Kiedy mówimy o wychowaniu dzieci, o przyzwyczajaniu ich do różnych cnót, a do zwalczania wad, mimo woli nasuwa się pytanie, czy o piątym przykazaniu – nie zabijaj – należy mówić w wychowaniu i w jakim znaczeniu? Na pozór zdawać by się mogło, że z dzieckiem nie należy nawet poruszać tej sprawy. Doświadczenie jednak wykazuje, że dziś to może jedna z najbardziej pilnych rzeczy: nauczenie dziecka szanowania życia własnego i cudzego.
Czyż myślał ktokolwiek z nas, dorosłych, jeszcze niedawno, że duch czasu będzie taki, że dzieci małe uczyć trzeba będzie, i to z wielkim naciskiem, iż życie ludzkie jest własnością wyłącznie Bożą i że tylko Bogu wolno je człowiekowi odebrać? Obowiązkiem każdego prawego katolika jest oddziaływanie na swe dorosłe otoczenie, ażeby dzieci swe pod tym względem należycie wychować. Dusza dziecka jest jak gąbka, nasiąka wszystkim, co się w jej pobliżu znajduje. A więc, jeżeli przy dziecku opowiadamy lub czytamy na głos o jakichś wypadkach kryminalnych, to ono to chwyta zaraz, zapamiętuje i przy najbliższej okazji, spotkawszy kolegę lub koleżankę, z nimi tę sprawę omawia. Taka para dzieci jak się zbierze i zacznie rozprawiać o usłyszanym zabójstwie, to z pewnością nie umoralnia się tą gadaniną. Przeciwnie, zaczną albo podziwiać spryt mordercy lub też przyganiać mu, że nie dosyć sprytnie postąpił. W każdym razie rozmowa taka odbija się fatalnie na duszach tych dwojga istot. A kto tu winę ponosi? Ci, którzy dziecku opowiadają o sprawach kryminalnych, pozwalają przyglądać się im na ekranach kinowych lub dopuszczają do czytania gazet roznoszących plotki o zabójstwach.
Dziecko, które wie, że ludzie zabijają siebie nawzajem lub popełniają samobójstwo, pomyśli, że to widocznie jest dozwolone. Taki pogląd podsunąć gotów małemu dziecku myśl o jego własnym samobójstwie. Czyż nie czytamy z przerażeniem o tych coraz liczniejszych dziś wypadkach dziecinnych samobójstw po otrzymaniu złego świadectwa na półrocze lub po niedostaniu promocji do następnej klasy? I kogo tu winić należy? Czy szkołę, że zbyt surowo klasyfikuje i doprowadza tym dzieci do stanu rozpaczliwego? Bynajmniej, najczęściej szkoła, a raczej grono nauczycielskie, nie ponosi tu żadnej winy. Nauczyciel musi spełnić swój obowiązek i nie może tolerować hultajstwa lub nieuctwa jedynie ze względu na burzliwe usposobienie ucznia.
Odpowiedzialność za życie lub śmierć dziecka ponoszą rodzice, nawet wtedy, gdy ich dziecko samo się targnie na swe życie. Rodziców obowiązkiem jest wychować dziecko tak, żeby ono umiało po prawdzie czcić Boga, a tym samym szanować własność Bożą – życie ludzkie, a po wtóre, żeby umiało znosić wolę Bożą, jaką by ona nie była. Dziecko czy dorastający człowiek, który wierzy naprawdę w Boga i nauczony jest żyć – nie będzie nigdy samobójcą.
Od najwcześniejszej młodości trzeba w dzieciach wyrabiać poszanowanie życia i zdrowia bliźniego. (…) Zwalczanie w dzieciach pychy i zazdrości może odbić się skutecznie na charakterze; ale to nie wystarcza. Dzieciak mały już musi wiedzieć, że ciało ludzkie jako mieszkanie duszy ludzkiej przez chrzest święty Bogu poświęconej jest czymś poszanowania godnym; że tak jak wszystko na świecie, tak samo i ciało człowieka należy do Boga. Bóg je nam dał, niejako wypożyczył na dłuższy lub krótszy czas, ale nie pozwolił świadomie niszczyć i psuć. Dziecku łatwo można wytłumaczyć, porównując na przykład ciało człowieka do książki wypożyczonej z czytelni lub do wynajętego mieszkania: używać wolno, ale nigdy nie rozporządzać się cudzą książką lub mieszkaniem jak swoją wyłączną własnością. Tak jak właściciel domu, który przy odbieraniu mieszkania większe szkody każe nam zapłacić, tak samo Pan Bóg, któremu życie oddamy, zażąda wynagrodzenia wszystkich szkód ciała – Bożej własności wyrządzonej.
Niech więc dzieci będą pouczane, że szanowanie zdrowia swego lub bliźniego należy do obowiązku i że świadome uszkodzenie na zdrowiu jest grzechem przeciwko piątemu przykazaniu. Ażeby dzieci uchronić przed łatwością popełnienia zbrodni w latach dojrzałych, trzeba ogromnie uważać na to, żeby dziecko miało czułe i wrażliwe serce nie tylko na niedolę bliźnich, ale nawet i w stosunku do stworzeń. (…)
Wyrobienie delikatności uczuć przyczyni się z pewnością do pomnożenia ilości takich ludzi, którzy nawet w przypadku największego gniewu do zbrodni nie będą zdolni. Ale jeżeli rodzice chcą, żeby ich dzieci wyrosły nie na bandytów, ale na ludzi szlachetnych, to muszą sami dawać im przykład życia pełnego wzajemnego szacunku.
Miejcież się więc na baczności, rodzice katoliccy! Uważajcie na każdy wasz czyn, słowo. Niech życie wasze będzie wzorowym, ażeby dzieci wasze uczyły się jak żyć mają i żeby was szanowały aż do śmierci!
Dr Elżbieta Estreicherowa
Powyższy artykuł w rozszerzonej wersji ukazał się w 12. numerze tygodnika „Dzwon Niedzielny” z 25 marca 1929 roku. Pisownia uwspółcześniona.
Święci są naszymi sprzymierzeńcami, przewodnikami w drodze do Nieba. Spójrzmy na ich żywoty. To ludzie z krwi i kości, którzy jednak bezkompromisowo wybrali w życiu Boga. Z miłości do Chrystusa i w trosce o zbawienie swoje oraz bliźnich zaparli się siebie, odrzucili fałszywe „błyskotki” tego świata. W tym numerze przedstawiamy pustelnika, który w swym uniżeniu chciał być zapomniany przez wszystkich – św. Charbela Makhloufa.
Kocham Boga i ludzi
Pani Zofia Kłakowicz wspiera Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi od 2007 roku. Urodziła się w miejscowości Stary Las koło Głuchołaz w województwie opolskim. Tam należała do parafii pod wezwaniem św. Marcina, w której przyjęła wszystkie sakramenty. Po zawarciu małżeństwa, którego 60. rocznicę będzie obchodziła z mężem w przyszłym roku, przeprowadziła się do sąsiedniego Nowego Lasu, do parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej.
– Kocham Boga, kocham ludzi i dobrze mi z tym. W domu urządziłam „kaplicę”: krzyż Trójcy Świętej, figury Boga Ojca, Jezusa Miłosiernego, Jezusa Chrystusa – Króla Polski i naszych rodzin oraz figurę Matki Bożej oraz wielu świętych.
Bóg mnie prowadzi
– Ja jestem tylko po siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nie miałam możliwości dłużej się uczyć, bo ojciec był inwalidą, mama była po pobycie na Syberii, a poza mną mieli jeszcze troje dzieci i trzeba było ciężko pracować w polu. To niesamowite, jak Pan Bóg mnie prowadził w moim życiu.
Wraz z mężem ufamy Bogu i Go kochamy. Mamy gospodarkę, hodujemy kury, uprawiamy ziemniaki, owoców się pełno u nas rodzi, robimy przetwory, dzielimy się z ludźmi. Ze zdrowiem już różnie bywa, ale nie dajemy się, a córka Katarzyna nam pomaga. Córka mieszka w Bielsku-Białej, wyposaża apteki i szpitale, otwiera i projektuje ludziom apteki. Ma bardzo dobrego męża.
Maryja otarła moje łzy
– Syn Jan zmarł w tamtym roku. To był bardzo dobry człowiek dla ludzi, znana osoba w powiecie. Był mechanikiem samochodowym, miał swój warsztat i dobrze wykonywał swoją pracę. Jego syn i córka teraz pracują w tym warsztacie.
– W tamtym roku, podczas oktawy Bożego Ciała, w święto Najświętszego Serca Pana Jezusa pochowaliśmy go, a w tym roku Matka Boża otarła mi łzy, bo akurat w oktawie zaprosiła mnie do Fatimy. Pan Bóg dał, że córka też skorzystała i była ze mną w tym miejscu, bo też bardzo kocha Pana Boga. Uważam, że to była też nagroda z Nieba.
Z Apostolatem w Fatimie
– Przed wyjazdem do Fatimy córka mi mówiła: „Mamuś, to jest jakieś Stowarzyszenie, ty pieniądze dajesz, a dzisiaj świat jest jaki jest; nie byłaś tam, nie wiesz. Trzeba wziąć pieniądze, bo nie wiadomo, jak będzie. Może trzeba będzie za nocleg zapłacić, może za jakieś obiady”. Ona wzięła i ja wzięłam i był kłopot, bo faktycznie, co się okazało – i to nas bardzo zaskoczyło – że wszystko było domknięte, wszystko było zadbane, była bardzo dobra opieka…
Co było dla mnie bardzo fajne, to pierwsze przeżycie, jeszcze w Krakowie, w hotelu, gdy pan prezes bardzo miło nas przywitał, z uśmiechem i serdecznością, słowami: „Szczęść Boże”. To było dla mnie takie piękne!
Na pielgrzymce poznaliśmy pracowników Stowarzyszenia; moja córka dużo z nimi przebywała. Pani przewodnik powiedziała, że taka paczka, jak nasza, to jest mało spotykana. Było pięknie, nie było kłopotów i na wszystko było dużo czasu. Córka dbała o mnie i Bogu dzięki, że była ze mną. Ja wiem, że to był palec Boży i zasługa Matki Bożej.
W Fatimie wychodziłam trochę wcześniej na Mszę Świętą o szóstej rano. Mieliśmy kapłana, z którym dużo rozmawiałam. Zamówiliśmy Mszę Świętą za Stowarzyszenie, za pracowników Stowarzyszenia oraz ich rodziny i ksiądz ją odprawił. Chcieliśmy w ten sposób wynagrodzić i żeby Pan Bóg Wam wynagrodził, Waszym rodzinom i całej organizacji.
Podziękowania
– Dziękuję Bogu Najwyższemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, a także Matce Najświętszej za wielkie łaski, którymi mnie obdarzyli. Dziękuję, że żyję bez żadnych uszczerbków na ciele. Jestem pewna, że Pan Jezus czuwa nade mną. Jest to znak, że krzyż jest naszą obroną zawsze, a szczególnie na te ostateczne czasy. Za wszystkie łaski i błogosławieństwa dla mnie i całej rodziny serdecznie dziękuję Stwórcy. Twoja cześć i chwała, po wszystkie wieki wieków. Amen. Wdzięczna Twoja służebnica Zofia.
Oprac. JK
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pragnę podziękować za wszelkie informacje, broszury i książeczki, jakie otrzymuję od Państwa. Najbardziej cieszy mnie wydawane „Przymierze z Maryją”, ponieważ wiele trudnych spraw zostaje przedstawionych w klarowny sposób, wnosi wiele radości, ale przede wszystkim przybliża nam drogę do naszego Ojca. Czasami trzeba wrócić do początku i odnaleźć siebie, a to niełatwe. Wy w tym pomagacie. I róbcie to nadal, bo tego potrzebujemy.
„Przymierze z Maryją” jest początkiem. I z tego zrezygnować nie warto. To moje skromne zdanie, które podyktowane jest szczerą troską o byt „Przymierza…”. Sama jestem w trudnej sytuacji finansowej, dwoje dzieci uczących się poza domem to niemałe koszty. I dlatego z mężem postanowiliśmy ograniczyć wszystko do minimum przez jakiś czas, żeby stać nas było na utrzymanie domu. W dzisiejszych czasach jest to niełatwe zadanie, bo przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek i nas też to się tyczy. Jednak trzeba wybrać, co w danym momencie jest ważniejsze. Nawet w pewnym momencie rozważaliśmy rezygnację z comiesięcznego datku na rzecz Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi, ale moje sumienie by tego nie zniosło, więc nadal będziemy Państwa wspierać finansowo oraz codzienną modlitwą. Proszę Was zarazem o modlitwę za moją rodzinę, by wspólnie umiała przetrwać trudne chwile. Ja nie mogę ofiarować nic poza tym. Zatem bardzo mi przykro, że tak jest, ale z ufnością patrzę w przyszłość i wiem, że będziemy oglądać owoce Waszej działalności. Serdecznie pozdrawiam i polecam Was opiece naszej Matuchny Matki Bożej Rychwałdzkiej.
Dagmara z mężem
Szanowni Państwo
Bardzo dziękuję za Wasz wkład w krzewienie prawd wiary. Pragnę podziękować za otrzymane materiały edukacyjne, które poszerzają moją wiedzę religijną. Życzę Wam błogosławieństwa Bożego i obfitych łask w działalności. Trzeba dbać o to, aby wiara nie wygasła. Szczęść Wam Boże!
Jadwiga
Szczęść Boże!
Dziękuję za prowadzenie tak pięknych i potrzebnych akcji katolickich. W miarę moich możliwości wspieram Was w tym pięknym dziele materialnie i duchowo. Życzę Wam, abyście kontynuowali to dzieło jak najdłużej. Pozdrawiam serdecznie!
Janina z Krakowa
Szanowny Panie Prezesie
Wspominając niedawną konferencję „Czy chrześcijanie są skazani na ewolucję”, chciałbym bardzo podziękować za niezwykłą możliwość uczestniczenia w niej. Jest to dla mnie jedyna okazja do kontaktu na żywo z najwybitniejszymi naukowcami, którzy sami odnaleźli właściwą drogę prawdy, a teraz wskazują ją innym. Takie spotkanie to coś absolutnie bezcennego, co będę wspominał jako najpiękniejsze chwile w moim życiu. Pragnę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w to niezwykle ważne przedsięwzięcie.
Te wszystkie dzieła, co zrozumiałe, wymagają poświęcenia oraz wsparcia również finansowego. Chyba wszyscy to rozumieją, widząc przecież efekty Państwa działalności, ale zapewne widzi to również ta druga strona, która robi wszystko, aby to zniszczyć, co jest najlepszym dowodem na właściwy kierunek Państwa działalności. Doskonale zdają sobie z tego sprawę wszystkie siły, które wiedzą, że tego ewolucjonistycznego matactwa zapewne nie da się już długo utrzymać. Myślę, że właśnie dlatego sam plan zniszczenia musi być doskonały i właśnie dlatego postanowiono uderzyć w korzenie, czyli członków Państwa organizacji, tak, by nie mogli wesprzeć dalszego rozwoju tych dzieł.
Rozwiązania, które obecnie wdraża się w firmach produkcyjnych, to kierunek dokładnie wskazany przez śp. Pana Krzysztofa Karonia w polecanym przez niego filmie „Amerykańska fabryka” – dostępnym na Netflixie. Plan, który przygotowany jest krok po kroku dla wszystkich narodów. Myślę, że dlatego choć chcielibyśmy ogromnie pomóc dalszemu rozwojowi Państwa działalności, to będzie to coraz trudniejsze.
Rozwój Państwa wszechstronnej działalności na polu wiary – (by wspomnieć choćby o Apostolacie Fatimy czy piśmie „Przymierze z Maryją”), historii, polityki, prawa – Ordo Iuris, nauki – „Polonia Christiana” i informacji – PCh24.pl, Klubie Przyjaciół, to wszystko z dumą przypomina mi, że jestem Polakiem, a moi bracia i siostry, twórcy tych pięknych dzieł, przypominają mi o właściwej postawie moralnej.
Temat ewolucji inspirował mnie, odkąd pamiętam. Brakujące ogniwo, które „na pewno jest” i „niebawem wam go ukażemy”, to temat flagowy wszystkich „naukowych czasopism”. A ja, posiadając jedynie maturę, mam nadzieję, że większość wykładów rozumiem, bo przedstawione są w takiej formie, aby wszyscy mogli zobaczyć to, co najwybitniejszym umysłom udało się dostrzec pod mikroskopem. Ich geniusz dodatkowo polega na obserwacji zjawisk zachodzących w ułamkach sekund w mikro i makroskali.
Podsumowując, w mojej skromnej opinii pomysł udostępnienia tej wiedzy wszystkim chętnym jest wyrazem chrześcijańskiej miłości, wskazującej właściwą drogę do Boga. Przecież to nasz Stwórca oddał nam ziemię, abyśmy czynili ją sobie poddaną, nie czyniąc wiedzy tajemną, tylko dla wybranych. Jeszcze raz niech będzie mi wolno podziękować za całą działalność Państwa organizacji.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Szczęść Boże!
Wasza działalność zasługuje na szacunek i podziw! Otwieracie drzwi do serc ludzi zagubionych, pokazujecie inną drogę – uświadamiając, że życie to nie tylko praca, ale przede wszystkim duchowe potrzeby, które dają nadzieję i siłę do życia. Walczcie o serca, które są jeszcze uśpione. Powodzenia!
Anna z Mysłowic
Szczęść Boże!
Pragnę z całego serca podziękować za dwumiesięcznik „Przymierze z Maryją”. Od kilku lat gości on w moim rodzinnym domu, niosąc umocnienie duchowe, światło i pokój. I niech tak pozostanie jak najdłużej.
Daniel