Rodzina
 
Małżeństwo pochodzi od Boga

Już w Starym Testamencie czytamy, że małżeństwo powstało z rozkazu Bożego. Kiedy młody Tobiasz przed swoim ślubem prosi Boga o łaskę, mówi o małżeństwie jako o rzeczy dobrze znanej: Panie Boże ojców naszych… Tyś stworzył Adama z mułu ziemi i dałeś mu na pomoc Ewę (Tb 8, 7-8). Jeśli w tak promiennym świetle zjawia się przed nami życie rodzinne z czasów przedchrystusowych, jeśli słyszymy, że małżeństwo jest wolą Bożą, to mimo woli nasuwa się pytanie: czy spełnienie tej woli Bożej obowiązuje bez różnicy wszystkich ludzi?

W Księdze Wyjścia spotykamy szóste przykazanie Boże, które obroniło małżeństwo przed zbezczeszczeniem (Wj 29, 14). Znane są ze Starego Testamentu przepiękne słowa błogosławieństwa małżeńskiego: Bóg Abrahamów i Bóg Jakubów niech będzie z wami i On was niechaj złączy i niech wypełni błogosławieństwo swoje nad wami (Tb 7, 15).

Jeśli chcemy zrozumieć, skąd się wzięło pojęcie o Boskim pochodzeniu małżeństwa, musimy rzucić okiem na pierwszą stronę Księgi Rodzaju. Pierwszy i drugi rozdział wyraźnie mówi, że małżeństwo nie jest wymysłem ludzkim, ale rzeczywiście pochodzi od Boga.

A) O Boskim pochodzeniu małżeństwa świadczy pierwszy rozdział Księgi Rodzaju, w którym spotykamy opis stworzenia pierwszego mężczyzny i pierwszej kobiety.

a) Jeśli przyglądamy się ludziom, spostrzegamy między nimi rozmaite różnice: jeden jest wysokiego wzrostu, inny niskiego, ktoś jest blondynem, drugi brunetem; jeden jest otyły, drugi szczupły; jeden silny, drugi słaby i tak dalej, ale oprócz tego istnieje istotna różnicamiędzy mężczyzną a kobietą.

Ciekawe, że jakaś dziwna siła reguluje stały liczbowy stosunek między obiema płciami, bo wprawdzie chłopców rodzi się nieco więcej, ale większa wśród nich śmiertelność zmniejsza różnicę. Skąd ta różnica płci, tak ważna dla rodzaju ludzkiego?

Pierwsze stronice Pisma Świętego zawierają głębokie pouczenie w tej sprawie. Bóg stworzył osobno mężczyznę i osobno kobietę, ale oboje zaraz połączył świętym związkiem i powierzył im wielkie zadanie. Posłuchajcie słów Pisma Świętego: Stworzył Bóg człowieka na obraz swój… mężczyzną i niewiastą, i błogosławił im i rzekł: Rośnijcie i mnóżcie się, i napełniajcie ziemię (Rdz 1, 27-28).

b) Pismo Święte jednocześnie daje odpowiedź tym, którzy ze zdziwieniem zapytują: „Jak to rozumieć, że coś jest dozwolone w ramach życia małżeńskiego, a poza nim jest uważane za grzech ciężki? Czy to nie sprzeczność: tam wolno, a tu nie! Przecież w obu wypadkach rzecz jest ta sama!”.

Pismo Święte daje wyraźną odpowiedź, że Bóg tylko w małżeństwie, w nierozerwalnym związku mężczyzny i kobiety złożył ciągłość rodzaju ludzkiego, więc tylko w małżeństwie jest dozwolona czynność, z której może powstać nowe życie ludzkie, i dlatego jest ona ciężkim grzechem poza małżeństwem, gdyż gwałci wyłączne prawa małżeństwa i podkopuje życie rodzinne, którego należy bronić za wszelką cenę.

B) Z drugiego rozdziału Księgi Rodzaju przekonamy się, że to, cośmy wyczytali w pierwszym rozdziale, nie jest czczym rozumowaniem, ale rzeczywiście wolą Bożą. Tu dowiadujemy się szczegółowo o założeniu małżeństwa (Rdz 2, 15-24).

a) Pierwszy mężczyzna, znajdując się wśród przepychu bogatej natury, jest upojony swoją władczą siłą życiową, dusza się w nim raduje na widok cudów raju, ale czuje, że mu brak czegoś: nie ma z kim dzielić swojej radości, nie ma kogoś, kto by go zrozumiał, nie ma jeszcze podobnej do siebie istoty na ziemi! I wtedy Bóg, by mu dać pomoc, radość, towarzyszkę życia, która by go wzmacniała – stwarza kobietę.

b) Podobnie jak Adam w tamtej chwili, w poczuciu młodych sił buzujących w jego muskularnym ciele, pragnął uzupełnienia, zrozumienia, wymiany myśli, oddania się, tego samego pragną młode jednostki obu płci rodzaju ludzkiego. Fizycznie dojrzały mężczyzna i kobieta czują, że brak im wielu rzeczy, które są w każdym z nich z osobna, że powinni się uzupełnić tymi odmiennymi właściwościami; dopiero wtenczas ziści się w nich ideał całego człowieka.

To zmieszanie, zlanie, uzupełnienie się dwojakiego rodzaju osobników daje nigdzie na świecie niespotykaną jedność małżonkom, o której wyraźnie mówi Pismo Święte: Przeto opuści człowiek ojca swego i matkę, a przyłączy się do żony swej i będą dwoje w jednym ciele (Rdz 2, 24).

Podobnie dzieje się, gdy mieszamy rozmaite rodzaje stali, by otrzymać metal trwalszy i silniejszy.

c) Jeśli rzeczywiście naturalną i pożądaną rzeczą jest, żeby dwojakiego rodzaju ludzie żyli na ziemi, żeby różnili się między sobą i właśnie dzięki temu uzupełniali się, to sami możecie osądzić, jak nienaturalne, szkodliwe, głupie jest dążenie współczesne, które dziewczyny wychowuje jak chłopców, a chłopców jak dziewczynystwarzając chłopczyce i zniewieściałych mężczyzn. Zacierając różnice obu płci, osłabia tajemniczą siłę przyciągania, dzięki której powstaje podstawowa komórka życia społecznego, źródło bezustannego odnawiania się rodzaju ludzkiego i rękojmia jego zachowania: rodzina.

Kto ma się żenić, a kto nie?


Czy według woli Bożej, każdy człowiek ma wstępować w związek małżeński? Odpowiedź wypadnie przecząco. Nie wszyscy muszą wstępować w związek małżeński! Co więcej, zupełna wstrzemięźliwość jest cenniejsza w oczach Bożych, ale dla większości ludzi małżeństwo jest prawidłowym sposobem życia.

A) Od czasów Chrystusa wiemy, że małżeństwo nie obowiązuje wszystkich, że jeśli ktoś z pobudek wyższych, dla wyłącznej służby Bożej obiera stan bezżenny, jest to cenniejsze wobec Boga niż życie małżeńskie.

a) Pan Jezus wyraźnie o tym mówił. Pewnego razu powiedział, że są tacy, którzy „dla Królestwa niebieskiego” nie żenią się, czyli dlatego, żeby swoją duszę mogli niepodzielnie ofiarować Bogu. Święty Paweł o tym samym mówi obszerniej: Kto jest nieżonaty, troszczy się o to, co jest Pańskiego, jak podobać się Bogu. A kto jest żonaty, troszczy się o rzeczy tego świata, jak podobać się żonie i rozdzielony jest (1 Kor 7, 32-33).

Małżeństwo jest planem Bożym, ale panieństwo jest stanem doskonalszym. W ten sposób należy rozumieć inne powiedzenie świętego Pawła: Dobrze jest człowiekowi nie tykać się niewiasty (1 Kor 7, 1), czyli że życie w czystości, poświęcone dla wyższej doskonałości duszy, dla służby Bożej i dla miłości bliźniego, jest doskonalsze niż małżeństwo.

Jeżeli się ktoś wyrzeka małżeństwa, żeby całym sercem służyć Bogu, składa Mu wielką ofiarę.

b) Ale Pan Bóg nikogo do tego nie zmusza! To tylko „rada ewangeliczna”. Kto może pojąć niechaj pojmuje (Mt 19, 12) – powiedział Pan Jezus, ale większość ludzi nie jest do tego powołana. Mówi o tym święty Paweł, kiedy powiada, że dla uniknięcia rozpusty, niech każdy ma swoją żonę, a każda niech ma swego męża (1 Kor 7, 2). Słowa „niech ma” oznaczają, że wolno mieć. Dla większości jest to powszechna reguła, bo zupełna wstrzemięźliwość obowiązuje tylko niektórych.

Już teraz umiemy odpowiedzieć na pytanie: kto się ma żenić, a kto nie?

B) Kto się nie ma żenić?

a) Przede wszystkim ci, którzy są bardzo ciężko chorzy albo mają ciężkie dziedziczne choroby, bo prawdopodobnie choroby te mogą przekazać potomstwu.

W niektórych państwach wyszły ustawy zabraniające takim osobom wstępować w związek małżeński. Prawa te są daleko sroższe niż wymagania Kościoła, bo choć chrześcijańska moralność nie zachwala tego rodzaju małżeństwa, jednak nie zabrania go pod karą grzechu śmiertelnego, o czym wymownie świadczy encyklika Casti connubii Piusa XI.

Dlaczego nie zabrania? Dlatego, że nie jest wykluczone, iż tego rodzaju nieszczęśnicy w małżeństwie znajdą ulgę, pocieszenie, wzmocnienie duchowe, które ułatwi im osiągnięcie celu ostatecznego. A wiemy, że głównym celem Kościoła Chrystusowego jest ułatwić osiągnięcie zbawienia duszy.

b) Kto jeszcze nie powinien się żenić?

Ten, kto chce się wyłącznie poświęcić jakiejś wielkiej idei, na przykład jakiemuś badaniu naukowemu albo służbie miłości bliźniego, a przede wszystkim ten, kto się poświęca służbie Bożej, powinien zachować zupełną wstrzemięźliwość płciową, żyć w czystości.

c) A kto jeszcze nie powinien się żenić? Nie powinien się żenić ten, kto jest chory, nie powinien się żenić kapłan, zakonnik, zakonnica. Jeszcze kto? Nikt więcej!

Za wyjątkiem wymienionych wypadków, do największej części ludzkości jako nakaz odnoszą się słowa Boga: Rośnijcie i mnóżcie się (Rdz 1, 28). Kto nie jest więc chory albo nie poświęca swego życia wyłącznie jakiejś wielkiej sprawie, niech wstępuje w związek małżeński.

Niech się żeni, wymaga tego Bóg i jednocześnie własny, dobrze zrozumiany interes.

Niedobrze być człowiekowi samemu
(Rdz 2, 18) – czytamy słowa Stwórcy na pierwszych stronach Pisma Świętego. Kto temu zaprzeczy? Bóg to powiedział, który stworzył człowieka, więc najlepiej zna ludzką naturę.

Częstym tematem w literaturze światowej jest jałowe życie starych kawalerów i starych panien, naprawdę nie ma im czego zazdrościć. Mogą mieć poważne stanowiska, ale dusze ich są osamotnione. Może mają luksusowe mieszkania, ale nie mają domu. Przyjdą święta, kiedy dom rodzinny jest pełen gwaru, radości; zamiast srebrnego szczebiotu dzieci, słyszy jednostajne tykanie zegara w pustej izbie: lecą lata, lecą lata, starzejesz się, starzejesz się…

Chcę wskazać na wielką różnicę, jaka zachodzi między starym kawalerem a starą panną. Jeśli mężczyzna zostanie starym kawalerem, zwykle sam jest temu winien, bo nie chciał się ożenić. Ale jeśli panna nie wyszła za mąż, to najczęściej nie ona temu winna: nikt jej nie brał. Toteż głos sumienia nie jest jednakowy w tych wypadkach, bo kobieta, która nie z własnej winy nie wyszła za mąż, w godzinach osamotnienia może znaleźć ukojenie w woli Bożej, że tak widocznie musiało się stać; natomiast gorzej będzie z tym, kto musi obwiniać siebie samego, swoje samolubstwo, że ściągnął na siebie chwile rozpaczliwej samotności.

Pozwólcie, powiem wam, Szanowni Panowie: albo bądźcie kapłanami, zakonnikami, albo się żeńcie, innego wyjścia nie ma!

Ks. bp Tihamér Tóth

Ks. bp Tihamér Tóth [w:] Dzieła zebrane biskupa Tihaméra Tótha, t I, Małżeństwo chrześcijańskie Warszawa 2001, s. 20 – 22 i 25 – 27.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Piekła możesz uniknąć!
Wypoczynek – któż go nie lubi! Nie wolno nam go zaniedbywać, bo ma to fatalny wpływ na naszą kondycję – duchową, intelektualną i fizyczną, co z kolei przekłada się na jakość: życia, pracy, rozwoju duchowego, wykonywania codziennych obowiązków. Trzeba jednak uważać, by wypoczynku nie pomylić z lenistwem – zwłaszcza duchowym.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
U stóp Fatimskiej Pani
Janusz Komenda

Podchodzimy do lądowania. Przez niewielkie okienka samolotu widzimy coraz wyraźniej czerwone dachy i jasne elewacje budynków Lizbony. Jeszcze moment i dotkniemy portugalskiej ziemi. Jest druga połowa maja i Portugalia wita nas – grupę 21 Apostołów Fatimy, towarzyszących im osób i pracowników Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi – słoneczną, ale nie upalną pogodą.

 

Na parkingu, obok budynku lotniska, czeka już autobus, który zabiera nas w 120-kilometrową podróż do Fatimy. Początkowo płaskie krajobrazy przesuwają się powoli przed naszymi oczami, ustępując stopniowo miejsca pofalowanym wzgórzom…


Batalha i Alcobaça


W trakcie pięciodniowego pobytu na Półwyspie Iberyjskim Portugalia odsłania przed nami swoje najpiękniejsze skarby. Tak jest na przykład wtedy, gdy spośród malowniczych wapiennych wzgórz Estremadury wyłania się zachwycający klasztor Matki Bożej Zwycięskiej w Batalha, ufundowany przez króla Jana I Portugalskiego w podzięce za zwycięstwo nad Hiszpanami pod Aljubarottą w 1385 roku. Na dobre zapewniło ono temu krajowi niezależność od hiszpańskiego sąsiada.


Podobnie niezapomniane wrażenia czekają na nas w Alcobaça – miasteczku słynącym ze średniowiecznego opactwa cysterskiego. Zespół klasztorny powstał jako wotum króla Alfonsa I Zdobywcy dla Matki Bożej za odbicie z rąk muzułmańskich grodu Santarem. Imponujący klasztor oprócz bogato zdobionych krużganków i Dziedzińca Królewskiego kryje w sobie sarkofagi władców – Alfonsa IV i jego syna Piotra I oraz królowej Beatrycze Kastylijskiej i żony Piotra I – Ines de Castro.


Nazaré, Santarem, Obidos


Odwiedzamy też leżące nad Atlantykiem miasteczko Nazaré. Jego nazwa wywodzi się od biblijnego Nazaretu, z którego pochodzi figura Maryi, przyniesiona tu w VIII wieku przez mnicha Romano. Statua portugalskiej Czarnej Madonny spoczywa w ołtarzu barokowego sanktuarium Matki Bożej, mieszczącym się na szczycie oceanicznego klifu.


Modne wśród portugalskich celebrytów miasteczko leży na portugalskim szlaku św. Jakuba. Przybyliśmy tu, aby nawiedzić kościół pw. św. Stefana, mieszczący Sanktuarium Cudu Eucharystycznego z XIII wieku. W ciszy, skupieniu i z pochylonymi głowami podziwiamy zachowaną w relikwiarzu cudowną, zakrwawioną Hostię.


Nie omijamy również uroczego, otoczonego średniowiecznymi murami miasteczka Obidos. Przez wieki była to własność kolejnych portugalskich królowych. Kilkusetletni zamek oraz zabytkowe budynki ciasno okalające wąskie, wybrukowane uliczki przyciągają tu każdego roku nowe rzesze turystów i pątników…


Fatima


…No, ale choćby i były najpiękniejsze, nie dla tych miejsc przybyliśmy do Portugalii. Po ok. 100 minutach podróży z lotniska zjeżdżamy w końcu z autostrady. Mijamy znak z napisem „Fatima”. Po lewej stronie drogi rozciągają się parkingi i miejsca kempingowe, teraz puste, ale w trakcie większych uroczystości religijnych szczelnie zapełnione. Dojeżdżamy do Ronda Pastuszków, na środku którego podziwiamy figury spacerujących z owieczkami Łucji, Franciszka i Hiacynty. Zbliżamy się do sanktuarium. Teraz wzdłuż ulicy ciągnie się nieprzerwany rząd oczekujących na pielgrzymów hoteli. Mijamy rondo z figurą św. Antoniego. Zza rosnących wzdłuż ulicy drzew powoli przebija się widok wyłożonego płytami placu Modlitwy. W jego sercu leży Kaplica Objawień, na szczycie góruje Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.


U Fatimskiej Matki


Opuszczamy autobus i po szybkim rozlokowaniu się w hotelowych pokojach oraz zjedzeniu kolacji możemy w końcu pokłonić się Matce Bożej Fatimskiej. Zapada zmrok, a my kierujemy nasze kroki do zapełniającej się coraz szczelniej pielgrzymami Kaplicy Objawień. Tutaj, jak co wieczór, o 21.30 rozpoczyna się nabożeństwo różańcowe i procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej.


Trudno wyrazić emocje kłębiące się w głowach i sercach pątników. To bardzo osobiste dla każdego spotkanie, ten specyficzny nastrój skupienia i spotkania z majestatem Królowej Nieba i Ziemi, ale też z naszą najukochańszą Matką. Każdy sam, w swoim wnętrzu, przeżywa ten osobisty moment spotkania z Maryją; wdzięczny, że mógł tu przybyć i uklęknąć na miejscu uświęconym przez Matkę Boga. Nazajutrz w imieniu Darczyńców i uczestników kampanii organizowanych przez Stowarzyszenie składamy Matce Bożej wieniec z tysiąca róż.


Via Crucis
i Aljustrel


Wkrótce potem udajemy się na Drogę Krzyżową zwaną też Szlakiem Pastuszków. Przy jej trasie nawiedzamy miejsce objawienia pastuszkom Anioła Portugalii, Valinhos, gdzie Matka Boża objawiła się dzieciom fatimskim w sierpniu 1917 roku, a także domy rodzinne Łucji oraz świętych Franciszka i Hiacynty, wciąż zachowane i jako muzea udostępniane zwiedzającym w ich rodzinnej wiosce Aljustrel.


Sanktuarium i bazylika


Po południu czeka nas zwiedzanie bazyliki Trójcy Świętej i Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Pierwsza z tych świątyń nie robi na mnie dobrego wrażenia. Nowoczesny budynek, z zewnątrz bardziej przypominający betonowy bunkier, a w środku przestronną halę mogącą pomieścić prawie 10 000 osób, sprawia mało sakralne wrażenie. W dodatku tuż przed nim widzimy sporych rozmiarów krzyż, na którym sylwetkę naszego Pana Jezusa Chrystusa zastąpiono kilkoma prostymi kawałkami metalu.


Zdecydowanie lepiej wygląda utrzymane w neobarokowym stylu Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Stałym punktem przy jego zwiedzaniu są kaplice po obu stronach prezbiterium, gdzie pielgrzymi modlą się przy grobach świętych Franciszka i Hiacynty oraz Służebnicy Bożej, siostry Łucji dos Santos.


Ofiara Mszy Świętej


W trakcie pobytu w Fatimie codziennie rano uczestniczymy w Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim i w tradycyjny sposób przyjmujemy Najświętszy Sakrament. Niestety, nie jest to obecnie możliwe w samym sanktuarium, dlatego Msze Święte są odprawiane w pobliskiej kaplicy. Najświętszą Ofiarę sprawuje nasz duchowy opiekun ks. Grzegorz Śniadoch z Instytutu Dobrego Pasterza.


Odmawiajcie Różaniec!


Bóg zapłać wszystkim, z którymi pielgrzymowałem do Fatimy: Księdzu Grzegorzowi, Apostołom Fatimy i ich osobom towarzyszącym, Panu Przewodnikowi, koleżance i kolegom ze Stowarzyszenia. To była prawdziwa przyjemność i łaska spotkać Was, lepiej Was poznać, rozmawiać z Wami i wspólnie z Wami modlić się w miejscu objawień Matki Bożej. Jesteśmy wspólnotą skupiającą ludzi o różnych charakterach i temperamentach, których łączy wyjątkowa miłość do Najświętszej Maryi Panny.


Za to wszystko: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowny Panie Prezesie!

Dziękuję bardzo za otrzymane życzenia urodzinowe. Miło mnie zaskoczyły i sprawiły mi dużo radości. Dziś rzadko dostaje się tyle ciepłych słów płynących z serca. Dziękuję za modlitwy za mnie!

Alina z Warszawy

 

 

Szczęść Boże!

Po przestudiowaniu książeczki pt. „Zanim przyjdzie sprawiedliwość…”, którą mi przysłaliście, jestem pod wielkim wrażeniem, że w tak zwięzły, przekonujący sposób została przekazana istota wiedzy na temat Bożego Miłosierdzia. Na nowo pomogła mi uwierzyć i przylgnąć do Miłosierdzia Bożego. Z tejże lektury dowiedziałam się wreszcie, co znaczy ofiarować Bogu Ojcu „Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa” i jak należy rozumieć tę formułę. Bardzo pomogła mi przytoczona bulla papieża Piusa IV z 1564 roku.

Cecylia ze Śląska

 

 

Szczęść Boże!

Uważam, że Wasza inicjatywa „Chrzest Święty” jest bardzo piękna i potrzebna. Dziś, kiedy u młodych ludzi zatraca się poczucie wrażliwości wobec tego sakramentu, taka akcja i forma prezentu może być bardzo pomocna w zrozumieniu, jakie znaczenie ma ten sakrament oraz jak bardzo ważny jest wybór rodziców chrzestnych. Będę polecał znajomym Państwa inicjatywę i te prezenty. Serdecznie pozdrawiam.

Ryszard z Raciborza

 

 

Szczęść Boże!

Popieram każdą akcję, która służy dobru ludzi kochających Pana Boga, którzy także wielbią Jego Matkę. Pragnę też podzielić się swoim świadectwem. Pan Jezus uratował mnie, gdy podczas zawału serca błagałam o pomoc Bożego Syna słowami: „Panie Jezu ratuj, mam tyle jeszcze do spełnienia”. Od tego dnia mija prawie 20 lat. Mam wsparcie od Pana Jezusa i modlę się codzienne na różańcu, dziękując za pomoc i opiekę.

Danuta z Krasnegostawu

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Bardzo dziękuję za list oraz pismo „Przymierze z Maryją” nr 129 pt. „Powrót do piękna”. Obecnie jesteśmy atakowani niemal zewsząd brzydotą, chociażby poprzez absurdalne i obsceniczne pokazy „mody” na świecie. Chcę, aby to „Przymierze…” dotarło do jak największej liczby polskich domów i jak najwięcej osób czytało je z radością. Chcemy, aby świątynie były piękne i aby umiłowanie piękna człowieka było drogą do Boga. Życzę całej redakcji Bożego błogosławieństwa i życzliwości ludzi w waszym dziele. Z Panem Bogiem

Stefania z Dolnośląskiego

 

 

Szczęść Boże!

Nasze życie przemija bardzo szybko, chwila za chwilą, dzień za dniem. Jesteśmy zabiegani coraz bardziej wśród spraw codziennych, „gonimy coraz szybciej” za określonym celem życia. Niesiemy w sercu jednak tęsknotę za czymś, czego sami nie potrafimy określić. Z jednej strony pełne wzruszeń wspomnienia lat dzieciństwa i lat młodości, wspominamy dom rodzinny pełen ciepła, niezapomniane tradycje rodzinne, zapracowanego ojca i matkę, jej serce pełne miłości do nas. Z drugiej strony myślimy o nieustannym pragnieniu, by jak najwięcej zaczerpnąć w naszym życiu z tego, co wzniosłe, pięknie i szlachetne. Często narzekamy, że dzisiaj już nie jest tak, jak kiedyś, że wszystko wokół nas się zmienia, niekoniecznie na lepsze. Do tradycji trzeba nam powracać, jak do źródła, aby odnawiać, oczyszczać i napełniać na nowo tym, co piękne, bogate w szacunek do człowieka i miłość do Boga. Ona po części kształtuje naszą osobowość, nasze człowieczeństwo. Dziś mentalność człowieka jest już trochę inna i inne jest pojmowanie otaczającego nas świata. Mniej w nas wspólnoty rodzinnej, sąsiedzkiej, która dawniej była filarem życia, tworzyła specyficzną atmosferę relacji międzyludzkiej. Kolebką tradycji była zawsze rodzina. Wielkim przeżyciem są dwa najważniejsze święta katolickie; Boże Narodzenie i Wielkanoc, o których jeszcze nie zapomnieliśmy, pragniemy zachować je jako „swoje”, będąc dumni, że jesteśmy Polakami i katolikami.. (…)

Takie wartości i takie postrzeganie świata wyniosłem z domu rodzinnego. Z tego domu, który prowadzony przez Mamę był domem wzorcowym. Taki pozostał w naszej pamięci – jej dzieci i wnuków, którzy zapamiętali ją zawsze uśmiechniętą, radosną, idącą z pomocą każdemu, kto jej potrzebował.

Fragment rozważań Edwarda z Kalisza

 

 

Szanowni Państwo!

Widzimy, jak bardzo jest poważna sytuacja – zarówno w Kościele, jak i na świecie. Wzorem naszych ojców szukajmy pomocy u Pana Boga i Matki Najświętszej. Podejmijmy to sami, łączmy się w działaniu i zachęcajmy do tego innych, by zamawiać Msze Święte, odmawiać Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz prosić o modlitwę zakony. Intencji jest tak bardzo wiele, lecz Matka Najświętsza nie tylko zna je wszystkie, ale wie najlepiej, w jakich sprawach należy się modlić, o co prosić, za co wynagradzać, za co dziękować. Możemy zatem modlić się „we wszystkich intencjach powierzonych Matce Najświętszej”, możemy również zamawiać Msze Święte w konkretnych intencjach, np. „za Ojca Świętego, za wszystkich Księży Biskupów i o rozwój Tradycji”, „przez wstawiennictwo Matki Najświętszej z błaganiem o oddalenie: powietrza, głodu, ognia i wojny oraz o pokój Chrystusowy na świecie”, „o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii” i w podobnych intencjach.

W szczególny sposób zamawiajmy Msze Święte w klasycznym rycie rzymskim oraz greckokatolickie Boskie Liturgie. Zachęcajmy siebie i innych do Tradycji i Różańca Świętego, to bezcenny skarb, a tak wiele jeszcze osób go nie odkryło. Trwajmy mocno przy Ojcu Świętym i hierarchii kościelnej. Dołączmy nasze małe ofiary oraz obowiązki stanu i wszystko ofiarujmy Matce Bożej. Ona ma moc przebłagać słusznie zagniewanego Pana Boga. Ona wie, jak trudno żyć w dzisiejszym zepsutym świecie, Ona jest Tą, która chce i może udzielić nam łaski ostatecznego wytrwania, jeśli tylko o nią prosić będziemy i czynić, co możemy. Ona wreszcie może doprowadzić nas do portu wiecznego zbawienia – słusznie powiedział przecież św. Bernard z Clairvaux: „Maryja podstawą całej nadziei mojej”.

Czytelnik zatroskany o los katolickiej Polski