Chcę opowiedzieć o jednej z najpiękniejszych przygód mojego życia – kapłańskiego życia. Od kilku już lat prowadzę rekolekcje dla rodzin związanych z tradycją łacińską Kościoła katolickiego. W czasie tych wakacyjnych dni skupienia, rozważamy Słowo Boże, omadlamy mnóstwo problemów i spraw oraz zastanawiamy się nad tym, jak zasady Chrystusowej Ewangelii stosować w codziennym życiu. Te rekolekcje są duchowym zapleczem wielorakich zmagań rodzin. Mnie samego uczą one pokory i zaufania do Boga bogatego w miłosierdzie i łaskę.
Pokorniejesz bowiem, słysząc wyznanie matki: Mam piątkę dzieci na ziemi, ale piątka czeka już na nas w Niebie. W tych słowach kryje się rodzinny dramat, ale w tym jednym zdaniu zawiera się również świadectwo zwycięstwa wiary nad zwykłą ludzką bezradnością wobec śmierci dziecka.
W tych słowach odnaleźć można echo Hiobowego zawołania: Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (Hi 1,21b). Nie można znieść takiego doświadczenia o własnych siłach. To Pan Bóg daje łaskę i moc.
Uczysz się pokory i zaufania do Boga, gdy wsłuchujesz się w opowieści o zmaganiach o byt, o pracę pozwalającą na utrzymanie rodziny, o znalezienie mieszkania, o dobre wychowanie i wykształcenie dzieci. Nota bene wielu z rodziców uczestniczących w rekolekcjach nie posyła dzieci do państwowych szkół. Dlaczego? Wynika to z rodzicielskiej troski o odpowiednio wysoki poziom edukacji ich pociech, jak również z ich odpowiedzialności za uchronienie dzieci przed szkodliwymi treściami, np. ideologią gender, którą usiłuje się obecnie promować już na etapie nauczania początkowego.
Taki wybór wiąże się jednak z wieloma wyrzeczeniami; jedno z rodziców musi się poświęcić edukacji domowej (homeschooling). – Proszę księdza – słyszysz – ja nieraz sobie powtarzam: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego,gdyż Jemu zależy na was” (1 P 5,7). Pan sam wie, jak bardzo potrzebuję Jego pomocy. On mnie wesprze, bo Jemu ufam.
Kiedy postawiliśmy razem Pana Boga na pierwszym miejscu…
Zawstydzasz się, gdy widzisz, że oni idą pod prąd egoistycznej mentalności. Nie planują, ile dzieci chcą mieć. Każde przyjmują z radością jako dar Boga. Sprawę ich utrzymania również Jemu zawierzają. Skoro Pan Bóg dał dziecko, to również zatroszczy się o to, byśmy mieli je za co utrzymać.
– Czasem jacyś znajomi, patrząc na nas, mówią z ironią: „Ach, no tak, to katolicy. Księża im każą mieć dzieci, to mają” – mówią rodzice czworga dzieci. – Kiedy postawiliśmy razem Pana Boga na pierwszym miejscu, to nam się wszystko zaczęło układać. Być może brzmi to niewiarygodnie, wręcz idealistycznie, ale tak właśnie było – przekonują.
Rodziny wielodzietne, rodziny katolickie mogą obalić wiele mitów, które utrwalają się w naszym społeczeństwie. Jednym z nich jest przekonanie, że już wychowanie jednego dziecka nastręcza ogromu problemów, a wychowanie wielu dzieci to wręcz niewyobrażalny wysiłek. Patrząc na to, jak starsze dzieci zajmują się młodszymi, jak się wzajemnie uczą i bawią, a zwłaszcza patrząc na ich rozmodlenie, nie możesz mieć wątpliwości, że zdecydowanie łatwiej o dobre wychowanie w rodzinie wielodzietnej niż w takiej, gdzie jest tylko jedno dziecko.
Drogowskaz na drogę życia
Być może równie idealistycznie zabrzmi stwierdzenie, że tradycyjna, łacińska Msza św. bardzo odpowiada duchowości rodzin wielodzietnych. Patrząc na ich modlitwę, modlitwę ludzi zatroskanych i często odczuwających zmęczenie, możesz wręcz namacalnie poczuć, jak mnogość ich zmartwień, trudów i wyrzeczeń łączy się i zatapia w jedynej Ofierze Jezusa Chrystusa, uobecnianej we Mszy Świętej. To w niej rodziny znajdują pokrzepienie, wytchnienie i drogowskaz na drogę życia. Nawet małe kilkuletnie dzieci potrafią na swój sposób przeżywać tę Mszę. Trzyletnia Julia spaceruje swobodnie po kościele. Kiedy w czasie jednej z oracji ksiądz zwraca się do wiernych mówiąc: Dominus vobiscum!, ona po swojemu rozkłada rączki i woła: Olemus! Dzieci przy łacińskiej liturgii wyciszają się, uczą się skupienia i dojrzewają do rozumienia tajemnic wiary i coraz pełniejszego przeżywania Najświętszej Ofiary Ołtarza. Przyglądając się ich uczestnictwu w niej, z łatwością można obalić mit o konieczności dostosowania Mszy św. do dziecięcej wrażliwości i do dziecięcego poziomu duchowego i intelektualnego.
Życie rodzinne drogą powołania i spełnienia
Droga życia rodzinnego to droga zaparcia się siebie, droga krzyża: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa (Łk 9,23–24). Oni tracą swoje życie dla swoich rodzin. Tracą je z miłości. Droga krzyża to droga miłości. Myliłby się ten, kto sądziłby, że ten krzyż ich przygniata i unieszczęśliwia. Wystarczy spojrzeć na nich, aby widzieć spełnienie. Idą oni bowiem drogą radości – radości w Panu (por. Flp 4,4).
My kapłani – według określenia Ojca Świętego Benedykta XVI – jesteśmy sługami tej radości. Życie autentycznie chrześcijańskie jest szkołą radości. Jest szkołą życia rodzinnego, które, mimo że nie jest usłane różami i wiąże się z podejmowaniem krzyża, daje wiele szczęścia, bo jest ono drogą powołania i spełnienia. Jest drogą do świętości.
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel