Temat numeru
 
Gdzie chcecie odejść? Jest tylko jedna droga!
o. Jan Strumiłowski OCist

Od kilku dziesięcioleci zaobserwować możemy stale narastający trend porzucania Kościoła przez wiernych, zarówno młodych, jak i starszych. Temu trendowi towarzyszy szersze zjawisko laicyzacji. Owo zjawisko marginalizowania życia duchowego nie rozpoczęło się jednak w XX wieku. Posiada ono starszy rodowód, sięgający epoki oświecenia, a nawet renesansu.

 

Również pytanie o kwestionowanie zasad chrześcijańskich nie wyłoniło się w ostatnich latach, ale trapi Mistyczne Ciało od dłuższego czasu. Różnie też próbowano odpowiedzieć na owo negatywne dla Kościoła zjawisko.


Słabość ludzka


Wśród przyczyn osłabiających wiarygodność nauki głoszonej przez Kościół najczęściej wskazuje się niemoralne życie niektórych chrześcijan czy też domniemane błędy Kościoła z przeszłości. Pierwszy ze wskazanych powodów, aczkolwiek rzeczywisty, wydaje się niewystarczający. Jego moc oparta jest na micie rzekomo doskonałego i nieskazitelnego życia uczniów Chrystusa u początków Kościoła. Jednakże sam Nowy Testament, zawierający np. listy św. Pawła piętnujące grzechy wielu gmin chrześcijańskich, świadczy, że także chrześcijanie są ludźmi zmagającymi się z grzechem. Możliwe jednak, że przyczyną osłabienia wiarygodności chrześcijan stała się powszechnie większa skala nadużyć.

Drugi z powodów często wyrasta z zafałszowanej historiografii. Jest on w tej perspektywie raczej wtórny. Często sprawa wygląda w ten sposób, że to środowiska już wrogie Kościołowi nadinterpretowały lub wyolbrzymiały rzekome czarne karty Kościoła związane np. z inkwizycją czy wyprawami krzyżowymi.

Jeszcze innym, poważnym powodem nadszarpnięcia wiarygodności Ewangelii są liczne podziały Kościoła, zwłaszcza po wystąpieniu Lutra. Podziały przeczą przecież pragnieniu, intencji i celowi Ofiary Chrystusa. Jedność Kościoła była niegdyś mocnym argumentem przemawiającym za prawdziwością jego nauki.

Jednak takie wyjaśnienie, aczkolwiek możliwe, wynika również z powierzchownego spojrzenia. Oderwanie się części chrześcijan od jedności z Kościołem jest tylko i wyłącznie wynikiem słabości ludzkiej.


Zmienność nauki?


Kolejnym argumentem mogłaby być zmienność nauki Kościoła. Chrystus gwarantował, że w nauczanie Kościoła nie wkradnie się błąd w taki sposób, że zdominuje całe Ciało Mistyczne Chrystusa. Jeśli więc istnieje chociaż jedna wspólnota eklezjalna, która zachowuje niezmienny depozyt apostolski, to taka obietnica jest nadal zrealizowana. Jedno z największych zagrożeń wiarygodności stanowi zatem reforma czy zmiana w Kościele, która prowadziłaby do zerwania z nauką apostolską czy też do jej modyfikacji. Z takimi dążeniami obecnie mamy do czynienia. Wszystko to pod pozorem „dostosowania” – szlachetnego i ukierunkowanego na wrażliwość człowieka. Jeśli jednak Kościół w zasadniczych kwestiach, jednoznacznie i ostatecznie porzuci głoszoną przez siebie naukę lub ją zmieni, to rzeczywiście oznaczać to będzie, że nie istnieje Kościół cieszący się asystencją Ducha Świętego, który jest filarem i podporą Prawdy. Na szczęście nawet jeśli wśród dość licznych hierarchów takie tendencje możemy zauważyć (co miało miejsce już nieraz w historii), to jednak wielu katolików, odznaczających się zdrowym zmysłem wiary, stawia temu procesowi opór.


Kościół nieatrakcyjny…


Jest jeszcze jeden często wskazywany argument, który głosi, że wielu wiernych dzisiaj opuszcza Kościół, bo jest on już… nieatrakcyjny. No cóż… Kościół nigdy nie miał być instytucją rozrywkową, a podnoszący ten argument są żywym świadectwem ­niezrozumienia Jego istoty. Przecież na przykład szkoła również dzisiaj wydaje się nieatrakcyjna, a jednak nikt z niej nie rezygnuje, gdyż jest konieczna. W Kościele nie zagubiliśmy tego, co atrakcyjne, ale to, co jest konieczne dla człowieka.


I w tym miejscu dotykamy sedna sprawy. Owo dążenie do zmian w Kościele wiąże się z pewnym założeniem, które sprawia, że Kościół współczesnemu człowiekowi jawi się jako instytucja niepotrzebna lub niekonieczna. Otóż owe przemiany podyktowane są zazwyczaj względami ludzkimi: zmieniły się czasy, mentalność człowieka, jego wrażliwość itp. W związku z tym również prawda głoszona przez Kościół rzekomo musi ulec modyfikacji, gdyż nie jest ona zawsze dopasowana do współczesnych realiów. Owe dążenia nie wynikają tylko ze zmiany mentalności i sytuacji człowieka. Wydaje się, że bardziej są skutkiem zaniku wrażliwości na nadprzyrodzoność, czyli utraty wiary.


Na przestrzeni ostatnich wieków zauważyć możemy silne tendencje wyjaławiające wiarę (w sensie praktyki duchowej) z pierwiastka nadprzyrodzonego. Chrześcijaństwo stopniowo przemienia się w formę humanizmu o zabarwieniu religijnym. Najpierw w oświeceniu rdzeń przesłania chrześcijańskiego zaczął się koncentrować coraz bardziej na moralności, a następnie na użyteczności. Bycie chrześcijaninem zaczęło oznaczać bycie człowiekiem żyjącym według nauki, która miała prowadzić człowieka do doskonałości moralnej. Chrześcijaństwo upodabniało się do etyki. Temu procesowi towarzyszył również aspekt utylitarny. Być doskonałym, to znaczy być użytecznym dla drugiego człowieka. Zatem miarą świętości coraz bardziej stawało się oddanie drugiemu człowiekowi lub dokonywanie spektakularnych dzieł służących ludzkości.


W dobie modernizmu ten aspekt humanitarny i utylitarny został jeszcze bardziej doceniony za sprawą jeszcze silniejszego „odczarowania” doktryny z tego, co nadprzyrodzone. Religia została więc zdefiniowana jako proces psychologiczny. Zatem – zgodnie z takim poglądem – wiara to nic innego jak przeżycie, a religia ma służyć dobrostanowi psychicznemu. Czy dzisiaj nie widzimy dominacji takich właśnie pobudek? Jeśli zachęca się dziś ludzi do wiary, to tylko dlatego, że może im ona pomóc lepiej żyć, tzn. żyć bardziej komfortowo lub pozwoli im wzbić się na wyżyny doskonałości moralnej albo na przykład osiągnąć wewnętrzny spokój?


Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że wiara chrześcijańska takie aspekty może również obejmować. Jednakże jeśli ma służyć tylko moralności i psychologii, to czym różni się ona od jakiejkolwiek innej religii lub systemu filozoficznego? Jeśli uważa się, że jej celem jest dobro człowieka, a w innych religiach przecież też o dobro człowieka i ludzkości chodzi, to dlaczego współczesny człowiek miałby wybrać akurat chrześcijaństwo?


Dlaczego mam być chrześcijaninem?


Problem z porzucaniem wiary wiąże się zatem przede wszystkim z faktem, że współczesny człowiek, zwłaszcza młody człowiek, już nie wie, dlaczego miałby być akurat wyznawcą Chrystusa. Często brakuje nam dziś argumentów, które wskazywałyby na wyjątkowość chrześcijaństwa. W zestawieniu z innymi religiami wielu chrześcijan co najwyżej ogólnikowo twierdzi, że chrześcijaństwo spośród wielu alternatyw jest wyborem najlepszym.


Tymczasem w tradycyjnej doktrynie chrześcijańskiej wskazuje się jasno na pewne kwestie, które są niedostępne dla niechrześcijanina. Skupimy się tutaj na dwóch.


Po pierwsze; chrześcijaństwo daje prawdziwe poznanie Boga. Bóg przed przyjściem Chrystusa był niepoznawalny. W pewnej mierze, używając światła naturalnego rozumu, można oczywiście poznać istnienie Boga i Jego przymioty. Jest to jednak poznanie jakby zewnętrzne, niesięgające Jego istoty. W Jezusie natomiast poznaliśmy Boga żywego, poznaliśmy Jego wnętrze, Jego serce, o czym właśnie świadczą apostołowie. Poznaliśmy Boga w taki sposób, który umożliwia wejście w relację miłości z Nim, czyli poznaliśmy Go intymnie! Co więcej, nie jest to poznanie polegające na jakimś oświeceniu umysłu, ale takie poznanie, które wynika z ­historycznego faktu wcielenia Syna Bożego!


Po drugie, co się wiąże z powyższym, poznanie Boga prowadzące do miłości, a w konsekwencji do zjednoczenia (bo miłość jednoczy ukochanych) jest rdzeniem i istotą zbawienia. Zbawienie nie polega bowiem na wypracowaniu doskonałości moralnej czy osobowej, ale na odzyskaniu jedności z Bogiem utraconej przez grzech. Zatem religia, która nie daje dostępu do intymnej prawdy Boga, rodzącej miłość jednoczącą, nie prowadzi do zbawienia. I o tym świadczy cała Tradycja oraz misyjny zapał Kościoła.


Mamy słowa życia wiecznego


Zatem to nie jest tak, że wszystkie religie prowadzą do zbawienia. Owszem, w religiach znajdują się elementy prawdy, jednak nie przekraczają one miary prawdy Bożej, do której może dotrzeć światło naturalnego rozumu. A jako takie nie stanowią one poręki zbawienia, lecz jedynie pewien pułap, punkt odniesienia lub formę przygotowania na przyjęcie prawdy objawionej w Chrystusie.


Zatem zbawienie jest tylko w Chrystusie, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym mogliby być zbawieni, poza imieniem Jezus. I nie tylko o to chodzi, żeby doprowadzić naturę do jak najwyższej doskonałości. Chrześcijaństwo to nie tylko wydoskonalenie natury, ale jej przekroczenie, przebóstwienie i zjednoczenie z Bogiem, do czego już sama natura nie jest zdolna. I nie jest do tego zdolna również żadna inna religia, system filozoficzny czy jakikolwiek sposób życia. Tylko bowiem my mamy słowa życia wiecznego.


Zatem chrześcijaństwo nie jest jedną z wielu możliwości. Jest koniecznością ze względu na nadprzyrodzony cel człowieka, jakim jest życie ­wieczne.


Jeśli więc chcesz jedynie dobrze żyć w tym doczesnym życiu, to możesz wybrać wszystko, aczkolwiek chrześcijaństwo w takim wypadku i tak będzie najlepszym wyborem. Jeśli jednak chcesz żyć wiecznie, to alternatywy nie ma, droga jest tylko jedna, a jest nią Kościół katolicki.



NAJNOWSZE WYDANIE:
Twoja wiara cię uzdrowi!
Bezspornie kwestia zdrowia jest bardzo ważna. Zwrócił też na nią uwagę Kościół Święty, nadając Matce Najświętszej tytuł Uzdrowienia Chorych, św. Józefowi – Nadziei Chorych, a także ustanawiając świętych patronów, których przyzywamy w różnych dolegliwościach.

UWAGA!
Przymierze z Maryją
WYSYŁAMY
BEZPŁATNIE!
 
Niebo zaczyna się w Fatimie
Łukasz Dankiewicz

Różniło nas wiele: miejsce pochodzenia, życiowe doświadczenie, wiek i osobiste historie. Jedni przyjechali z dużych miast, inni z małych miejscowości. Niektórzy w ciszy serca nieśli trudne intencje, inni jechali z wdzięcznością za otrzymane łaski. Ale połączył nas jeden cel – chęć oddania czci Matce Bożej w portugalskiej Fatimie.

 

W dniach 24–28 czerwca odbyła się kolejna już pielgrzymka Apostołów Fatimy do kraju trojga pastuszków. Nasza podróż rozpoczęła się w Lizbonie, mieście o niezwykle bogatej historii, której ślady widać niemal na każdym kroku. Jednym z miejsc, które szczególnie zapadły pielgrzymom w pamięć, był manueliński Klasztor Hieronimitów w dzielnicy Belem, gdzie spoczywa słynny Vasco da Gama.


Wcześniej stanęliśmy przed Pomnikiem Odkrywców – upamiętniającym tych, którzy z odwagą wypływali na nieznane wody, by odkrywać nowe szlaki i nowe ziemie. Okazały monument symbolicznie przypomniał nam, że i my właśnie wyruszyliśmy w szczególną podróż – nie przez oceany, lecz przez głębię swojego ducha…


Tam, gdzie mówiła Maryja


Po kilkugodzinnym pobycie w stolicy Portugalii udaliśmy się do Fatimy, która stanowiła najważniejszy punkt naszej pielgrzymki. Każdego dnia uczestniczyliśmy w porannej Mszy Świętej. Wieczory spędzaliśmy zaś w modlitewnym skupieniu podczas Różańca i procesji światła. Morze świec niesionych przez pielgrzymów z całego świata i wspólne Ave Maria głęboko zapisały się w naszych sercach.


Odwiedziliśmy również Aljustrel – wioskę, z której pochodzili Łucja, Franciszek i Hiacynta. Ich domy, proste i ubogie, uzmysłowiły nam, dlaczego Maryja ukazała się właśnie trojgu małym pastuszkom. Spacerując ścieżkami Drogi Krzyżowej, odtwarzaliśmy ich codzienność pełną modlitwy, ofiary i dziecięcego zawierzenia.


Z kolei Muzeum Fatimskie pozwoliło spojrzeć na objawienia z historycznej perspektywy. Pamiątki po pastuszkach, wota składane przez pielgrzymów, kula z zamachu na Jana Pawła II umieszczona w bogato zdobionej Maryjnej koronie – wszystko to opowiadało jedną historię: o wierze, cierpieniu, nadziei i Bożej obecności w ludzkich dziejach.


Szlakiem portugalskiej historii


W kolejnych dniach odwiedziliśmy inne ważne miejsca dla portugalskiej historii i duchowości. W Batalhi monumentalny klasztor wybudowany jako wotum wdzięczności dla Maryi po zwycięstwie w bitwie pod Aljubarrotą, kluczowym dla samodzielności Portugalii. W miasteczku Alcobaça zatrzymaliśmy się przy grobach króla Pedra i jego żony Inês de Castro, by poznać historię ich tragicznej miłości i uświadomić sobie, że ta bywa silniejsza niż śmierć.


W Nazaré, nad oceanem, wspięliśmy się do sanktuarium Matki Bożej, spoglądając na bezkres wody i powierzając Jej nasze troski i nadzieje. A w średniowiecznym Óbidos, z jego bielonymi domami i wąskimi uliczkami, mogliśmy poczuć się jak pielgrzymi sprzed wieków. Na mnie bardzo duże wrażenie zrobił zamek templariuszy w Tomar. Budowla ta skąpana jest w aurze tajemnicy i mroku, a legendy na temat tego zakonu rycerskiego do dziś krążą po całej Europie.


Dokładne poznanie wszystkich tych miejsc było możliwe dzięki nieocenionej pilot naszej pielgrzymki, pani Ewelinie. Jej olbrzymia wiedza na temat historii Portugalii, lokalnych obyczajów czy aktualnej sytuacji w kraju mogłaby z pewnością zawstydzić niejednego rdzennego mieszkańca.


Słowa podziękowania


Kilkudniowy pobyt w Portugalii bez wątpienia był czasem modlitwy, rozmów, radości i wzruszeń. Każdy z nas wniósł coś do tej pielgrzymki. W autokarze, przy posiłkach, w ciszy kaplic i na ścieżkach Fatimy stawaliśmy się wspólnotą, która nie tylko podróżowała razem, ale dzieliła się wiarą.


Na zakończenie pragnę z całego serca podziękować każdej i każdemu z Was za ten wspólnie spędzony czas – za obecność, modlitwę, życzliwość i świadectwo. Szczególne słowa wdzięczności kieruję do naszego duszpasterza, ojca Dariusza, który przez te kilka dni prowadził nas duchowo. Doskonałą puentą całego wyjazdu są jego słowa wypowiedziane do Apostołów Fatimy podczas drogi powrotnej do Polski: Dziękuję Wam za to, że nie była to wycieczka z elementami religijnymi, ale prawdziwa pielgrzymka!


Dla mnie ta pielgrzymka miała również szczególny, osobisty wymiar. Właśnie 13 maja 2017 roku – dokładnie w setną rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie – wziąłem ślub. Wówczas data ta wydawała mi się jedynie zbiegiem okoliczności. Dziś wiem, że była to zapowiedź i zaproszenie, którego głębię zacząłem rozumieć dopiero w trakcie pobytu w Fatimie.


* * *


Spotkanie Apostołów Fatimy w Zawoi


W dniach 26–29 maja grupa Apostołów Fatimy gościła w Zawoi, która przywitała nas wprawdzie chłodem i deszczem, jednak wszyscy uczestnicy przyjechali z niezwykle pozytywnym nastawieniem. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Sławomira Skiby, wiceprezesa Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, który przypomniał o misji i najważniejszych akcjach Stowarzyszenia, po czym uczestnicy obejrzeli film o Objawieniach Fatimskich. Następnie wspólnie odmówiliśmy Różaniec i odśpiewaliśmy litanię loretańską.

Następnego dnia Apostołowie udali się do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej. Następnie zwiedzili ciekawe miejsca, tj. Jaszczurówkę, Czerwony Dwór i urokliwe zakątki stolicy polskich Tatr. Po powrocie do Zawoi p. Jacek Kotula przybliżył wszystkim uczestnikom postać św. Charbela.

28 maja udaliśmy się do Krakowa, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej w Sanktuarium św. Jana Pawła II, a następnie zwiedziliśmy niezwykle interesującą wystawę „Nasz Papież”. Następnie nasza wspólnota udała się do Kalwarii Zebrzydowskiej, by poznać historię i miejsca związane z tym wspaniałym sanktuarium Maryjnym.

Dziękujemy wszystkim za udział w tym niezwykłym kilkudniowym wydarzeniu.

KG

 


Listy od Przyjaciół
 
Listy

Szanowna Redakcjo!

„Przymierze z Maryją” jest bardzo wartościowym pismem. Cenię inicjatywę i tematykę, jaką poruszacie. Jestem głęboko przekonana, że jest ona właściwa, niebudząca żadnych zastrzeżeń ani uwag. Jest wartością samą w sobie. To samo piękno, jakie ukazujecie w osobie Boga-Stwórcy pogłębia naszą wiarę jeszcze bardziej. Jest drogowskazem, prawdą i życiem. Bóg jest źródłem i twórcą wszelkiego piękna.

Anna z Ostrowca

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Piszę do Państwa pierwszy raz, choć znamy się poprzez listy i wszystkie przesyłki, które od Was otrzymałam i za które bardzo serdecznie dziękuję. Listy czytam zaraz po wyjęciu z koperty, a „Przymierze…” – od początku do końca. Szczególnie dziękuję za życzenie urodzinowe, byłam mile zaskoczona, że ktoś tak dalece pamięta o moich urodzinach. Tyle miłych słów napisanych odręcznie i tak pięknym pismem. Jeszcze raz dziękuję za wszystko, za piękne „Przymierze z Maryją”. Niech Pan Bóg błogosławi na kolejne dni i lata, pozdrawiam Was serdecznie, życzę sił i zdrowia. Szczęść Boże!

Stała czytelniczka Zofia

 

 

Szanowny Panie Prezesie!

Z całego serca dziękuję za wszystkie materiały, które od Was otrzymuję: za „Przymierze z Maryją”, „Apostoła Fatimy”, kalendarz, za magazyn „Polonia Christiana” oraz wszystkie inne materiały i upominki. Wszystkie czasopisma czytamy, wzbogacając swoją wiedzę katolicką. Dziękuję za wszystkie akcje, które prowadzicie, bo są bardzo potrzebne. Życzę dalszej wytrwałości w działalności Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, a Boża Opatrzność niech nad Wami czuwa!

Tadeusz z Pomorskiego

 

 

Szczęść Boże!

Dziękuję bardzo za „Przymierze z Maryją” oraz 4. numer „Apostoła Fatimy”. Wszystkie artykuły zawarte w „Przymierzu…” są interesujące. Dużo nowego wnoszą do mojej dotychczasowej wiedzy. Artykuł „Istota postu” autorstwa ks. Bartłomieja Wajdy wskazuje nam drogi, jak rozróżnić istotę postu podjętego z motywu religijnego od „postu”, jako zwykłej czynności świeckiej. Szczególnie zainteresował mnie artykuł „Rozważania o miłosierdziu” autorstwa red. Bogusława Bajora. Moim zdaniem, jeżeli nie będziemy miłosierni wobec osób trzecich, nasze serca staną się zatwardziałe i niezdolne do przykładania miłosierdzia.

Panie Prezesie, w ostatnim liście wspomina Pan o spadku zainteresowania prenumeratą „Przymierza…”. Jestem zdziwiona tą sytuacją, gdyż każdy artykuł, zawarty w nim, czytałam z zaciekawieniem. Wielu rzeczy się uczę i umacniam moją wiarę i miłość do Pana Boga, Jezusa Chrystusa, a także do Matki Najświętszej. Serdecznie pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego, błogosławieństwa oraz opieki Matki Bożej Fatimskiej.

Maria z Choszczna

 

 

Szczęść Boże!

Pragnę z serca złożyć podziękowanie za życzenia z okazji moich urodzin oraz za numery pism: „Przymierze z Maryją” i „Polonia Christiana”, które otrzymuję od Państwa. Uważam, że tematyka zawarta we wspomnianych czasopismach jest zawsze wartościowa i życzyłbym sobie (i Wam), by te wartościowe periodyki – „Przymierze…” i „Polonia…”, rozwijały się i były promowane w naszym Narodzie, który zawsze trwał w wierze katolickiej. Jest to nie tylko moje życzenie, ale też wyrażają je moi Przyjaciele, z którymi dzielę się tymi pismami.

Marian z Garwolina

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Serdecznie dziękuję za „Przymierze z Maryją” oraz kalendarze. Z wielką radością i wdzięcznością przyjmuję wszystkie przesyłki. Stanowią one dla mnie nie tylko źródło duchowego umocnienia, ale także inspirację do codziennego życia w wierze. Chciałabym zapewnić, że zgadzam się z poruszaną tematyką, doceniam trud Redakcji w przygotowywaniu każdego numeru. Artykuły pomagają mi pogłębić moją wiarę, zrozumieć przesłanie Matki Bożej oraz lepiej przeżywać liturgiczne okresy, takie jak Wielki Post czy Wielkanoc. Dziękuję również za przypomnienie o wartości nabożeństw Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca oraz za możliwość zapoznania się z Apostolatem Fatimy. To bardzo cenne materiały, które z chęcią po przeczytaniu przekazuję dalej bliskim. Życzę całej Redakcji Bożego błogosławieństwa i nieustannej opieki Najświętszej Maryi Panny w dalszym szerzeniu tego pięknego dzieła.

Regina z Lubuskiego

 

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Nawiązując kontakt ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi i wstępując do Apostolatu Fatimy pragnęłam być częścią wspaniałej, katolickiej organizacji. Od 2009 roku otrzymałam od Was książki, figurkę Maryi Fatimskiej, dewocjonalia, różańce, medal czy notes Apostoła Fatimy. Brałam też udział w 2023 roku w pielgrzymce do Fatimy, gdzie uczestniczyliśmy w codziennej Mszy Świętej, a wieczorem w procesjach ze świecami (…). My wszyscy Apostołowie Fatimy w zjednoczeniu z naszym Stowarzyszeniem razem zaufaliśmy Maryi i Panu Jezusowi. Mamy spełniać uczynki miłosierdzia. Zawsze modlimy się przez Maryję do Pana Jezusa. Ona nas kocha i nigdy nie opuszcza. My, katolicy, powinniśmy jak najszybciej ochrzcić swoje dzieci, by nie narażać ich na utratę zbawienia wiecznego. Powinniśmy razem z dziećmi i rodzicami klękać przed wizerunkiem Matki Bożej i modlić się, odmawiając modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo” w intencjach wynagrodzenia Panu Jezusowi i Jego Matce za każde skandaliczne i gorszące wydarzenia, za bluźnierstwa i za prześladowanych chrześcijan. Powinniśmy uczęszczać na pielgrzymki i prosić Maryję o wyproszenie wszelkich łask. Powinniśmy też w dni majowe uczęszczać na nabożeństwa Maryjne, a po nich nawiedzać kapliczki i oddawać jej cześć w stosownych pieśniach…

Dziękuję za wszystko. Z Panem Bogiem!

Ewa