Temat numeru
 
Najwspanialszy dar naszego Zbawiciela!
o. Jan Strumiłowski OCist

Triduum Paschalne to niewątpliwie najważniejszy czas w całym roku liturgicznym. W tych dniach przeżywamy i upamiętniamy samo centrum wydarzeń zbawczych. Stanowią one dla nas fundament, rdzeń i oś życia chrześcijańskiego. I tak było od samego początku. Te szczególne dni były najbardziej znaczące także dla apostołów. Oni przez trzy lata podążali za Panem Jezusem, słuchali Jego nauki o Królestwie Bożym, oglądali dzieła, których dokonywał… A jednak dopiero w ciągu tych kilku dni radykalnie zmienili myślenie na temat swojego Mistrza.

 

Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie całkowicie wstrząsnęły uczniami. W tych wydarzeniach bowiem poznali kogoś zupełnie nowego. I również dla nas te wydarzenia są tak wstrząsające i tak ważne, gdyż w nich dostępujemy prawdziwego Zbawienia. Przez ich pryzmat najlepiej możemy też poznać, kim jest prawdziwie nasz Pan.


Ofiara Chrystusa i Msza Święta


Dokładnie to samo Misterium stało się absolutnie pierwszorzędne i najbardziej znaczące dla Kościoła, który także z Niego się wyłania. Znaczenie Triduum jest tak doniosłe, że nie tylko celebrujemy je raz do roku w sposób absolutnie wyjątkowy i uroczysty, ale to Misterium, które dokonało się przed dwoma tysiącami lat, uobecniamy co do istoty podczas każdej Mszy Świętej, która jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego. Te fakty są dla nas również istotne dla odczytania tego Misterium.


Czasami możemy usłyszeć, że jeżeli chcemy dobrze zrozumieć i przeżyć Mszę Świętą, nie możemy zatrzymać się na jej zewnętrznej formie, ale tę pełną uroczystości formę winniśmy odczytywać jako skrywającą w sobie właśnie owo Misterium Chrystusa. Widzimy więc, że kapłan z powagą zbliża się do stopni ołtarza, a oczyma duszy winniśmy widzieć Chrystusa zbliżającego się do podnóża Golgoty. Widzimy kapłana całującego ołtarz, a oczyma duszy dostrzegamy Chrystusa przyjmującego Krzyż. Widzimy kapłana unoszącego Najświętsze Ciało i Krew w czasie podniesienia, a oczyma duszy dostrzegamy Chrystusa wywyższonego przez Ojca na drzewie Krzyża itd.


Tajemnica Chrystusowej Męki i Śmierci wyjaśnia nam więc, co dzieje się na Mszy Świętej. Ale ta relacja jest także zwrotna. Splendor i powaga rytu Mszy – o ile jest ona sprawowana zgodnie z duchem, powagą i prawdą Liturgii – wyjaśnia nam, co tak naprawdę wydarzyło się dwa tysiące lat temu na Golgocie. Bez tego odniesienia Ofiara Chrystusa może nam się wydawać pięknym, pełnym miłości i heroizmu, lecz jednak tylko ludzkim gestem miłości. Oto widzimy umęczonego, który jest tak pokorny; że chociaż katowany, nie skarży się; tak pełen miłości, że chociaż niewinnie cierpi, to jednak znosi tę udrękę dla ocalenia ludzi. I już samo to jest czymś pięknym i dostojnym. Spróbujmy jednak spojrzeć jeszcze głębiej…


Dla zbawienia człowieka konieczna była śmierć Zbawiciela


Spróbujmy wyobrazić sobie Chrystusa, który rzeczywiście idzie do Ogrodu Oliwnego i zaczyna pocić się Krwią. Lecz oczyma duszy zdajmy sobie sprawę, że to jest Najwyższy Kapłan, który przygotowuje się do złożenia doskonałej Ofiary Ojcu. Chrystus modli się o to, żeby spełniła się wola Ojca – bo jest to Kapłan, który chce wypełnić Ofiarę skierowaną ku Ojcu na Jego chwałę. Spójrzmy na Chrystusa niosącego Krzyż i wyobraźmy sobie, że nie jest to biedny i sponiewierany człowiek, ale Król odziany w najwytworniejszy ornat, który stąpa, by złożyć Ofiarę Ojcu. Spójrzmy, jak wisząc na Krzyżu, oddaje tchnienie, i zobaczmy, że w tym momencie nie tyle umiera i kończy istnienie, ale oddaje wszystko, co ma, swojemu Ojcu, jednocząc się z Nim. Że w tym momencie przestaje należeć do siebie, ale cały zostaje złożony w ręce Ojca. Staje się miłą wonią kadzidła, którego obłoki wznoszą się ku Najwyższemu. Oczy ciała widzą śmierć, natomiast wzrok duchowy widzi pełnię życia: On w Ojcu, a Ojciec w Nim – a jednak nie na wysokości Nieba, lecz na wzniesieniu wzgórza Golgoty, pośród licznego tłumu. W takim obrazie uwidacznia się wyraźnie, dlaczego dla zbawienia człowieka konieczna była śmierć Zbawiciela.


Dlaczego Syn Boży musiał przyjąć ludzką naturę, a następnie w sposób krwawy dokonać tak wstrząsającej, lecz wewnętrznie tak niepojętej i wzniosłej Ofiary?


Otóż, Syn Boży przyjął naturę ludzką, naturę naszą – stał się uczestnikiem naszego sposobu istnienia. Wraz z ciałem przyjął na siebie nasze grzechy. Święty Paweł w akcie śmierci Chrystusa dostrzega moment ukrzyżowania starego człowieka z jego grzechami. Śmierć Chrystusa to ukrzyżowanie grzechu, przybicie go do Krzyża, unicestwienie źródła naszej niewoli. W nas to samo ukrzyżowanie może i musi się dokonać w zjednoczeniu z Chrystusem. Dlatego, uczestnicząc we Mszy Świętej, uczestniczymy właśnie w tym wydarzeniu. Dlatego podczas Najświętszej Ofiary mamy pragnąć uśmiercić w nas to, co grzeszne, składając siebie w ofierze z Niepokalaną Hostią.


Cztery cele Ofiary


Ale ukrzyżowanie starego człowieka to jeszcze nie wszystko. Męka i Śmierć Chrystusa to również złożenie doskonałej Ofiary Ojcu. Jak naucza Kościół, ta Ofiara – złożona zarówno w sposób krwawy na Krzyżu, jak i ponowiona oraz uobecniona przez kapłana na ołtarzu w sposób bezkrwawy – posiada cztery cele.


Po pierwsze, jest to Ofiara uwielbienia. Chrystus, umierając na Krzyżu, doskonale uwielbia Ojca. Jego Ofiara jest wyrazem tego, że Ojciec godzien jest absolutnie wszystkiego. Że Jego chwała nie może natrafić na żadne granice. Że umrzeć dla Niego jest zaszczytem i szczęściem. Że umrzeć dla Niego oznacza tak naprawdę żyć. Chrystus w Ofierze nie dokonuje unicestwienia własnego życia, ale bierze je jakby z własnych rąk i przekazuje je Ojcu, ku Jego chwale. Ofiara jest zatem oddaniem wszystkiego, a tym samym przekazaniem Ojcu każdego atomu własnego istnienia i jest absolutnym narodzeniem w Ojcu – absolutnym należeniem do Niego.


Po drugie, jest to Ofiara dziękczynienia. W niej wybrzmiewają słowa psalmisty: Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył? Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana. Są to słowa wypowiedziane przez Chrystusa o Ojcu. To Chrystus, a w Chrystusie człowiek, uwielbia Boga za wszelkie dobrodziejstwa: za stworzenie i odkupienie, za podarowanie człowiekowi wszystkiego – i tego, co doczesne, i tego, co wieczne. Ofiara, czyli „życie dla Ojca”, jest aktem wdzięczności. On podarował nam w Chrystusie wszystko, nawet samego Siebie. My także oddajemy Mu w Chrystusie wszystko – nawet samych siebie.


Po trzecie, jest to Ofiara przebłagalna. Pomimo nieskończonego daru Bożego jesteśmy i zawsze będziemy Bożymi dłużnikami. Zgrzeszyliśmy. Nie byliśmy wdzięczni. Obraziliśmy Boga. Ofiara Chrystusa jest prawdziwą Ofiarą przebłagalną. Bóg jest absolutną Miłością, ale jest też doskonałą Sprawiedliwością. Człowiek grzesząc, wydarł Bogu Jego własność – bo przecież wszystko, co mamy, należy do Niego. Ta zbrodnia domaga się zadośćuczynienia, jednak człowiek sam nie jest do niego zdolny, gdyż nie ma niczego, czego by wpierw nie otrzymał od Ojca. Nie ma niczego własnego, czym mógłby zadośćuczynić. Tylko Chrystus jest Tym, który sam w sobie ma życie – Boskie Życie, gdyż jest prawdziwym Bogiem. I On sam czyni zadość Ojcu, spłacając nasz dług.


Po czwarte, jest to Ofiara prośby. I nie chodzi tutaj o pewnego rodzaju interesowność. Nie chodzi o to, że człowiek w Chrystusie składa Ojcu ofiarę, gdyż w ten sposób chce coś w zamian od Boga otrzymać. Chodzi o wyznanie absolutnej zależności. W ofierze prośby człowiek w Chrystusie wyznaje, że całkowicie zależy od Boga. Że bez Niego niczego nie może uczynić i nic nie znaczy. Jest to więc miłosne wyznanie: Bez Ciebie nie istnieję, dlatego cały oddaję się Tobie. Bez Ciebie jestem tylko pustką i ciemnością. Ocal mnie w cieniu Twych skrzydeł.


Taka właśnie Ofiara dokonała się dwa tysiące lat temu i ta sama Ofiara dokonuje się codziennie na ołtarzach Kościoła. Doskonała w istocie i formie. Czym więc ona była? Całkowitym oddaniem własnego istnienia, oddaniem przekraczającym granice Męki i Śmierci czy też uroczystym śpiewem pośród obłoków kadzidła w atmosferze dostojeństwa i powagi? Była jednym i drugim. Jest to Ofiara, w której Chrystus oddaje samego siebie, a Kościół w uroczystym milczeniu pada na kolana, oglądając Chwałę Boga.


Tymczasem Chrystus zmartwychwstał…


Ta Ofiara jest nierozerwalnie związana ze Zmartwychwstaniem. Jest Ono w Nią wpisane. Ofiara ta bowiem nie jest bezmiarem i bezsensem śmierci oraz samounicestwienia, ale jest pełnym miłości aktem samooddania. Konsekwencją takiego oddania jest zjednoczenie z Tym, który sam jest Życiem. To dlatego, jak pisze św. Paweł w Liście do Rzymian, Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca (Rz 6,4). Tak – dzięki chwale Ojca! Bo tę chwałę uczcił, bo jej się przekazał, bo ją uwielbił i do niej należał. I dlatego św. Paweł odważa się powiedzieć, że gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara i daremny nasz trud. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, nie miałoby znaczenia Jego pełne miłości i heroiczne poświęcenie. Gdybyśmy tylko w tym życiu pokładali nadzieję w Chrystusie, to znaczy, gdyby miał On dla nas być tylko nauczycielem pięknej i heroicznej miłości, bylibyśmy godni pożałowania bardziej niż wszyscy inni ludzie – jak z mocą podkreśla Apostoł. Tymczasem Chrystus zmartwychwstał. A więc ta Ofiara była zjednoczeniem z Bogiem, który jest utęsknieniem i spełnieniem pragnienia ludzkiego serca. Zmartwychwstanie nie jest tylko przywróceniem ludzkiego życia i jego zachowaniem na wieczność. Zmartwychwstanie to kres tęsknoty w zjednoczeniu z umiłowanym Bogiem. Dlatego ta Ofiara i to Zmartwychwstanie są dwiema stronami tej samej rzeczywistości.


Chrystus jest z nami aż do końca świata!


To wszystko – realnie i historycznie – spełniło się dwa tysiące lat temu, a sakramentalnie spełnia się każdego dnia w liturgii Kościoła. W sposób wyjątkowy przeżywamy to w czasie Triduum oraz w tym, że dzięki tej liturgii sami możemy wejść w rzeczywistość i dynamikę tej Ofiary. I w tym wszystkim urzeczywistnia się najdobitniej obietnica Chrystusa, że pozostanie On z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata.


Chrystus, przyjąwszy ludzkie ciało, ofiarował siebie Ojcu. Wrócił do domu Ojca. A jednak przez to Ciało jest nadal z nami.


Przez to Jego Ciało, którym jest Kościół, pozostał On mimo wszystko z nami. I w tym Ciele nieustannie w liturgii urzeczywistnia to swoje święte Misterium – tę świętą wymianę i uroczyste pojednanie Boga i człowieka. I dzięki temu my także możemy współofiarować siebie Ojcu i w Chrystusie doświadczać odrodzenia życia w Zmartwychwstaniu.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Królowa Apostołów
Ten numer naszego pisma poświęciliśmy w dużej mierze Kościołowi Apostolskiemu oraz Maryi, która jest Królową Apostołów i wszystkich dusz apostolskich. Zatem także w tym aspekcie Matka Boża jest naszą Królową, bo przecież każdy z nas, ochrzczonych, jest powołany do apostolstwa, do świadczenia o wierze katolickiej słowem i czynem.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Dotknięcie Karoliny

Kilka dni przed Świętami Wielkanocnymi redakcję „Przymierza z Maryją” odwiedzili Państwo Anna i Jerzy Kasperczykowie z Krakowa, którzy wspierają Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od początku jego istnienia. – Prowadzicie Państwo dobrą działalność. Wiem, że teraz jest ciężej, ale z pomocą Bożą…, bo inaczej się nie da – mówi pani Anna.

 

– Do Apostolatu Fatimy należymy wspólnie z mężem od 2001 roku – kontynuuje. To się stało tak, że listonosz przyniósł do naszej pracy ulotkę Stowarzyszenia. Zainteresowaliśmy się i napisaliśmy…

Aktywni Dobrodzieje Stowarzyszenia


– Bierzemy udział w kampaniach organizowanych przez Stowarzyszenie i modlimy się, wykorzystując otrzymane materiały. Wzięliśmy też udział w akcji, podczas której zbierano pieniądze na wykupienie i remont siedziby Stowarzyszenia przy ul. Augustiańskiej w Krakowie
– dodaje pan Jerzy. – Parę lat temu byliśmy na ul. Augustiańskiej podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej – dopowiada pani Anna. – Ja osobiście byłam też gościem na jednym z Kongresów Konserwatywnych, który odbywał się w Krakowie przy ul. Sławkowskiej. To było bardzo przyjemne doświadczenie. Do wspierania Stowarzyszenia wciągnęliśmy naszą mamę, która obecnie ma już 96 lat, ale wciąż otrzymuje i czyta „Przymierze z Maryją”. [...]

 

[Pełny tekst w wydaniu papierowym]


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Jestem osobą wiekową (88 lat), schorowaną – o bardzo niewielkich możliwościach działania. Od lat jestem zwolenniczką działalności Pana oraz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. Dziękuję Panu Bogu za Pana osobę, modlę się od kilkunastu lat o powodzenie Waszych akcji. W życiu wiele przeżyłam i widziałam, mogę więc obiektywnie ocenić Waszą działalność. Wyrażam więc mój ogromny szacunek za wszystko, czego dokonujecie. Dziękuję za Wasze pisma, w szczególności za „Przymierze z Maryją” oraz za inne materiały. Jestem także szczególnie wdzięczna za Waszą akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”, która nasuwa pytanie: Dokąd zmierzasz Polsko? Panie Prezesie – oby Pan Bóg dał Panu dużo zdrowia i siły!

Joanna z Bytomia

 

Szczęść Boże!

Dziękujemy Państwu za akcję „Stop deprawacji polskich dzieci”. Cieszymy się, że została podjęta taka inicjatywa. Chętnie się do niej włączamy. Kształtowanie w duchu Bożym naszych dzieci od najmłodszych lat to nasz obowiązek i najważniejszy cel naszego życia. Dlatego musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby ocalić dzieci od zgorszenia, a szkoła to przecież drugi dom naszych dzieci. Szczęść Boże dla Waszej pięknej pracy! Prosimy o modlitwę w obliczu choroby nowotworowej, z którą musimy się zmagać w naszej Rodzinie.

Agnieszka i Witold z Podkarpacia

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wszystkie otrzymane od Państwa materiały, które sobie bardzo cenię i które zajmują w moim domu szczególne miejsce. Postanowiłam też napisać, by dać świadectwo. Moje pierwsze badania medyczne wypadły niekorzystnie, później nastąpiła biopsja i „wielkie czekanie”. Cały czas nie traciłam nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi, modląc się jednocześnie nowenną do św. Ojca Pio, którego to obrazek i relikwie dostałam od Was. Zaraz potem odebrałam wiadomość, że nie mam komórek rakowych. Dziękuję Bogu, Maryi i św. Ojcu Pio za łaskę zdrowia, a Wam za dzieło, które prowadzicie. Niech dobry Pan Bóg błogosławi w Waszej wspaniałej pracy… Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Renata

 

Szanowny Panie Redaktorze, Szanowny Panie Prezesie

Zdaję sobie sprawę, że chwilę się nie odzywałam, ale było to spowodowane moją niedyspozycją, którą odczuwam od zeszłego roku. Miałam nadzieję na poprawę. Niestety, poważny wiek spowodował moją niepełnosprawność ruchową. Bardzo mi trudno zachować pionową postawę i równowagę, dlatego w domu mam dokładnie wytyczony bezpieczny obszar poruszania się, a na zewnątrz metalowy wózek, który umożliwia mi poruszanie się na niewielkich dystansach. Z powodu wielu ograniczeń i zmian, wiele spraw przejęły moje dzieci. Teraz niestety ze względów zdrowotnych obawiam się, że będę zmuszona opuścić Stowarzyszenie i „Przymierze…”, o czym jest mi trudno i przykro pisać i mówić. Przyzwyczaiłam się bowiem do kontaktów z Wami poprzez wsparcie, lektury, dyskusje na aktualnie zamieszczane tematy, możliwość uczestnictwa w spotkaniach „Przymierza z Maryją” i liczne okazje do podzielenia się z bliźnimi efektami moich praktyk religijnych i możliwością wykazania się religijną postawą.

Dla mnie osobiście wspieranie „Przymierza…” jako największego pisma dla katolików w Polsce było i jest satysfakcjonujące i ważne. Nie bez znaczenia są osobistości od lat związane i utożsamiane z pismem. Redaktor naczelny we wstępie do każdego egzemplarza zapoznaje z jego tematyką, ale też akcentuje najważniejsze przesłania obecnej chwili, tj. że wszystkie aktualne wydarzenia nie mogą przesłaniać faktu w jakich czasach żyjemy obecnie i co jest naszym teraźniejszym obowiązkiem. Cenię także postawę Prezesa Stowarzyszenia, p. Sławomira Olejniczaka za pracowitość, energię i siłę działania. Niebanalne formy imiennego i adresowego sposobu komunikowania się też mają wielu zwolenników i entuzjastów. A w piśmie szczególną uwagę przykuwają: temat główny, święte wzory, kampanie, lektury duchowe, felietony, problemy. Ciekawa tematyka poszerza grono Czytelników.

Kończąc, pragnę złożyć na ręce Pana Prezesa oraz Pana Redaktora i całej Redakcji moje podziękowania i pozdrowienia. Życzę dużo wytrwałości i siły w działaniu. Pragnę też zapewnić o swojej modlitwie w Waszej intencji i intencji Przyjaciół. Szczęść Boże!

Zofia

 

Od Redakcji:

Szanowna Pani Zofio!

Z całego serca dziękujemy za Pani piękne, pełne serdeczności i szczerości słowa. To dla nas zaszczyt, że mogliśmy być częścią Pani codzienności i duchowej drogi przez tak długi czas. Mimo wszelkich trudności, ufamy, że nadal będziemy mieć ze sobą kontakt! Dziękujemy za Pani zapewnienie o modlitwie. Prosimy również przyjąć nasze modlitwy i życzenia wszelkich łask Bożych, szczególnie w tym wymagającym czasie. Niech Matka Najświętsza otacza Panią swoją opieką, a Duch Święty napełnia siłą, pokojem i nadzieją.

Z wdzięcznością i szacunkiem
Redakcja „Przymierza z Maryją” oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi

 

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi za obfite, mądre, rozsądne i aktualne tematy poruszane w korespondencji i wydawnictwach, przypominające wielokrotnie ważne wydarzenia historyczne, ważne zdarzenia utwierdzające w człowieku głęboko wierzącym i myślącym rzeczywistą prawdę, że nasza wiara opiera się na ufności, że Pan Bóg działa w naszym imieniu i z wielką mocą, że prowadzi nas dobrymi drogami. Jest to bardzo ważne, że Prezes Stowarzyszenia i Redakcja „Przymierza z Maryją” swoją pracą stale wzmacniają i przypominają o obecności Pana Boga w naszym życiu. Ufam, dziękuję i proszę o dalsze wskazówki prowadzące do dobrego i mądrego działania. Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i zdrowia w działalności!

Cecylia z Poznania