszczepiona w nas w momencie stworzenia. W wewnętrznych pouczeniach Pan Jezus zapewnia Służebnicę Bożą: Jestem Bogiem miłości i pokoju. Odpoczynek znajduję w takiej duszy, która zachowa spokój, a zamęt jest Mi niemiły. Pokój nie na tym polega, żeby nie doznawać przeciwności, pokój zależy od miłości, wierności i cierpliwości. Pragnę zbawienia każdej duszy, a który grzesznik zwróci się do Mnie przez żal i pragnienie spowiedzi oraz miłowania Mnie, w tej chwili grzechy odpuszczam i uczynię go świętym i do Serca przytulam. A cóż dopiero mówić o miłości dla dusz, które Mnie miłują dziecięcą miłością. Nie mam granic w udzielaniu łask. Słabości i upadki codzienne nikną w Mej miłości.

 

Bóg mimo wielkiej miłości do dusz idących tą drogą, często przynagla je do czynienia pokuty i umartwienia. Wzywa ich do czuwania nad mową, słuchem i odmawiania sobie rzeczy nawet dozwolonych. Dziecięctwo duchowe w każdej sytuacji odnajduje sposobność do czynienia małych ofiar w codziennym życiu, bez konieczności wyszukiwania wielkich spraw, wykorzustując właściwie czas będący darem od Boga. Wszystko motywuje miłością ku Bogu, aby sprawić Mu radość w celu nawrócenia grzeszników, innowierców i pogan oraz doprowadzenia ich do prawdy i zbawienia możliwego w prawdziwym Kościele Chrystusowym.

 

Dlaczego Maryja objawia się dzieciom?

 

Przypomnijmy więc teraz stosunek Zbawiciela do dzieci, które przynoszono do Niego, a Apostołowie nie mogąc tego zrozumieć, szorstko zabraniali. Pan Jezus ze wzburzeniem wołał wtedy: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy Królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: „Kto nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je (Mk 10,14–16).

 

Matka Boża jako wierna uczennica Swojego Syna, doskonale zrozumiała i naśladowała tę postawę. Świadczy o tym m. in. scena z Kany Galilejskiej, gdzie zwraca się do Swojego Syna, wstawiając się za biesiadnikami, z wielką ufnością i wiarą w wysłuchanie swojej prośby, mówi: Nie mają już wina (J 2,3). Maryja wie, że Syn niczego Jej nie odmówi, nie sprawi Jej przykrości. To właśnie Jej dziecięca prostota, ufność i niezachwiana wiara są podstawą pierwszego cudu, którego dokonuje Pan Jezus, objawiając Swoje Bóstwo. Maryja nieustannie wstawia się u Syna Bożego za swoimi przybranymi dziećmi, które jeszcze prowadzą tutaj, na ziemi, walkę o swoje zbawienie. Tak było w Lour­des, w Gietrzwałdzie, w Fatimie i innych miejscach objawień Maryi. Jak dobra matka, która biegnie na ratunek swoim dzieciom, tak Najświętsza Dziewica szuka dziecięcych serc. Serc niewinnych, szczerych, prostych i pokornych, które zaakceptują Ją i Jej Umiłowanego Syna. Tym duszom powierza kluczowe przesłania, dla ratowania grzesznej i niewdzięcznej ludzkości, dlatego że są otwarte na to, co ma do powiedzenia i nie zmieniają tego, co od Niej usłyszały. Dziecko, któremu powierzone zostanie ważne zadanie, wykona je z rozwagą i natychmiastowo, a nie odłoży tego na później. Dziecięce serce jest otwarte, nieskomplikowane, kochające, godne zaufania. Dzieci są szczere i autentyczne, dlatego ­przyjmą i odwzajemnią matczyną miłość. Tak było z Bernadetą Soubirous, Justyną Szafryńską, Barbarą Samulowską, Franciszkiem i Hiacyntą Marto, Łucją dos Santos oraz innymi.

 

Maryja mogła objawić się dowolnej liczbie ludzi, od biednych chłopów po bogatych monarchów lub uczonych profesorów. Od poświęconych Bogu zakonnic i zakonników po kapłanów, biskupów, kardynałów, a nawet samego papieża. Zamiast tego jednak wybierała najczęściej biedne, niewykształcone dzieci mające od sześciu do kilkunastu lat. Warto zwrócić uwagę, że we wspomnianych objawieniach przed przekazaniem Orędzia Maryja nawiązuje bliską, głęboką, przyjacielską więź, pozyskując ich serca i pełne zaufanie należne matce. W podobnym celu należy rozumieć kilkukrotne posłanie Anioła Pokoju do dzieci fatimskich przed zjawieniem się Maryi, który niejako przygotował ich do poznania Pięknej Pani oraz sprawił, że się Jej nie przelękły oraz zaufały ze spokojem przyszłym wizjom.

 

Droga duchowego dziecięctwa dla każdego!

 

Może się komuś wydawać, że droga dziecięctwa duchowego jest czymś banalnym i infantylnym. Nic bardziej mylnego! Droga duchowego dziecięctwa stawia przed chcącym wcielić jej zasady w życie mozolną pracę codziennego zaparcia się siebie, szukania Boga w cichej, osobistej modlitwie oraz stawiania Go na pierwszym miejscu, zaś siebie na ostatnim. Chcący iść tą drogą, muszą przede wszystkim czuć się umiłowanymi dziećmi Ojca, aby nie popadli w fałszywą pokorę i niewłaściwy obraz siebie. Każdy z nas jest zaproszony do stopniowego wprowadzania tych ideałów i zasad do swojego codziennego postępowania oraz do rozsiewania wokół siebie dziecięctwa i prostoty, tak jak poucza nas Chrystus, aby stać się jak dziecko i móc wejść do Królestwa Niebieskiego.

 

Karmelita bosy



NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski