
Jeden z najsławniejszych obrazów przedstawiających świętego Franciszka z Asyżu został namalowany przez hiszpańskiego artystę Bartolomé Murilla. Widać na nim Biedaczynę, który obejmuje ukrzyżowanego Pana Jezusa – Ten zaś odrywa jedną z rąk od Krzyża i odwzajemnia uścisk swojego wiernego naśladowcy.
Pewien istotny szczegół tego obrazu daje dwie różne możliwości interpretacji. Otóż święty opiera jedną nogę na kuli ziemskiej, depcząc ją. Co to oznacza?
Pogarda czy zachwyt?
Najprostsza odpowiedź, wzmocniona dodatkowo przez łaciński cytat z Ewangelii według św. Łukasza o zaparciu się siebie, jest taka, że mowa tu o pogardzie tego świata, który trzeba podeptać i od którego trzeba się oderwać, żeby móc objąć Jezusa. I rzeczywiście, nie ma cienia wątpliwości, że mało kto wzgardził światem (rozumianym według języka Ewangelii Janowej) tak zdecydowanie, jak to uczynił Biedaczyna z Asyżu. Franciszek nie uznawał półśrodków; wybrawszy ubóstwo – wybrał je całkowicie. Odrzucając wygodę życia zamożnego kupca, wybrał surową pokutę. Zmusiwszy do poniżenia swoją miłość własną, poszedł żebrać – i do jednego naczynia zebrał resztki kilku cudzych posiłków, tworząc w ten sposób mieszankę bez wątpienia odpychającą. Możemy więc śmiało powiedzieć, że święty Franciszek podeptał świat; jego wygody, zaszczyty, smaki i przywileje. To prawda – ale zarazem, to tylko część prawdy.
Druga strona medalu jest taka, że święty Franciszek zainicjował nurt, który będzie używał świata (acz już nie w rozumieniu św. Jana) jako swoistego schodka, na którym można się oprzeć, żeby sięgnąć Boga samego. Bo też słowo „świat”, i to w różnych językach, ma etymologię bardzo piękną – w polszczyźnie wiąże go ona ze świetnością; w języku włoskim i łacińskim z czystością. Wszystko, co Bóg stworzył, było wszak dobre!
Obie te interpretacje są prawdziwe – nawet jeśli jedna z nich dominowała w zamyśle Murilla. Jeden i drugi aspekt we Franciszku z Asyżu znajdziemy i oba w jego życiu harmonijnie się dopełniają. Zapewne też żaden chrześcijanin źle nie wyjdzie na tym, że – być może inaczej rozkładając akcenty – będzie w jakimś stopniu naśladować zarówno zachwyt świętego Franciszka nad światem, jak i pogardę do niego. Zastanawiając się nad pięknem jako drogą do Boga, warto wziąć sobie za przewodnika właśnie tę drugą interpretację Murillowskiego globu.
Pierwszy włoski poeta
Kiedy się zwiedza miejsca związane ze świętym Franciszkiem, uderza nas ich piękno. On, surowy asceta, on – człowiek, który wzgardził światem, umarł dla świata, uciekł od świata – ukrywał się i modlił w miejscach olśniewająco pięknych jak Cortona, Greccio, La Verna… Widział bowiem, że piękno przyrody wychwala Stwórcę; potrafił podnosić swój umysł od górskiego potoku do Tego, który jest Źródłem wszelkiego życia; od majestatycznego szczytu do wyżyn nieba; w głębokich przepaściach umiał dostrzec obraz ludzkiej nędzy; szum drzew, śpiew ptaków, brzęczenie pszczół – wszystko to wyśpiewywało w jego uszach pieśń o Stwórcy:
Pochwalony bądź, Panie mój,
ze wszystkimi Twymi stworzeniami,
szczególnie z panem bratem Słońcem,
przez które staje się dzień i nas przez nie oświecasz.
I ono jest piękne i świecące wielkim blaskiem:
Twoim, Najwyższy, jest wyobrażeniem!
Jakkolwiek kilka jego kompozycji jest powszechnie znanych, to mimo wszystko większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że święty Franciszek z Asyżu był naprawdę poetą. Był Bożym trubadurem, który jak mało kto potrafił opiewać piękno przyrody, ale także piękno cnót, do których zaadresował jedną ze swoich pięknych laud:
Bądź pozdrowiona, Królowo Mądrości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą, czystą Prostotą!
Pani, święte Ubóstwo, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą Pokorą!
Pani, święta Miłości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętym Posłuszeństwem!
Wszystkie najświętsze cnoty, niech was strzeże Pan, od którego się wywodzicie!
Czytać w księdze stworzenia
Ścieżką tego pobożnego zachwytu nad pięknem stworzenia poszli później także jego duchowi synowie wypracowując coś, co możemy nazwać swoistą teologią piękna. Święty Bonawentura podnosił umysł od piękna rzeczy ziemskich ku pięknu tych Niebieskich, a cnotę miłości nazywał „pięknością duszy”. Święty Bernardyn ze Sieny wskazywał, że każde stworzenie na swój własny i niepowtarzalny sposób mówi nam o Stwórcy.
Czyż księga stworzenia nie była pierwszą, jaką Bóg dał nam, byśmy o Nim czytali? I czyż nie była ona wielką Biblia pauperum, księgą analfabetów, Bożych prostaczków, mogących od źdźbła trawy przez kwiat róży i ośnieżony górski szczyt wznosić się ku Bogu?
Franciszkowi z Asyżu i jego towarzyszom pomaga w tym właśnie radykalne – a jednocześnie pełne radości – ubóstwo. Znajduje to swój wyraz w pięknym fragmencie alegorycznej opowieści Sacrum commercium o miłości świętego Franciszka z Asyżu i Pani Ubóstwo. Oto kiedy Pani Ubóstwo przyszła odwiedzić braci i poprosiła ich o pokazanie jej ich klasztoru, oni, przyprowadziwszy ją na jakiś pagórek pokazali jej cały okrąg ziemi, jaki mogli objąć oczyma, mówiąc: „to jest nasz klasztor, o Pani”.
Jest jednak jeszcze jedno pośrednictwo w tym wznoszeniu umysłu. Piękno natury jest ogromną pomocą; czasem wręcz największą. Majestat gór, bezkres morza – wręcz krzyczą do nas o „najwyższym i chwalebnym Bogu”; jasność słońca i księżyca mogą „rozjaśnić ciemności naszych serc”, nawiązując do słów Franciszkowej modlitwy przed krucyfiksem. Czy jednak dzieła człowieka również nie powinny wielbić Stwórcy i czy – skoro piękno natury podnosi umysł ku Niemu – nie uczyni tego również piękno sztuki? Myliłby się ten, kto chciałby w osobie świętego Franciszka widzieć pozbawionego kultury prostaka. Biedaczyna był ewangelicznym prostaczkiem, ale nie prostakiem!
Ludzka sztuka Boże wnuczę
Powiedzieliśmy już, że był on pierwszym poetą języka włoskiego. Jego wielki następca (i franciszkański tercjarz), Dante, tak opisał relację natury i sztuki:
Jako natura cała bieg swój bierze
Z Bożej mądrości oraz z Bożej sztuki
(…) Twoja „Fizyka” powie ci bez luki,
że za naturą sztuka nosi klucze
I jak za mistrzem uczeń idzie w ślady,
Że sztuka wasza Bogu jest jak wnuczę.1
Toteż wkład świętego Franciszka i jego synów właśnie w sztukę był ogromny – co może dziwić tych, którzy mają przed oczyma współczesny obraz Biedaczyny.
Sztuka, piękna sztuka, ma swoje ważne miejsce w życiu ducha. Człowiek wspina się ku niewidzialnemu poprzez widzialne. Ścieżka piękna wiedzie go ku Bogu – i być może właśnie dlatego dzisiejszy świat jest tak pełen ohydy, która spycha człowieka w szpony diabła.
Słowo Wcielone, wzór wszelkiej doskonałości, jest zarazem źródłem wszelkiego piękna. Całość stworzenia, jak pisze św. Bonawentura, jest „niezmierzonym dziełem sztuki, pełnym niezrównanego piękna i harmonii”. Stąd natchnienie dla chrześcijańskiego artysty, aby poprzez poszukiwanie Piękna, Dobra i Prawdy ukazywał i innym Boże piękno. Tak jak każdy ma obowiązek rzeźbić w sobie samym obraz Chrystusa (usuwając to, co mu się sprzeciwia), tak też można uprawiać wszystkie sztuki piękne, wysławiając w ten sposób Boga – już samo uprawianie sztuki jest naśladowaniem Boskiego Artysty! Tą ścieżką poszedł poeta, śpiewak i inscenizator (autor pierwszej szopki!) Franciszek z Asyżu; tą ścieżką poszli franciszkańscy poeci Jacopone z Todi i Tomasz z Celano, tercjarze Giotto i Dante czy dwudziestowieczny rzeźbiarz bł. Klaudiusz Granzotto – i wielu innych. Przede wszystkim, tą drogą poszli franciszkańscy teologowie: Bonawentura, z którym być może ta ścieżka piękna kojarzy się najbardziej, Duns Szkot opiewający Niepokalaną – Boże arcydzieło, Bernardyn i inni.
Kula u nogi – lecz bez łańcucha!
Na zakończenie wróćmy jeszcze do kuli widocznej na obrazie Murilla. Dla miażdżącej większości ludzi na tym świecie ziemia jest zaprawdę „kulą u nogi” (według kapitalnego bon motu Hugona Steinhausa), która uniemożliwia swobodne poruszanie się, a już zwłaszcza wspinanie ku Bogu. Jest tak, ponieważ człowiek przykuwa się do niej potrójnym łańcuchem pożądliwości. Również piękności tego świata mogą odrywać serca od Boga. Kto jednak, jak Franciszek z Asyżu, oderwie swoje serce od dóbr tego świata, ten może z czystością i radością dostrzegać jego piękno, wspinając się na wyżyny, kontemplując największe arcydzieło Boże – Słowo Wcielone – i Jego Matkę, Niepokalaną, „całą piękną” (tota pulchra), wsłuchując się i wpatrując w piękno Bożej harmonii, którą tak olśniewająco – choć przecież niedoskonale – potrafili odzwierciedlić wielcy kompozytorzy, poeci i artyści cywilizacji chrześcijańskiej.
Piękno prawdziwie prowadzi nas do Boga. Prowadzi nas do niego naturalne sacrum niektórych widoków, ale także wytworzone ludzką ręką arcydzieła. Wszystkie wielkie duchowości chrześcijańskie doceniały ten aspekt. Surowe piękno kościołów cysterskich mogło nie trafiać do gustu mnichom z Cluny; ktoś może preferować gotyckie katedry, ktoś romańskie bazyliki – ale we wszystkich nich znajdujemy autentyczne piękno. To dlatego również franciszkańskie ubóstwo „zatrzymywało się u stopni ołtarza”, a członek trzeciego zakonu św. Franciszka, Jan Maria Vianney, chociaż sam jadł nadpleśniałe ziemniaki, jednocześnie kupował najpiękniejsze świeczniki na ołtarz w Ars. Tam, gdzie w sferze sacrum na miejsce piękna wkracza szpetota, owszem – dusza zjednoczona z Bogiem pozostanie z Nim zjednoczona mimo to. Ale wielu innym zamiast pomóc w drodze do Boga, rzuca się dziś pod nogi kłody bezforemnych rzeźb i pseudoreligijnych bohomazów.
1 Boska komedia, Piekło ks. XI, przeł. A. Kuciak
Kilka miesięcy temu moja starsza córka – Kinga – zapytała: Tato, ilu masz przyjaciół? Moja odpowiedź brzmiała: Jednego – wujka Kacpra, na co Kinga zareagowała słowami: Uuuuu… To bardzo mało. Podejrzewam, że nie zrozumiała nic z mojego miniwykładu, iż nie liczy się ilość, tylko jakość… Kacper nigdy mnie nie zawiódł; gdy tylko może, służy mi pomocną dłonią; nie wstydzi się odmawiać ze mną publicznie Różańca; zawsze potrafi mnie wysłuchać, gdy trzeba – pocieszyć lub przywołać do porządku…
Na pewno każda z osób czytających ten tekst ma teraz przed oczami swojego przyjaciela lub przyjaciółkę, którzy czasem potrafią być bliżsi niż rodzeństwo. Jak zareagowalibyście, Drodzy Państwo, gdybym poinformował, że pewnego wrześniowego, deszczowego tygodnia miałem zaszczyt i przyjemność poznać kilkanaście osób, których tak jak Kacpra mógłbym nazwać moimi przyjaciółmi? Tak, tak… Spotkałem takich ludzi i – co ciekawe – wszyscy znajdowali się w jednym miejscu, czyli Centrum Szkoleniowo-Konferencyjnym im. Ks. Piotra Skargi w Zawoi. Tak, proszę Państwa, chodzi o Apostołów Fatimy i ich bliskich, którymi dane mi było opiekować się podczas wyjazdu pielgrzymkowego po Małopolsce.
Pięć dni…
W ciągu trwającego pięć dni wyjazdu wysłuchałem dziesiątek przeróżnych – czasem smutnych, niekiedy poruszających, często zabawnych, ale zawsze opowiedzianych z pasją – historii, rozmawiałem na setki różnych tematów i odmówiłem niezliczoną liczbę przepięknych modlitw, litanii i koronek, ale o tym za moment…
Wszystko zaczęło się w poniedziałek od mojej… nadmiernej pewności siebie. Na niebie pięknie świeciło słońce, chmury znajdowały się gdzieś hen, daleko, a temperatura zdawała się z każdą minutą rosnąć. Mając to wszystko na uwadze, powiedziałem sam do siebie: Niemożliwe, żeby z dnia na dzień pogoda zmieniła się tak jak to zapowiadają. A prognozy głosiły, że nadchodzi tydzień deszczu, a temperatura spadnie o niemal 20 stopni. Ja jednak nie wziąłem ani kurtki, ani żadnego okrycia przeciwdeszczowego…
W Krakowie i Kalwarii…
I tak oto nastał wtorek. Bardzo szybko przekonałem się, że prognozy tym razem się sprawdziły. Apostołowie Fatimy patrzyli na mnie z lekko zażenowanym uśmiechem – jakby prawie wszyscy chcieli mi powiedzieć: A nie mówiliśmy?…
No nic… Trzeba ruszać w drogę. Pierwszym punktem na naszej pielgrzymkowej mapie było Sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie. Równo w południe wzięliśmy udział we Mszy Świętej, po której odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia wraz z Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a następnie mieliśmy możliwość zwiedzania wraz z przewodnikiem miejscowego muzeum i całego sanktuarium. Dla mnie osobiście najważniejszym punktem tegoż zwiedzania była kaplica Świętej Kingi. Kto nie wie dlaczego, tego odsyłam do początku czytanego właśnie teraz tekstu.
Kolejnym punktem naszej trasy była Kalwaria Zebrzydowska i… czy trzeba pisać coś więcej? Napisać, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na duchowej mapie Polski, to nic nie napisać. Powiedzieć, że Apostołowie Fatimy, mimo nieustannie padającego deszczu, byli zachwyceni zarówno, jeśli idzie o doznania turystyczne oraz przede wszystkim religijne, to jakby nic nie powiedzieć.
Ze św. Charbelem…
Niezwykle wzruszającym momentem był dla mnie środowy poranek, kiedy to każdy z obecnych na naszej pielgrzymce zapytał mnie: czy weźmiemy udział we Mszy Świętej. Tak się stało i to pomimo faktu, że musieliśmy przejść pieszo półtora kilometra w nieustających strugach deszczu.
Środa w ogóle była „dniem na odpoczynek”. Apostołowie Fatimy mogli przeżyć ten dzień w dowolny sposób. Zdecydowali jednak, że spędzą go na wspólnej modlitwie i wysłuchaniu kilku przesłań duchowych, jakie dla nich przygotowałem. Na koniec dnia odwiedził nas Jacek Kotula. Wygłosił on poruszający wykład o św. Charbelu Makhloufie, podczas którego mogliśmy uczcić jego relikwie. Następnie odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski.
Fatimskie Sanktuarium na Krzeptówkach
Czwartek z kolei był dniem kulminacji złych warunków atmosferycznych. Tego dnia mieliśmy się udać do Zakopanego do Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Nie dość, że deszcz padał i padał, to jeszcze – jak to w Zakopanem – mocno dawał o sobie znać porywisty wiatr. Apostołowie dzielnie to przetrwali…. Po Mszy Świętej zapytałem jednego z kapłanów, czy możemy wspólnie odmówić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Duchowny oczywiście się zgodził, ale nie to było najbardziej poruszające, tylko to, że do naszej kilkunastoosobowej modlącej się grupy dołączyło kilkadziesiąt osób.
Tak jak wcześniej poinformowałem – starałem się wraz z Apostołami Fatimy odmawiać nie tylko Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wielu z nich powiedziało, że nie znało wcześniej np. Koronki do Ducha Świętego, Koronki Anielskiej czy też koronek wstawienniczych m. in. do świętego Gerarda, świętego Peregryna czy świętego Franciszka. Odmawialiśmy również litanie, których ja sam nie znałem, jak Litania do Ducha Świętego, po odmówieniu której wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja dotycząca wezwania: Duchu Święty, który nas umocniłeś w sakramencie bierzmowania, zmiłuj się nad nami. Apostołowie Fatimy zwrócili uwagę, że tak wielu dziś zapomina, czym jest sakrament bierzmowania i ubolewali, że równie wielu nie chce przyjąć darów Ducha Świętego.
Piękny czas
Cóż więcej mogę napisać? To był naprawdę przepiękny czas. Ludzie, których miałem przyjemność poznać, z którymi rozmawiałem, wspólnie modliłem się i posilałem, są skarbem Kościoła, Polski i naszego Stowarzyszenia. Ja osobiście czułem się, jakbym znał ich od zawsze i jednocześnie mógłbym powiedzieć im o wszystkim, co dobre i co złe. Każdy z Apostołów Fatimy miał swoją własną historię wzlotów i upadków, radości i cierpień, przy których moje problemy są zwykłą błahostką. Każdy jednak przetrwał dobry i trudny czas dzięki wierze w Chrystusa – naszego Pana i Zbawiciela!
Szanowni Państwo!
Cieszę się ze wszystkich kampanii, jakie prowadzicie. Jako osoba wierząca uważam, że jest to wspaniała uczta duchowa. Oglądałam jubileusz Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi i życzę Wam wszelkiego dobra. Bóg Wam zapłać za wszystkie lata. Zostańcie z Bogiem!
Barbara ze Środy Śląskiej
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem pełna podziwu za to, co Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi robi na rzecz rodzin. Ja prawdziwie wierzę, że rodzina jest podstawą ładu i porządku społecznego oraz istotnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa. Jestem bardzo wdzięczna Panu Prezesowi za tę kampanię, dzięki której ludzie mogą zrozumieć, co to znaczy być prawdziwym chrześcijaninem. Bardzo pragnę, by nasza polska rodzina stała się miejscem modlitwy, pokoju i chrześcijańskich wartości, na wzór Świętej Rodziny z Nazaretu.
Najświętsza Rodzino, bądź naszą obroną! Tego bardzo pragnie polskie społeczeństwo!
Janina z Lubelskiego
Szczęść Boże!
Jako Apostołka Fatimy jestem bardzo zadowolona z akcji na rzecz rodziny, ponieważ właśnie rodzina jest najważniejsza. W naszym kraju niestety niszczy się ją najbardziej, jak tylko się da. Mam nadzieję, że Matka Boża pomoże Wam ją obronić. Bez rodzin jesteśmy skończeni. Cieszę się, że są takie akcje jak Wasza. Bardzo proszę o modlitwę – o to żebym wyszła z nowotworu.
Bóg zapłać!
Helena z Krakowa
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za przepiękne materiały z niedawnej kampanii, a w szczególności za piękną tabliczkę z wizerunkiem Świętej Rodziny. Uważam, że jest to najpiękniejsza akcja z dotychczasowych, które znam. Gratuluję kreatywności! Niech Duch Święty prowadzi Was każdego dnia.
Roman ze Rzgowa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Od kilku lat moje życie toczy się w cieniu trudnych doświadczeń, które jednak zbliżyły mnie do Jezusa i Maryi. Przez długi czas zmagałam się z problemami rodzinnymi – mąż był chorobliwie zazdrosny, atmosfera w domu była pełna napięcia, a ja nie miałam siły, by się bronić. Do tego doszły obowiązki wobec dzieci, chora siostra i matka w szpitalu. Czułam się przytłoczona, rozważałam rozwód, ale modlitwa dawała mi nadzieję. Prosiłam Boga, by pomógł mi przetrwać albo zakończyć to, co mnie niszczyło. W 2023 roku moje zdrowie załamało się. Trafiłam do szpitala z hemoglobiną na poziomie 6. Przeszłam transfuzję, badania wykazały guzy, zapalenia jelit, wątroby, nadżerki. Lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam słaba, nie mogłam jeść ani się modlić. Mimo to ofiarowałam swoje cierpienie za grzeszników. W styczniu 2024, w święto Matki Bożej Gromnicznej, miałam trafić do szpitala, ale mnie nie przyjęto. Oddałam wszystko Bogu, prosząc o siłę i prowadzenie. W kwietniu usłyszałam wewnętrzny głos: „26 kwietnia otrzymasz dobrą wiadomość”. I rzeczywiście – hematolog powiedziała, że przeszczep szpiku nie będzie konieczny. W czerwcu przeszłam operację, podczas której miałam mistyczne doświadczenie. To wydarzenie umocniło moją wiarę. Wróciłam do zdrowia, choć ZUS odmówił mi świadczeń, a sąd pracy nie uwzględnił mojej sytuacji. Mimo to wróciłam do pracy w DPS. Zaangażowałam się w modlitwę za kapłanów w ramach Apostolatu Margaretka i Róż Różańcowych. Mam 14 kapłanów pod opieką modlitewną i 8 róż. Codzienna modlitwa daje mi siłę. W styczniu uczestniczyłam w Dniu Skupienia w Licheniu. To głęboko poruszyło moje serce. Doświadczyłam też duchowych ataków – nocą pojawiały się dziwne światła, cienie, głosy. Modliłam się, odpędzałam je, czułam obecność Pana Jezusa, który mnie chronił. Wierzę, że to była próba. Dziś wiem, że Bóg prowadzi mnie przez wszystko. Moje życie się odmieniło. Po latach wróciłam do spowiedzi, przyjęłam Komunię Świętą… Widzę, jak świat się zmienia, jak ludzie oddalają się od Boga, a ja chcę być świadkiem Jego miłości. Dziękuję Bogu za uzdrowienie, za siłę, za prowadzenie. Moje świadectwo to dowód, że nawet w najciemniejszych chwilach można odnaleźć światło – jeśli tylko otworzy się serce na Bożą obecność.
Marzena
Szczęść Boże!
Wasza kampania o Aniele Stróżu jest bardzo potrzebna, aby ludzie w niego uwierzyli, prosili go o potrzebne łaski i modlili się do niego. Wszystkie Wasze akcje są bardzo pożyteczne i potrzebne!
Daniela z Włocławka
Szanowni Państwo!
Dziękuję! Wielkich dzieł dokonujecie. Cieszę się, że należę do Apostolatu Fatimy, że otrzymuję „Przymierze z Maryją”. Bardzo mnie to raduje. Niestety, ogólny kryzys jest odczuwalny. Dzisiaj to wszystko mnie stresuje. Istnieje realne zagrożenie, a społeczeństwo potrzebuje informacji; niestety jest jej mało. Ludzie nadal milczą i stresują się, a władza chce wprowadzać programy deprawujące dzieci i młodzież. Musimy więc uciekać się pod opiekę Świętej Rodziny! Brawo za tę akcję! To jest Boże prawo – proszę nie ustawać!
Mieczysława z Przemyśla
Szczęść Boże!
Bardzo się cieszę, że powstała akcja dotycząca obrony rodziny. Jestem ojcem piątki dzieci, dzięki którym jestem dumny i szczęśliwy. Dziękuję Bogu za ten wspaniały dar. Proszę o Jego błogosławieństwo dla wszystkich rodzin w naszej Ojczyźnie! Święty Józefie, módl się za nami!
Jan z Lubelskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję całemu Stowarzyszeniu za wszystkie akcje i za „Przymierze z Maryją”. Wasze kampanie prowadzą do szczęścia Bożego na tym świecie i pięknego życia w Niebie. Bóg zapłać, że przyjmujecie to potrzebne natchnienie od Ducha Świętego.
Apostołka Agnieszka z Łódzkiego