Drodzy w Chrystusie Panu!
W dniu Swojego wstąpienia do Nieba Pan Jezus kazał Swym uczniom iść na cały świat i głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Po Zesłaniu Ducha Świętego Apostołowie tak uczynili. Wielu ludzi w krótkim czasie przyjmowało wiarę. Oczywiście, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa wiarę przyjmowali najpierw ludzie dorośli po odpowiednim pouczeniu. Odbywały się w ten sposób pierwsze lekcje religii. Później chrześcijanin pogłębiał swoją wiedzę głównie przez uczęszczanie na Eucharystię, czyli Mszę Świętą. Jednak bylibyśmy w błędzie, gdybyśmy uważali, że zaraz po odejściu Pana Jezusa do Nieba nie chrzczono dzieci. Dzieci również były przyjmowane do Kościoła przez Sakrament Chrztu Świętego w przypadkach, kiedy chrzcili się rodzice. W dziesiątym rozdziale Dziejów Apostolskich mamy opisane, jak św. Piotr wybrał się do domu setnika Korneliusza i tam, po wyłożeniu najważniejszych tajemnic wiary, ochrzcił gospodarza wraz z całym jego domem, a więc razem z jego dziećmi, niewolnikami i ich dziećmi.
Trudno przypuszczać, że w dużym domu rzymskiego setnika żyli sami dorośli. Zresztą, od początku starano się pamiętać o słowach Pana Jezusa: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im. (Mk 10, 14)
W sytuacji, kiedy rodzice decydowali się na chrzest swoich dzieci, brali na siebie obowiązek wprowadzenia ich w życie wiarą. Dopiero później w Kościele, a zwłaszcza po Soborze Trydenckim, kapłani i świeccy „uczą katechizmu”, czyli powstają pierwsze regularne lekcje religii. I tak jest do naszych czasów.
Oczywiście, rozumiemy doskonale, że dziś wiadomości człowieka o świecie i otaczających go zjawiskach są nieporównywalnie większe od tych, jakie mieli ludzie na przykład 200 lat temu. Byłoby wielką krzywdą dla młodych ludzi, gdyby poszerzali swoją wiedzę z różnych przedmiotów, a wiedza dotycząca Boga, życia wiecznego, pozostawała u nich na poziomie przedszkola. Stąd rodzice i dzieci mają dołożyć wszelkich starań, by rozwijać otrzymaną w domu wiedzę religijną na lekcjach religii.
Od około 20 lat lekcje religii znów odbywają się w szkole. Stało się tak po tym, jak po II wojnie światowej, religia została ze szkół wyrzucona, bo przeszkadzała w formowaniu „socjalistycznego” człowieka. Religia w szkole to znak, że nauka potrzebna duszy ma takie samo znaczenie, jak wiedza dotycząca spraw tego świata. Są i racje praktyczne: dawniej dzieci musiały chodzić do salek katechetycznych, nierzadko nieopalanych, nieraz prosto po lekcjach w szkole, by tam uczyć się religii. Dziś ksiądz lub świecki katecheta przychodzą do szkoły, w wielu szkołach istnieją salki katechetyczne, co ułatwia prowadzenie lekcji, bo znajdują sie tam różne przydatne pomoce. A jednak w tej dzisiejszej, lepszej sytuacji, mogą pojawić się niebezpieczeństwa, na które muszą uważać zarówno rodzice, jak i odpowiedzialni za stan katechezy w parafii księża proboszczowie.
Jest nieporozumieniem czekanie z podstawową nauką religii na czas aż dziecko pójdzie do szkoły. Pierwszą „salką katechetyczną” jest rodzinny dom, a pierwszymi katechetami rodzice albo dziadkowie. W katechezie szkolnej bazuje się na wiedzy religijnej wyniesionej już z domu. Na ogół tak jest, że dzieci już wiedzą, jak się przeżegnać, znają najprostsze modlitwy czy posiadają najważniejsze informacje o Panu Jezusie lub Matce Bożej. Niestety, zdarza się coraz częściej, że dzieci pierwszy raz słyszą o Bogu dopiero w przedszkolu czy w „zerówce”, a w kościele jeszcze nigdy nie były. Jest to wielkie nieporozumienie i zaniedbanie ze strony rodziców. To tak, jakby nie uczyło się dziecka mówić, tylko czekało, aż zrobi to przedszkole czy szkoła. Wiara jest równie ważna jak umiejętność porozumiewania się, i jeżeli ma być prawdziwa, a nie tylko „dla świętego spokoju”, musi być przeżywana w domu.
Innym zagrożeniem, jakie można obecnie zaobserwować, jest traktowanie religii w szkole jako jeszcze jednego przedmiotu do nauczania, w dodatku mniej ważnego od innych, bo „z religii jeszcze nikt nie został na następny rok w tej samej klasie”. I tutaj znowu trzeba apelować do rodziców, by interesowali się tym, jak ich syn czy córka zachowuje się na religii, jakie przynosi oceny. Dawniej rodzice pytali dzieci w domu: czego uczyliście się na religii?. Dziś bardzo często przychodzą z pretensjami, że dziecko ma za niską ocenę z religii, a przecież jest tyle ważniejszych przedmiotów, których ich pociechy muszą się uczyć…
Religia w szkole jest wielkim dobrodziejstwem. Jest znakiem, że żyjemy w kraju, gdzie ludzie liczą się z Bogiem. Ale żeby mogła przynieść owoce, musi być traktowana poważnie. Zarówno przez uczących, jak i przez uczniów, a także przez rodziców, którzy muszą współpracować z katechetą, jeżeli chcą, by ich dziecko rzeczywiście pokochało wiarę, którą oni sami wyznają.
Religia w salkach katechetycznych przy kościołach była rozwiązaniem koniecznym, ale niejako z przymusu, dlatego, że jej miejsce jest w szkole. Została stamtąd wyrzucona. Dziś, na szczęście, wróciła do szkół, ale trzeba zrobić wszystko, by ten szczęśliwy fakt duchowo wykorzystać.
Okres dzieciństwa i wieku młodzieńczego to czas, kiedy kształtuje się światopogląd, który potem rzutuje na całe dorosłe życie człowieka. Dlatego nauka religii jest naszą wspólną sprawą: nas księży, katechetów, rodziców i młodych ludzi, którym staramy się przekazać wartości nieprzemijające.
Dziękując Bogu za przywrócenie nauce o Bogu i wierze jej właściwego miejsca, dołóżmy wszelkich starań, by wszyscy z tej łaski, jaką jest katecheza szkolna, naprawdę skorzystali.
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel