Drodzy w Chrystusie Panu!
Nie ma chyba katolickiej świątyni, w której nie spotkalibyśmy wizerunków świętych czy obrazów naszej ukochanej Niebieskiej Matki. Jej wizerunek znajduje się w każdym kościele, dlatego takie ciepło bije z katolickich świątyń. Nie ma tego ciepła w świątyniach protestanckich różnych wyznań, gdzie możemy spotkać tylko tynk na ścianach i ewentualnie krzyż.
W Polsce niemal każda parafia ma swoją „ukochaną” Matkę Bożą, której obraz od pokoleń otacza się szacunkiem i czcią. Nazywa się Ją „naszą Matką Bożą”. Oczywiście, każdy człowiek dobrej woli rozumie, że są to tylko przenośnie. Wszyscy wiemy, że Maryja jest jedna i przebywa w Niebie. Jednak przywiązujemy się do Jej wizerunków czy figur i nieraz zabieramy ich fotografie w dalekie strony, bo one przypominają nam nasz parafialny kościół i spokojne lata dzieciństwa.
Coraz częściej ta nasza cześć dla obrazów Pana Jezusa, Matki Najświętszej i świętych napotyka niezrozumiałą agresję, której podłoże jest bardzo różne: od wpływów satanistycznych po tzw. czystą wiarę biblijną.
Otóż niektórzy zagorzali protestanci albo członkowie sekt zarzucają nam, że oddając cześć świętym, wyrażonym na obrazach, popełniamy straszne bluźnierstwo, bo Bóg tego zabronił w drugim przykazaniu. Zarzuca się też katolikom, że sfałszowali przykazania Boże, bo jedno podobno wyrzuciliśmy, a inne podzielone zostały według papieskiego uznania. Jak odnieść się do tych zarzutów?
Sięgnijmy do Pisma Świętego. W Księdze Wyjścia jest mowa o nadaniu przez Boga Izraelowi dziesięciu przykazań. Znajdujemy tam takie słowa: Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią (Wj 20, 4). No to w takim razie – ktoś powie – protestanci mają rację...
Nie tak szybko. Kilka wersów dalej mamy bowiem: Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić (Wj 20, 8). Większość protestantów nie widzi wszak nic złego w odpoczywaniu w niedzielę zamiast w soboty. Czyż to nie brak konsekwencji? Natomiast w tym samym rozdziale w wierszu 17. czytamy: Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła. Czy dziś ktoś pożąda niewolnicy swego bliźniego? Albo jego wołu? Raczej nie. Jaki z tego wniosek? Kościół wiele razy w swojej historii ostrzegał nas przed dosłownym odczytywaniem Pisma Świętego, bez uwzględnienia warunków życia ludzi, do których Słowo Boże było skierowane i czasów, w jakich Pan Bóg przemawiał.
Wracając do naszego zagadnienia, ludzie, do których Bóg skierował Swoje Słowo, byli bardzo dosłowni. Nie odróżniali obrazu od osoby tego, kogo on przedstawiał. Dlatego tworzyli figurki swoich niezliczonych bogów i uważali że te posążki ich słuchają, gniewają się bądź okazują swoją łaskę.
Pan Bóg chciał podkreślić Swoją wielkość i świętość, której nie można było oddać żadną figurką czy malowidłem. Przecież Bóg, choć obecny pośród Swego ludu, pozostawał niewidzialny. Każda więc próba przedstawienia Go byłaby zafałszowaniem Jego istoty, gdyż żadne stworzenie nie oddaje wielkości Boga. Jedynym sposobem, aby dawnych Izraelitów zachować w wierze w jedynego Boga, odrębnego od ludzkich słabości, wielkiego i niewidzialnego, było zakazanie czynienia jakiejkolwiek podobizny czegokolwiek, co żyje. I tak też się stało.
Sytuacja ta zmieniła się zupełnie, kiedy niewidzialny Bóg przyjął postać Człowieka i narodził się w Betlejem. Jego rodacy poznali Go jako Jezusa, syna Józefa z Nazaretu. Pan Jezus miał ciało takie jak my mamy, tak samo Jego Matka, apostołowie, uczniowie, później męczennicy i wyznawcy.
Bóg w osobie Chrystusa Pana stał się dostępny ludzkim zmysłom, można Go było widzieć. Z czasem chrześcijanie, głównie ci, którzy nie pochodzili z Żydów, chcieli mieć podobiznę Pana. O starych wyobrażeniach Matki Bożej krążą podania, jakoby ich autorem był św. Łukasz Ewangelista, który był Grekiem. Być może tak nie jest, ale świadczy to o bardzo dawnym w Kościele pragnieniu przypominania sobie oblicza Pana Jezusa czy Jego Matki. Ostatecznie wokół tego zagadnienia wybuchło bardzo wiele sporów. Kościół pod wpływem Ducha Świętego sformułował naukę, że zakaz tworzenia obrazów świętych nie obowiązuje od kiedy Syn Boży stał się człowiekiem, „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1, 15). Oglądając Jezusa Człowieka – oglądamy równocześnie Jezusa Boga.
Drugim bardzo ważnym uzasadnieniem możliwości oddawania czci obrazom jest fakt, że nikt z nas nie czci obrazu. Czci postać, jaką obraz przedstawia. Niewłaściwe jest sformułowanie, że modlimy się do obrazu. Niech nas Bóg broni. Modlimy się „przed obrazem”, nigdy „do obrazu”. Bowiem obraz ma nam tylko pomóc się znaleźć w duchowej obecności Osoby, którą przedstawia.
Wreszcie trzeci argument za słusznością nauki Kościoła pochodzi od samego Boga: spodobało się Panu Bogu przez niektóre wizerunki zsyłać na ludzi szczególne łaski. Wiemy, że są cudowne obrazy i figury, przed którymi ludzie wypraszają najróżniejsze łaski dla siebie i dla innych. Dlaczego akurat przed tymi a nie innymi, nieraz wielkimi dziełami sztuki? To Boża tajemnica.
Drodzy w Chrystusie! Nie pozwólmy sobie mącić w głowach fałszywym prorokom. Nie lękajmy się oddawać czci obrazom Pana Jezusa i Matki Najświętszej, tak jak z miłością nosimy przy sobie zdjęcia naszych matek, dzieci czy wnuków.
Pani Grażyna Wolny z Rybnika należy do Apostolatu Fatimy od około 10 lat. W maju 2022 roku zawitała wraz z mężem Janem na spotkanie Apostołów do Zawoi. Oprócz czasu poświęconego na pielgrzymki do Zakopanego, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej, udało nam się porozmawiać o tym, za co ceni Apostolat Fatimy, jak kształtowała się jej wiara i pobożność. Oto co nam o sobie opowiedziała Pani Grażyna…
U mnie w domu rodzinnym rodzice nie przymuszali nas do modlitwy. Po prostu klękali i my robiliśmy to samo, nie było nacisku. Gdy przychodziła niedziela czy święta, wiedzieliśmy, że trzeba iść do kościoła, rodzice nie musieli nam tego mówić, każdy to robił i to zostało po dzień dzisiejszy w głowie. Jeszcze dziś mam przed oczami obraz Mamy i Taty, jak klęczeli. To było normalne. Kiedyś nie patrzyłam na to tak jak teraz, gdy mam swoje dzieci.
Moja babcia, mama mojej mamy, pochodziła z Bukowiny Tatrzańskiej; bardzo dużo się modliła, była bardzo wierzącą kobietą. Praktycznie dzień w dzień chodziła pieszo do kościoła, który był oddalony od jej domu o 40 minut; często przystępowała do Komunii Świętej. Jeździłam do niej na wakacje. Zawsze chodziłam z nią do kościoła w środy – na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Przykład był naprawdę dobry.
W 2014 roku miałam otwarte, bardzo poważne złamanie nogi. Lekarz stwierdził, że nadawała się do amputacji. Jak widziałam moją nogę, która wisiała tylko na skórze, to mówiłam sobie po cichu: – Jezu ufam Tobie! Po operacji przywieziono mnie na salę, a nad łóżkiem, na którym miałam leżeć, wisiał obrazek „Jezu ufam Tobie”. Po dwóch tygodniach wróciłam do szpitala i przed drugą operacją powiedziałam pielęgniarzowi: – Niech ręka Boża was prowadzi. Po operacji trafiłam w to samo miejsce, do tej samej sali. Pomyślałam, że chyba Pan Jezus czuwa nade mną. Leżąc w szpitalu, odmawiałam litanię do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i Różaniec. Na drugi dzień po operacji przyszedł ten pielęgniarz i powiedział: – Ja Panią słyszałem przez całą noc, to co Pani do mnie powiedziała. Noga została uratowana, wszystko się pozrastało, tak że dzisiaj nie mam żadnych dolegliwości, zostały tylko blizny. Różaniec i Koronka ratują mnie w takich trudnych sytuacjach.
Kilka miesięcy później wypadek miał mój młodszy syn i jego nauczyciel. Syn zadzwonił do mnie mówiąc: – Mamo, mieliśmy wypadek, ale nic poważnego się nie stało. Na miejscu wypadku zebrało się trochę ludzi. Nagle z tłumu wyszedł uśmiechnięty pan i powiedział do nich: – Chłopcy, ja myślałem, że wy z tego wypadku nie wyjdziecie cało. Po czym dał im obrazki „Jezu ufam Tobie” z modlitwą na odwrocie i zniknął. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką modlitwą.
Kilka lat temu zmarł mój brat. Chorował na raka wątroby. Jeździł ze mną i moim mężem do spowiedzi, na rekolekcje, na Mszę o uzdrowienie. On był człowiek-dusza, gołębie serce. Zamawialiśmy Msze Święte, żeby umarł pojednany z Bogiem i tak się stało. Byliśmy przy jego śmierci w szpitalu. Modliliśmy się przy nim na Koronce, a po pierwszej dziesiątce Różańca odszedł spokojnie, pojednany z Bogiem.
W Apostolacie Fatimy jestem od około 10 lat, choć Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi wspierałam już wcześniej. Pewnego razu wzbudziła moje zainteresowanie strona z apelem: Zostań Apostołem Fatimy! Pomyślałam: A czemu nie! I napisałam lub raczej zadzwoniłam, że chcę zostać Apostołem i dostałam wszystkie materiały: obrazek i figurkę Matki Bożej Fatimskiej, Różaniec, krzyżyk. No i „Przymierze z Maryją” – dla mnie to jest naprawdę dobre pismo. Można w nim przeczytać na przykład niezwykle budujące świadectwa innych czytelników…
Piękne jest to, że za Apostołów Fatimy odprawiana jest co miesiąc Msza Święta, że codziennie modlą się też za nas siostry zakonne. Cieszę się, że Apostolat jest taką wspólnotą, którą tworzą podobnie myślący ludzie.
oprac. Janusz Komenda
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Serdeczne Bóg zapłać za przesłanie pięknej figurki Matki Bożej. Tak bardzo czekałam na Mateczkę Najświętszą. Klękam codziennie i modlę się do Niej, prosząc o łaskę nawrócenia dla mojego męża i dzieci, którzy odeszli od Pana Boga. Będę nieustannie się za nich modlić i błagać o ich nawrócenie. Będę wypraszać i błagać Mateńkę o opiekę nad moimi wnukami, które też są daleko od Pana Boga, a ja nie mogę do nich dotrzeć, bo rodzice nie dają im przykładu. Zaznaczę, że dwóch wnuków mam za granicą i całkiem nie mam na nich wpływu. Pozostaje tylko wiara, nadzieja i modlitwa, że kiedyś moje prośby zostaną wysłuchane. Bardzo się cieszę, że mogę wspomagać Apostolat Fatimy drobnymi datkami, przez co inne rodziny mogą też poznawać to wielkie dzieło dla Matki Bożej. Zapewniam o moim wsparciu, dopóki Pan Bóg pozwoli. Dziękuję za wszystkie dewocjonalia, które do tej pory otrzymałam. Codziennie modlę się na podarowanym mi różańcu. Życzę zdrowia, dużo siły i wsparcia Mateńki Bożej w dalszym posługiwaniu. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać za to, że trafiłam do Apostolatu Fatmy i że Matka Boża mnie tam zaprowadziła. Był to zupełny przypadek, gdy na mojej drodze pojawiło się „Przymierze z Maryją”. Bardzo czekam na każdy kolejny numer, który czytam z wielką uwagą. Po przeczytaniu zanoszę do kościoła, aby ktoś inny mógł skorzystać i dowiedzieć się o „Przymierzu…”.
Maria
Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za regularne przesyłanie „Przymierza z Maryją”. Uważam, że jeśli chcemy zadbać o lepszą przyszłość kolejnych pokoleń, musimy zamieszczać na łamach „Przymierza…” artykuły nawiązujące do minionych pokoleń i ludzi, którzy byli wierni Panu Bogu, Ewangelii i żyli według zaleceń i wskazań Kościoła. Teraz widzimy, jaka jest moralność młodzieży, jakie słowa padają z ust nastolatków, nawet dziewcząt. Brak im jakichkolwiek autorytetów. Pokutuje podejście „róbta, co chceta” i, niestety, w ten sposób postępują… To straszne!
Bogusław z Milanówka
Szanowni Państwo!
Chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie przesyłki otrzymane w 2022 roku. Staram się je skrupulatnie przeglądać i czytać. Szczególnie dziękuję za kalendarz, z którego korzystam przez cały rok. Stoi zawsze na honorowym miejscu. Dziękuję bardzo za modlitwę i proszę o dalszą w 2023 roku. Życzę całej Redakcji błogosławieństwa Bożego i życzliwości ludzi w Waszym dziele nawracania na dobrą drogę wiary.
Teresa z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Mam propozycję kilku tematów, które myślę, że warto poruszyć na łamach „Przymierza z Maryją”. Proszę rozważyć publikację tekstów modlitw, aktów zawierzenia, proszę także o dalszą publikację tekstów o świętych wzorach do naśladowania. Warto również doradzić Czytelnikom, jak pomagać osobom uzależnionym.
Celina z Dolnośląskiego
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podzielić się kilkoma refleksjami od siebie. W mojej rodzinie od 30 lat jest obecna modlitwa „Sen Najświętszej Maryi Panny”. Modlitwa ta pomaga nam w trudnych chwilach, niespodziewanych zdarzeniach, była wybawieniem w sytuacjach bez wyjścia – „A kto będzie odmawiał albo słuchał nie zginie na każdym miejscu; ani na wojnie, ani na drodze, a w którym domu ten sen będzie się znajdował, temu ani ogień szkodzić nie będzie”. Bardzo bym chciał, aby ta modlitwa została jak najszerzej rozpropagowana.
Jan z Lubuskiego
Szanowni Państwo!
Mam kilka propozycji tematycznych. Uważam, że dobrze by się stało, gdyby w pismach katolickich położyć większy nacisk na naukę historii Polski, propagować życiorysy wybitnych Polaków na przykład rotmistrza Witolda Pileckiego, Łukasza Cieplińskiego „Pługa”, generała Fieldorfa „Nila” czy kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pokazujmy odważnie rolę Kościoła katolickiego w powstaniu cywilizacji łacińskiej, która zapanowała prawie na całym świecie. Teraz jest ona bardzo skutecznie zwalczana, a Europa traci swą wiodącą rolę i kroczy ku upadkowi.
Jan ze Skierniewic
Szczęść Boże!
Serdecznie dziękuję Państwu za kontakt i przesłanie mi kalendarza „365 dni z Maryją”. Zawarte prawdy w otrzymanym liście wzruszają, bo dotyczą ogromnej roli Matki Najświętszej w naszym codziennym życiu oraz szerzącej się obojętności na wiarę chrześcijańską. Dziękuję bardzo za propagowanie modlitwy w „Przymierzu z Maryją”. Cieszę się, że jesteście, że mogę korzystać i potwierdzać w moim życiu opiekę i dobro Matki Bożej. Mam 88 lat i wszystko, co w życiu zdobyłam, stało się dzięki Maryi, do której zwracam się w modlitwie każdego dnia.
Zofia z Łódzkiego
Szczęść Boże!
Moje dzieci i wnuki mają prawo jazdy, a tym samym własne auta. Jako matka i babcia chciałabym, aby w ich samochodach znajdował się wizerunek patrona kierowców św. Krzysztofa wraz z modlitwą. Myślę, że można którąś z akcji poświęcić kierowcom, aby pamiętali o modlitwie przed podróżą oraz o bezpieczeństwie podczas jazdy.
Teresa
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Bardzo dziękuję za wszystkie przesyłki, które otrzymuję. Dostałam dyplom oraz Kartę Apostoła Fatimy, książkę o Ojcu Pio z poświęconym różańcem i obrazkiem z relikwią. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Akcje, które przeprowadzacie, są wspaniałe. Chciałabym, aby w „Przymierzu z Maryją” było jeszcze więcej listów od Czytelników, więcej świadectw – to ludzi bardzo interesuje. Pozdrawiam, życząc dużo zdrowia i potrzebnych łask.
Halina z Gdyni