Temat numeru
 
Oni się nawrócili
Bogusław Bajor

ŚW. PAWEŁ – DROGA DO DAMASZKU

Kim był Szaweł (Paweł) z Tarsu? On sam podaje swą skróconą biografię: Obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, pod względem stosunku do Prawa faryzeusz (Flp 3,5); urodzony w Tarsie, w Cylicji. Był zatem prawowitym Żydem. Po zapoznaniu się z nową doktryną opartą na rodzącej się Ewangelii, uznał ją za herezję i chciał ją całkowicie wyplenić.

Kiedy zapadł wyrok na chrześcijańskiego diakona Szczepana, Szaweł wziął udział w jego ukamienowaniu, przytrzymując szaty egzekutorów. Śmierć św. Szczepana zainicjowała falę prześladowań rodzącego się Kościoła. Naśladowcy Chrystusa masowo uciekali z Jerozolimy, docierając aż do Damaszku. Szaweł udał się tam z misją pojmania i uwięzienia zbiegów.

 

Scena nawrócenia świętego Pawła jest dobrze znana: wraz ze swymi towarzyszami zmierzał do Damaszku, gdy nagle niebo rozświetlił oślepiający błysk, który powalił go na ziemię. Szaweł usłyszał wtedy poruszający głos:
– Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?
Leżąc na ziemi, spojrzał w górę i ujrzał Jezusa Chrystusa.
– Kim jesteś, Panie? – zapytał.
– Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz.
Wtedy strumień światła zalał jego duszę.
 – Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić.
Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział (Dz 9,1-8).
Towarzysze zaprowadzili go do Damaszku. Tam, przez następne trzy doby w samotności, w mroku pościł i medytował. Tak Paweł stał się wielkim apostołem, który nawracając pogan, potwierdził swą wiarę, oddając za nią życie.

ŚW. AUGUSTYN – OD HEREZJI DO ŚWIĘTOŚCI


Święty Augustyn, biskup Hippony, napisał w swoich Wyznaniach: Stworzyłeś nas Boże jako skierowanych ku Tobie i niespokojne jest serce nasze dopóki w Tobie nie spocznie. Zaiste – po wielu latach błądzenia – jego serce spoczęło w Bogu i zyskało spokój. 
Święty Augustyn, ojciec i doktor Kościoła, zanim stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci chrześcijaństwa, prowadził rozpustne życie. Związał się z kobietą, z którą żył bez ślubu, miał z nią dziecko. Niestety, przystąpił też do heretyckich manichejczyków. Na to wszystko z ogromnym bólem patrzyła jego pobożna matka – św. Monika.

Pochodzący z Kartaginy Augustyn był wykładowcą retoryki, później udał się do Italii – do Rzymu, a następnie do Mediolanu. Matka podążyła za nim, mając pewność, że Pan Bóg nie odrzuci jej długiej, prawie dwudziestoletniej modlitwy o nawrócenie syna.
Augustyn spotkał w Mediolanie św. Monikę zalaną łzami. Na ten widok odezwał się poruszony: Matko, jestem pewien, że syn tylu łez musi powrócić do Boga.

 

I łaska wiary zamieszkała w tym gorącym człowieku. Dwuletni pobyt w Mediolanie był kluczowy. Wielkie wrażenie zrobiły na nim kazania tamtejszego biskupa, św. Ambrożego i listy św. Pawła.

 

W pewnym momencie zastanawiając się nad sensem swego życia, usłyszał głos dziecka: Bierz i czytaj! Zrozumiał, że to głos samego Boga. Chwycił więc Ewangelię, gdzie natrafił na fragment Listu do Rzymian: Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom. (Rz 13,13-14)

To był właśnie ten moment zwycięstwa nad sobą. W Wielki Czwartek, 22 kwietnia 387 roku zostało ono potwierdzone oficjalnym wyznaniem wiary. W Wielką Sobotę św. Ambroży odmówił nad nim egzorcyzmy, a w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego Augustyn zasilił szeregi Mistycznego Ciała Chrystusa. Kościół zyskał wielkiego filozofa, gorliwego biskupa, ojca i doktora Kościoła, a przede wszystkim wielkiego świętego.

FRYDERYK CHOPIN – NAWRÓCENIE W OSTATNIEJ CHWILI


Urodzony w Żelazowej Woli, został ochrzczony w kościele św. Rocha w Brochowie. Po przyjeździe do Paryża wszedł w tamtejszy świat bohemy artystycznej. Wciągnęła go też miłość do kochanki Georges Sand. Cały ten światowy blichtr sprawił, że wczesna pobożność, którą Chopin „wyssał z mlekiem matki”, pozostała jedynie rodzinnym wspomnieniem.

 

Ciężka choroba, gruźlica, która spalała jego organizm, powoli budziła w nim chęć powrotu do Boga. Świadkiem tego był zmartwychwstaniec, ks. Aleksander Jełowiecki, który był przy autorze Marsza Żałobnego do samego końca. Wyniszczony chorobą Fryderyk, zachęcony przez pobożnego kapłana, ze łzami w oczach najpierw ucałował krucyfiks, a następnie przyjął wiatyk. I – jak wspominał zmartwychwstaniec – odtąd stał się już innym człowiekiem. Kapłan był też świadkiem małego cudu, gdy widział przyjaciół i znajomych kompozytora – ateuszy i protestantów, którzy zachęceni przez artystę, zaczęli odmawiać w intencji umierającego Litanię do Wszystkich Świętych.

 

W końcowej fazie życia genialny pianista zrozumiał, czym jest cierpienie. Jego słowa przekazał ks. Jełowiecki: O pięknaż to umiejętność przedłużać cierpienia. Gdybyż jeszcze na co dobrego, na jaką ofiarę! O jakże Bóg dobry, że mię na tym świecie karze! O jakże Bóg dobry! Piękne słowa i jakże aktualne zwłaszcza dziś, w dobie propagowania zbrodni eutanazji pod płaszczykiem fałszywej litości.
Chopin tuż przed śmiercią powiedział do swego przyjaciela-kapłana, dziękując mu za udzielone sakramenty: Bez ciebie, mój Drogi, zdechłbym jak świnia! A na koniec wymówił najsłodsze imiona: – Jezus, Maryja, Józef, ucałował Krzyż, powiedział: Jestem już u źródeł szczęścia. I skonał. Uratował duszę!

GILBERT KEITH CHESTERTON – DROGOWSKAZY DO NIEBA

Pan Bóg postawił na życiowej drodze tego świetnego angielskiego pisarza osoby, które pomogły mu dotrzeć do światła wiary.
Urodzony w 1874 roku w Londynie, został wychowany w dobrze sytuowanej rodzinie. Rodzice ochrzcili go we wspólnocie anglikańskiej. I na tym – na pewien czas – zakończyła się jego przygoda z chrześcijaństwem. Uznawał wprawdzie, że istnieje jakaś „siła wyższa”, ale odrzucał Kościół, dogmaty, sakramenty… 

 

Zaczął interesować się buddyzmem, ezoteryką, spirytyzmem. Ale, co ciekawe, mimo to, żywił wielką sympatię do św. Franciszka z Asyżu i fascynował go katolicki kult Matki Bożej. Jak wiadomo, w zgodzie ze św. Bernardem nigdy nie słyszano, aby Maryja opuściła tego,
kto się do Niej ucieka, Jej pomocy wzywa, Ją o przyczynę prosi, więc za jakiś czas Kościół zyskał w osobie Chestertona wielkiego i niezwykle inteligentnego obrońcę.

 

Jak już wspomniałem, Pan Bóg postawił na jego drodze różne osoby, które powoli pomagały mu się nawrócić.
W 1901 roku ten wróg „instytucjonalnego chrystianizmu” ożenił się z głęboko wierzącą anglikanką Frances Blogg. Pod jej wpływem zaakceptował chrześcijaństwo jako „instytucję publiczną”. W dalszej konwersji pomagał mu jego przyjaciel, katolicki pisarz Hilaire Belloc, słusznie przekonany o wyższości katolickiej cywilizacji nad wszystkimi innymi. Następnym drogowskazem był anglikański kapłan Conrad Noel z sympatią odnoszący się do „papistów”. Otworzył mu oczy na fakt, że katolicy zgodni co do swojej wiary, mogą różnić się w poglądach na różne kwestie, co nasz bohater bardzo sobie cenił.

 

Przez kilkanaście lat pisarz pozostawał anglikaninem, ale skłaniał się ku katolicyzmowi, w czym sporą zasługę miał katolicki ksiądz z Irlandii John O’Connor. Jego inteligencja i wielka intuicja imponowały Chestertonowi.

 

W 1920 roku wraz z żoną odwiedził Ziemię Świętą i Włochy, gdzie przed obrazem Maryi złożył obietnicę, że po powrocie do kraju zostanie katolikiem. Stało się to jednak dopiero w 1922 roku. We wrześniu przyjął sakrament bierzmowania. Po czterech kolejnych latach cieszył się z przejścia na katolicyzm swojej żony. Oddał duszę Bogu 14 czerwca 1936 roku.

* * *

Przypadki głośnych nawróceń można by wymieniać długo. Św. Teresa Benedykta od Krzyża, czyli Edyta Stein, Żyd Alfons Ratisbonne, Dietrich von Hildebrand, ojciec Otto Augustin Pavlicek…

 

Stwórca każdemu daje szansę. Puka do naszych serc i dusz. Nieraz dramatycznymi, czasem radosnymi, najczęściej zwykłymi, ale też niezwykłymi wydarzeniami. I czeka na naszą odpowiedź.

 

Pan Bóg stworzył nas bez naszego udziału, ale bez naszego udziału i naszej dobrej woli nas nie zbawi. Zatem, jak mówi Kościół w Środę Popielcową: Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!



NAJNOWSZE WYDANIE:
Bóg uniżył się dla nas!
Dwa tysiące lat temu nie było miejsca dla godnych narodzin Króla Wszechświata, ale czy dziś jest miejsce dla Niego w sercach i duszach ludzkich? Iluż naszych bliźnich, sąsiadów, członków rodzin zamyka przed Nim – i to z hukiem! – swoje drzwi?

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Małopolska pielgrzymka Apostołów Fatimy
Tomasz D. Kolanek

Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…

 

Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i  co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.


Pięć dni…


W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…

Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…


W Krakowie i Kalwarii…


I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…


No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.


Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.


Ze św. Charbelem…


Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.


Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makh­loufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.


Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach


Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.


Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.


Piękny czas


Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowni Państwo!

Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!

Barbara ze Środy Śląskiej

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.

Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!

Janina z Lubelskiego

 

 

Szczęść Boże!

Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.

Bóg zapłać!

Helena z Krakowa

Szczęść Boże!

Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.

Roman ze Rzgowa

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.

Marzena

 

 

Szczęść Boże!

Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!

Daniela z Włocławka

 

 

Szanowni Państwo!

Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!

Mieczysława z Przemyśla

 

 

Szczęść Boże!

Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!

Jan z Lubelskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.

Apostołka Agnieszka z Łódzkiego